Uprzedzam - w tekście występują cytaty zawierające opisy tego i owego!
Wiem, wiem...w Polsce panowały afrykańskie upały. I właśnie dlatego (czując jedność z narodem) postanowiłam schłodzić się skandynawskim kryminałem. Wyszperałam więc, niejaką Lenę Oskarsson i rozpoczęłam czytanie.
Kryminał okazał się przesycony polskim biustem. Polskie piersi obijają się człowiekowi po twarzy podczas czytania, leżą na oczach, kładą się na nosie. Tak własnie, na nosie! bo na dodatek są to spocone polskie piersi, ponieważ akcja toczy się w wyjątkowo upalne szwedzkie lato. Nici ze schłodzenia się nieco powiewem szwedzkiej zimy. Zresztą nie tylko piersi są tam spocone. Spocone są tam wszystkie ludzkie członki. Nie ma się więc co dziwić, że:
"Jego rozmyślania wypełniały rozmyślania o cipce (...). Czy jest wygolona, sucha czy może wilgotna od potu?"
W książce występuje korowód polskich osobników, płci obojga, których charakteryzuje to, że:
a/ kobiety są piękne i mają piękne piersi
b/ o mężczyznach nie można nic ciekawego powiedzieć, poza tym, że mają ziemiste cery i włosy nijakiego koloru.
Wszyscy bez przerwy myślą o seksie. Jeśli już uda im się zmusić kogoś do tej przykrej czynności (niżej będzie wyjaśnienie dlaczego użyłam przymiotnika - przykry) to nie mogą skupić się jak każdy Polak na tych prostych ruchach, tylko leżąc pomiędzy udami partnerki rozmawiają, popijają, zastanawiają się nad swoim życiem, rozwiązują zagadki kryminalne, kłócą się i w ogóle są tak zaabsorbowani tymi dodatkowymi czynnościami, że nawet nie wiedza czy już skończyli czy jeszcze nie zaczęli.
A jakie są Szwedki?
a) Niebezpieczne. Na miejscu polskich mężczyzn trzymałabym się od nich z daleka bo może im się przydarzyć to co drugiemu głównemu bohaterowi:
" - Nawet nie walisz konia przy pornosach?
- Zero konia
- Szkoda - powiedziała bardzo smutno i wykorzystując okazję, że on też poczuł się niekomfortowo,
szybko oburącz złapała go za głowę i pociągnęła w dół, w kierunku swojego krocza. Cuchnęło. Na szczęście ściskała go tak mocno, że prawie nie mógł nabrać powietrza."
b) Nastawione na sukces:
" J.W. pełnił rolę jej anioła stróża, pilnował, żeby miała pracę i trzymała się na powierzchni. Chciał za to tylko jednej przysługi. Raz w miesiącu musiała przed nim uklęknąć, wybrać z rozporka jego żylastego penisa i włożyć sobie głęboko w gardło. To wszystko."
c) Suche wewnątrz:
" Jej pipka (...) miało się wrażenie, że jest kieszonką z lateksu - ściśle go obejmuje, sprawia rozkosz i jednocześnie ból, bo nie ma w niej dostatecznej wilgoci."
d) Czy maja dobre strony? Tak! Bywają miłe:
"Podziękowała mu, biorąc obolałego od ruchów frykcyjnych ptaszka do ust."
Jak jednak widać, seks nie jest tu żadną przyjemnością ale bolesnym, kaleczącym procesem. Już myślałam, że tylko ze szwedzkimi kobietami jest coś nie tak. Maja jakąś anatomiczną niedoskonałość, która powoduje, że tam na dole się pocą, cuchną, a na dodatek kaleczą męskie klejnoty. Może dlatego, mówi się tyle o chłodzie Skandynawskich dżentelmenów? W końcu co to za przyjemność chodzić z permanentnie obolałym ptaszkiem?
Okazuje się jednak, że dotyczy to także męskiej populacji Szwedów. Po pierwsze wszyscy Szwedzcy mężczyźni są obrzydliwi z wyglądu - sapią, pocą się i kępy włosów wyglądają im z uszu i nosów. To nie wszystko - maja kaczy chód, duży brzuch i problemy z erekcja i przedwczesnym wytryskiem. Najgorsze jednak są szwedzkie penisy policyjne. Oto co przeżyła nasza rodaczka - Zuza Wolny, piękna pielęgniarka z fałszywym dyplomem, pięknymi piersiami i lekkim podejściem do seksu:
" W końcu zrobili to w spiżarce, pomiędzy charczącą zamrażarką a zgrzewkami wody mineralnej. Szwedzki policyjny penis był cienki i ostry jak drut. Za każdym razem, kiedy się cofał, Zuza miała wrażenie, że zaczepia o pochwę i ją kaleczy. "
Niech się dzieje co chce. Ja do Szwecji nie jadę!
Wydawnictwo Czarna Owca zażartowało sobie z czytelników. Jeśli Lena Oskarsson jest Szwedką to chyba taką jak ja:))
Tu nastąpi dygresja:
Mieszkańców miasta, w którym się urodziłam nazywają Szwedami, ze względu na to, że podobno po 1655 sporo ich się osiedliło na tym terenie, wrosło w społeczeństwo i wzięło sobie Polki za żony. W sumie można powiedzieć, że jestem rodowitą Szwedką z rodziców Szwedów. Żeby sprawdzić jak to dokładnie było, weszłam sobie na stronę o historii miasta i wciągnęłam się nieco w tekst. Bardzo ładnie napisane, jak to ludność miasteczka o różnych etnicznych korzeniach żyła ze sobą w pokoju i zgodzie przez setki lat. I nagle, ni z tego, ni z owego wyskakuje zdanie: Pierwszy Żyd w X. urodził się w roku 1835. I nic więcej, tylko tyle. Ani pół zdanka, że wcześniej byli tam jacyś Żydzi. Zaraz przyszło mi do głowy, jaki to musiał być szok dla rodziców. Patrzą w kołyskę - a tu ŻYD, jak żywy! Pewnie monetą brzdąkał i ssał pejsa.
A na rysunku....no, kto zgadnie jaka część ciała jest na rysunku?