Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Z miłością jak z pa­piero­sem - trud­no jest zerwać czyli Jak delikatnie pozbyć się mężczyzny bez zamordowania jego ego?




Wiesz po czym poz­nasz, że to ta praw­dzi­wa, wiel­ka, je­dyna miłość?
Gdy mi­mo wszel­kich prze­ciw­ności, oso­bis­tych lęków, czy wiel­kiej chęci zer­wa­nia tej zna­jomości nic nie będzie w sta­nie Was rozdzielić.
 

A jeśli nie? Jeśli to był tylko samogon, nadpleśniały serek lub pomidor bez smaku? Męczymy się czy rozcinamy kajdan jednym uderzeniem miecza (czyli słowem, słowem siostry)?

Oczywiście, sprawę należy najpierw uważnie rozważyć. Co nam się w danej chwili bardziej opłaca? Bo na zerwanie możemy przecież ewentualnie chwileczkę zaczekać, nie pali się (no, chyba, że się pali bo za rogiem czeka brunet naszego życia z obrączką w kieszeni). 

Nie powinnyśmy zrywać jeśli czeka nas przeprowadzka związana z wnoszeniem mebli na górę, pakowaniem, rozpakowywaniem i inne podobnie okrutne sprawy, które mogą zniszczyć nam tipsy i makijaż - do tego potrzebujemy mężczyzny. 

Nie powinnyśmy też przecież zrywać tuż przed opłaconą już wycieczką na Wyspy Bahama, szczególnie jeśli zainwestowałyśmy w opaleniznę, kostium kąpielowy, pedicure i brazylijskie bikini (to nie kawałek szmatki ale bolesne usuwanie owłosienia z pewnych miejsc na ciele). Absolutnie! Dasz radę. zaciśnij zęby i chwytaj dzień! Druga taka okazja może się prędko nie pojawić. 

Nie powinnyśmy też zrywać jeśli ukochany właśnie dostał zwolnienie z pracy, złe wyniki badań albo wezwanie na przesłuchanie w zawiłej i niezrozumiałej dla nas sprawie karnej. Należy poczekać przynajmniej tydzień, kiedy już oswoi się z jednym nieszczęściem i będzie mu łatwiej przyjąć na klatkę drugie.

Jeśli jednak zdecydujemy się, że ta rybka nie powinna już pływać w naszym basenie, musimy zadbać o odpowiednią oprawę wydarzenia. Zrywanie przez wysyłanie SMS-a, e-maila czy też whatsappa należy do grzechów niewybaczalnych i absolutnie nie przystoi damie. Trudno, musisz spojrzeć karpiowi w kaprawe oczko, choćby nie wiem jak było to bolesne i wywoływało migrenę, globus czy też kołtun. 

Po pierwsze gdzie? 
Nie w domu przecież!I z pewnością nie na wieczornym spacerze w lesie. A nuż kawaler zareaguje nerwowo, albo też zaleje się łzami i nasze dobre serce zostanie skruszone na miał (a brunet nie będzie czekał wiecznie!). Dobra restauracja (najpierw zamów, zjedz i poczekaj aż zapłaci), elegancki pub będą odpowiednimi miejscami. Nie będzie przecież krzyczał i płakał przy obcych konsumujących barszczyk z uszkami. 

Po drugie jak się ubrać? 
Oczywiście naszą zasadą jest lśnić i pięknie wyglądać nawet na porannym joggingu - to wiadome! Zalecam jednak przygaszenie naszego lśnienia i błyskania perlistym uśmiechem, robienia dzióbków i wystawiania piersi i krągłych, jędrnych ud na widok publiczny. Nie odejdzie, przecież głupi nie jest! Dlaczego miałby tracić najpiękniejszą dziewczynę na świecie (którą jesteśmy - to już wiemy i tego się trzymamy). Gasimy więc ognie w oczach, spłaszczamy dzióbek, mierzwimy puszek i zasmucamy twarzyczkę. Niech widzi, że cierpimy, że nurzamy się w rozpaczy (ale z umiarem, bo nie chcemy się przecież w niej utopić /nie musi wiedzieć, że mamy kapok i przystojnego ratownika na boku).
Czerń zawsze będzie odpowiednia.  Mówimy matowym, lekko łamiącym się głosem (ale zimnym jak stal, nie może wyczuć żadnej niepewności bo nie puści!). 

Co mówić?
Żadnych tam bzdur o tym, że potrzebujemy przestrzeni - to kwestia mężczyzn. Od razu  zorientuje się, że coś tam kręcisz. Najlepsze powody to - "nie jestem Ciebie warta" (podbudowuje jego ego), "próbowałam Cię pokochać, ale czuję, że nie mogę dać ci tyle ile dajesz mi ty" ( srutututu, nic w sumie nie znaczy ale dobrze brzmi). I ostatnie zdanie, które dla większości mężczyzn jest jak śmignięcie batem po piszczelach, podcięcie pęcin i kolan, totalną kastracją za pomocą dwóch jedynie słów: - "zostańmy przyjaciółmi". Jasne, że to się nie uda, ale przynajmniej będziesz miała lepsze samopoczucie. No, przecież się starałaś. 

A teraz ważna rzecz siostro! Jak raz odejdziesz to już nie wracaj. Choćby cię swędziało, piekło i mierziło w piersi. Koniec to koniec, bo na drugi raz nikt nie weźmie cię serio. I nie martw się, zamknęłaś jedne drzwi, żeby otworzyć drugie. 
Bardzo Zły Pieprzu:-)

25 komentarzy:

  1. A jeśli błaga i grozi podcięciem żył? :)) O, Pieprzy zły!

    OdpowiedzUsuń
  2. W rezultacie bardzo bardzo życiowe prawisz prawidła.
    Ojć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym, droga Ellen, miała kiedyś rozum co go teraz mam to HOI-HO-HO!

      Usuń
    2. Ciekawe i życiowe, dzięki :) Lubię Cię czytać!

      Usuń
  3. Bardzo życiowe porady, przydadzą się siostrom mającym potrzebę zrywania! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. iw- przydadzą się , kto tam wie kiedy nas czeka następne zrywanie:-)

      Usuń
  4. o matko ,ale ciezkie czasy mi przypomnialas. Taki jeden trzymal mnie w ostatnim uscisku -kleszczowym na przystanku tramwajomym przez pol godziny, ktora to wydawala sie wiecznoscia.
    Jak dobrze miec meza i okres polowanie na dzika zwierzyne za soba. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lola - :-))) mąż rzecz przechodnia, dziś jest a jutro może być już całkiem gdzie indziej. Warto być przygotowaną na wszystkie ewentualności.

      Usuń
  5. :) Jesteś moim guru w temacie stosunków ona-on:) Co do tych rad powyżej...to póki co, nie skorzystam ... jednak...jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nika - no, masz! 46 lat bycia kobietą to poważne doświadczenie:-)

      Usuń
  6. Bardzo zacne porady, oprócz jednej bezsensownej: nie ciągnie się kaprawego karpia na Bahamy, jak można nowego ratownika lub brzydszą koleżankę. Ale może nic nie wiem o opłaconych wycieczkach. W każdym razie o karpiach wiem tyle, że się je jednorazowo wali w łeb lub wyciąga z wody i czeka aż się same uduszą w męczarniach.

    Natomiast męski numer na udawanie zwolnienia i przewlekłej choroby w przypadku gdy wybranka czai się do skoku to już klasyk, taki czasowstrzymywacz i empatiorozniecacz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inwentaryzacjo! Bahamy byly oplacone przez karpia, wiec zostaje wersja z ratownikiem:)))

      Usuń
    2. Inwentaryzacjo - niestety karp trzyma bilety:-)

      Usuń
  7. Oj Pieprzu, przypomnialas mi tym postem kilka czarnych stron z mojej osobistej historii.... Pamietajcie siostry o karnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toya - ale co z tą karmą? Że się wróci jak bumerang i da nam w czerep? Cóż...life jest brutal!

      Usuń
  8. Czarna jesteś złaaaa bardzo złaaaa
    ale to samo życie )))))))))))))))))))))))))
    i faktycznie siostry pamiętajcie o karmie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teatralna - ty też o karmie:-) zastanawiam się nad poradnikiem - jak być dumnie porzucaną, tak na wszelki wypadek

      Usuń
  9. He, he... he, he... he, he... :)
    Dobre rady, pod warunkiem, że się ma z kim zerwać.
    Jakże często bywa tak jak w bajce Ezopa, którą pani od angielskiego zapodała nam na lektoracie pod greckim tytułem Sour Grapes. Oczywiście, dotyczy obu płci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ove - zawsze jest z kim zrywać, można ćwiczyć na kocie, płocie,sąsiedzie...ja tu liczyłam, że dorzucisz garść porad, które będą jak światło latarni na ponurym firmamencie spraw damsko-męskich.

      Usuń
  10. Właśnie sobie uświadomiłam, że nie zrywałam z facetem od... Boże drogi...
    Jestem zdecydowanie nienowoczesna ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalina - natychmiast wypróbuj, potem zawsze możesz powiedzieć, że żartowałaś...:-)?

      Usuń
    2. Po jakim czasie należy powiedzieć, że żartowałam? Po miesiącu? ;-)

      Usuń
    3. Kalina - to zależy jak bardzo Ci zależy:-)!!!!ja bym dała kilka lat...niech się pomęczy.

      Usuń
    4. Dałabyś kilka lat mojemu mężowi?! Pieprzu, musimy poważnie porozmawiać ;-)

      Usuń