Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.
środa, 22 sierpnia 2012
"When people say England, they sometimes mean Great Britain, sometimes the United Kingdom, sometimes the British Isles - but never England" - moje There And Back Again.Part 1.
Oczywiście przywiozłam do Anglii gorąco. Z tego powodu już na lotnisku w Luton powitało mnie piekące słońce i skwar - żar - i piekło, makijaż diabli wzięli, a w ruch poszły chusteczki odświeżające a następnie własne przedramie, którym ocierałam skronie, czoło, nos, a nawet uszy. Niestety, z uszu tez mi kapało. Gdybym była bardziej giętka chętnie wytarłabym sobie to i owo z tyłu ale wiek ma swoje prawa, zresztą nie chciałam sie narażać na urazy kręgosłupa już na poczatku podróży.
W samolocie jak zwykle miałam szczęście i trafiło mi sie miejsce obok nerwowej babci z dwuletnim wnuczkiem. Babcia ewidentnie miała dość opieki nad latoroslą i dwukrotnie "wyszła z nerw" trzepiąc małemu spodnie. Mały odwdzięczył się cuchnącym prezentem, co nieco zważyło atmosferę kilku rzędów z przodu i z tyłu ale odwróciło naszą uwage od turbulencji.
Na lotnisku kupiłam szmatławca i zajrzałam do środka, przegryzając tematy kanapka z tuńczykiem i ogórkiem. Nooo! Jak w domu! Czytając kilka lat temu Adriana Mola (do którego mam słabość bo jest moim równolatkiem i starzejemy sie w podobnym, tempie z tym, że ja nie mam problemów z prostatą) trafiłam na jego list do niejakiej Jordan. Z kontekstu wynikało, że to jakas bardzo znana figura w UK, niestety wtedy nie udało mi sie ustalic kto zacz. Mieszkając w UK już w pierwszym dniu dowiedziałam się kim jest Jordan, co jada, z kim sypia, czy sie poci, jakiego papieru toaletowego uzywa i o ile rozmiarów powiększyła/zmniejszyła sobie biust - podaje ułatwienie dla ciekawych - wystarczy wpisać w wyszukiwarke Katie Price.
Wyjeżdzając w 2007 zostawiłam Jordan w objęciach jej ówczesnego męża, z nowym dziecięciem o wdzięczym imieniu Princess Tiaamii Crystal Esther u boku. Otwierając szmatławca tym razem (5 lat mineło) od pierwszego kopa dowiedziałam się wszelkich nowinek o Jordan, i jej nowych/starych mężach/dzieciach/operacjach. Musze przyznać, że troche mnie to urzekło. Poczułam się jakbym wcale stąd nie wyjeżdzała.
Niestety, nie mogłam zbyt długo rozkoszowac się kannapka za 2,79. Czekała mnie jeszcze podróż pociagiem/metrem/pociągiem, a w tej temperaturze i z bagażami to było prawdziwe wyzwanie.
Lubię pociągi w UK. "W 2008 roku Ministerstwo Transportu Wielkiej Brytanii przyznało, że dojeżdzający do pracy czasami podrózują w warunkach, które prawo UE uwaza za niedopuszczalne dla owiec, kóz, cielat i kurczaków" (źródło "Kod:Brytania") Obśmiałam się jak norka. Oj, nie zna zycia kto nie jechał polskim pociagiem nad morze i nie korzystał z toalet na dworcach ( dla chętnych moja relacja z wizytowania Dworca Centralnego w Warszawie - http://czarnypieprz.blogspot.com/2010/08/w-dworcowej-poczekalni-na-stacji-pkp.html ).
W końcu dojechałam wysmagana chłodem metra, oblana goracem pociągów i wdzięczna męskim tłumom, które wyrywały mi walizy taszcząc je po schodach z usmiechem, wciagały mnie do pociagów, walczyły z moim bagazem przy przejściach przez bramki. No, masz to u nas, masz?
Reszta jutro albo dzisiaj!
Pozdrawiam. Pieprzu - jak zwykle w niedoczasie. Czytałam wszystko na blogach ale komentowanie miałam uniemozliwione.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ucieszyłam się u siebie, to jeszcze ucieszę się z Twej obecności u Ciebie - yupppiiii! Traktuję to jako powrót do blogowej stabilności :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, dziękuję":) Mam nadzieje, że teraz już będę na czasie, z ręką na pulsie:))
Usuńczyli witaj w domu:)
OdpowiedzUsuńNo, tak:)) Z tym, że na chwilę. 29 wracam na łaki Albionu.
UsuńA to pech! Z tym upałem. Oraz fajnie że wróciłaś:)
OdpowiedzUsuńWiesz Nivejko...ja wiedziałam, że tak będzie!
UsuńA propos podróży pociągiem w UK: bawiąc przed tygodniem w Warszawie postanowiłam zafundować moim ropuszczonym monachijską S-Bahną i metrem smokom rozrywkę, w postaci powrotu ze śródmieścia do naszego Anina tak zwaną pekapą. To znaczy pociągiem podmiejskim w kierunku Dęblina. Polecam wszystkim, którzy chcą się przenieść w przeszłość o trzydzieści lat. Nie muszę wspominać, że dzieci były w szoku:-)
OdpowiedzUsuńBardzo pedagogicznie Agnieszko - niech dzieciaki wiedzą jak się żyje w kraju!:)))
UsuńMiło bardzo, że już jesteś i pierwszą relację zdałaś!
OdpowiedzUsuńCzekam oczywiście niecierpliwie na bardziej dokładne opowieści z podróży :)
Upały już w Polsce trochę zelżały, nocami jest naprawdę chłodno.
Reszta jak zwykle, w polityce szaleństwo, a w innych sprawach - sezon ogórkowy!
Cieszymy się, że jesteś!!!
iw & Co (zakładam, że wszyscy inni też się cieszą!)
Kochana Iw...nie wiem o czym mówisz. Dwa dni temu było 34 stopnie, a teraz od kilku jest 29 i nie ma czym oddychac. Nocami? Nocami jest 22 - jak dla mnie za gorąco, wyciagnęłam wiatraczek.
UsuńNie wiem, gdzie Ty mieszkasz! U mnie nocami jest 11-14!
UsuńZamykam niektóre okna.
No ale ja jestem ciepłolubna, więc dla mnie stała temperatura mogłaby być 22 stopnie, a zimowa - 15 :)
:)))))czekam na dalszą relację!
OdpowiedzUsuńNa wąsy i problemy z prostata musisz jeszcze popracować kilka latek :)
OdpowiedzUsuńMagento - jak tak patrzę w lustro to czuję, że się zbliżam...
UsuńEch... jakbym sama tam byla! Ale welcome home!
OdpowiedzUsuńDzięks, Casablanco.
UsuńNo, to tytuł by się mniej więcej zgadzał :)
OdpowiedzUsuńPojęcie 'Anglia' jest bardzo pojemne. Kto bym tam sobie strzępił język jakimś Zjednoczonym Królestwem lub Wielką Brytanią (za dużo sylab :))?!
To czekam na dalszą relację, choć chłodne metro vs. gorące pociągi mnie zdziwiły, bo jak ja jeżdże, to jest odwrotnie :))
Firdrygauka - na Pancrasie o mało mnie lodowaty podmuch ze schodów nie zdmuchnał!
UsuńEeee, nie no tam to jest 'hameryka'.
UsuńA stuletnią Bakerloo jechała?
Bo jak nie, to o czym my tu gadamy? :)
Z Waterloo do Oxford Circus (brązowa co?)
UsuńZaliczone.
UsuńAle tam Cię chyba troszkę wygrzało (wytrzęsło, uszy poraniło skrzypieniem itp.), co? :)
hehe, nie wiem fidrygauko - byłam akurat w stresie!
UsuńJa to ciągle jestem zadziwiona, że tak fajnie można mieć pociągi zadbane za granicą, a w Polsce się nie da. Ciągle mnie ten fakt zastanawia, jak to możliwe skoro jak to mówią Polak wszystko potrafi :)
OdpowiedzUsuńPolak by może i potrafił, ale nie za takie horrendalne pieniądze :)
UsuńJakby w Polsce bilety kosztowały tyle, co w Anglii, to wszystkie linie kolejowe by zbankrutowały.
A w Anglii co najwyżej bankrutują pasażerowie (tacy jak ja :))
Hehe...dziewczyny, bilety w UK mają pójść w góre bo za dużo ludzi tego lata wybrało podróże samolotami, ale to dopiero od stycznia.
UsuńPanowie tam walizki pomagają wnieść?!!! To w Anglii są jeszcze "gentleman's" ?!!! Bu. :( Ja jednak chcę do Anglii.
OdpowiedzUsuńMisiowa (serdecznie witam, bo sie chyba jeszcze nie witałyśmy) - o mężczyznach angielskich napiszę więcej, bo jest kilka cech, które warto zauwazyć.
UsuńTak, z niesieniem pomocy to prawda. My kobiety demoludów nie jestesmy przyzwyczajone do takiej galanterii na codzień- moja koleżanka Węgierka wdała się na jednej stacji w rękoczyny z usłużnym panem. Słabo rozumiała co mówił, i na wszelki wypadek, kiedy tylko złapał za rączke walizki, przyłozyła mu parasolem po plecach.
A witam, witam. Przepraszam że tak bez powitania, od razu z pytaniem. Po prostu szczęka mi opadła. Przyznam że gdyby ktoś mi z ręki torbę zabierał, to w pierwszym odruchu też bym pomyślała że złodziej. Ale to w sumie jest bardzo budujące, że gdzieś tam się jeszcze na świecie zachowały dobre maniery. :) Jeśli można będzie poczytać coś więcej w tym temacie, to ja bardzo chętnie. :)
UsuńWystarczy Pieprz- (o)pieprzem i efekta som. Lato przywiozła, lato zabrała i jeszcze się tym chwali.
OdpowiedzUsuńJa tam PKP lubiem , koleją bliżej i w głowę zachodzę jak oni to robią,że 60 lat ten sam smród wewnątrz utrzymują, a pociąg relacji Szczecin - Przemyśl nie tylko ten sam "zapach" posiada ale wszystko inne też.
W samolocie jak się wsiada i usiada to się kaszle i ŻADNA babcia, ani mama, ani inna opiekunka koo Cię nie siędzię ( przeczytałam w przewodniku wygodnego usiadania)
Nawet mnie Zośko nie stresuj mówieniem, że tam teraz pogoda poniżej 22...Jest godzina 21, a na moim termometrze - 27 stopni w pokoju. Na zewnątrz też nie lepiej, nawet psy kłada się na schodach i dalej nie chcą iść.
UsuńHa@ Teraz jestem mądrzejsza, w drodze powrotnej przysiadłam sie do zakochanej parki, dzięki temu skończyłam książkę i miałam miły lot.
:)))) Dobrze, że już jesteś:))) A upały u nas są przeokrutne, dzisiaj było 30 stopni w cieniu :( Anglię znam z opowieści syna, który tam mieszka już 7 lat, ale chętnie czytam, bo wiedzy nigdy za wiele, zwłaszcza tak fajnie podanej :)
OdpowiedzUsuń:))) Jak miło:))) Upały straszliwe Jaskółko, jeszcze trochę a zaczne myslec o Islandii na poważnie, tu sie nie da żyć, funkcjonowac, spacerować. Nawet deszcze i gradobicia nas konsekwentnie omijają, ani kropelki deszczu od długiego już czasu. :)
Usuńno ufff, bo już zaczynało mi brakować pikanterii;-)
OdpowiedzUsuńjazzu...że ten tego? No...postaram się dopieprzyć pieprzem:)
Usuńno, że you;-) i pieprz ile wlezie;-)
UsuńNa szczęście po mnie na lotnisko wyjechało dwóch panów i nigdzie się nie taszczyłam jedynie przeciskałam
OdpowiedzUsuńale upał tu jest od tygodnia jak się patrzy... i jak nie, też
ściskam celtycko
celtycko lubię być ściskana Margo"))
UsuńI znowu ten Adrian Mole... Co za celebryta z niego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : )
Tak:) Czytałam Socjo u Ciebie, że własnie udało Ci się dostac Broń Masowego Rażenia - ja tez przywiozłam sobie piekne wydanie z UK - kosztawało mnie 1,5 funta w charity shop.:)(5 lat wstecz).
UsuńO jak ci dobrze, jak ci fajno, a co tam, że żar - ale te pociągi :)) też za nimi przepadam, zwłaszcza że wczoraj raz kolejny uświadomiłam sobie, że chyba tylko w naszym kraju osoby naćpane i agresywne mają prawo do przewozu i dręczenia innych pasażerów (mnie!) ://
OdpowiedzUsuńMiłego i do miłego :*
Auroro - w Polsce lepiej samolotem:)
UsuńNareszcie jesteś, nareszcie post!
OdpowiedzUsuń:)) Witaj Wierchole szybkonogi, czekam żeby i u Ciebie się pojawił:)
UsuńTak se mysle, że na wakacje moja droga to ja Cie wyśle do mojej przyjaciółki na Islandie. Po sierpnu masz zagwarantowane zimno.
OdpowiedzUsuńOh, gdyby nie kryzys to sama bym się tam wysłała z usmiechem i pieśnia islandzka na ustach. Uściski Hannah!
Usuńdawaj dalej, pachnie dobrze ten talerz a Ty sprzed nosa sprzątasz, bo niby musi ostygnąć
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wreszcie powróciłaś:) Mnie też uderzyła niezwykła szarmanckość mężczyzn za granicą. Pamiętam swój pierwszy raz ( hehe) w paryskim metrze kiedy to pan ustąpił mi ukłonem miejsca siedzącego. Może nie byłoby to nic bardzo dziwnego, gdyby nie to, że wokół były same wolne siedzenia.:)Facet zwyczajnie nie mógł siedzieć kiedy kobieta stała:)
OdpowiedzUsuń:)))Tak...człowiek nie wie jak się zachowac w odpowiedzi na taka szarmanckość Niko:)
UsuńO, ja też wróciłam! Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńWitaj Ela") Wróciłam i wyjeżdzam, waliza już stoi obok biurka:)
Usuń