Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.

wtorek, 5 stycznia 2010

Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości czyli Szansa na Suksces.


Elżunia...rozwiodła się z mężem [ typem nieciekawym, którego głównymi cechami było lenistwo i ogólna gnuśność życiowa ] i postanowiła zmienić swoje życie. Zaczęła całkiem interesująco od zmiany pracy. Rzuciła w diabły marną państwową posadkę i skoczyła na głęboką wodę. Postanowiła robić to co naprawdę zawsze lubiła i potrafiła. Jak to zwykle bywa, nasze wyobrażenia o pracy nieco mijają się z wyobrażeniami o niej naszego szefa i jakoś dziwnie nie pasują do tego co obiecywano w ogłoszeniu. Elżunia zaczęła od parzenia herbatki ale ponieważ była ambitna i cierpliwa [a inni pracownicy z firmy uciekali] już wkrótce zajmowała tam kierownicze stanowisko. Schudła [czego zawsze pragnęła], zrobiła prawo jazdy, kupiła samochód i poczuła, że w jej życiu zaczyna brakować jednego, ważnego składnika - mężczyzny.
Jak wygłodniały łowca, który jakiś czas przebywał na L4 Elżunia rzuciła się w wir romansów. Pierwszy amant właściwie złowił się sam. Najpierw współpracowali, potem wybrali się na niezobowiązującą kawkę i tak powoli doszli do momentu, w którym po A należałoby powiedzieć Beee. Zanim ich ciuszki utworzyły wspólny kopczyk na podłodze pokoju amant postanowił okazać się prawdziwym mężczyzną i odkryć nieco swoje karty. No, cóż...zapomniał wcześniej napomknąć, że ma dziewczynę. Taką prawie na poważnie. Tak właściwie to narzeczona. W grudniu ślub, tylko dziewczyna ma teraz mało czasu bo studiuje. Ciągle egzaminy, kolokwia, zaliczenia i brak czasu dla przyszłego małżonka. Był styczeń, do grudnia jeszcze masa czasu, a Elżunia siedząc w samej bieliźnie na brzegu łóżka postanowiła nie wypuszczać już gołąbka z garści dosłownie i w przenośni. Skoro siedzi tutaj z nią, a nie z narzeczoną to znaczy, że istniej jeszcze szansa na zmianę biegu wydarzeń i ta narzeczona to może w końcu nie tak na poważnie.. Po seksualnej gimnastyce rozluźniony chłopak przyciśnięty przez Elżunię do oparcia łóżka nadal uparcie twierdził, że ślub w grudniu ale z Elżunią spotykać się mogą tak dla zdrowia i sportu. "Pobędzie ze mną dłużej to zmieni zdanie" - pomyślała, tak jak wszystkie kobiety w takich momentach Elżunia i zgodziła się na proponowany układ.
Trochę ją na początku złościło, że musi czekać na telefon od chłopaka i wszelkie ich spotkania zależą od zajęć narzeczonej na uczelni. W okresie sesji została u niego na noc. Rankiem zjedli wspólne śniadanko i Elżunia postanowiła kuc żelazo póki gorące. "Wiesz co? Ty idź do pracy, a ja ci tu posprzątam i ugotuję obiadek."- zaproponowała zalotnie. Chyba tylko nagłe wejście narzeczonej mogłoby wywołać u chłopaka podobny efekt paniki. Ględził coś o mamie, która będzie go dziś odwiedzała, o nieprzewidzianym spotkaniu z klientem, które pewnie przeciągnie się do późna i tak dalej. Elżunia odpuściła, a chłopak odwiózł ją do domu i przez następny miesiąc milczał jak grób. Ani telefonu, ani maila...w końcu jednak zadzwonił. O dziwo, nie zaprosił jej jak zwykle do siebie ale do eleganckiej restauracji w centrum miasta. "Może zmienił zdanie i zrozumiał ile dla niego znaczę" - myślała Elżunia.
Restauracja była więcej niż elegancka, a chłopak szarmancki i z gestem. Zjedli dobry obiad, popili go drogim winem i okrasili rozmową o niczym. Nadeszła jednak pora kawy, deseru i przejścia do sedna. "Wiesz..poprosiłem cię tutaj bo musze powiedzieć ci coś ważnego. Coś co może zadecydować o twoim życiu". "Wreszcie!" - zakrzyknęła w duchu Elżunia, rodząc mu już w myślach co najmniej dwójkę dzieci. " Moja dziewczyna..."- zaczął niepewnie i utopił słowa w kawie. "A niech ją gęś kopnie" - zniecierpliwiła się w myślach Elżunia, jednocześnie uśmiechając się wyrozumiale bo przecież już dobrze wiedziała co będzie dalej, podniosła kieliszek do ust i zmrużyła oczęta... "....Zaraziła nas jaką ohydną bakterią – leczy się długo i mało ciekawie. Powinnaś iść do lekarza".

15 komentarzy:

  1. narzeczona amanta zaraziła bakterią, którą miała od kolegi ze studiów, a kolega ów miał ja od koleżanki z pracy, a koleżanka z pracy od szefa, a szef od swojej żony, a żona od kochanka... full romantica! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. I żyli razem długo i szczęśliwie on, narzeczona, kochanka no i oczywiście bakteria. ;-P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ulala... jak romantycznie:D Czy aby zdążyli się podleczyć? Przed ślubem??:D

    OdpowiedzUsuń
  4. A Elżunia 3 lata temu wyszła za mąż, oczywiście bakterię wcześniej ukatrupiła i tym samym przerwała zabójczy łańcuch.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pieprzu, kocham cie, nic więcej nie napisze, bom jest zmenczona...
    Tekst przeczytam, jak bede na chodzie.
    Jakbyś muk, to powiedz, dlaczego rozpocznołeś akcje bez chleba.
    Dej mi to na priva (blog Marzyni czyli).
    Jezusie, chybam osiągła stan ducha pokrewny do naszego ukochanego Davusia.
    Ole!!! (nawiązanie do niezapomnianej Mysi)

    OdpowiedzUsuń
  6. Elżunia, bakteria, on, dziewczyna - teraz tylko dalej dialogi im pisać i będzie kolejny niezły serial polski! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na scenariusz dobre, tak ku przestrodze!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pieprzyku, przeczytałam, super!
    Kiedy wydajesz książkę: "O kobietach pieprznie i wieprznie"???
    I czy już są przedpłaty?

    OdpowiedzUsuń
  9. a mi się taki dowcip przypomniał...amerykanim po zapłacie za usługi kubance,śmieje się i mówi...-
    dolares falsyfikatos...ona mu odpowiada-syfilos
    autentikos...
    teraz to rozumiem i komentować mogę...

    OdpowiedzUsuń
  10. to i dziewczynasie gdzies szlajala ...tak przed slubem ... :))))
    Juz wiem ktos ty :))) buziole .....

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahahahahaha Pieprzyku ja tu oplułam monitor znowu :):):):) Spodziewałam się naiwna wyznań niczym Elżunia . No patrz jak mnie łatwo nabrać noooo :):):):) Muszę się nieszczęsna pilnować :):):)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe co to za bakteria była ?;))))) W gruncie rzeczy mogło być gorzej normalnie , na przykład jakaś swędząca opryszczka ... a fuj noooooo ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć Pieprzyku, zobacz se, jakie zdjęcie w zajawkach u ciebie "reklamuje" kolację we dwoje na moim blogu!
    To coś jakby kolacja z masarzem w rzeźni numer 6!

    OdpowiedzUsuń
  14. Historia jak z Dubravki Ugrecić :)

    OdpowiedzUsuń