Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.
wtorek, 19 stycznia 2010
Spójrz w głąb duszy mej albo niespodziewana radość o poranku
Najgorszy poranek życia zapowiadał się całkiem przyjemnie. Słońce uśmiechało się do mnie przez tergalowe firany, ptaszki wykonywały poprawne trele, z głośnika radia popłynęła na zachętę urocza melodia, do której wkrótce dołączył głos Martyny J.
- W dooomach z betonu..nie ma wolnej miłości…- podśpiewywałam sobie wesoło zrzucając cienką koszulkę nocną i przebiegając całkiem nago przez bezdzietne o tej porze mieszkanie. Paluszki stópek wykonały chasse na nowej wykładzinie, a ręce same podniosły się uroczo – przeciągnęłam się porannie, kocio i bardzo zalotnie.
- ..są stosunki małżeńskie…tu u nas nie gości… - na wszelki wypadek sprawdziłam czy firanki mocno zaciągnięte i postanowiłam jednak założyć coś na siebie, bo nigdy nie wiadomo czy jakiś co ma kota i rower nie spogląda właśnie przez lunetę oceniając moje to i owo.
Popędziłam w radosnych hopsach do sypialni, gdzie znajdowała się komoda z bielizną, po drodze wykonałam obrót w prawo, promenadę z obejściem krzesła i obrót kołysany w lewo. Najbardziej intymne części garderoby znajdowały się w dolnej szufladzie. Kucnęłam…i oczy wyszły mi z orbit.
Myślę, że mój krzyk mógł spowodować tsunami, na którymś z oceanów. Jamie Lee Curtis w "Halloween" była przy mnie kwilącym niemowlakiem. Wrzask piekielny uniósł mnie kilkadziesiąt centymetrów nad podłogę i cisnął o ziemię jak szmacianą lalę wypchaną grochem i trawą. Zrozumiałam co czuł Azja Tuchajbejowicz, poczułam jedność z wszystkimi ofiarami Vlada Palovnika. Raz w życiu poczułam się nadziana. Kątem oka zauważyłam przyczynę szału jaki mnie opętał – zaostrzone, drewniane resztki blejtramów, które mój mąż wrzucił nieroztropnie do plastikowego wiadra i postawił obok krzesła.
Odległość do łazienki pokonałam w sekundę, szybki nawrót i odbiłam się od przeciwległej ściany na drugim końcu mieszkania. Po kilku takich przebieżkach postanowiłam obejrzeć obrażenia, niestety, jako kobieta mało praktyczna, posiadałam jedynie wielkie zwierciadła na ścianach. Po wykonaniu mnóstwa akrobacji i wielu poślizgach skapitulowałam. Potrzebowałam pomocy w celu ustalenia obrażeń. Z rozwianym włosem, ogniem w tyłku i nieco kulejąc wpadłam powtórnie do sypialni a następnie wystawiłam cztery litery z przyległościami wprost przed twarz śpiącego zbrodniarza.
- Patrz, patrz szybko!!! Co tu mam???? Co tam mam??? No, obudź się!!! Popatrz!!!
Przez chwilę było cicho... A następnie usłyszałam słaby szept:
- Nooo….
- Gadaj! Co widzisz!
- Eeee….
- Co tam jest do cholery!!
- Goła dupa….
- Ale co jeszcze, co jeszcze? – darłam się w opętaniu.
- Noooo…eeee…
Najgorsze jednak było pójście do lekarza po poradę. Co prawda wystawianie gołego tyłka sobie odpuściłam ale za to nie mogłam nie zauważyć kpiącego spojrzenia, kiedy opowiadałam mu jak nabawiłam się obrażeń.
- Niektórzy to się lubią zabawić – stwierdził z uśmiechem i zaordynował mi Balsam Szostakowa..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To się nazywa nagłe i niespodziewane rymnięcie na ziemię ,prosto na cztery litery, bujającej w obłokach:) Mam pytanie i brzmi ono: Czy byś miała wyrzuty sumienia gdyby ktoś umarł przez Ciebie ze śmiechu ? serdeczności:)
OdpowiedzUsuńAż szkoda, że na tyłku nie robi się makijażu... miałabyś z grzywki :D taki makijaż w kolorach tęczy. I zmienny na dodatek :D
OdpowiedzUsuńNie mogę napisać nic sensownego bo się jeszcze śmieje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHahahahahahaha :))))
OdpowiedzUsuń(ps. co to są te "blejtramy"???????????????????)
popłakałam się ... ze śmiechu :)))
OdpowiedzUsuńSzostakow balsamiczny to ten od arii sopranowej do kwartetu na zaostrzone blejtramy?
rozbawiłaś mnie do łez :)
OdpowiedzUsuńDavidian- oto są:
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Blejtram
Auuuuuuuććć..... ;)
OdpowiedzUsuńTylko tu nie tkaj nam duszy Twej przed oczy nasze :)
OdpowiedzUsuńZa każydm razem gdy dochodze do: "Gadaj! Co widzisz!" Dopada mnie trzęsiawka :)))))
OdpowiedzUsuńo, żesz, d... blada!!! przypomina mi się piosenka Czerwonego Tulipana bodajże o polonistce hasającej po łące. może w poincie nie miała aż tak niebezpiecznie, ale też, no, no :D
OdpowiedzUsuńostatnio z Kochanym Słoneczkiem przeczytaliśmy informację, że spośród wszelkich "głupich" sposobów śmierci, największe żniwo zbiera masturbacja. ciekawe...
:)
Ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha
OdpowiedzUsuńSuper się czytało:-)
A mąż widok po przebudzeniu miał u...lala!:-)
Już wiem, dlaczego nie ma orginalnego zdjęcia
OdpowiedzUsuńihihih
aż mnie pupa zabolała
hahaha ha
OdpowiedzUsuńnie zazdroszczę... :))))
popłakałam się ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuńale oczywiście szczerze współczuję :)
aż mnie zabolało :)
OdpowiedzUsuńteż nie wiedziałem co to są blejtramy...jest późna pora a ja śmieję się na głos...swoją drogą mogłaś trafić gorzej...
OdpowiedzUsuńblej trama....:):)blej trauma:)
OdpowiedzUsuńWiesz co?Ty to masz i miałaś ciekawe zycie:):)
Rewelacyjnie wręcz co tu kryć zawstydzająco napisane znowu....:):):)
Niedługo wyniosę się na blogspot bo wariuje z tymi linkami...
Wiem. No wiem, że cierpiałaś bardzo.... Ale nie mogę się powstrzymać i rechoczę do rozpuku!!! A mina lekarza musiała być bezcenna :))
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za szczere współczucie.:))
OdpowiedzUsuńElżbietka nie odejdzie w zapomnienie:) Tajemniczy Mr. Cień będzie zbierał żniwo dalej;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, ze i ja zauwazylam dotkliwie brak luster kiedy spadlam ze swoich wlasnych schodow i chcialam ocenic rozmiar obrazen. Bo bolalo jak jasny skur.... ale brzuch mam tak duzy a kregoslup tak malo gietki, ze sama to nijak. Moj malzonek szanowny pytany o stan moich czterech liter odpowiadal niezmiennie, ze widzi tylko spalone cialo - bowiem zafundnelam se 10min premiere na solarium.
OdpowiedzUsuńi smieszno i straszno! :-)
OdpowiedzUsuńZajrzałem powspółczuć Ci jeszcze chwilkę:):)
OdpowiedzUsuńzmieniłam adres blogowy. teraz to jest
OdpowiedzUsuńhttp://madman-lelevina.blogspot.com/
No i znowu trza mi było majtki zmienić...
OdpowiedzUsuńA mój tata miał za komuny Balsam Szostakowa na wrzody. Podobno to było remedium na wszytskie trudno gojące sie rany.
OdpowiedzUsuńGorąco współczulismy Ojcu, gdyż owo panaceum (ten Szostakow to na pewno Rusek) straszliwie jechało pluskwami.
Czy nadal coś Ci dolega?
OdpowiedzUsuńNiepokojąca cisza...
Nie nooooo ocieram sobie łzy :):):):) Twoja Radość o poranku mnie powaliła na kolana i czytałam dwa razy :):):) Hahahahahahahahaha .. no ale współczuję , no bardzo współczuję ...Tylko nie mogę się powstrzymać od śmiechu :):):):):):) No co za ludzie no wszyscy się smieją z kuku Czarnego Pieperza :):):):)
OdpowiedzUsuńHehe...liżę sobie rany:))) Nie...już dawno wylizane, bo historia miała miejsce 15 lat wstecz.
OdpowiedzUsuńAnaste - trochę serca!
A milczę bo sesja mnie dopadła podstępnie.
OdpowiedzUsuńpo raz kolejny stwierdzam: cudownie piszesz. Przeczytałam od deski do deski, żałując że tak mało. Jesteś moim ratunkiem na wredny poniedziałek!
OdpowiedzUsuń