Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Czas jest wielkim nauczycielem, tyle tylko, że zabija swoich uczniów - czyli - Czas robi swoje. A ty człowieku?



Czy mnie jeszcze pamiętasz? Czy jak inne dziewczęta zapomniałaś mnie już...
Chodzą plotki, że blogowicz, który nie pisze przestaje istnieć. Jego blog cofa się w niebyt, ścieżka prowadząca do niego obrasta pajęczyną, zaczyna się rozkład...

Zajrzałam na swój blog i dopadła mnie przykra woń. Moje ciało wciąż tam leży obolałe podczas gdy czas pędzi do przodu, a siniaki dawno już się zagoiły. Oczywiście istnieje życie pozablogowe, bywa nawet jędrne i zabawne ale wilka ciągnie do lasu. Ponieważ w okresie ostatnich 3 tygodni nie miałam ani dnia wolnego, postanowiłam postawić sobie szlaban na blogi. Żadnego czytania, żadnego wkręcania się w dyskusję. Oczywiście nie wytrzymałam i pewnego wieczoru, siedząc nad zadaniem domowym, po kryjomu i w tajemnicy sama przed sobą wyczytałam ze 4 blogi. Potem niestety musiałam się srogo ukarać.

Obecnie czuję się wolna jak ptak, bo przede mna jeden wolny weekend. Niestety ostatni przed Świętami. Za tym wolnym weekendem widzę już zasieki z drutu kolczastego, a za nimi jakieś szklane góry na które muszę się wspiąć. Widzę wzgórza złożone z gramatyki praktycznej, i pogórki kolokwiów z niemieckiego, małe wzniesienia literaturoznawczo - kulturowe, i pasmo readingu i writingu, jestem dobrym piechurem, dam radę. Tylko, że na samym końcu wznosi się ogromny szczyt kolosa z chińskiego, moje Karakorum. A pani od chińskiego jest bezwzględna, nazwisko zresztą w brzmieniu do Bruce ma podobne /tego od smoka/.

Nie będę jęczeć, idę sobie zrobić dobrze i poczytać cudzą twórczość. Wszystkich proszę o wiaderko dobrych myśli bo mi motywacja zdechła. Leży bidula nieprzytomna na podłodze w sypialni i ani dycha.

47 komentarzy:

  1. Proponuje zaprosic w gosci Mobilizacje,a Motywacji podziekowac.Niech omdlewa u innych;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też popadam w zapomnienie. Stały brak czasu. Dobrych myśli całe wiadro przesyłam :) A motywację reanimować, póki nie jest za późno. Słyszę, że jeszcze dycha:)) Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. No jednak cela i kaganiec :))) Niektórzy to powiadaja, że jak Cię nie ma w internecie to w ogóle nie istniejesz. Jako sceptyk, nie wierzę :))

    OdpowiedzUsuń
  4. jak mogłabym o Tobie zapomnieć?! nierealne- mistrzyni ale mam drobne pytanko-tyle języków-czy wolnym czasie terminujesz w Babel?

    OdpowiedzUsuń
  5. rss przychodzi z pomocą i wtedy nigdy nie zapomina się:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jednak jestem z ciebie dzielna. Tyle róźnych dziwnych rzeczy i trudnych wyrazów ;)
    Wiadro optymizmu, worek chęci i jeszcze trochę mobilizacji ci posyłam.
    Całuski dzielna kobieto

    OdpowiedzUsuń
  7. Uszy do góry i będzie lepiej i z motywacją, i z mobilizacją, i z czasem :)
    Oby się poluzowało!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hje hje hje a ja sobie dzisiaj tak myślałam, że (w)pieprzka dawno nie było i wywołałam wilka z lasu ha! Dasz radę, Niunia. potrzeba Ci tylko uchwytu na motywację, bo ona udaje zemdloną a zaraz Ci ucieknie i szukaj wiatru w polu. Uchwyt na wenę do nauki też się przydaje, a także (bardzo!) megamocny uchwyt z bezpiecznikiem na uciekający czas... Pozdrawiam i trzymam kciuki. Wszystkie 4.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jestem wytrwała :) Zaglądałam prawie codziennie w nadziei na reanimację :)) A co do spadku Pani Motywacji to świetnie Cię rozumiem... W okresie od maja do września mam tak non stop. I nic nie jest w stanie podźwignąć mnie z podłogi jak już na nią wieczorem padnę (bo do łózka nie zawsze dam radę się doczołgać...)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mobilizujące dla mnie są spotkania ze znajomymi.
    Wiesz, może i czasem się trochę odleżysz, ale za to jak zmartwychwstajesz, to jesteś niesamowita! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja tez juz nie ogarniam blogowni:(( Normalnie nie mam czasu, checi owszem sa, wena tez sie czasem pojawia, ale czas, czas czas...
    Wrrrrrrrrrrrrrr..........

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaki rozklad niewdziecznico jedna, ja chyba wczoraj zagladalam i nic na to nie wygladalo !!!! A nawet po chinsku bedziesz pisac to bede zagladac!!!No rozruszaj sie!!!! CALUSY-aG

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana Ty Moja ulubienico, jak już znajdziesz jakiś sposób na ożywienie wrednej Motywacji, to pisz na mojego maila blogowego, bo kurcze mam to samo plus masę dodoatkowych "atrakcji" fundowanych przez "żyźń"

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak sobie myślę, że gdyby nie te blogi, to inne rzeczy nie leżałyby odłogiem. Niby nic. Tu skoczę, tam zajrzę, tam coś skrobnę i godzina w plecy. A "Para" leży jak twoja szlachetna motywacja i dogorywa;)
    Trzymajcie się towarzyszko Pieprzniczko i ... czujcie ducha;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wieprzowinko ty moja, no jakze tak Ciebie zapomnieć, pajeczyną pozwolić zarosnąć. A kysz. Nie martw się, jak jesteś opóźniona w pisaniu to, przynajmniej ja, historyczne twe wpisy zczytuje.
    Miłej zabawy w ostatnią niedziele
    Buiole w noch

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak.....z tym "umieraniem" bloga tez czasami mam problem. Czas jest bezlitosny i taki skapy. Wciaz go malo. A na koniec roku zawsze potrzeba go nawiecej. Nie martw sie - o tobie nie mozna zapomniec. Uwierz mi. Pozdrowienia i otwarte przestrzeni mozgowe na pochlanianie chinskiego (podziwiam checi).

    OdpowiedzUsuń
  17. Dodam, ze dzis literka "J" zdecydowanie nie ma ochoty wyskakiwac spod moich palcow,wiec za literowki przepraszam....

    OdpowiedzUsuń
  18. ja też mam przestoje, więc sobie postoję :)
    ściskam w pasie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Gdyby nie życie to i blogów by nie było o czym pisać , więc moje zalecenia są takie , żeby w pierwszej kolejności żyć :):):) Moja motywacja też zdechła i chyba mnie to nie martwi , bo zawsze można walnąć od niechcenia jakimś mądrym cytatem :):):):) A ta sroga kara to jaka to kara ? Groch i kąt , czy może suchy chleb i woda ? Posyłam dawkę pozytywnej energii i całą masę usmiechów , klepię w plecy ( niezbyt mocno ) i w razie konieczności czochram fryzurę na ostateczne pocieszenie :):):):)

    OdpowiedzUsuń
  20. bo czas jak rzeka, rzeka płynie

    OdpowiedzUsuń
  21. Motywacje tak mają, zwłaszcza pod koniec roku, cykl jakiś , czy jak. Myśli dobre lecą, bzzzyt,poleciały:)

    OdpowiedzUsuń
  22. ;) trzymam kciuki za Ciebie i Motywację! Dacie radę, bo dzielne z Was dziewczynki :)

    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Te wszystkie językowe listy to jakby WIZJA i MISJA.Tylko trzeba kolejność odpowiednia zachować.Dasz radę i niech Cie nie dopada chińskie czarnowidztwo.NIECH MOC BĘDZIE Z TOBĄ!!!
    ( Spektakularnie , pozytywnie naładowana)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja mam tylko jedna prósbkę, pisz kiedy chcesz, ale don't stop! :)
    (jak brzmi po chińsku 'nie przestawaj' ;)?)

    OdpowiedzUsuń
  25. mówi się,że jak nie dycha...to dwie dychy:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Te obrazy mi się podobają coraz bardziej ;))) To o czym my tu ? Aaaaaaa o motywacji Twej . No zmotywuj się nooooo !!!!! ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziękuję! Otrzymałam wspaniały zastrzyk (chociaz zastrzyków nie lubię) złozony z dobrych mysli. W momencie zrobiło mi się lepiej. Potańczymy?

    OdpowiedzUsuń
  28. Czemu by nie????
    "Gibamy! Gibamy! Gibamy!"

    OdpowiedzUsuń
  29. A na końcu drogi pamiętaj, żeby wyrzucić pierścień w przepaść;)
    Się śmiałam, kiedy mnie ostrzegali, że się uzależnię od blogów...

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie bój, nie bój - skarby grzebie się w ziemi tylko na okoliczność wojny. A pani Lee, jeśli zawiodą inne środki, zawsze można przypomnieć, że "naci klijeti, naci pannnn..." ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  31. Kochana ja również zarosłam pajezynami moj czas zanika, mam go coraz mniej szukam dosłownie chwil i kradnę je ale jak tylko mam czas mykam i buszuję po moich ulubionych blogowych pokoikach :) pozdrawiam serdecznie

    celia

    OdpowiedzUsuń
  32. Dla Twojej motywacji mogę nawet cancana na stole zatańczyć ;))))

    OdpowiedzUsuń
  33. I tam, i tam! Czasem trzeba sobie odpocząć. Oby nie za długo ;DDDDD Bo wygłodniali czytelnicy czekają jak wrony na gałęziach wokół Twojego bloga ;)))

    OdpowiedzUsuń
  34. A!!! Miałam napisać jak się ukarałam - zamiast iśc spać z fajnym kryminałem, kazałam sobie iść do łóżka wieczorem z "mówimy po chińsku" - i czytac czytanki znaczkami pisane. Prawie płakałam.

    OdpowiedzUsuń
  35. Motywację przewietrzyć ,nakarmić i coś w nagrodę sobie zafundować.Taką nagrodę na zaś a za co nie wiem (;
    To już trzeba sobie wymyślić(ja tak robię i działa) ((;

    OdpowiedzUsuń
  36. Mój Pieprzuniu bidny, jeszcze cie do chińcyków zaniesło?
    Ale nie boj, nie oddamy Chinom Zwiąąąązku Raaaaadzieckiego!!! (pamiętasz?) i Pieeeprzaaaa kochanego!!!
    Zrób se coś dobrego do jedzenia, bo że mię odwiedzisz (a ja bym cię podpasła, oj tak!) to już nie wierze...
    całuski od Marzyni semper fidelis :-*

    OdpowiedzUsuń
  37. Moja motywacja do wirtualnych zwierzeń leży gdzieś w kącie, przygnieciona kurzem codzienności.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. Niemiecki to pecha, jak chcesz to Ci usiade na ramieniu i podpowiem. Ale chinski? I co Ty w ogole studiujesz?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  39. Tak to już jest, że życie nie kończy się na necie. I to dobrze świadczy o człowieku. Mam coraz mniej czasu na pisanie i czytanie blogów znajomych. Jak mam czas, wpadam, czytam hurtem, komentuję. Często odwiedzam zaprzyjaźnione blogi kosztem zamieszczania wpisów na swoim bo czasu brakuje. Obecnie większość ważnych dla mnie znajomości netowych poprzenosiłam na fejsbooka by mieć wszystko w jednym miejscu. Taki lajf :)

    OdpowiedzUsuń
  40. No to niech motywacją będzie czas poświąteczno-przednoworoczny; mam nadzieję, że cały wolny :)
    Pozdrawiam i trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  41. Oj, to uwzględniając Twoje plotki o blogowiczach, umarłem już dawno temu. Ale z drugiej strony to jest piękne, bo kiedy mało się dzieje na blogu, to dużo dzieje się w życiu! Ach! Cudowności!

    OdpowiedzUsuń
  42. Hej, hej:) Zapraszam na maila w sprawie kolorystyki pocieszajki:)

    OdpowiedzUsuń
  43. Drogi Pieprzu, przywlokłam się przez zaspy, żeby powiedzieć, że mam świadomość, jak ciężko tyrasz do egzaminu i ta świadomość mi pomaga, bo sama siedzę nad bardzo grubym dziełem o Chinach i jeszcze posiedzę :))
    Mam nadzieję, że psy wyprowadzają Cię czasem na powietrze :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Aidzisz, Pieprzu?
    jakbyś zamiast z Chińcykami tsymał z Mamciom, tobyś i bundzu pojad, i kaszy bym ci usypała...

    OdpowiedzUsuń
  45. Absolutnie nie omdlewaj, właśnie dziś wpadłam przypadkiem (i dzięki mu za to) do Twojego bloga i już pierwsze kilka postów poprawiło mi humor.
    A co dopiero jak się rozczytam dalej i głębiej! Dziękuję serdecznie ;)))
    Posolone i popieprzone, dobrze doprawione, zaostrza apetyt na życie!

    Pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń