Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.

piątek, 23 stycznia 2015

Od szaleństwa do szaleństwa - takie jest życie! CZYLI krótka notka dla moich koleżanek, które pozwoliły sobie oszaleć.




Lubię ludzi, którzy decydują się na odrobinę szaleństwa. Co ja mówię...?! Uwielbiam ludzi, którzy decydują się na odrobinę szaleństwa, łamiąc zasady i paląc na popiół rutynę własnego życia. Odrobinę szaleństwa, powtarzam. Nie chodzi mi o rzucanie się ze szczytów w dół bez spadochronu.

Sama jestem gorącym zwolennikiem tego żeby oszaleć od czasu do czasu i zrobić coś czego nikt się po nas nie spodziewa, a najmniej my sami. Rany, co za ulga. Nasz życie, które zamyka się pomiędzy 07.00 rano, a 23.00 wieczorem nareszcie zostaje zaburzone. 23,00 staje się 17.00, a 7.00 może być i 5.00 nad ranem.

I jakież to cudowne uczucie, że każdy dookoła chce nas uratować przed postawieniem kroku prosto w przepaść i złamaniem karku! A przecież to nasze błędy, do licha, i my się z nimi będziemy mierzyć. My będziemy pić to piwo, którego sobie z radością nawarzymy.

Wszyscy dookoła biegają , chwytają się za głowę, radzą "Ja ci dobrze radzę, nie rób tego"..."Matko, co za pomysł . Całkowicie oszalałaś", "Głupszych rzeczy w życiu nie słyszałam"...a ja sobie siedzę z uśmiechem na fotelu i jestem dumna z mojego małego szaleństwa.Widzicie mnie? Uśmiecham się uroczo, nóżkę założyłam na nóżkę, kiwam sobie stopą w lewo i prawo i mam wszystko gdzieś. Gadajcie co chcecie, ja i tak zrobię co chcę. Chcę popełnić szaleństwo, to je sobie popełnię na własny rachunek, za własne pieniądze i najwyżej będę was wszystkich zanudzam opowieściami o tym jak bardzo nieszczęśliwa jestem. Trudno, przygotujcie się na to.

Moja kochana koleżanko, która wyrąbała sobie swoje szczęście (ukryty w szafie paszport) za pomocą siekiery. Kocham Cię!

Moja kochana koleżanko, która otwiera teraz firmę za granicą, zakochała się po 50-tce i znalazła miłość swojego życia.. Jestem z Tobą, cieszę się każdym Twoim małym sukcesem, Wyglądasz pięknie, a Twoim uśmiechem można oświetlić New York! Podbijesz świat! Yeah!

Moja kochana koleżanko, która właśnie się zakochała i jest szczęśliwa od wczesnego ranka do wczesnego ranka, a oboje zdecydowali się żyć w dwóch krajach. Jestem z Wami. Tańczę z radości, że miałam w to swój mały wkład.

Moja kochana koleżanko, która zdecydowała się na życie z młodszym o 15 lat mężczyzną. Jesteś wspaniała. On jest wspaniały. Trzymam za was kciuki.

Moja kochana koleżanko, która boi się dać szansę swojemu szczęściu - daj spokój, jeśli to szczęście miałoby trwać nawet chwilę, to warto to przeżyć i mieć piękne wspomnienia, niż żałować że się nie spróbowało. Prawda? Do licha! Życie masz tylko jedno.

To co? Zatańczymy sobie?
Wasz Na wieki Oddany Czarny Pieprz w podskokach! (ach, ale ja jestem szczęściarą, że znam takich fajnych ludzi).
Macie jakieś fajne szaleństwa, którymi można się pochwalić? 
Ja na przykład w ciągu jednego dnia rzuciłam wszystko i wyjechałam do Narnii. 




25 komentarzy:

  1. No ja mam kilka za soba. Z tym ze nie jestem pewna czy jest sie czym chwalić hehe.... Z tym ze z wiekiem coraz bardziej przewidywalna jestem.

    OdpowiedzUsuń
  2. A tuś mi kochany Czarny Pieprzu alias Wieprzu.
    Mimo, że i tak Cię kocham, za ten post kocham Cię niemal do szaleństwa.
    Bo właśnie tylko tego było mi trzeba.
    Ni omieszkam się zastosować. Z takim błogosławieństwem!:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano było trochę tych szaleństw ale....czy chwalić się czy nie....?;)
    Jako 20 -stka porzuciwszy dom rodzinny zakotwiczyłam na,, drugim końcu kraju,, by niebawem wyjść za.... 13- cie latek starszego :) Nie, nie żałuję...
    Dziś w perspektywie kolejne przemeblowanie życia i przeprowadzka,, nazad,, w rodzinne strony....... Małżon. póki co ten sam ale..... kto wie..? :)) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba pójdę oszaleć :)
    A do Narnii rok temu nie wyjechałam,bo mi tego szaleństwa właśnie zabrakło.Zwyciężył zdrowy rozsądek i kalkulator.I bardzo dobrze,bo obecnie wcale tego nie żałuję. Chyba swojego szaleństwa muszę poszukać w innym miejscu;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasami człowiek musi, inaczej się udusi. Tak. Z tym, że możliwe są też szaleństwa kontrolowane, czyli z rozmysłem i determinacją robienie czegoś co nie ma niby sensu ale bez czego dusza zwinęłaby się w człowieku jak suchy liść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy to się nie nazywa szaleństwo, tylko pasja ;-)

      Usuń
    2. No, prawda. Ech, niezdolnym oszaleć :(

      Usuń
    3. Ove...zdejmij nogę z hamulca i daj sobie luuuuuuz:)

      Usuń
  6. Największym szaleństwem (z perspektywy wszystkich znajomych, bo dla mnie to była oczywistość): Wsiadam w samolot, lecę do kraju, którego nie znam, do faceta, który twierdzi, że nie może (nie chce?) ze mną być, żeby mu powiedzieć że się grubo myli. Miałam rację. Jesteśmy ze sobą już osiem lat :) yeah!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach...Bebe....piękne, piękne szaleństwo:))) takie na moją listę gratulacyjną:)

      Usuń
  7. Najciekawsze jest to, że większość osób twierdzi, że zdarza im się robić w życiu coś szalonego... Tylko że dla jednego szaleństwem jest kupienie fioletowych majtek, a dla innych wyjazd na roczny wolontariat do Sudanu... Piękne w życiu jest to, że nikt nikomu nie broni szaleć na miarę własnych standardów szaleństwa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalina - tak, a dla niektórych wypisanie w toalecie nqa ścianie "Głupi Kaowiec"...szalejemy na miarę możliwości swoich:)

      Usuń
  8. niech żyją takie posty Czarna )))))))))))))))))))))))
    oszalałam już dawno )))))))) i z Twego powodu także ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama jestem gorącym zwolennikiem tego żeby oszaleć od czasu do czasu i zrobić coś czego nikt się po nas nie spodziewa - wyjęte z moich ust ;) super piszesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aelin - zajrzałam, pięknie oszalałaś. Zazdroszczę miejsca szaleństwa.

      Usuń
  10. Czy skok na bandzi bez bandzi sie liczy?
    No wlasnie taki skok sobie zafundowalam w sensie wyjaz do innego kraju bez bandzi.
    To juz nie jest szalenstwo to jest obled!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh...Ellen...ja też tak...w 2007, a później poprawiłam w 2012:)

      Usuń
  11. A co z koleżanką, co się zakochała w Pieprzu, a On jej dał nogę za granicę??!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzyniu, nawiedzę Cię z pewnością, moje dziecko zostało na tej Rzeszowszczyźnie i tymczasem na horyzoncie zmian nie widać:)

      Usuń
  12. Ja w wieku 24 lat przeprowadzilam sie do innego panstwa, do mezczyzny, ktorego znalam pare dni. I... jestem z nim szczesliwa od 10 lat :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mmmm...a nie można by tak uchylić rąbka tej pięknej tajemnej historii?

      Usuń
  13. 24.01 minęły 3 lata jak zamieszkałam w obcym kraju, do którego przybyłam bez pieniędzy, koneksji i znajomości języka, za to z nowym Ukochanym o 8 lat młodszym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. toterama:)))))))))) idę szpiegować Twojego bloga, mam nadzieję, że znajdę tam szczegóły tego pięknego szaleństwa:))))))

      Usuń