Ani się obejrzałam, a tu lipiec za pasem. Lipiec, to zawsze bardzo znaczący miesiąc, ponieważ wtedy zmieniam cyfrę na liczniku. Pierwsza cyfra ciągle pozostaje niewzruszona. Tymczasem. Najbliższa mi zmiana pierwszej cyfry symbolizuje półwiecze. Półwiecze!???!!! To brzmi jakbym była krakowską kamienicą! Czy powinnam już ściąć włosy, farbować się na brązy, zrobić dymiącą trwałą i zacząć malować usta na perłowo?
No, ale wróćmy do urodzin. Urodziłam się w lipcu (ale nie jak Stanisław Tym w drugiej połowie, a w pierwszej) wybitnie po to, żeby sama siebie wnerwić. Po pierwsze, upalisko nie do wytrzymania. Po drugie, przez lata nie mogłam wyprawić hucznych urodzin, bo wszyscy z końcem czerwca czmychali z miasta. Teraz też nie wyprawiam, głównie z tej przyczyny, że wielkość tortu na którym zmieściłyby się wszystkie świeczki symbolizujące ilość moich lat, nie idzie w parze z ilością przyjaciół, których chętnie bym czymś wielkości koła od traktora poczęstowała. Zresztą znając swój paskudny charakter, i tak zjadłabym go sama, a potem ciężko odchorowała zrzucając winę na ciastkarza. A po trzecie, nadmierna ilość słońca i świeżego powietrza wpędza mnie w depresję. Serio. Im szarzej, tym lepiej.
Na dodatek zrobiłam się aspołeczna. Kiedyś, w zeszłym tysiącleciu, moim najczęstszym zawołaniem było - "Wychodzimy?", a teraz najpiękniejszym zdaniem spływającym z kwiatu warg moich jest : "Idę do siebie". Zamykając się we własnym zaciemnionym pokoju, i nakładając słuchawki na uszy, czuję przebiegający po plecach dreszcz rozkoszy. Wreszcie sama!
Oczywiście, jeśli ktoś myśli, że ja tak mogę sobie pójść do siebie i być sama ze sobą kiedy mam ochotę, to się grubo myli. Na takie rzeczy, to trzeba sobie zasłużyć. Muszę więc iść i się spotkać, pouśmiechać, wspólnie spożyć, towarzysko obejrzeć, i takie tam figliki. I jak już wszystkich zaspokoję do wiwatu, aż będą się wzdrygać na sam dźwięk mojego imienia, mogę wreszcie zatrzasnąć te cholerne drzwi i popatrzeć sobie w oczy. A raczej, własnemu odbiciu. (Właściwie, to nie jest cała prawda. Smutna prawda jest taka, że mój mąż w ramach protestu wymontował z moich drzwi klamkę i zamek. Powiedział, że jak obejrzę z nim wszystkie sezony "House of Cards" to dostanę klamkę. Na zamek będę musiała popracować znacznie dłużej. Doszło do tego, że nie mogę nawet trzasnąć drzwiami, jak prawdziwa kobieta. )
Z okazji Dnia Kobiet otrzymałam lustro. Stoi na biurku i ma wielkość stodoły z własnym agregatem i reflektorami. Jedna jego strona jest mniej przerażająca od drugiej. Jestem hardcorem i robię makijaż używając powiększenia.Trzykrotnego. Myślę, że to takie samobiczowanie. Byłaś dzisiaj niegrzeczna Gabryśko, źle wycisnęłaś pastę z tubki - odwracaj lusterko, ty bestyjko, ty!
Teraz fragment dla dorosłych:
w ramach hasła "Staję się piękniejsza każdego dnia, i mocno w to wierzę" przeczytałam książkę pana Jacykowa. I na wszystkie świętości zaklinam! Nie bierzcie tego do ręki. Zdołowałam się na całe pół godziny czytając u tego admiratora kobiet na pierwszych 20 stronach, że:
1. Po pięćdziesiątce rośnie "nadpiździe"
2. Po pięćdziesiątce "wysycha Bożena".
3. Mam "gębę okrągłą jak patelnia", co w połączeniu z dużymi oczami, wydatnymi ustami i makijażem, daje mi możliwość starania się o pracę przy trasach wyjazdowych z miasta.
W sumie fajnie. W pierwszej chwili nawet się ucieszyłam, bo mogłabym zaoszczędzić na makijażu, żeby kupić sobie lubrykanta i namaścić "Bożenę", albo zgłosić się do dr Szczyta i usunąć "nadpiździe". Potem jednak przypomniałam sobie, że media już dawno ostrzegają, że powinnam zbierać na : wkładki pomagające przy nietrzymaniu moczu, tabletki pozwalające moim gazom gładko opuszczać moje nadobne, chociaż nieco nadszarpnięte zębem glutaminianu sodu jelita, te tabletki, po których będę mogła nadal coś zjeść, a moja wątroba nie wybuchnie na przyjęciu i jeszcze parę innych produktów, które mają za zadanie trzymać moje ciało w kupie.(Bez podtekstów) Naprawdę ulżyło mi, że mogę sobie darować Prostamol i nie posiadam "Konara, co nie chce zapłonąć".
Czasy się zmieniły, i znalezienie naprawdę nieurodziwej osoby, kiedy panuje moda na operacje plastyczne, koreańskie kosmetyki, porcelanowe korony na zęby, przeszczepy włosów i rzęs jest właściwie niemożliwe.
Przez przypadek wpadło mi w ręce zdjęcie rodziny Kardaszianów, z czasów kiedy nie stać ich było na chirurgów, a ojczym nie pokazywał biustu na okładce Vanity Fair, i nie kazał mówić do siebie Caitlyn, stając się rozchwytywaną przez media transseksualną lesbijką. To niesamowite, ale ci ludzie wyglądali całkowicie tak samo jak my! Przeciętnie.
Przeciętność jest do wytrzymania, brzydkim być w obecnych czasach nie można. To znaczy można, ale jedynie jeśli jesteśmy intrygująco brzydcy i odpowiednio to podkreślamy, zgodnie z zasadą - najważniejsze to być sobą. Współczuję żonom piłkarzy, które muszą być piękne od rana do nocy, bo cały czas trwa ranking najatrakcyjniejszych WAGs. Do ścisłej dziesiątki zakwalifikowała się tylko jedna reprezentantka naszego kraju - nowa pani Szczęsna. Sara Boruc, mimo szpanowania paputami za 40 000, odpadła z kretesem. To pewnie z przepracowania, bo jak twierdzi "My, dziewczyny piłkarzy bierzemy na barki wszystko - Artur nie płaci rachunków, nie robi przelewów, nie musi zajmować się domem, może skupić się na swojej pracy." Biedna dziewczyna! - zapłacze niejedna Matka - Polka, wykręcając poszarzałą ścierkę nad wiadrem z mydlinami i ocierając pot z czoła.
Najgorsze, że ten wyścig z czasem nie ma końca. Nie można się już w spokoju zestarzeć i pomarszczyć, kiedy przyjdzie na to pora. Z telewizora atakuje nas Dziarski Dziadek, który ćwiczy w lesie i zdrowo się odżywia, DJ Vika, która miksuje po 70 i pan Stanisław, który mimo lat 105 wygrał bieg na 100 m w swojej klasie wiekowej. Dawniej samotny dziadek biegający po lesie, mógł być jedynie zabłąkanym ekshibicjonistą w radosnym tańcu fauna, któremu jak tubylerczykom "spełła fajla"). Teraz jest sportowcem. Albo taka Agnieszka Perepeczko, zamiast jak każda matrona w jej wieku, siedzieć na bujanym fotelu i spokojnie rozpadać się na kawałki dziergając na drutach śpioszki dla wnucząt, przystraja się w koronkową przezroczystą suknię i szpanuje młodszym o półwieku kochankiem.
Też bym tak chciała, bo widać wyraźnie, że młodszy kochanek działa lepiej niż botulina i na dodatek motywuje do schudnięcia. Mógłby wyglądać jak jeden z tych rudobrodych wikingów, co to zrobili Anglikom powtórkę z Brexitu. Mieszkalibyśmy w maleńkiej chatce, zagubionej wśród wyjących wulkanów Islandii, hodowalibyśmy psy, żulibyśmy mech porastający chałupę i mielibyśmy osobne sypialnie, osobne łazienki, osobne kuchnie i osobne konta na Netflixie i Spotify. Ech, marzenia!
Prosięcie, 2 doby przed urodzinami!
To ja Ci już na zaś posyłam buziaki urodzinowe, ale myślę, że FB mi jeszcze przypomni... Bożena - co ten Jacyków się uparł na Bożenę, więc nazwijmy penisa Tomek, Tomasz, Tomaszek-cyk, skoro tak :* kiss
OdpowiedzUsuńJacykiem ochrzcijmy ten organ.
Usuń(Gdyż nie mogłabym oczami wyobraźni widzieć Barbary Niechcicowej, jak się dramatycznie ugania przyzywając...)
Małgosiu, od Ciebie nawet chłostę przyjmę z ochotą!Ten Jacykow się bardzo uparł na 'pomaganie kobietom". Bardzo.
Usuńekolandia - to wiele wyjaśnia!!! Gdzieś czytałam, że Barbara Niechcicowa była niezaspokojona seksualnie...stąd pewnie to bieganie rankiem po błocie i zawodzenie Tomaszek, Tomaszek....
UsuńNo to zaczynamy odliczanie !!! Wszystkiego Ci życzę. Albo nawet troche więcej :).
OdpowiedzUsuńŻeby nie było nieporozumień, też mam w tym roku urodziny. I zmieniam pierwszą cyfrę.
Na qurewską szóstke.
Całuski
Ewa
Ewa, dziękuję!! Gorące ucałowania dla Ciebie. Szóstka już z drugiej strony płotu jest, ja właśnie wspiełam się na na górę i siedze okrakiem....cóż, trzeba zaakceptować jeśli się nie da nic zmienić.
Usuńwszystkiego najlepszego kochana,czynisz moje dni weselszymi więc dla mnie możesz i być krakowską kamienicą <3
OdpowiedzUsuńAgnieszko - cudowne słowa. Dziękuję serdecznie!
UsuńBardzo niepochlebnie się pisze o kobietach już po 30-tce, a co dopiero po 40-tce i dalej. Ale z drugiej strony jest tendencja, żeby te naprawdę starsze kobiety pokazywały się teraz jako modelki. I wiele z nich korzysta na tej zmianie i widzimy je na okładkach pięknych pism. Na pewno trochę poprawione, ale generalnie piękne nawet z oznakami starzenia. :)
OdpowiedzUsuńWięc głowa do góry, Twój kochanek pewnie się jeszcze nie urodził, będzie dobrze! :)
Iw - myślisz, że mam szanse na okładkę? Hmm...w czymś typu "Czas seniorów/? Ha....nigdy nic nie wiadomo. Co do kochanka to nie jestem tak chciwa żeby zaraz 50 lat róźnicy:-) 25 jest w sam raz!
UsuńI tego, co sobie życzysz na urodziny oczywiście Pieprzu :)))
OdpowiedzUsuńOczywiście Wikinga, Iw:-)
UsuńMasz mieć piąteczkę z przodu i jedną JEDNĄ zmarszczkę!?!? Nie ma sprawiedliwości. Ja mam lat 30+VAT i tyle samo zmarszczek, ale wqrwiają mnie trzy: ta między brwiami i dwie co czynią mi małpi pysk. Oraz co masz do perłowych pomadek, hę?
OdpowiedzUsuńA w urodziny idź na całość, niczego sobie nie żałując. No po prostu baw się tak, jakby następnego dnia świat miał się skończyć. Buźka
Ja nie mam nic do pomadek, Zante:-) Nie używam tymczasem, ale błyszczyka owszem. W pomadce wyglądam jak clown, bez względu na kolor. (pomadki nie clowna). Jedną zmarszczkę dopuszczam, reszta nie istnieje. Tak powiedziałam! Na "gębie typu patelnia do naleśników" skóra się dobrze rozciąga, dopiero później zaczyna odpadać całymi płatami...jak stary teflon.
UsuńDziękuję!
Haha, podoba mi się "nadpiżdzie", zaczyna mi rosnąć, znaczy, wcale mi się nie podoba, wcale hahaa, ale zabawne jest i prawdziwe. Już rozpoczęłam cykl ćwiczeń likwidujący go... je? Robię to dla zmyły, bo bez nadpiździa będę mogła udawać dzierlatkę :) Happy Birthday :)
OdpowiedzUsuńJagga - mnie się wczoraj śniło, że moje mnie przerosło. Serio. Koszmarny sen, bo musiałam je wozić na specjalnym wozku. Czas się za to zabrać, chociaż teraz to musiałabym wziąć na to specjalny hredyt hipoteczny...w końcu to nieruchomość.
Usuń:D
UsuńWszystkiego dobrego, kochany Prosięciu, na cale pólwiecze i jeszcze dluzej!
OdpowiedzUsuńTen przymus bycia piekna i zgrabna do setki troche mnie, przyznam, doluje - ale ogólnie olewam. Piekna nigdy nie bylam, to i nagle nie bede, nie ma sie co scierac ;)
A Jacyków napisal ksiazke, no no. Nie wygladal mi na takiego, co potrafi chocby 2 zdania z sensem sklecic.
Czy Jacyków pisze z sensem, nie jestem pewien, nie czytałem. Pisanie, że ludzie się starzeją, a przez to deformują i coś im tam więdnie a coś przyrasta nie wymaga błyskotliwości. No i nic to nie mówi. To tak, jakby odkrywać, że woda jest mokra.
UsuńBo nie Bożena, eh ;)
UsuńDiable - ja też wolałam wydawać na psy książki, zamiast na kosmetyki i nie zamierzam nagle zostać Miss Wszystkich Babć:-) To by było męczące- być piękną cały czas. Ufff...nie dałabym rady
UsuńCo do Jacykowa, to nie wiem czy pisał sam. W sumie po paru stronach robi się nudno, no bo ja wiem o sandałach i skarpetach naszych mężczyzn. W końcu miałam wujka, który sandały nawet do garnituru nosił, a czasem nawet na bose nogi! W sumie można się uprzeć, że promował nowe trendy.Buźka!
Nie oglądałem House of Cards. Nie rozumiem, dlaczego mąż łaknie, by żona właśnie to z nim robiła. Obejrzałem ciurkiem wszystkie sezony Breaking Bad całkiem sam i było mi dobrze.
OdpowiedzUsuńNie mów mi, że tyłek Kim Kardaszian jest z silikonu, bo moje wyobrażenie o świecie legnie w gruzach!
A życzenia złożyć jeszcze zdążę :)
Ove - bo, niektórzy potrzebują tego "widzisz! mówiłem!" itp. a niektórzy nie. Widocznie Ty należysz do drugiej grupy. Nie....absolutnie, tyłek Kim jest tak samo prawdziwy jak piersi Dody.
UsuńWszystkiego najlepszego i tortu na którym się świeczki zmieszczą i smacznego i na zdrowie!
OdpowiedzUsuńMój boszszsz, od kiedy (pa)Jacyków jest dla kobiet autorytetem? A jeśli jest, to wychodzi, że ja za mało kobieca jestem. Pisząc oczywistą oczywistość (jak słusznie zauważył Ove), czy czepiając się wzrostu nadpiździa, choć raz się zająknął o nieruchomości jaką posiada znaczna część panów w jego wieku. I nie mam tu na myśli domku z ogródkiem ;)
Bo widzisz Wieprzu, oni też się starzeją. Czasami nawet dość sympatycznie :) Gorzej, gdy (jak to napisali blogerzy o Wojewódzkim) ubierają się ZaraKids i udają głos młodego pokolenia ;)
Psie w Swetrze - zająknął, zająknął, tyle, że niweiele. Pewnie zdaje sobie sprawę, że niewielu facetów tę książkę przeczyta.
UsuńDziękuję:-)
Najlepszego!!! (cokolwiek życzysz, Prosięcie).Mnie się takowa cyfra w liczniku pojawiła w zeszłym roku. I co? i nic. Dalej się łudzę, że jestem piękna i młoda. Aczkolwiek rodzina ma prikaz rzucić hasło ,,dzidzia- piernik"- gdybym przegięła w stroju.
OdpowiedzUsuńOstatni weekend spędziliśmy z przyjaciółmi, których nie widzieliśmy kilkanaście lat. Jak fajnie, że oni się też zestarzeli, i że nadal mimo to są piękni!!!Bo tak!!!
bila - i tak trzymać! Lepiej się starzeć z godnośCIOM osobistOM:-) Dziękuję!
UsuńMoje urodziny, to jedyne święto w roku, oprócz Wigilii, które obchodzę. Nie przejmuję się datami, chociaż czasami mi smutno, że mam bliżej, niż dalej do końca.
OdpowiedzUsuńA Tobie na urodziny życzę, abyś częściej pisała, bo tak od dłuższego czasu brakowało mi tej dawki śmiechu, jaką twój blog zawsze mi zapewnia :-)
Hegemonie - nie wyglądasz na takiego co mu bliżej końca, nie grzebałam Ci w osobistych plikach ale to co widać na pierwszy rzut oka prezentuje się doskonale. Masz szanse pobić rekord pana Stanisława jako najstarszy wędrujący dziadek:-)
UsuńDziękuję za życzenia:-)
Pieprzu, a nie mogłabyś tak przestać zmieniać liczby swoich lat? Ustal jakąś wygodną liczbę i tego się trzymaj!
OdpowiedzUsuńI najlepszego! I uściski! I jeszcze dłużej i jeszcze raz!
To jest myśl i przebłysk geniuszu! Prosięciu, może ustalmy od zaraz, że mamy (wszystkie gremialnie, jak nas paJacyków odmalował) 30. A w w 2026 to może już nawet będziemy miały 35! Co Ty na to?
UsuńPwS, jeśli ustalimy, że mamy 30, to w 2026 też będziemy przecież miały 30! Ustalone, to ustalone! ;-)
UsuńChociaż wolałabym skromniej... Może być 27?
Kalino i Psie w Swetrze - fakt, powinnam być bardziej konsekwentna, Ach, ta babska chwiejność charakteru....
UsuńTo będziemy razem świętowały, Drogi Pieprzu, ale mój pół-wieku-młodszy kochanek niestety już po wakacjach rozpocznie edukację szkolną (kiedy Twój jeszcze nawet nie zaplanowany), tak że młoda żopa jesteś ;)) Twoje marzenie piękne, niech Ci się spełni zatem ;) 100 lat!!!
OdpowiedzUsuńInkwizycjo! - całusy. Kochanków trzeba sobie wychowywać już od kołyski wtedy jest szansa na sukces.
UsuńSto lat a nawet dwieście.... Kiedy będziesz w mojRzeszowie ??
OdpowiedzUsuńJaga - napisałam do Ciebie maila. Czy zginął w odmętach nternetu?
UsuńBuźka! 200 to chyba jednak przesada, podobno się łysieje po dotarciu do 11o:-)
BUuuuuuu....NIE MA MAILA !!!!! - jaga1888@gmail.com pisz czekam
UsuńŻyj sto lat, Pieprzu, z błyskiem w oku, bujnym włosem i fantazją w głowie! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ove:-)
UsuńNo to kolejny raz - Sto lat! Jezu, masz pół setki?! To niemożliwe.
OdpowiedzUsuńTo już wiem kto burzy co roku Bastylię :) Coś jak świńska Pampeluna. Cmokam!!!!
Skorpionie - wiesz, kiedyś dodałam sobie 10 lat, bo chciałam samodzielnie kupować fajki, no i już tak zostało....
UsuńUściski!
A teraz, gdy już dwie doby po, jak się czujesz?
OdpowiedzUsuńSprawdzam puls!
Buziak, vel resuscyt ;)
Newa...o dziwo...hmm...tak jakby ok, ale nie zapeszajmy! Buziack back.
UsuńPieprzu - jesteś balsamem na moją duszę. Uśmiałam się po pachy. Nadpiździe, Bożena i ten konar, który nie chce zapłonąć, po prostu poezja ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, co? Powinnaś pisać teksty dla kabaretów. Serio, zacznij się rozglądać, za jakimś managerem. Może być młodszy i nawet rudobrody. Ech Islandia, kraj wikingów. Rozmarzyłam się. Ale wracając do tematu, czasem oglądam w naszej żałosnej telewizji kabarety,(są chyba dwa, które mnie bawią) bo mój jeszcze mąż jest fanem tejże rozrywki. I tak patrzę zawsze na tę gawiedź zgromadzoną na twardych, drewnianych ławkach naszych polskich amfiteatrów. Jak oni rżą, jak się chichrają niemiłosiernie, płaczą łzami rzewnymi, tak ich to bawi. A ja siedzę na fotelu, patrzę,kamienna mina, ani jeden mięsień na mojej twarzy nie drgnie. Z czego oni kurna tak ryczą, że mało w gacie się nie posikają?
Teraz wiem, Pieprzu, to nie ta klasa dowcipu. Ja po prostu tego nie chwytam, twój natomiast jest przedni. Śmiałam się głośno i proszę o więcej.
Venus - dziękuję i padam do nóżek w sandałkach:-)
UsuńFakt, ciężko jest znaleźć coś dobrego w dzisiejszych kabaretach, zakładanie chustki na głowę oraz podomki na wypchane cycki, i udawanie głupiej Maryśki jakoś mnie nie bawi. I dlaczgo oni się tak drą na tej scenie?
Jeszcze raz dziękuję!!!
Podobno imieniny/urodziny obchodzi się trzy dni przed i trzy dni po, więc się załapałam na świętowanie. Tak że tego ... wszystkiego dobrego ... obyś się nie zmieniała ( to w kwestii poczucia humoru, bo podobno ludzie im starsi, tym bardziej zgryźliwi )Co się tyczy Twojej fizis to wiesz,jak to mówiła Irena Kwiatkowska w Czterdziestolatku - na wygląd trzeba sobie zapracować;) Buziaki i ściskacze.
OdpowiedzUsuńDziękuję consku!!! - Moje dziecko twierdziło zawsze, że jestem straszliwie złośliwa. To pewnie cecha ludzi nikczemnego wzrostu - Napoleon, Hitler, Stalin, Kościuszko, Pan Prezes, ja.... Moja fizys z pewnością pewnego dnia zamieni się w odpadający tynk. Bez względu na to ilu doktorów Szczytów odwiedzę:-)
Usuńa to pogratulować, że ten tego ten, bo i mnie w lipcu posuwa tzw. czas, a i cyferkę z przodu zmieniać będę za 4 dni... i jakoś na to rozpadanie się ochoty nie mam, a pajacykowa to tak z rozdzielnika nie czytam, no jakby nie moja bajka, chociaż kompleksów odnośnie wieku nie posiadam... Ba! ja nawet pielęgnuję swoje zmary, zwłaszcza te śmiechowe;) a doktor Szczyt jakoś nie robi na mnie wrażenia, bo ja że tak powiem przeciętna z urodzenia;)
OdpowiedzUsuńSza, no to wypijmy Twoje zdrowie sokiem z marchewki!!!
UsuńJa z zasady się nie uśmiecham, dlatego nie mam zmarszczek:-))))
Stu lat życia i dwustu lat poczucia humoru z okazji Urodzin życzę.Mąż zamek i klamkę wykręcił, a Ty nie możesz Jemu czegoś wykręcić? tak dla równowagi.
OdpowiedzUsuńIwono - dziękuję!! Raczej mu wyrwę z korzeniem. Tak...myślę, że tak zrobię.
UsuńOby Ci prędko nie wyschła, a mnie nie spełła. Pisz kochany Pieprzu, raduj się życiem i chniaj celebryckich wujków dobre rady :P
OdpowiedzUsuńBazylu - dziękuję. Mam nadzieję, że codzienne obmywanie wodą źródlaną zapobiegnie wysychaniu. Tobie tak szybki fajla nie padnie, widziałam te fiftyflutki, które wyczyniasz i te rekordy, ktore pobijasz.
UsuńTeż jestem lipcowa! My spod Lwa jesteśmy silne! Sto lat!
OdpowiedzUsuńTajemnezapiski - a niestety, niestety , ja to rak - nieborak:-) Słabieńki taki, ale uszczypie zza kamienia chętnie:-)
UsuńNie było mnie troszkę a tu taki pościć palce lizać )))
OdpowiedzUsuństo lat Pieprzu w dobrym humorze, jak dotychczas i w umiejętnym dystansiku do siebie i świata, jak dotychczas ))) buziole a Jacykowa to ma doprawdy fatalne to starzenie się, aż jej współczuję...
Teatralna - nie martw się, ja też rzadko jestem. Gdy zbyt mocno zajmuję się umieraniem nie mam ochoty na czytanie, głównie słucham muzyki. Jacykowa jest zabawna:-)
UsuńA wiesz, że jam też urodzona w pierwszej połowie lipca i miałam identyczne problemy imprezowe? I u mnie też zmiana cyferki z przodu:)Jacykowa nie poczytam, bo nie cierpię go oglądać w tv, niczym nie jest w stanie mi zaimponować, nawet ciuchy, które innym laskom kupuje w lumpexie, przerabia na nie w moim stylu. I jak ja bym chciała zamknąć sie u siebie w pokoju, ale tu zaraz mamooooo albo Aniaaaaaa albo hauhau.
OdpowiedzUsuńsarah - u mnie jeszcze dwa lata do zmiany z przodu, już mi matula powiedziała, że się ciągle postarzam, a więc natychmiast prostuję. A ja się właśnie zamknęłam, przystawiłam szafkę do drzwi i niech stuka!
UsuńA mnie tam mój młody Wacław wcale nie zmotywował do odchudzania, albowiem na obfitym nadpiździu miętko się spoczywa, co jest nie do pogardzenia po wyczerpującym dniu pracy :-D. I wcale nie jest ze mnie próżny robot, tylko gdy wygasają hormony, to już nie trzeba się przejmować byle czym, tylko radośnie witać Wacława, czego i Tobie urodzinowo życzę!
OdpowiedzUsuńMi daleko do półwiecza, więc opisywane problemy w książce Jacykowa są mi dość odległe. Ale z drugiej strony, jeśli z każdym dniem czas jeszcze szybciej zapieprza to obawiam się, że zanim się obejrzę, to i ja będę świętowała pięćdziesiątkę. :)
OdpowiedzUsuńTymczasem, wszystkiego dobrego z okazji urodzin! :)
Kochana moja...wiek ma swoje przywileje; wzrok się pogarsza i " nie widać " zmarszczek, pajęczyn w kątach też ! Można zsunąć okulary do połowy nosa, patrzeć i nic nie mówić...Zwolnione tempo pozwala cieszyć się życiem - ten młody kochanek mi nie leży, wolę trzepiącego poduszki przed snem...Delektuj się smakowitą codziennością, okraszając ją, czym się da.. nawet upierdliwością... Sto lat !
OdpowiedzUsuńnapisze w skrócie, ubawiłam się po pachy.. powinnaś to sprzedawać jako produkt na odstresowanie;-) skopiuje, i jeżeli można przekaże dalej.. w kwestii tantiemy mam nadz. że się dogadamy;-)
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, gdy tutaj zaglądam, oblewam się pąsem — Ty to masz teksty, Pieprzu... xD Jakoś od nich jednak nie umarłam, więc najwyższy czas na subskrypcję.
OdpowiedzUsuńTanjōbi omedetō gozaimasu!