I nastał Nowy Rok.
Niestety, z powodu prawie pół setki Nowych Roków, w które rzucałam się jak pijany z mostu (bez planu, doświadczenia, z przypadku ale z radosnym "olaboga' na ustach) już wiem, że nie powinnam mieć wysokich oczekiwań.
Grudzień, styczeń, luty i ciągle ta sama ja. No, jedynie rok starsza (*sic!) to co tu świętować? Kiedy przypomnę sobie te wszystkie imprezy, na których kołysałam się na niebotycznie wysokich szpilkach, marzłam z odkrytym dekoltem i wyłuskiwałam paznokciem brokat z oczu jeszcze 3 stycznia, to na pytanie - Gdzie się bawimy w tym roku?- mam ochotę skoczyć pytającemu do gardła i zanurzyć moje zęby w czerwonej jusze. Jestem skłonna jedynie do posiadówek, bez zbędnej napinki .
A więc, siedzimy, zagryzamy pokarm przygotowany przez Mizię (kochana, zawsze wyglądasz dwa razy bardziej atrakcyjnie, kiedy niesiesz jedzenie) , konwersujemy niespiesznie słuchając Spotify i rzucając okiem na to, jak w Zakopanem, Katowicach czy Warszawie ludzie tłoczą się w kolejce do plastikowych toalet i muszą słuchać beczenia Zenka Martyniuka. (artysty 25-lecia wg Super Ekspresu - tak, tak...czasami kłamię, ale teraz mówię prawdę). Taki Sylwester mam, i tak jest mi dobrze.
Ostatnie dwa miesiące zajmowało mi martwienie się o własną latorośl, która to o siebie nie martwiła się wcale. Myślę, że to dziecko zostało zamienione, gdzieś w szpitalu, i tylko dorobiono mu pewne fragmenty przypominające rodziców. (główny nacisk położono na brak zamiłowania do porządku i kompletne niezrozumienie słowa - oszczędność).
Do tej pory nie mogę zrozumieć, jak dziecko ubogiego artysty (pamiętaj -jeśli bogaty, to nie artysta) i matki, która jeszcze nie wie kim zostanie, kiedy dorośnie, mogło wyrosnąć na człowieka, który tworzy powierzchniową geometrię modelu, projektuje dokumentację płaską i symuluje metodą elementów skończonych coś co ma się unieść w powietrze, i to przed śniadaniem. Na dodatek nie pija kawy, wódki, nie jada słodyczy i żywności przetworzonej. Nie powinniśmy karmić go SONDĄ i GWIEZDNYMI WOJNAMI w dzieciństwie! Błąd!
No, ale zmierzając do celu - martwiła mnie głównie sprawa przeprowadzki, z miasta A do miasta B. Jeśli wynosisz się jakieś 280 kilometrów na północ, to fajnie byłoby znaleźć najpierw mieszkanie w którym możesz złożyć swoje graty w szafie, kości na łożu, brudy w koszu i strawę w lodówce. Moje dziecko uważa to za niepotrzebną stratę czasu. Skoro pracę w nowym miejscu ma zacząć o godzinie 8.00 1 grudnia, to wyjazd 30 listopada z zapakowanym dobytkiem życia (zdradziecko systematycznie rabowanym z domu rodzinnego - oddawaj sokowirówkę, smarkaczu!) i znalezienie kwatery, wydaje mu się okresem wystarczającym. Rwałam więc włosie z głowy, jęczałam i narzekałam, jak to czynią wszystkie rasowe matki (a przynajmniej udawałam, że to robię).
- Będziesz sypiał w samochodzie na parkingu, i mył się w chłodnicy albo staczał wieczorną bitwę o karton z bezdomnym! Na dodatek "Winter is coming!!!" nabiał ci wymarznie, uszy się skruszą, nos pokryje sinawym odcieniem!
Na nic.
Wjechał do stolicy o 13.00, a o 13.40 podpisał umowę na wynajem glanc nowego mieszkanka, takiego co to trzeba jeszcze ze sprzętów styropian wyciągać. Na dodatek 10 minut od swojej pracy. Na dobicie mnie - z miejscem parkingowym. Ta młodzież to ma dobrze, i nic nie wie o życiu. Kiedy nasz znajomy zaprosił nas do swojej nowej kwatery w Warszawie (wczesne lata 90-te), to pamiętam, że zaskoczyło mnie, że poczęstował nas herbatą w przedpokoju. Okazało się, że mieszkanie, to właśnie ten przedpokój.
Wszystkim cudownego Nowego Roku!
Postanawiam nie postanawiać. I jeszcze na głowie kwietny mieć wianek...i te motylki. Tak, w tym roku będę czarująca! Tymczasem trenuję.
Przyszłam się tu głównie dowiedzieć prawdy o sobie i uspokoiłam się. Taaak, jestem artystką.
OdpowiedzUsuńSZNR 2017! I nie mylić ze sznurem! Taka jedna mi tak napisała w smsie, więc zarzucam pętlę dalej.
ooo, ja tez chce byc artystka! jak to sie robi?
Usuń(bo jesli chodzi tylko o te dzieci, to mi stanowczo nie wyszlo)
Na razie jestem calkiem niezla artystka jesli chodzi o wykrecanie samej sobie dziwacznych numerów - no, zawsze cos co nie ;)
Moni- DBZŻ;-) Niech sie szczesci. Wszyscy jestesmy artystami w naszym kraju, za wyjatkiem tych co w Wa-wie rozbijajazlote Lamborgini.To rzemieślnicy!
UsuńDiable, dzieci nie biorą udzialu w konkursie. Jesteś artystka do momentu odniesienia sukcesu. Później to już tylko komercha;-)))
UsuńEch, czyli przeciętność, przeciętność...
UsuńA znaczy DBZŻ? Dostajesz to w smsach? Czy to Dzień Dobry Zła Żono? NIe może być! Dobrze, Złota Żabciu?
(ach, nie podziękowałam za życzenia, gapa ze mnie. Zatem DBZŻ!)
UsuńNowy a jakoby Stary. W sumie to gdyby nie konieczność przyzwyczajania się do pisania siódemki zamiast szóstki, nie zauważyłabym różnicy. A peselu na wszelki wypadek nie zapamiętuję;D
OdpowiedzUsuńNivejko- powiedzmy sobie prawde, to wszystko umowne...najgorzej brzmi w dniach lub miesiacach, w latach tez fatalnie...ale w dekadach...no, w dekadach lepiej- dobijam 5;-) to gdzie tam jeszcze do 10!
UsuńA mnie napisali (w sms-ie) szczęśliwej 17-tki, czego i Tobie/Wam życzę... :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Mamo Maminko/a- i usciski lecą do Ciebie;-) 17 stka....taaaak!
Usuń"Dzięki swojemu coraz większemu doświadczeniu życiowemu już 2 stycznia przed południem wiedział, że to nie będzie żaden przełomowy rok, ale taki sam rozdziamdziany jak, kurwa, poprzednie"- to Saramonowicz, ale po kilkukrotnym przeczytaniu stwierdzam, że to jednak ja :)
OdpowiedzUsuńNajlepszego!
Amber...wydaję mi się, że to moja kwestia! Pewnie Saramonowicz podsluchal. I Tobie czegos super:-)
UsuńOn tu uknul! Przygotowywal przez piec lat! Wylacznie po to, zeby wygladalo, ze mu tak latwo przychodzi :-)
OdpowiedzUsuńKaczko- to juz 6 lat od czasu wyprowadzki. I od 6 lat przenosił potajemnie moje sprzety do siebie. I tego nie daruję. Szczegolnie, ze musialam potajemnie wyniesc sokowirowke od mojej mamy..jak sie dowie, to nas zje!
UsuńDzieci nie potrafią się zachować!
OdpowiedzUsuńŻadnego szacunku dla matki/ojca!
Mógłby chociaż zadzwonić i zapytać, czy nie wiesz, gdzie położył klucze!
Najlepszego, Pieprzu! Na ten i kolejne!
Kalino. Ty mnie rozumiesz! Nie poprosił madrzejszego o radę. A ja mam pełen worek dobrych rad! I sie zeschna... Najlepszego;-))))
UsuńDochodzę do wniosku, że zamienianie dzieci w placówkach opieki zdrowotnej musi być nagminne. Albo jednak Czarnobyl i zanieczyszczenia robią czary mary z DNA potomstwa. Nijak nie podobne do rodziców.
OdpowiedzUsuńNajlepszego Pieprzu!
Psie w Swetrze- przerabialas to? Czarnobyl i disco polo, jak mniemam. Najwspanialszego, kochana:-)
UsuńNo to pożegnał moją rodzinną wieś w pięknym stylu. To z kawy już nici ???? :)
OdpowiedzUsuńNo, Jago, zostawil Rzeszów za soba, ale myślę, ze w drodze do Sanoka kawa musi byc!
UsuńCzekam ,,,, Telefon masz więc się odzywaj
UsuńA to ja tak jak Ciocia Kabanowa postanawiam nic nie postanawiać :) a latorośl obrotna jest, szkoda że jam taka stara ( i tu autorka czuje wgryz w żyłę wrotną)... cudownego i Tobie !
OdpowiedzUsuńSza- wiesz, teraz takie zwiazki na topie! Będę dobrą teściową:-) Usciski.
Usuńzgodnie z Twoja tradycją tez nic nie postanawiam od jakiegoś czasu, bo szkoda czasu i nerw a latorośl Twa Pieprzu to ho ho jest i ho, po mamusi ofkorsss
OdpowiedzUsuńNajlszego raz jeszcze
T. - prawidłowo, mniej bedziemy rozczarowane tego roku. Ho ho, to nie. Tak mi dziala na nerwy, ze karmilabym surową rybą!
UsuńDobrze Cie Pieprzu znowu widziec :*
OdpowiedzUsuńJa to mu w sumie zazdroszcze tej niefrasobliwosci. Bo ja jak wyjezdzam chociazby na urlop, to musze juz miec z góry oplacone mieszkanie, z dokladna lokalizacja wytropiona na Google earth (bo najemcy nigdy nie pokazuja dokladnie) i wyliczonymi odleglosciami do plaz, miasta i glównych atrakcji regionu. I koniecznie czy mieszkanie ma internet i zmywarke.
A on se jedzie "tak, o" i w odwloku ma wszystko! Moze ta geometria modelu tak wciaga, ze wszystko inne wydaje sie nieistotne?
Diable- sciskam, mam ze trzy wiadomosci do Ciebie, rozpoczete ale nieskonczone. Wiesz, ktoś mi powiedział, że byłam taka sama....ohydne pomowienia. Te ludzie to są!
UsuńPodejrzewam jednak, że on taki chojrak, bo w parze;-) A narzeczona bardzo mocno na nogach stoi.
Ah no, KIEDYS to rzeczywiscie, cos mi tam pamiec podpowiada, ze zachowywalam sie podobnie ;)
Usuń100 marek niemieckich w kieszen i na trzytygodniowy podbój Europy sie jezdzilo... ah.
Aha, a rysunek dzisiaj jest wyjatkowo cudny :D
OdpowiedzUsuńSe normalnie przyszlam jeszcze raz na drwalcia popatrzec, bo jest Miszcz!
UsuńDiable, z radością przekażę producentowi Twoje miłe słowa. Ogrzeją mu boczki!
UsuńŁebskiego masz dzieciaka, tylko pozazdrościć. Tobie, Jemu i wszystkim, co przyjdą Ci na myśl, pogody ducha, wianków, motyli i czego tam jeszcze sobie życzycie.
OdpowiedzUsuńIwono, to taki scynściorz - scynściorz, co mu się zachce to ma. Dziękuję, i nawzajem, nawzajem. I zdrowia!
UsuńMysle, ze z tym niby Nowym Rokiem to jakas globalna sciema jest. Nie dosc, ze nic nowego to jeszcze mi wmawiaja, ze gdzies tam na swiecie juz jest a u mnie jeszcze nie ma.
OdpowiedzUsuńNormalnie robia czlowiekowi akwarium ze zlotymi rybkami z mozgu a glupie czlowieki sie ciesza i sobie zyczenia skladaja, co roku zreszta te same...
Beznadzieja, jak by sie nie mogli nauczyc, ze to nic nie zmienia i nowy czy stary to one wsie takie same.
Stardust - u mnie ta mądrość przyszła z wiekiem (także umownym, no bo dlaczego nie mogę sobie liczyć co dwa lata, zamiast co rok? Bo co?). Styczeń to 13 sty miesiąc. I tyle!
UsuńNo proszzzz... a ja mam (no, może nie w przedpokoju) w holu kanapę, która robi furorę :) Obmyślana dla moich uczennic jako poczekalnia-przebieralnia oraz miejsce pogaduch po zajęciach, ale przydaje się w sytuacjach różnistych :)
OdpowiedzUsuńP.S. Ja też nie postanawiam niczego w tym roku, marzę sobie tylko by to był (wreszcie) dobry rok, a wokół mnie królował pokój i spokój :)
A Tobie życzę wszystkiego dobrego!...i weny do pisania notek na bloga, bo lubię Cię czytać :)))
Antares - buziaki i dziękuję! Ja też chcę roku chilloutowego, żadnych atrakcji nie pragnę:-)
Usuńkurka, jak ja bym chciała żeby mi syn w przyszłości tak znienacka uswiadomił to "jak nie można, jak można"... byłabym dumna pawica
OdpowiedzUsuńMagdo - obyś nie powiedziała w złą minutę. Bo to uświadamianie czasem w różne strony się może zatoczyć:-)) Matki mają nieskończone pokłady cierpliwości dla synów.
UsuńJesteś😀 bo zadaniem matki jest denerwować się na zapas, też mi to wychodzi perfekcyjnie hehe
OdpowiedzUsuńAba = no, wiesz...a mnie się zawsze wydawało, że ja taka mało denerwująca się jestem. Może to zazdrość?:-)))
UsuńNawet skrajnie mylący tytuł posta nie jest w stanie zmylić starego czytelnika. To jest post dumnej matki :) Gdzieś w tle mamy Nowy Rok, ale przecież wiadomo było, że on i tak przyjdzie, to o czym tu gadać.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego projektowania geometrii modelu! :)
Ove - cóż, dumna jestem z jednego - robi to co lubi. Qucze---mnie się to udało też parę razy w życiu:-) Dzięks, uściski.
UsuńZa sylwestrami na imprezach, to ja tyż nie przepadam.
OdpowiedzUsuńA ludziom, którzy niczym się nie zamartwiają, życie jakoś łatwiej przebiega :-) Dobrze mieć taki charakter, jak twój syn, chociaż w nikłym procencie mieć, ech...
Hegemonie 0 właśnie, złapałeś samo sedno - ten luz, ten luz...też bym tak chciała:-) A ja nie mogę złapać dystansu...
UsuńJa trzy razy przeżywałam ten koszmar wyprowadzki potomstwa, a że jestem nadopiekuncza to do teraz mam herzklekoty. I nie moge przestać dawać im dobrych rad, co oni przyjmują ze stoickim spokojem, po czym nadal robią co chcą.
OdpowiedzUsuńDzieci wiedzą lepiej!
Za młodego trzymamy kciuki :).
Całuski noworoczne
Ewa
Ewa:-) - moje się wyprowadziło 7 lat temu, teraz tylko zmieniło miejsce zamieszkania. Co do rad -masz całkowitą rację. Na dodatek dobrze pamiętam, co sama myślałam o radach cielęciem będąc...tak, właśnie to o czym pomyślałaś. Uściski dla Ciebie. Nich będzie piękny ten 2017.
UsuńZamartwianie się o progeniturę należy do obowiązków każdej rasowej matki:) Dobrego i zdrowego Nowego Roku.
OdpowiedzUsuńZdrwego Adamie:-)
UsuńPrzyszłam, bo Sza mi podpowiedziała, żeby tu wpaść. I to był chyba całkiem spoko pomysł :) Będę zaglądać, jeśli wolno. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńi znowu moja wina!
Usuńtak :D
UsuńWitaj 88kania (intrygujący nick) - zapraszam serdecznie, czym chlewik bogaty, tym rady:-) Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić.
UsuńPrzeziębienie ciągnie się od 2016 roku, co za niefart. Będzie, jak będzie. Kisses
OdpowiedzUsuńMargarithes - Kisses. Tobie nawet z przeziębieniem do twarzy.:-)
UsuńTo ja też podziwiam Twoją Latorośl, tak sobie załatwić przeprowadzkę i mieszkanie, do tego potrzeba jeszcze wiele szczęścia! :)
OdpowiedzUsuńiw - ja bym to nazwała mega luzem. Będzie, co będzie. I jakoś jest:-)
UsuńPieprzu dzieciak Ci się udał:) Dobrego i zdrowego Nowego Roku
OdpowiedzUsuńZnaczy, Pieprzu- przed Tobą syndrom pustego chlewika? Aaaa, spoko- na początku trochę się obijasz o puste ściany, a potem cieszysz się podwójnie- jak latorośl przyjeżdża i jak wyjeżdża ;)Ciekawych, pozytywnych (ma się rozumieć) doświadczeń w Nowym!!!!
OdpowiedzUsuńbila - nie, to nastąpiło 7 lat temu. Teraz tylko zabezpieczamy lodówkę przed jego przyjazdem, bo odwykliśmy od tego, że może zostać tak wyżarta do cna-) I dla Ciebie - wspaniałego 2017
UsuńWiem, ze juz mowilam ale piszesz tak ze mozna cie jesc lyzkami. :) Mnie tez ten nowy rok srednio sie widzi. I jakas liste bym nawet zrobila rewolucyjno- noworoczna, ale jedyne co mi przychodzi do glowy aby tam wpisac to posprzatac lazienke. :P
OdpowiedzUsuńLola- i nawzajem, nawzajem:-)Łazienki nie sprzątaj, zaraz będzie Wielkanoc, i wtedy się posprząta:-)
UsuńTo zdanie o atrakcyjności podczas podawania strawy :)
OdpowiedzUsuń*Urzekło mnie to zdanie o atrakcyjności podczas podawania strawy :)
UsuńT.1987 (1987 - ach, co to był za rok) bo to sama prawda. Ale ona i bez tego niezłą laską jest!
Usuńto już 2017?
OdpowiedzUsuńEr - umownie. Ja się będę upierać przy 1993.
Usuń