Myśli całkiem nieposegregowane.
Po pierwsze - zaczynam mieć kłopoty z ogarnianiem współczesności. Na plecach czuję imperatyw pokazywania różnych części ciała, wszem i wobec.
Zaczęło się od Pietrasińskiej.
-Wiesz kochanie, że Pietrasińska pokazała waginę?"- zapytałam niewinnie męża przy kolacji?
Mało się nie udławił kawałkiem kurczaka w ziołach prowansalskich, przełknął, zakaszlał i zapytał:
- Kto to jest do stu tysięcy diabłów Pietrasińska?
- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą i zasromałam się nieco- ale wszędzie piszą, że pokazała.I zademonstrowałam rzeczoną na przenośnym urządzeniu wielofunkcyjnym, na dodatek w powiększeniu.
- ???? - zdziwił się wydatnie i zaczął rzucać biednym tabletem na boki, żeby zrozumieć co takiego znalazło się na zdjęciu. - Oooo! Przeciez to...O! - i nawet się uśmiechnął.
- Nie ciesz się tak, najnowsze doniesienia mówią, że "Pietrasińska je ciastko i nie pokazuje waginy".
Wyrażnie stracił zainteresowanie dla sprawy.
Ale słowo pietrasińska zyskało u nas nowe znaczenie....
Drugim najczęściej pojawiającym się tytułem było Miley Cirus liże - młotek, puszkę, poduszkę, swojego buta, szczotkę do włosów, krzesło, mrożonego halibuta, kosz na śmieci, lampę, strugaczkę do ołówków, auto, kota, rękę ojca itp. itd. Nie wiem kto to jest Miley Cirus ale stanowczo powinno się ją powstrzymać bo to cholernie niezdrowe.
Maryla Rodowicz pokazała sutki. No....Marylę też należy powstrzymać. Stanowczo!
Po drugie dokonałam uszczerbku na sprzęcie domowym. Czytając najnowsza pozycję Yrsy postanowiłam uprzyjemnić sobie czas kawałkiem cheddara. Skoczyłam więc raźno, \rączo, cwałem i chyżo do lodówki i otworzyłam dziarsko drzwi, żeby dokonać mordu na nowym kawałku. Szarpnęłam drzwi i wyrwałam je z zawiasami. Przez dwa dni wstawialiśmy drzwi na dopych i zaglądaliśmy do środka przez szparę z boku. W środku ktoś czasem zapalał światło, a czasem gasił. Dziwno i straszno. Z lodówką pożegnaliśmy się na zawsze.
Po trzecie moje krzywe widzenie świata kiedyś mnie zgubi.
Pielęgniarka weszła do domu, prowadząc ze sobą smukłego, młodego mężczyznę w ciemnych okularach.
Przyszłam w sprawie takiej to a takiej -powiedziała - a to jest hiszpański doktor - dodała i na tym zakończyła prezentację. Hiszpański doktor stał w kąciku i cichcem łypał dookoła, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. I stał tak sobie w kątku, milczący, smutny i całkiem bezużyteczny. Popatrzyłam na niego i zaczęłam się śmiać. Niestety, nie skończyło się to na zwykłym hihihi, śmiałam się tak, że musiałam usiąść a w środku mnie coś piszczało okrutnie.Wyobraziłam sobie jak to wizytuje nas następnym razem "A to jest clown Coco", "A to jest grecki wyciskacz serów", "A to jest rolnik znad Sekwany", "A to Stanisław Bzdyl ze Świętochłowic".
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Po czwarte i najważniejsze - - werrrble...tak, własnie minęło 25 lat od momentu powiedzenia sakramentalnego TAK. Nadal nikt się nie wycofał, co uważam za nasz osobisty sukces. Bo:
Nikt na świecie nie wkurza mnie tak jak mój Pan Pieprz.
Po pierwsze jest niesamowitym śpiochem. Matko! Godzina jedenasta to dla niego wciąż poranek. Przez lata można mnie było znaleźć klęczącą u jego łóżka i błagającą o to żeby zaszczycił mieszkanie swoją obecnością.
Po drugie nigdy w życiu nie zrozumiem jego zamiłowania do programów rolniczych - żywienie trzody chlewnej, zbiór z hektara buraka, doniesienia na temat herbicydów i pestycydów. Ja nie żartuję! Nie wyjdzie z domu bez obejrzenia Agrobiznesu.
Po trzecie jeszcze nigdy nie wyszedł z domu bez wrócenia z powrotem przynajmniej dwa razy. O ile dobrze pamiętam - maksimum to 5 razy:)
Bo tak wkurzająco przygotowuje się do snu - kąpiel, trzepanie poduszki, przygotowywanie szklanek z napojami, nocna przekąska, ustawienie komputera na odpowiednim filmie dokumentalnym, trzepanie kołdry, i łażenie do kuchni i z powrotem po 10 razy.
Po czwarte farby, kawałki blejtramów ( czy ktoś pamięta gdzie wbiłam sobie taki kawałek pewnego poranka- a wbiłam, oj wbiłam) ( http://czarnypieprz.blogspot.com/2010/01/spojrz-w-gab-duszy-mej-albo.html ) , papiery, śmierdziele, śmierdziuchy i inne lepkie substancje, które rozlewa dookoła.
A po piąte przez dziesiąte - ma ochotę mną rządzić. Co ja mówię! Ma ochotę rządzić całym światem dookoła, jest napakowany testosteronem i staram się, żeby się nie zdenerwował gdzieś przy ludziach bo jest jak lawina. W dawnych czasach zarobił za to nożem. Wszystko wie najlepiej, wszystko już widział, o wszystkim słyszał i nie znosi jeśli kogoś przy nim chwalę.
Ale:
Po pierwsze - pozwala mi trzymać psy, chociaż sam mógłby się z radością bez nich obejść, opiekuje się nimi kiedy mnie nie ma, sprząta po nich kupska, kąpie je, karmi, jeździ do weterynarza.
Mimo, że lubi spać to on wstawał i zawoził naszego syna do przedszkola i do szkoły, żebym ja mogła przewracać się w ciepłej pościeli i czekać na świeże bułeczki. Wiedział, że wywiadówki doprowadzają mnie do szału, więc wziął te sprawy na siebie.
W czasach ciężkich szył dla mnie sukienki, bluzki, spódnice, kurtki, a nawet seksowną bieliznę. Farbował mi też włosy i dwa razy mnie obcinał.
Gotuje dla mnie, to co lubię.To on robi w domu kawki, herbatki i przynosi mi na biurko (nawet teraz dostałam własnie gorący i parujący napój).
Kiedy zachciało mi się studiować, co rano w sobotę i niedzielę wiózł mnie na uczelnię "Bo ja tam nie mam gdzie zaparkoooowaaać", bez względu na pogodę i porę roku.
Bo kiedy wracam do domu po dwóch tygodniach to czeka na mnie obiad, mimo że zasiadamy do niego o 1 nad ranem, a lodówka jest wypełniona tym co lubię.
Bo kiedy mnie nie ma roztacza opiekę nad moja mamą i był ogromną podporą dla niej po śmierci mojego taty, był tez z nim bliżej niż ja. To on woził go na badania, rozmawiał z lekarzami, stał w kolejkach, kłócił się dzwonił, jeździł.
Bo nie przejdzie obojętnie jeśli gdzies komuś dzieje się krzywda, nawet jeśli może to być dla niego niebezpieczne.
Bo kiedy tak włożę mu ręce pod kurtkę i tak się przytulę, to cały świat mam...no, wiadomo gdzie!
Kto się czubi, ten się lubi, mawia moja mama. A jak Wy to już robicie od tylu lat... to musi być prawdziwa miłość :D
OdpowiedzUsuńAuroro:) Trafiłaś w SEDNO tarczy...hihihi:)
Usuńpewne fakty się nie zgadzają , co mnie lekko uspakaja ale te 25 lat i brak wycofania wskazuje na duże podobieństwo. Ależ my jesteśmy dzielne Pieprzu! Jakbyśmy ich zaciukały na początku to już dzisiaj byłybyśmy wolnymi ludźmi!
OdpowiedzUsuńZośko - nooo...medal powinni dać! za cierpliwość...
UsuńAch joj.
OdpowiedzUsuńA co do pierwszej części postu- jak ja Cię rozumiem. Mój Małż jest również najbardziej wkurzająca mnie istotą na tym łez padole i mam mu ochotę wbijać widelec raz w oko, raz pod pachę.
Wychodził wczoraj trzykrotnie- raz odprowadzić Mima do szkoły, dwa- po chleb, trzy- na pocztę. Dopowiem, że to ta sama droga.
Niemniej, to ja w tym czasie przewracałam się dupką do góry pod ciepłą kołderką :)
I po wtóre- nie rób więcej taaaaaaaaaaaaaaakich przerw w pisaniu!!!!!!!!!!!!!! Ja czekam i usycham, zupełnie jak Wy do tej biednej lodówki. ale tu nikt nawet światełka nie zapalał ;/
zaglądając tutaj oczywiście, jak do lodówki.
UsuńNo i się powtórzę, ale STO LAT!!!!!!!! Mimo wszystko ;)
:) pandeMonio, rozpieszczasz mnie słowem swym:))) Z tym widelcem to fajny pomysł, jeszcze w stopę, w stopę (żeby nie łaził w tę i z powrotem)
UsuńZ tą Pietrasińską to aż musiałam sprawdzić, czy to nie jakaś fikcja literacka :)
OdpowiedzUsuńTeż nie znam.
Tę Cyrus to trochę tak, bo mam córkę (czyli jakaś tam Hana Montana się przewijała ku mojejmu wielkiemu zniesmaczeniu).
Widać dobry człowiek z tego Twojego męża. Lodówką pełną ulubionych dóbr mnie rozczulił, a przy agrobiznesie dostałam histerii :)
Najlepszego!
fidrygauko - Pietrasińska jest prawdziwa, kimkolwiek jest - google podpowiada Pietrasińska pokazuje/Pietrasińska bez majtek/ Pietrasińska o braku majtek itp. Podobno celebrytka:) i już się zdążyła zarazić ustami glonojada,.
UsuńDziękujemy!
Oj... ten Pieprz wyglada mi na calkIem sympatyczne zwierzatko:) Ze nie wspomne co tam ma pod kurtka...hihi. (No co, sa kurtki do kolan, tak?)
OdpowiedzUsuńPoza tym mam podobnie. Tylko jedna osoba jest w stanie mnie wkooorwic, by za chwile rozczulic i wzruszyc totalnie. Wszystko w ciagu godziny.
Czyli grunt ze ogolnie bilans na plusie.
ps: Gratuluje 25ciu lat, powaznie:)
toya - Dziękuję (bardzo poważnie). Wszystko pod kurtką jest na swoim miejscu:)
UsuńHa! 25 lat, to jak to się mówi nie w kij... ;)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobry pomysł, żeby najpierw dać upust złości za wszystkie wkurzające cechy małża, a potem go jednak docenić. Podpisuję się pod wszystkim, też tak mam. Gratulacje za to 25 lat! TY wyglądasz jak dziewczynka. :)
Jestem bardzo dumna z tych 25 lat na liczniku Anko Wrocławianko!:)))
UsuńNobody's perfect, jak to mówią, ważne żeby pamiętać, że lista moich przywar też mogłaby być długa:)))
Bo ja jestem z tych panienek co mają buźkę jak księżyc w pełni i im są starsze tym są młodsze wizualnie:)
gratulacje!My też się ciągle docieramy z 25 na koncie:)
OdpowiedzUsuńOLQA - to docieranie brzmi boleśnie:)))) To i WAM wszystkiego naj naj naj!
UsuńJako reprezentant strony wkurzającej GRA-TU-LU-JĘ!!!! :D
OdpowiedzUsuńPS. I też częściej proszę :)
Dziękuję Bazylu, jak czytam między wierszami Twoich tekstów o książkach to podążasz tą samą drogą:)Trzymam kciuki:)
UsuńPochlebiasz mi, niesamowicie:)
Wznoszę toasty! Wznoszę toasty! Zwłaszcza, żem chwilowo silnie wyćwiczona w tej sztuce, bom właśnie wróciła znad Wisły. Kolejnych 250! O ile z nie puszczą ci nerwy (nigdy nie rozumiałam po co komu napoje do spania). Mua!
OdpowiedzUsuńDziękujemy, dziękujemy! Jak to po co? Żeby mieć pretekst do wybrania się do łazienki w nocy, a po drodze jest...lodówka:) I ciamkać, ciamkać coś w ciemnościach.
UsuńAch Pieprzu Najukochańszy, nareszcie przybyłaś!
OdpowiedzUsuńDruga część tekstu bardzo mnie wzruszyła i ucieszyła zarazem, bo dowiodła, że nie tylko mnie mój mąż denerwuje najbardziej na świecie ze wszystkich istot ;-). I, że to nie wynik różnic kulturowych, ale płci po prostu :D
A przy wyrwanych drzwiach lodówki zarechotałam tak, że w/w mąż myślał, że dostałam ataku histerii, o którą ocieram się od kilku dni (praca), a tu nie - akurat rechot podczas krótkiej, króciutkiej przerwy :-)
Ściskam bardzo, oj bardzo :-)
pOwiem, jeno- masz szczęście babo.
OdpowiedzUsuńtRzymaj, kochaj, dmuchaj i pieść-bo jak nie-to ja z chęcią się zamienię, a nie wytrzymasz... 2 dni z moim wieprzem ;-(
O to gratulacje:) I tylko nie wiem, czy nie powinnam po stwierdzeniu " życzę kolejnych 25 " uciekać gdzieś daleko :)))
OdpowiedzUsuńGratulacje!!! To piękny jubileusz, jestem pewna podziwu i troszkę zazdraszczam, bo pewnie my z Padre nie dożyjemy takiego... ;-))
OdpowiedzUsuńEpizod z lodówką mnie rozwalił, rżałam ze śmiechu szczerze ;-))
Najlepsze życzenia na dalszą drogę życia dla Was!
No taaaaaaaka para to przeżyje z sobą następne dziesiąt lat, czego żyję najserdeczniej:)
OdpowiedzUsuńUcałuj Pieprza
OdpowiedzUsuńPiękne! 25 to znacznie więcej niż nasz 10, ale coś tam już zaczynam rozumieć. No i chcę takie pytani przy kolacji :))
OdpowiedzUsuńO wszystkim piszesz świetnie, o miłości też. Taki mąż, jak opisany przez Ciebie, to skarb. Tacy mężowie występują w przyrodzie w ilościach śladowych, jak ind albo osm. Większości mężów po 25 latach nie zależy. A skoro Wam się tak udało dobrać, to żyjcie sto lat!
OdpowiedzUsuńskąd Ty masz tyle siły??? żeby drzwi z zawiasami???? No szacun wielki :))
OdpowiedzUsuńWspaniałe jest to, że najważniejsze są Jego zalety, bo o wadach przestajesz myśleć szybko, jak widać
Zacna rocznica! Ale zeby tak z zawiasami?
OdpowiedzUsuńFajne hobby ma Twój małżonek. Swoją drogą oglądanie Agrobiznesu jest zdecydowanie bardziej owocne niż gęby Macierewicza który niebawem udowodni nam że brzoza nie została ścięta bo rośnie korzeniami do góry...
OdpowiedzUsuńWidok kobiecej waginy na zdjęciu mogę pomylić z uśmiechem czyjejś twarzy bez oczodołów..
Mężczyzna zawsze chce rządzić, czasem sobie nawet potrafi wmówić że jest tak faktycznie. I wtedy najlepiej nie wyprowadzac go z błędu, niech sobie żyje w matrixie...:)
Pieprz. Przybyłem, przeczytałem. Nic się nie zmieniło. Dlaczego Ciebie k....wa nie drukują? Bo to chyba wybór własny, co?
Drukują, drukują i uwielbiają, co ino w maleńkim miasteczku zamiast w stolycy. Niestety, ze względu na katocenzurę nie wszystkie wpisy Naczelna puszcza, chociaż czytając popuszcza ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńAle mnie ten wpis nieco zasmucił, ponieważ ostatecznie straciłam nadzieję, że Pieprzu wyjedzie ze mną do Holandii na ten przykład i weźmiemy ślub. P.S. Gdybym tyż się nie sromała, tobym ucałowała Pana Pieprza w sam dziubek, bo musi być super gościem!
25 lat, cwierc wieku!!! Kawal czasu, wiec zycze rownie radosnej podrozy do kolejnych rocznic:)))
OdpowiedzUsuńJa rozumiem te napoje na noc, bo sama zawsze musze miec butelke wody na nocnej szafce, a lodowki nie mam po drodze do lazienki, wiec nie ciamkam:))) Nie potrafie zasnac jak nie mam wody pod reka, takie zboczenie:))
Moj tez mnie wkurwia, ale co z tego, jak zaraz potem rozbawia lub wzrusza do lez i czlowiek juz nie pamieta wkurwa tylko sie cieszy, ze ma takiego gostka przy sobie. Do 25 lat nam daleko, ale kto wie? Moze sie uda;)
Ojejku, ależ Wam się ładnie udało wytrwać ze sobą i to najwyraźniej nie z przymusu, tylko z tej prawdziwej, no wiesz :).
OdpowiedzUsuńGratulacje.
I cieszę się, że jesteś jedną z kobiet, które umieją się nie tylko przyczepić (to wszystkie umiemy najlepiej), ale też dostrzec pozytywne strony człowieka, i to nawet mężczyzny! :)
Pozdrowienia serdeczne
To się i pośmiałam i wzruszyłam. Tylko o pięknej relacji można tak cudnie napisać. Gratuluję stażu i zazdraszczam talentu ;)
OdpowiedzUsuńPYYYYszynie. Ja też ostatnio zepsułam. Pralkę, lodówkę i samochód. Nieszczęścia chodzą trójcami, oj, dana-dana! :) A mężczyzna też człowiek, jak się okazuje. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńZawsze mam ubaw gdy mój Y. wraca się kolejny raz po coś. Zawsze pytam czego tym razem zapomniał i ile jeszcze razy się będzie wracał.
OdpowiedzUsuńPiękny staż - gratuluję! Mam nadzieję, że dotrwam czegoś takiego, o ile przedtem nie umrę przy nim ze śmiechu :P
Och... tak to właśnie jest w związku... najbardziej nas Oni wkurzają, ale mają też te swoje plusy... :) Pięknie to opisałaś :)
OdpowiedzUsuńI kto to jest ta Pietrasińska????
P.S. Każdy paznokieć w innym kolorze? :) no nieźle! Zaokienna szarość pewnie pokonana ;)
W zasadzie to rozumiem zainteresowanie Agrobiznesem , ponieważ swojego czasu sama oglądałam programy rolnicze . Nie jestem pewna skąd takie zamiłowanie , ale przypuszczalnie marzył mi się mąż rolnik i wolałam być na bieżąco , gdybym takiego miała uwieść :) Tak poważnie to mam taki nawyk , że lubię wiedzieć , a nie lubię być zaskakiwana , że nic nie wiem na dany temat . Taka tam mała wada :) Gratuluję Wam obojgu . Dla mnie takie notki to ukojenie i nadzieja , że nie wszystko staje się absurdem . Człowiek może mieć tysiące wad , ale wystarczy jedna konkretna zaleta , by te wady stały się tylko żartem . Problem mają tylko ci ludzie , którzy nie potrafią dostrzec tego co ważne . Też za Tobą tęskniłam .
OdpowiedzUsuńGratuluję 25 rocznicy. Miło się czytało o troszkę irytującym, ale niezastąpionym małżonku:) Pozdrawiam ciepło i życzę kolejnych 25 lat
OdpowiedzUsuńDawno nie znalazłam bloga, którego czytałoby się po prostu z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńBawisz mnie:)
Poza tym, w kwestii małżeństwa - gratuluję i troszkę zazdroszczę (ale tylko troszkę, bo jestem za młoda :)).
Pozdrawiam i jestem zmuszona rozpocząć OBSERWOWANIE TWOJEJ WITRYNY.
Niesamowity post, czuły taki! I zabawny. Gratulacje z powodu tych 25 i wyrazy współczucia z powodu lodówki.
OdpowiedzUsuńFajnie czytało mi się ten Twój tekst, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPieprzuniu, wszystkiego naj naj najświęta ;-D Kocham Cie nieustająco!
OdpowiedzUsuńChciałam zobaczyć któż to taki ma tyle głosów społeczeństwa...no i zgadzam się ze społeczeństwem...super blog! Będę czytać!
OdpowiedzUsuńNa tej fotce to Ty? Nie załamuj mnie. Tak wygląda kobietka, która 25 lat temu powiedziała TAK?
OdpowiedzUsuńNooo, to pewnie przez te wypalone faje :)
Usuń