Post przeklejony:
środa, 21 listopada 2012
....
Muszę przyznać, ze jestem wielbicielka Playboyowych wywiadów. Człowiek
poprawi sobie humor, a przy okazji dowie się czegoś ciekawego i pouczającego o wschodzącej, blednącej lub zawsze błyszczącej gwieździe polskiej popkultury. I tak sobie błądząc od Kota, przez Stuhra dotarłam do Beaty Tyszkiewicz, damy polskiego filmu. Nie znam dzieła rodzimej kinematografii, w którym pani Beata zagrałaby role powalającą mnie na kolana ale muszę przyznać, ze sposób trzymania głowy ma bardzo arystokratyczny.
Z panią Beata łączy mnie nałóg, dzieli natomiast wszystko. Jestem córką proletariatu i podupadłej, prowadzącej hulaszczy tryb życia szlachty, głowę mam schylona nisko, małą asertywność, i jedynie wMEzylam się (bo przecież jako niewiasta wżenić się nie mogę) w herbową familię , zapewniając potomstwu odpowiednie pochodzenie po mieczu i prawo do dziedziczenia sygnetu.
Najbardziej jednak, jak się okazuje, dzieli nas to co nas bawi. Pani Beata nie potrafi zrozumieć współczesnych kobiet, które oburzają się na poklepywanie przez mężczyzn po czterech literach i zaraz lecą z jęzorem gdzie tylko mogą, opowiadając jak to okropnie zostały potraktowane przez osobnika rodzaju brzydszego. Bezczelne, pozbawione poczucia humoru babiszony.
Aktorka opowiada rubaszne historie, jak to sama w młodości była okazjonalnie klepana i chwytana za biust przez wujków, kuzynów, znajomych rodziny i nie widziała w tym nic złego, ot zabawa! Psikusik taki maleńki, poprawiający szczypantowi humor, a i kobietę wprowadzający w stan rozluźnienia i zabawy. Nic tylko zarżeć z rozkoszy....
Przypomniałam sobie własnych F-ujkow łapiących i klepiących wszystko co na drzewo nie ucieka, posiada adres i biust. Nie przypominam sobie, żebym na lapnięcie reagowała rechotem lub pomrukiem zadowolenia.Zwykle miałam ochotę odgryźć im ręce, a rany posypać sola i pieprzem ( I WETRZEĆ TĘ MIKSTURĘ GŁĘBOKO, GŁĘBOKO).
Teraz, jako duża dziewczynka, reaguję na lapniecie- odlapnieciem, na zasadzie " Ty mnie trzymasz, ja cie trzymam za bródkę" a daje wam słowo rączki chociaz malutkie mam silne i imadło w paluszkach. Kto zostanie odlapniety, zapamięta na długo!
Jeśli to taki element żartobliwego zachowania, taki dowcip codzienny i heca po prostu to dlaczego my będąc kuzynkami, ciociami, pracownicami i szefowymi nie pchamy się do mężczyzn z łapami podszczypując co popadnie, serdecznie sięprzy tym uśmiechając?
Próbowałyśmy z przyjaciółką zagrać ciocie a'la f-ujek. Ona miała łatwiej bo znieczuliła się alkoholem, ja niestety działałam na trzeźwo(alkoholu nie znoszę bardziej niż kapuśniaku) i potrzebowałam dużo samozaparcia do przeprowadzenia testu. Test polegał nie na łapaniu ale na przynęcaniu młodzieży. (przepraszam Cię synu za tę traumę młodzieńczą i straszenie kolegów).
Wierzcie mi odpadłam w przedbiegach bo na trzeźwo TO się jednak nie uda. Do tej pory pamiętam jednak, rozszerzone przerażeniem oczy 20-latka uciekającego po schodach na gore przed słodkim głosem i mruganiem przyjaciółki. Może nasza siła leży w ataku? Może jeśli lapniemy pierwsze, to wytracimy lapantowi broń z reki? Ktoś chętny do spróbowania?
.............
Od napisania tego tekstu minęły 3 lata. Zbliżam się powoli do momentu, w którym mężczyzn będę już mogła tylko ścigać lub łapać w sprytnie zastawione pułapki. (To ten etap życia, kiedy gwałciciel w parku proponuje ci, żebyście zostali przyjaciółmi- Joan Rivers) Myślę, że zacznie się dla mnie czas przedniej zabawy i odbijania sobie na rodzaju męskim wszelkich podszczypów, którymi w młodości mnie raczono. Będę szczypiącą, starzejącą się cioteczką. Drżyjcie młode pośladki synów kuzynów!
Post został przeklejony, ponieważ zamierzam posprzątać na swoim drugim blogu i zacząć tam pisać urocze teksty o tym, jak wygląda życie osoby, która traktuje samolot jak PKS do pracy. I co ja właściwie tam robię za tą granicą.
Post został przeklejony, ponieważ zamierzam posprzątać na swoim drugim blogu i zacząć tam pisać urocze teksty o tym, jak wygląda życie osoby, która traktuje samolot jak PKS do pracy. I co ja właściwie tam robię za tą granicą.
Zapowiada się :) pisz, czytam i czytam :) kiss
OdpowiedzUsuńDziękuję Margarithes - i kisses right back to you:-)
Usuń:) Ja też czekam :)
OdpowiedzUsuńAneta - masz ochotę się bać:-))
UsuńJest ryzyko, że jak się zabierzesz do sprzątania, to nie skończysz i nie zaczniesz opisywać przygód lotnej robotnicy (nie mylić z pszczołą). Daj sobie spokój ze sprzątaniem. Ja tak robię i to działa :) Pisz.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówcą. Teraz się nie sprząta. To nie te święta ;-)
UsuńI Święte słowa Ove! Kalino - jak to...codziennie jest jakieś święto:-)
Usuń:pppppppp
OdpowiedzUsuńJak mnie wrukwiały te podszczypywanki,jakież to bylo"śmiszne".W mojej pierwszej pracy był taki dowcipniś niby też to przypadkiem łapiący za biust..ostrzegałam, nie posłuchał i dostał.plaskacza ..Pomogło jak ręką odjął .
Drugi palant,jak sie rozliczał z faktur,zawsze pierd.......takie farmazony,ze ręce opadały..np."oj szkoda ze ja mlodszy nie jestem,mówię ci siedzialabyś na mnie jak na wiśni".....taaaaaa.....
Za jakiś czas jego żona zaczęla pracować ze mną w biurze,wtedy jak tylko go widzialam na korytarzu straszyłam,że powiem żonce,jakimi tekstami mnie raczył.Głupi uśmieszek znikał z pucułowatej gęby "weź się nie wygłupiaj,na żartach sie nie znasz"
Głodny Owocu -- aaaa, to już jest inny temat. Kiedyś gdzieś to nawet opisałam - praca:-) P-odszczypy od wujków są gorsze, bo trudno ich oskarżyć o mobing, a na dodatek rodzina ...ach, rodzina:-)
UsuńPieprzyku,pisz!!!!!
OdpowiedzUsuńTwoje posty powinny być zalecane przez psychiatrów zamiast prochów,przy wszelakich depresjach,spadkach nastrojów.itp
Posty o działaniu prozaca czy jak go tam zwali :-)))
Dziękuję Głodny Owocu - ku pokrzepieniu serc niewieścich:-)
Usuńoj nie ma ci gorszego fetoru na karku niż podstarzały szef, dowcipniś, seksoholik jego mać w gębie !!! bo w mordę nie strzelisz ... ale sa i na takich sposoby ...
OdpowiedzUsuńa pani Beata )))) no cóż już dawno w takim wieku, że tylko tęsknota za podszczypankami pozostała ;)) swoja drogą zgnilizna od tej arystokracji moralna wiała zawsze i genetyczna też... się nie ma co dziwić tylu wariatom i popaprańcom, skoro się parzyli między sobą ... fuj!!
To może i dobrze, że arystokracja między sobą - zaraza i zgnilizna moralna się nie rozeszła na lud krzepki a etycznie słuszny.
UsuńNo, zgnilizna moralna straszliwa!
Usuńteż nerwowo i niecierpliwie wypatruję tego drugiego! ja wprawdzie do pracy mam zwykle w porywach do dziesięciu metrów, ale za to zakupy przylatują do mnie dwoma samolotami :D.
OdpowiedzUsuńI też uważam, że Pani Beata w sposób arystokratyczny trzyma głowę, chyba jednak dość pustą ;-)
Ściskam ♥
Mamo Ammara - w pani Beacie polubiłam jeszcze poczucie humoru na swój temat, mimo wszystko:-)
UsuńNo tak, no tak, ale już włącznie z klepaniem po zadku? czy z wyłączeniem? :-)
UsuńTo nie sprzątanie - to regularny remont
OdpowiedzUsuńJaga - nie, to tylko przestawianie bibelotów,
UsuńBoś Ty, Pieprzyku, miał widocznie walory, które przyciągały lepkie ręczki fujkow, a mnie to nawet klapką na muchy nie klepali po zapadniętej klatce piersiowej, nie mówiąc o kościstym zadku. Teraz to się ma te 15 kilo więcej (i - o dziwo! - dużo poszło tam, gdzie trzeba), ale na szczęście tylko mój Wacław z Szamotuł zagospodarowuje te hektary :-D
OdpowiedzUsuńP.S. WzS się przyjęło!!! Graj, Wacławie, graj, serce swoje daj...
Widzę Marzyniu, że to prawdziwy Wacław z Szamotuł, nie żadna podróba plastikowa, ani popapraniec. Szlaban w górę!
UsuńNa szczęście nie mogę nic napisać "w tym temacie". Może dlatego, że moja rodzina jest nieduża i w sumie z dwa wujkami kontakt był mocno ograniczony. :) Inna sprawa to imprezy integracyjne - na tych zdarzało mi się słyszeć komentarze. Jednak gdy główna szefowa patrzyła, panowie musieli trzymać fason. :-)
OdpowiedzUsuńHa! Kto nie miał stada wujków, ten nie wie nic o ciężkim losie nastolatki - Kobiecym_okiem:-) Coś cię ominęło.
UsuńTen post całkowicie odpowiada mojemu sposobowi patrzenia na kwestę podszczypywania przez f-ujków.
OdpowiedzUsuńWidzę, że sprzątasz blogi - ja też mam zamiar, ale jeszcze nie mam planu.
Poza tym mam plany w zupełnie innych dziedzinach, które są ważniejsze, więc z tym sprzątaniem chyba poczekam.
Powodzenia z przyjemnością będę zaglądać na oba blogi dalej. :)
Iw - ktoś mi niedawno powiedział, że jeszcze przyjdzie taki czas, że będę się modliła żeby mnie ktoś podszczypnął;-) WUNTPIA:-)
UsuńMoja rodzina tez chyba z tych ozieblych i mnie ominelo, ale do dzisiaj niedobrze mi sie robi gdy przypomne sobie nauczyciela od geografii podszczypujacego kolezanki o wiekszych biustach.
OdpowiedzUsuńAle gdzie ten drugi blog? Czyli tam bedzie o robocie a tu o relaksie? ;)
Lola - widocznie w mojej rodzinie więcej arystokratów:-) A drugi blok po prawej, tuż pod świńskim ogonem, tam gdzie zlewki.
UsuńJaki drugi blog? Chorera jasna zaś czegoś nie wiem???
OdpowiedzUsuńzoska
Zośko - Ty wiesz wszystko, wejście do chlewa jest pod ogonem:-)
UsuńJak to dobrze poniedziałkowy dzień w pracy zacząć z odrobiną Pieprzu... Bo podszczypywanie Pieprzu to akurat bardzo miłe jest!
OdpowiedzUsuńtrochę to tak chyba po świńsku podnosić komuś ogonek ale co tam- podniosłam:), dzieki
OdpowiedzUsuńzoska