Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.

niedziela, 14 czerwca 2015

" Artysta – człowiek, który nigdy nie dorósł i pozostał chory na wyobraźnię przez całe życie." czyli codzienne życie z bóstwem.



W kobiecej literaturze istnieje taki schemat - młoda, piękna, inteligentna, o bogatym wnętrzu,( z umierającą acz nieznaną wcześniej ciotką, która w spadku przekazuje - dworek, leśniczówkę, chatkę), zostaje porzucona i zdradzona przez obleśnie niewiernego ale przystojnego lekarza/prawnika//managera. 

Tapla się nasza biedaczka w nieszczęściu, wspomina ręce byłego błądzące po krzywiznach jej ciała, tryliard razy wyświetla sobie w umęczonej głowinie moment przyłapania niewiernego in flagranti z pięknie opaloną rywalką i nie chce jej się żyć .Nie przerywa jednak pasma udręki zardzewiałą żyletką marki Polsilver, nie rujnuje nadmiernie zasobów PGNiG-e, nie wspina się też na barierkę balkonu i nie rzuca swobodnie w dół na łeb na szyję lotem jednostajnie przyspieszonym.  

Nic z tego.

Ona rzuca w diabły pracę, przyjaciół , rodzinę i wyjeżdża na największą pipidówę świata gdzie natychmiast spotyka miłość.
Miłość jest zwykle przystojnym, wysokim artystą
malarzem/rzeźbiarzem/muzykiem lub innym odmieńcem, którego życie też nieźle skopało po umięśnionym i seksownym zadku. Wzajemna fascynacja, seks i miłość wlewają się przez dziurawe okna i dach domku otrzymanego w spadku. A potem żyją długo i szczęśliwie....

Co do mnie...
wuNtpia.....!!!!

Po pierwsze - dlaczego do licha te kobiety są zawsze piękne tak, że aż oczy trzeba mrużyć? Co z kobietami niepięknymi?? 

Po drugie, skoro takie inteligentne to dlaczego dają się robić w balona? 

A po trzecie, autorki piszące te łzawe brednie artystę chyba widziały jedynie na obrazku. Z pewnością nie dzieliły z nim łoża i lodówki! Jeśli komuś wydaje się, że życie z artystą to sama rozkosz i taniec w chmurach to biegnę wyprowadzić was z błędu. Dzień codzienny z artystą to jak codzienny jogging przez pole minowe. Biedne dziewoje wpadły z deszczu pod rynnę! Wiem co mówię. 

Osobiście wolałabym prostego jak linijka, nieskomplikowanego jak kawałek sznurka, rosochatego i spoconego drwala, który ma w nosie kim był Matejko i gdzie kupić zieleń Veronese'a. Chłopa dajcie mi, co wstaje z pianiem koguta o 5.00, zawija kanapkę w papier i maszeruje na osiem godzin do roboty. O 16.00 wraca i konsumuje obiad. Wieczorem obejrzy mecz, naprawi półkę , weźmie mnie w jasyr  i zniewoli okrutnie bez zastanawiania się nad konsekwencjami i nad kondycją ludzkości, a potem będzie chrapał zdrowo i donośnie. 

Wiem, wiem...moje marzenia są takie przyziemne...
ale czy łatwo znieść, że:

Artysta, moje drogie nie wstaje przed 12.00. Jeśli wstaje, to nie jest artystą a rzemieślnikiem. Przez 20 lat jęczałam u wezgłowia łoża artysty błagając go o otwarcie choćby jednego oka. Obiecywałam i robiłam takie rzeczy, że aż się rumienię na samo wspomnienie. Po 20 latach zmądrzałam i przestałam, co zaowocowało natychmiastowym fochem, że "się nie interesuję, że nie dbam, że mógłby tam leżeć i się zaśmierdnąć a pies z kulawą nogą by się nie zainteresował". 

Artysta widzi porządek/bałagan zupełnie inaczej niż przeciętny człowiek. Dla niego przypalone jajko zaschnięte od dwóch dni na kuchence gazowej to nie ohyda najgorsza, smród i malaria  a piękna martwa natura z przyszłością. Nie ma co sprzątać, lepiej się pozachwycać. Szczególnie, że zmienia kolor po zetknięciu z powietrzem...Trzeba rozrobić farbę...(NA CZYMŚ CO JEST AKURAT POD RĘKĄ) och, to była twoja książka mój Paszeko...ojej, nie martw się, masz przecież dużo innych książek...ale zobacz jak wyszło pięknie...

Artysta nie ma przyjaciół. Artysta jest ponad ludźmi, czasem jedynie udziela im audiencji zstępując na chwile z piedestału. Zresztą niezbyt często, bo artystę jest w stanie zrozumieć jedynie drugi artysta, a z drugim artystą przyjaźnić się nie może bo to rywal i ewentualny złodziej pomysłów. Dlatego na wszelki wypadek artysta nie przyjaźni się z nikim. (może jednak mieć kumpli od kieliszka, zwykle jednak chla w samotności do lustra, płacząc nad brakiem talentu lub zrozumienia u innych ). Żona musi mu zastąpić wszystkich kumpli razem wziętych, i nauczyć się zabawiać bóstwo od wieczora do rana.( kurs dla clownów i taniec brzucha mile widziany)

Artysta cierpi. Zdarza się, że artysta daruje/sprzedaje obraz znajomym. Masakra. Dostanie temperatury i rozwolnienia w dzień rozstania się z dziełem, będzie krytykował kolorystykę ich mieszkania, jakość użytych materiałów i oświetlenie, które nijak się nie komponuje z wiekopomnym dziełem. Rozboli go głowa kiedy zobaczy jak beznadziejnie, mając w nosie wszelkie  zasady kompozycji zawiesili obraz na haku. Nie będzie mógł spać w nocy planując podstępne najście ich gniazdka i szybkie przekomponowanie ścian.

Artysta cznia pieniądze. Jeśli je ma to fajnie, a jeśli nie to powie, że przecież można wykopać na czyimś polu parę kartofli i jakoś przeżyć te parę dni, które zostały do momentu aż dostanie wypłatę za ostatnie dzieło. Że dziecko dziesięciomiesięczne potrzebuje czegoś więcej niż kartofla bez okrasy? Kaprysy i fanaberie, dawniej dzieci w ubogich domach żuły rzemień na śniadanie i ludzkość przetrwała...niech więc sobie coś przeżuje i niech nie zawraca głowy bo właśnie rodzi się koncepcja i ją przede wszystkim należy nakarmić. 

Z normalnym facetem porozmawiasz o rodzaju mięsa na niedzielny obiad, opowiesz mu o mężu Kowalskiej spod 5-ki czy też omówisz najnowszy odcinek M jak miłość. Z artystą tego mieć nie będziesz. Artysta nie rozmawia. Artysta przemawia. Daje wykład. Snuje fantasmagorie. Komentuje strukturę, fakturę, powierzchnię i Twoje wybory.  Wczoraj dyskutowałaś o nowej teorii szybkości rozszerzania się wszechświata, jutro o melancholii w rysunkach Durera, a dziś o konsystencji i kolorze gotowanego curry

Bo artysta gotuje. Gotowanie to przecież tworzenie.

Artysta gotuje, szyje, potrafi zrobić ci makijaż, uszyć bieliznę, obciąć włosy, skrócić spodnie, zrobić meble do sypialni wraz z wyhaftowaniem pościeli w twoje ulubione błękitne łabądki,,,,ale nie proś go o wymianę żarówki, przetkanie wanny, wymianę opon....och, kochana...do tego musisz mieć kochanka, albo nawet dwóch. I nie chodzi tu o fizyczny aspekt, on po prostu tego nie ogarnia.

Artysta uprawia seks ale bywa bardzo chimeryczny. Jeśli spojrzałaś na niego kuso w zeszłym tygodniu, może się nabawić czasowej impotencji. Należy być zawsze radosną, chętną, uczesaną, ubraną kobieco , delikatną i broń Boże nie podnosić zbytnio głosu, bo to go rozprasza.

Artysta nie życzy sobie widzieć małżonki odkurzającej, myjącej naczynia, czy o zgrozo szorującej szczotą wc. Ona ma być muzą albo on poszuka sobie nowego natchnienia....dlatego artysta woli szorować sam, a pozwolić wybrance w tym czasie leżeć i pachnieć aby nie straciła uroku osobistego i czaru tajemniczości.  (bardziej leniwi artyści opuszczają mieszkanie na czas sprzątania i wolą wierzyć, ze ich skarpety wyprały gnomy do spółki z trollami)

Artysta nie znosi krytyki. Przepraszam, artysta nie przeżyje krytyki, dlatego żona artysty ma zawsze ustka w ciup i wielkie oczy od wpatrywania się w bóstwo całymi dniami. Żyjesz z artystą? Umiejętność zachwycania się musisz mieć we krwi. 

Żona artysty nie kupuje bóstwu żadnej rzeczy, którą artysta miałby na siebie założyć albo też zużyć w jakikolwiek sposób. Dlaczego? Bo tylko artysta wie co dla niego dobre.

Mieszkanie z artystą może być niebezpieczne...tu przypomnienie jak po raz pierwszy w życiu czułam się nadziana! (tylko dla dorosłych) nadziana o poranku

Choćby żona artysty wynalazła proch, koło i trawę, artysta tego i tak nie doceni. Podniesie jedną brew, 
pokiwa tylko głową nad głupotą wybranki, i powie "Wisz ty co Paszeko...idź, prześpij się lepiej, to ci dobrze zrobi"...bo słońce jest przecież tylko jedno. 

Tak to mniej więcej wygląda....i co? Reflektuje ktoś?
Nie lepiej znaleźć sobie przystojnego, młodego dentystę? Albo drwala? 

Jeśli czyta to jakiś drwal na białym koniu, chętny do uratowania całkiem zepsutej księżniczki z drugiej ręki, to ja ciągle czekam!!! A autorki niech przestaną pisać te głodne kawałki o spokojnym i szczęśliwym życiu z artystą. To zabawa tylko dla hardcorów. 


Wieprzu vel Paszeko

Ove przytomnie zauważył, że drwalska brać może mieć kłopoty ze skoncentrowaniem się na zbyt dużej liczbie liter. Obrazek jako dodatek i przynęta, może z tytułem "Czekając na drwala mojego życia"


37 komentarzy:

  1. No widzisz, a mój prywatny nie artysta ale cechy te same ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój też nie artysta, a obraz jak malowany, więc Wieprzu może to jednak sprawa płci. :)

      Usuń
    2. Haniania, Jagapc - to znaczy, że mają bardzo artystyczne dusze:-)

      Usuń
  2. No to po dwudziestu latach. A wcześniej?
    Zastanawiam się i dochodzę do wniosku, że na mojej drodze życia nie stanął żaden artysta! Za to wagon artystek.
    I widzę te biedne dzieci żujące rzemień :)))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze, te kobiety z filmów muszą być piękne, bo potem nie pasowałyby do pięknego artysty i pięknego zakończenia. Ewentualnie mogłyby być niepiękne, ale artystę musiałby grać Danny DeVito i z dramatu zrobiłaby się komedia.
    Po drugie, jak kobieta jest zakochana, to zawsze da się zrobić w balona. Kobiety tak mają.

    Składam hołd Twojemu męczeństwu u boku artysty. Gdybyś nie dała drapaka za morze, być może byłabyś już prawie świętą :) A tak... nie udźwignęłaś :(
    Paszeko? Artysta sadysta

    Dzisiaj bez zdjęcia, a drwale nie czytają takich długich tekstów. Drwale to głównie obrazki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ove, błąd został naprawiony. Przynęta na drwala podłożona, chociaż niestety nie wiem czym przynęca się drwali. Na wszelki wypadek ustka w dzióbek!!!!

      Usuń
    2. Podziwiam starania o drwala. Obawiam się jednak, że drwalowi nie spodobają się okulary, owszem ładne, ale nadające twarzy rys inteligencki. Kobieta dla drwala nie powinna być za mądra. Kobieta wykształcona szybko przyzwyczai się do ekscytujących zniewoleń w sypialni a potem i tak zacznie oczekiwać rozmowy, jak z artystą. Drwal to wyczuje i się spłoszy ;)

      Usuń
    3. Ove, ręcę i reszta mi opadły. Co mam zaprezentować drwalowi?

      Usuń
    4. Emmm... ęęę... no jakby tu, tego...

      Usuń
  4. A jak się trafi drwal-artysta? Nie dość, że będzie wstawał o 5.00 rano, to i tak nie będzie potrafił powiesić nowej rolki z papierem życia w toalecie? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalina...komplikujesz!!! Ja chcę prostego drwala, żadnego tam drwalskiegio Nikifora sobie nie życzę, żadnych głębszych refleksji i takich tam.

      Usuń
    2. Przepraszam. Zachowałam się niestosownie.
      Zamawiam jednego drwala prostego jak pień dla Pieprza!

      Usuń
  5. No wlasnie chcialam napisac, ez znam takich, co wypisz wymaluj (na szczescie nie mój malzonek), ale talentu artystycznego w nich za grosz. Ale mie kolezanki ubiegly :)
    Tylko z tym sprzataniem to chyba wyjatek, ci mi znani nie maja nic-a-nic przeciwko temu, ze sie po nich sprzata. A nawet jest to bardzo mile widziane.

    No. Ale przy artyscie to sie ma przynajmniej te dziela sztuki, no nie. No nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. diable - owszem, ale ledwo się człowiek przyzwyczai i polubi, to dzieło znika i zostaje pusta rama albo nawet bezramie....moje ściany żyją..

      Usuń
  6. No, popatrz, a ja owszem, a ja tak! :))

    OdpowiedzUsuń
  7. od jutra moim podaję rzemień- dzięki za inspirację. Mój nie artysta ale tyż wrazliwy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OLQA- mogę jeszcze rzucić parę pomysłów z dziedziny świadomej pedagogiki! Do usług:-)

      Usuń
  8. Oj cóż byś Ty poczęła z takim drwalem? Pół dnia z takim to już by było za długo i przemówień artysty by Ci zaraz zbrakło!
    Ale... Tak sobie myślę, że dobrze że artyści tacy w siebie zapatrzeni, bo pewnie ten Twój tego nie przeczyta, a więc dumy jego nie urazisz i dalej Twe teksty będzie okraszał swymi rysunkami - a to bardzo dobrze, bo się pięknie uzupełniacie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu B (przy okazji, podziwiam...podziwiam) - oczywiścię, że nie przeczyta. Nie obchodzi go co tam Paszeko ukradkiem na komputerze skrobie:-)

      Usuń
  9. Ciekawam ilu drwali już sie zgłosiło? ;)
    Oj tak, piszą te wypociny na jedną modłe i aż rzygiem zalatuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WierciPięto - prawdę powiadasz. Jedno kopyto. No, może się pani Noszczyńska nieco wyłamuje, a jej Marian to dla mnie arcydzieło humoru.
      Drwala ani jednego, znaczy mogę tylko pomarzyć:-)

      Usuń
  10. dziś prawdziwych drwali już nie ma..:)))
    Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak...Ula, o drwala coraz trudniej. Chociaż brody i koszule w krate znowu są trendy.

      Usuń
  11. MoJ nie artysta a wszystkie cechy wymienione przez Ciebie posiada, może artysta jeszcze sam nie wie,że jakiś talent ma
    Idę ćwiczyć dziubek:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lui - wiele jest jeszcze na świecie nieodkrytych talentów...:-)))

      Usuń
  12. MoJ nie artysta a wszystkie cechy wymienione przez Ciebie posiada, może artysta jeszcze sam nie wie,że jakiś talent ma
    Idę ćwiczyć dziubek:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ot, stereotypy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5000lib - wszyscy im ulegamy, takie pójście na łatwiznę:-)

      Usuń
  14. Ileż prawdy w tym Twoim poście. Dodam, że nie tylko Artyści tak mają, ale bywaja też życiowi Artyści, którzy są do opisanego wielce podobni :).
    Jak sobie radzisz z tym nieustającym podziwem Kochana, po tylu iluśtam latach?
    Wspaniały opis! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Się robi Marzynia! Właśnie zakotwiczyłąm i rzuciłam toboły precz...pióro mnie swędzi!

      Usuń
  16. Ach pamiętam... ale poczułam to samo, jakbym to ja była artystką, kurnachata. Ucałowania posyłam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Całe życie zakochuję się w artystach. Jest w tym poście trochę prawdy, ale większość to jednak generalizowanie. Tak, artyści to wieczne dzieci, oczywiście mamy świadomość tego wybierając ich. O ile może nas pociągać w mężczyźnie "chłopięcość", to na niedojrzałość emocjonalną musimy się mocno uodpornić. Da się zrobić z takiego chłopca mężczyznę, ale to długa i ciężka praca. Mnie to na chwilę obecną odpowiada, bo sama musiałam oswoić się z kompromisem i cieprliwośćią-pojęciami kiedyś dla mnie zupełnie obcymi. Zwalczyłam pewne cechy w sobie, zobaczyłam w nim wspólne wady, walczę również ze swoim ego. Przebywając z "chłopcem" sama też się zmieniam, staję się bardziej dojrzała, bo muszę operować językiem i ważyć każde słowo, alby odnieść zamierzony sukces. To co nas najbardziej pociąga w artystach, to wieczne atrakcje emocjonalne, zwykły Zbychu nam tego nie zapewni, a ja na szczęście nie jestem kobietą szukającą typowej "stabilizacji". Artysta, to skomplikowana osobowość, wszystko się da, tylko trzeba mieć podejście. Takich atrakcji nie zniesie jednak każda kobieta, która ma oczekiwania z góry ustalone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi...to nie było generalizowanie, tylko opis mojego życia z artystą:-)) Właśnie obchodziliśmy 31 rocznicę ślubu.

      Usuń