Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Jak wleźć na piedestał i nie dać się z niego zepchnąć czyli jak zostać księżniczką z poziomu podłogi.


Drogie siostry w płci, oraz Ty męski czytelniku rzadszy niż jednorożec! Zostałam zasypana lawiną pytań - jak zostać księżniczką i czy istnieje jakakolwiek szansa przejścia z poziomu męczysławy ( (1) - kobieta , która zsunie się z katafalku żeby jeszcze raz odkurzyć mieszkanie przed wybraniem się na tamten świat.) do poziomu bogini na piedestale. Odpowiedz jest jedna - TAK. Wymaga to jedynie odpowiedniego przynęcania, a następnie smyrania puszkiem. Przynęcanie-smyranie-przynęcanie-smyranie i tak do końca świata! (znaczy aż nam się nie znudzi)

Czym jest przynęcanie?
Przynęcanie jest to działanie, które ma na celu przekonanie mężczyzny, że kobieta, którą widzi/słyszy/wyczuwa/ jest wyjątkowo inteligentna, seksowna i piękna, i że on bez niej żyć nie może.

Jak przynęcać?

Niestety, nie będzie to odkrywanie Ameryki. Przynęcamy w najprostszy i najtańszy sposób, który stosowały już nasze jaskiniowe prababki, chrząkając wymownie i iskając się z zacięciem pod pachami - na komplementy, (oczywiście, my chrząkanie i iskanie się możemy pominąć, jeśli wybranek zszedł był już z gałęzi drzewa ewolucji i nabył tą drogą przydomek sapiens) na odpowiednie komplementy, rzucone w odpowiednim momencie, z odpowiednią artykulacją. Wyczucie chwili jest kluczowe! Komplement rzucony nie w porę z pewnością chybi celu, a na dodatek może uderzyć boleśnie kogoś znajdującego się w pobliżu. (Jak mój ulubiony toast 'Zdrowie pięknych pań ...i gospodyni")

Wyobraź sobie, że Twoja ofiara właśnie wróciła z pracy, wgryza się w soczystą karkówkę marząc, że to kark szefa, razem z kartoflem połyka wszystkie niepowodzenia i zawiedzione oczekiwania minionego dnia, surówką z kapusty modrej ściera gorycz porażek z wyschniętej gardzieli,  a Ty mu bez pytania rzucasz biust przed oczy niczym perły przed wieprza i aksamitnym głosem mówisz....Och, przy tobie czuję się taka bezpieczna... Jest mała szansa, że w ogóle zauważy że coś mu zaległo między kotletem a burakami. Przynęcanie mężczyzny w trakcie spożywania posiłku zostawiamy na czas późniejszy, ponieważ  wymaga to wiele zachodu, gorszego obrusu i polewania się sosem.

Komplementy możemy z grubsza podzielić na łatwe i trudniejsze. Te pierwsze krzywdy nie zrobią, te drugie wypowiedziane w nieodpowiednim miejscu i czasie mogą zabić albo ciężko poranić.


Przykładowe komplementy, które możemy rzucać bez zastanowienia( ewentualnie zostaną zignorowane):

1. Przy Tobie czuję się taka bezpieczna -
Najlepiej: spacer ciemną nocą przez cmentarz, pustynia, ciemny las, ewentualnie piwnica albo nasze własne mieszkanie po tym jak wyłączą prąd.
Działa. Szczególnie jeśli istnieje chociaż 1 cm i 1 kg  różnicy na korzyść mężczyzny. Jeśli nie to i tak możemy spróbować, a nuż uwierzy?

2. Jesteś wspaniałym kierowcą - najlepiej w aucie, ale można także na imprezie przy innych samcach, które natychmiast zzielenieją z zazdrości.
W to uwierzy każdy facet, nawet taki dla którego wszystkie znaki drogowe zlewają się w jedno hasło - jedz jak najszybciej potrafisz.

3. Wszystkie BABY się na ciebie gapią -  Na ulicy, w kinie, na dyskotece, na wczasach, w jadłodajni, na plaży, w poczekalni u dentysty
to strasznie podnosi męskie ego, mężczyźni chcą w to wierzyć. A co nam szkodzi od czasu do czasu poprawić im humor? Pamiętaj o użyciu rzeczownika BABA w liczbie mnogiej, żadna tam kobieta, białogłowa i inne...ma widzieć, że aż się wewnętrznie trzęsiesz ze złości i zazdrości. Masz być wiarygodna!

4. Skąd ty to wszystko wiesz - oglądanie telewizji, rozwiązywanie krzyżówek itp.
Pamiętacie drogie siostry, (a może jeszcze raz powtórzę) - Choćby Cię opalano na wolnym ogniu, choćby depilowano Ci bikini plastrami z wosku na zimno, pod żadnym pozorem nie daj się złapać na śladach inteligencji wyższej od partnera. Każdy taki nietakt natychmiast pokrywaj totalną głupotą jak: bieganie w samych majtkach po domu, podskakiwania i wołanie "ależ ja jestem mądra, ale mądra'. To powinno uśpić jego czujność.

5. Czekałam na Ciebie... - powrót z pracy, łózko, łazienka itp.
Przecież wiadomo, że dla faceta zawsze atrakcyjniejsza jest kobieta , która go chce niż ta która go nie chce. A my CHCEMY i na dodatek CZEKAMY godzinami, w zniecierpliwieniu, skręcone poczwórnie tęsknotą, wyschnięte jak dżdżownice w lipcu. Mrauuuuu....


Komplementy trudniejsze, wymagające rozwagi:

Z nikim nie było mi tak dobrze.... - po! rzadziej przed.
Uważaj! Jeśli Twój facet był tym pierwszym i jedynym, i wie o tym,  to zdanie może go zabić.

Masz cudowne poczucie humoru...- po tym jak opowiedział dowcip.
Uwaga! Upewnij się, że to na pewno był dowcip. Jeśli nie, to niewinne zdanie może go boleśnie zranić w coś zwanego męską dumą. (jest to coś o czym wszyscy mówią, a nikt tak naprawdę nie widział )

Jeśli delikwent został przez nas umiejętnie wybity z rytmu przez odpowiednio wykonane przynęcanie, przychodzi czas na część drugą w długiej drodze do zamordowania naszej wewnętrznej męczysławy.
.
Smyranie puszkiem - jest to działanie, które ma na celu zelektryzowanie mężczyzny i sprawienie, że mimo wieku będzie niczym ten młody buhaj na pastwisku. Uwaga! Ważne! przy pierwszej próbie na poziomie hard upewnij się, że w pobliżu nie znajdują się atrakcyjne jałówki, które mogą skupić na sobie uwagę buhaja. Zdarzały się przypadki, że rozpalony i posmyrany, a słabo wcześniej przynęcony  buhaj atakował na oślep.

Każdy mężczyzna ma swoje fantazje. Kopiemy, kopiemy aż się do nich dokopiemy...i wtedy hulaj dusza. MAMY GO!

Jak smyrać i przynęcać w praktyce?

Weźmy takiego Staszka i Krystynę - 30 lat po ślubie. Stachu to typ mało ciekawy, typowy wyrak kanapowy bez ambicji.  Krystyna od dwudziestu lat jest męczysławą, co odczuwa jako pewien dyskomfort, szczególnie w krzyżu i lewym kolanie.  Przeczytała  tekst o tym, że fajnie jest być księżniczką i postanowiła zmienić swoją pozycję życiową.

Co jej poradzimy? Oczywiście smyranie i przynęcanie.

Zaprasza Staszka do restauracji na obiad. Jest to najprostsze smyrnięcie, o barwie całkowicie neutralnej, wybija jednak delikwenta z ruchu jednostajnie nudnego.  Stachu się będzie wił jak węgorz, bo po cholerę ma gdzieś wyłazić po robocie, skoro jadłodajnie z kelnerką to on ma w domu! Krystyna jest uparta i Stachu w końcu ląduje przy stoliku. Zamawiają. I zastygają w ciszy.

I tu właśnie powinien paść pierwszy strzał - KOMPLEMENT o Babach. Stachu pewnie zwichnie sobie kark, żeby zobaczyć te tłumy bab co to pożerają go oczami. Nie ma na świecie mężczyzny, który by się na ten haczyk nie złapał. Nawet Quasimodo wewnętrznie wierzy, że jest Apollinem. Uwierzy w siebie! Mamy go! Pierwsza praca wykonana. Możemy wrócić do talerza.

Pamiętajmy, że komplementy nie mogą padać zbyt często, bo samiec zaraz się zorientuje, że coś planujemy. Mogą pojawić się podejrzenia o posiadanie przez nas kochanka na boku ( wywoływanie zazdrości możemy uznać, za przynęcanie ale pamiętajmy, że jest to zabawa dla zaawansowanych i nigdy nie wiadomo jak się skończy).
Easy, easy, langsam, langsam aber sicher!...mamy czas!

Na drugą randkę przygotowujemy SMYRANIE PUSZKIEM HARD. Krystyna zapomina założyć swoich niewymownych, i ze śmiechem informuje Stacha, że haha...majteczki zostawiła w domu i czuję się tak jakoś dziwnie.
Jeśli Stachu się nie udławi siekanym, to będzie o tym myślał przez resztę posiłku. Można nieco rozpalić ogień w jego spodniach, udając się do toalety i rzucając w przestrzeń po powrocie, " mam wrażenie, że wszyscy faceci rozbierają mnie wzrokiem bo wiedzą, że nie mam na sobie bielizny", tu warto wczepić palce w blond pukle. pokręcić nimi trochę i zaśmiać głupawo. Jeśli Stachu nie jest całkowitym frajerem, to już powinny mu iskry spod kopyt wyskakiwać. Będzie chciał szybko wrócić do domu...no i tu mamy miejsce na komplement PO.


I tak dalej, i dalej....wspinamy się mozolnie na piedestał...odbudowujemy utraconą pozycję. A potem, jak już nabierzemy pewności siebie, i spostrzeżemy, że jesteśmy boginią seksu, to zastanówmy się po cholerę nam ten nudny Stachu?

A jak już się zastanowimy, to pakujemy walizkę, wkładamy najlepsze szpilki i zamykamy za sobą drzwi nucąc pod nosem:



W końcu mamy tylko jedno życie siostry! Po co marnować je ze Stachem jako męczysława, skoro świat ofiaruje nam Stefanów którzy czekają całe życie na taką boginię/księżniczkę jak MY?

Bużka!
PieprzU bez majtek


A w następnym odcinku o tym, jak spędziłam z Mizią noc w zamtuzie i co z tego wynikło.

34 komentarze:

  1. Fajne, fajne. Pozdrawiam serdecznie - Stefan :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że gdzieś jest fajny Stefan, tyle, że ukryty pod całkiem innym imieniem.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Toya - mistrzostwem jest czepić się piedestału pazurami i nie dać się stamtąd ruszyć!

      Usuń
    2. No To-ya chyba chyba jestem mistrzem, skoro ksiaze nadal nie spierdolil.... Przeciwnie, napitala na bialym koniu codziennie.

      Usuń
  3. Czytelniczki chyba przytkało, bo słabo komentują.
    Bardzo mi się podobało :) I generalnie się zgadzam, tak to działa.
    W szczegółach można modyfikować. Podana wersja na Staszka pewnie jest dobra, ja bym wolał mniej bezpośrednio, np. zamiast "przy tobie czuję się taka bezpieczna" - czuję się tak spokojnie, zamiast "jesteś wspaniałym kierowcą" - lubię z tobą jechać samochodem, zamiast wszystkich bab, które się na mnie gapią (baby to dobre słowo, dokładnie tak trzeba) - coś takiego:
    - Podobałeś się jej!
    - Ja? Nie zauważyłem.
    - Ha! Kochany, oczywiście, że tak, to było widać z daleka.
    Z majtkami to nie wiem. Maślane oczy całkowicie mi wystarczą, I uśmiechy. Uśmiechy połączone z wpatrywaniem się z ubóstwieniem. Nie trzeba wiele, wystarczy by kobieta zachwycała się mną całym swym jestestwem, bez słów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ove, Twoja tyrada podoba się tym tu babom!
      Ale czuję się tak spokojnie.

      :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
      O.O

      To uśmiechy i wpatrywanie się z ubóstwieniem.

      Usuń
    2. Monia, tak mi dobrze, tak mi rób :)))

      Usuń
    3. Ove - smyrnąłeś nas puszkiem! Może całkiem niechcący, ale tak jakoś sympatycznie... Czytelniczki przytkało, bo opracowują metodę działania:-)

      Usuń
  4. No nie wiem, ja bym sie obawiala, ze jesli uwierzy, ze wszystkie baby sie na niego gapia, to zaraz mu sie w glowie przewroci i przestanie wynosic smieci. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez bym sie tego obawiala:)

      Usuń
    2. Lola - nie, chyba, że Twój wybranek jest Bradem Pittem. Jeśli nie, to w przypadku przewrócenia w głowie otwieramy szeroko drzwi i uwalniamy samca "Biegnij Forrest, biegnij". Daleko nie poleci:-)

      Usuń
  5. Przemknęło mi prze łepetynę pytanie, czy istnieje w blogosferze równoległy blog, na którym Stachu polecałby facetom, jak się zmienić z wyraka kanapowca w macho. I wiele punktów pewnie powtórzyłoby się, poza jednym, jedynym- tym z brakiem majtek.
    Hmmmm......:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskólko....faktycznie. Gdyby mi tak facet wyskoczył w kawiarni z wiadomością, że nie ma majtek to pewnie bym się przeraziła. Chociaż...bardziej bym się przeraziła, gdyby powiedział, że ma na sobie moje, Nie dlatego, że jestem chytra i nie pożyczam bielizny, ale dlatego, że na niego wlazły!
      Definitywnie Stachy powinny mieć swojego doradcę, nie miałabym może płaczącej koleżanki za ścianą.

      Usuń
  6. :)))))))))

    myślę, że większość z nas to męczysławy...którym trudno oderwać się od Stacha...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamo Maminko - ja nie, chociaż miałam niezłe zadatki z powodu wychowania:-) znam mnóstwo szczęśliwych księżniczek, i taką samą liczbę męczysław. Najtrudniejszy pierwszy krok...

      Usuń
  7. A ja tam od razu bach! I chciałabym być tym smyranym samcem. Piedestał osiągnięty bez męczenia się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniś - żyjemy w męskim świecie. Niestety. Będąc Europejkami trochę już o tym zapomniałyśmy, ale wystarczy skoczyć trochę na wschód (dalej niż Rzeszów) żeby sobie przypomnieć. W Europie już nie walczymy, uprawiamy coś na kształt zapasów w ksielu...samce zawsze właziły pierwsze na piedestał bo miały większe pięści.

      Usuń
  8. Eeee tam ja od poczatku ustawilam sie na piedestale.
    Jak?
    Bardzo prosto, nie zpraszalam do siebie, bo wtedy musiala bym byc Meczyslawa, a wiec najpierw byly knajpy, a jak chcial wiecej niz obiad to musial zaprosic do siebie.
    Jak raz zaprosil to juz w to wroslam, bo to wygodnie, ja przyjezdzalam, on sprzatal, gotowal, podawal czyli wykazywal sie wszystkimi umiejetnosciami poszukiwanymi przez ksiezniczke.
    I tak zostalo, z tym, ze teraz ja czasem gotuje, bo ilez mozna wylezec na szezlagu machajac stopka i wgapiajac sie w sufit:)))
    On w dalszym ciagu sprzata, robi pranie, zakupy... no coz ozenil sie z ksiezniczka o czym wiedzial od samego poczatku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stardust - a ja mogłam być księżniczką od początku ale jak głupia upierałam się przy byciu męczysławą.Co to nieodpowiednie wzorce z dziecinstwa robia z człowiekiem. A potem mi przeszło i pozwoliłam się wielbić do woli. A ja czasem nawet odkurzam:-)

      Usuń
    2. Pieprzu, odkryłam Twój blog, zaśmiewam się, aż mój Stefan strofuje, że mu zakłócam odbiór telewizji, podziwiam. Uparta Męczysława:)

      Usuń
  9. Tego kwiatu to pol swiatu, powiedzialam sobie szybko zmieniajac zamek w drzwiach, gdy mnie moj ex zostawil :)) Dopiero wtedy go troche polubilam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zostawil, to przynajmniej bylo za co:))

      Usuń
    2. o DEPRESJI - czyli, piękny moment rozpoczynania nowego życia bez Stacha jako kuli u nogi:-)

      Usuń
  10. Drogie Bravo, a co zrobić, jeśli się ma odwrotny problem? Bycie księżniczką też może znużyć. Czasem chciałoby się po prostu umyć podłogę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Moe, wystarczy chwycic mocno szmate w reke...o, tak...dobrze...a teraz pomajtac nia po podlodze. Suuuuuper! Grzeczna Ksiezniczka!

      Usuń
  11. Też w tym sezonie agitowałam do chodzenia bez majtek. Jak się weźmiemy do kupy, to, choć z różnych powodów, w przyszłym roku może ten trend zaskoczy ;)
    Pozdrawiam z poziomu katafalku ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Newa- to ide popatrzec! Powrot do natury jest ostatnio modny.

    OdpowiedzUsuń
  13. o żesz! a ja jutro do roboty i jak tu bez majtek?Chyba zdejmę przed drzwiami jak wrócę

    OdpowiedzUsuń
  14. Najbardziej rajcuje mnie opcja zapodania gościowi hasełka: "z nikim nie było mi tak dobrze" PRZED!!!
    P.S. Doczytałam się w którymś z postów, że Ty bywasz w Rzeszowie... tiaaa... i do mnie masz 30 kilometrów... a ja czekam i czekam z tymi boszczykami i zimioczkami... telefon mam nieodmiennie ten sam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzyniu najmojejsza - plan był taki - podjeżdzamy pod miasto S. i dzwonimy, że jesteśmy:-))) Niestety, ze względu na temperatury plan się rozpuścił. Zresztą wszystko tłumaczę w poście, który SIĘ pisze.

      Usuń
    2. Rozumiem :-) Wiele moich wakacyjnych planów też spłynęło z potem (dobrze, że nie śmiertelnym, chociaż niewiele brakło, bo klimę to ja mam, i owszem, tzw. osobistą hie hie hie...). No to "żdu Tiebia", bo jeszcze żyje biedna, stara matka i pozdrowienia śle...

      Usuń
  15. O! Pieprzu jest! Jak to dobrze, a bedzie lepiej :)
    Zdrowka zycze i spokojnosci, bo ze cos naskrobiesz to juz pewne.
    U mnie nic nowego, poza tym ze przypadkiem skasowalam sobie kontakty i mozolnie je teraz odbudowuje, szukajac po innych blogach. A ze nie pisalas, to bylo trudno znalezc :) teraz cie juz mam ♥︎

    OdpowiedzUsuń