Macie przyjaciółkę? Ja mam. Nie można na nią liczyć, tak samo jak na mnie. Pod tym względem dobrałyśmy się doskonale. Nie dzwonię do niej, bo i tak nie odbierze. Wiem, że kiedy wyślę sms-a, to będę musiała poczekać na odpowiedz tydzień, a w końcu usłyszę skomplikowaną historię, jak to sms zaginął w odmętach jej telefonu, lub nie widziała go, bo któreś z jej licznego potomstwa odebrało go pod jej nieobecność Jest obrzydliwie leniwa i kłamliwa. Ja robię dokładnie to samo.
Dlaczego jest moją przyjaciółką, skoro nie nadaje się nawet na dobrego wroga? Bo przy niej jestem sobą, bo nie truje i nie próbuje mnie naprawiać, bo mogę jej powiedzieć dużo i wiem, że zachowa to dla siebie, bo zna tą stronę mojej osobowości, której się sama boję. Zna i wytrzymuje. Nie otwiera ust jak pieca martenowskiego, kiedy opowiadam jej mrożącego historie mojego życia, nie załamuje rączek nad moją głupotą, nie chrzani, że wie co dla mnie dobre. Z moją przyjaciółką nie pokłóciłam się nigdy w życiu, nie da się z nią pokłócić, podobnie jak za mną.
Jak to wygląda w praktyce?
Utyło nam się. Biodra rozeszły się na boki, brzuszysko wyskakuje ze spodni, uda straciły fason...marniejemy. Co by na to powiedziała moje przyjaciółka? Moja przyjaciółka na to nie powiedziałaby nic. Pomyślałaby natomiast " A żryj i tyj, jak ci z tym dobrze.Najwyżej nakręcą o tobie jakiś fajny dokument, który będą pokazywać z sukcesem na Discovery, a ja będę się chwalić na Facebooku, że cię znam".
Jeśli Wasza przyjaciółka należy do naprawiaczy świata, macie przegwizdane. Wpadnie do Was bladym świtem, z tą cholernie męczącą energią, będzie podskakiwać jak piłka, i mamrotać coś w gorączce o wspólnym joggingu. Zamówi Wam serwis lekkiego jedzenia, z dostawą do domu, będzie Was przekonywała, że szczypiorek i liść sałaty jest świetnym wymiennikiem schabowego, ziemniaczków z okrasą i zasmażanej kapusty z grochem. Na imprezach, przy innych gościach, będzie Wam wyrywać sprzed nosa najlepsze słodkie kąski i wpychać Wam w rękę chipsy z buraka,pasternaku i kalarepy. Przegwizdane! Nie dość, że człowiek ma nadwagę, to jeszcze nie może normalnie zjeść, żeby sobie poprawić humor.
Jeśli Wasza przyjaciółka należy do zaprzyjaźnionych wampirów, sprawa wygląda zupełnie inaczej.
-Wyglądam jak prosie" - przyznajecie uczciwie i odważnie.
- Nie...świetnie wyglądasz, świetnie...cera Ci się tak poprawiła... - odpowiada wampirz prężąc kościstą pierś bez grama tłuszczu.
- Ale fatalnie wyglądam! Tyłek mam jak stodoła!!!!- dokonujecie rachunku sumienia.
- Nie...nie widzę mankamentu - szepcze przyjaciółka, wystawiając w bok swój kościsty piszczel, wygładzając na nim nowe spodnie z Orsay, rozmiar -30.
- Muszę się zacząć odchudzać! - wołacie w przypływie szaleństwa.
- Po co? Ładnie wyglądasz...Ale ...tej marynarki błękitnej już chyba nie będziesz nosić , co? I tak na Ciebie nie wejdzie....Może mi oddasz...? - truje wampirz, zacierając upierścienione szponidła, robiąc w głowie przegląd Waszej garderoby. Zresztą nie tylko garderoby. Wampirzyca przymierza już w głowie do siebie Waszego chłopaka, przegląda się w lustrze wyobrażając sobie jak świetnie będzie jej pasował do kiedyś-waszej-błękitnej marynarki.
I tak to jest.
- Muszę się zacząć odchudzać! - wołacie w przypływie szaleństwa.
- Po co? Ładnie wyglądasz...Ale ...tej marynarki błękitnej już chyba nie będziesz nosić , co? I tak na Ciebie nie wejdzie....Może mi oddasz...? - truje wampirz, zacierając upierścienione szponidła, robiąc w głowie przegląd Waszej garderoby. Zresztą nie tylko garderoby. Wampirzyca przymierza już w głowie do siebie Waszego chłopaka, przegląda się w lustrze wyobrażając sobie jak świetnie będzie jej pasował do kiedyś-waszej-błękitnej marynarki.
I tak to jest.
Post opublikowany godzinę temu, a tu żadnego komentarza! To z zazdrości! ;)
OdpowiedzUsuńWampirze!
OdpowiedzUsuńTeż Cię kocham!
UsuńA ja Ciebie:))). Wampirz - czytelnik nie zostawiający komentarza.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie popieram Twoją definicję przyjaźni :)
OdpowiedzUsuńIw, kochana:) Wypracowana przez lata. No i jeszcze - trafił swoj na swego,
UsuńDobrze napisane. Te nadmiernie chwalące, są zawsze podejrzane.
OdpowiedzUsuńMiss Theodora- prawda, prawda, prawda...:)))) na wszeki wypadek trzeba mieć oczy uszy otwarte.
Usuńdziękuję,dziękuję!!!!
OdpowiedzUsuńmyślałam,że tylko ja mam takie problemy
przyjaciółka naprawiaczko-bluszcz to mnie dotknęło o!
dzwoni o 7 w nocy-nie odbieram,o 7.20 sms- śpisz?,o 7.40 -teraz już pewnie nie śpisz,chodź na kawę a potem obraza że wyciszam telefon! i codziennie to samo
dżizas jak dobrze że nie tylko ja mam takie problemy :P
Agnieszko - ja już pewnie zablkowałabym numer. Mam jakąś wrodzoną niechęć do dzielenia się moją prywatną przestrzenią.
Usuńnie mogę,kiedyś bardzo mi pomogła,i teraz byłoby bardzo głupio...
UsuńA co będzie, kiedy tylko jeden wampirz się ostanie, bo inne są "przyjaciółkami". Przyzna się, że wampirz?
OdpowiedzUsuńJa wykasowałam te bluszcze, wampirze i inne zajzajery. Mam męża- kumpla krótkowzrokowca i dobrze mi z tym:)
Jaskółko - przyjażń z mężczyzną, to całkiem inna bajka. Ale też bywa wesolo:)
Usuńpodsumowanie- mistrzostwo ;)
OdpowiedzUsuńaaa widzisz to ja głupkowaty. dlatego nie mam przyjaciółki jakiejś nowej belgijskie, bo ja pić przestałam....
naprawić sie?
Haniania - ja nie piję wcale, a moja przyjaciółka cakiem odwrotnie:) Nie chodzi mi o to że, ciągnie z butli już bladym świtkiem...ale wieczór to już inna bajka:)))
UsuńPozazdrościc ze sie dobrałyscie ;))
OdpowiedzUsuńWierci - Pięto, podobno przyjaciółkę trzeba znajdywać na drugim końcu kolekcji znaków zodiaku - czyli 6 miesięcy różnicy, Tak mi ostatnio powiedział jeden wróż, i co dziwne w naszym przypadku to prawda:0
UsuńMoja naprawia mnie na siłę. Nie ma głaskania i tylko słuchania. Czasem działa wbrew, nim podniosę w zdziwieniu brew.:)
OdpowiedzUsuńEllen, widziałaś ksztat moich brwi? Od podnoszenia zostały mi w górze na stałe.
UsuńPost dla kobiet, ale za to zdjęcie dla mężczyzn.
OdpowiedzUsuńPisz i pozuj częściej :)
A jaki rysunek dzisiaj! :D
Ove - siadając przed aparatem myślałam intensywnie o wszystkich mężczyznach naświecie, a przede wszystkim o Tobie.
UsuńTo widać :)
Usuńno Wieprzu drogi, trafilas w sedno. Taka przyjaciólke, co mi z lisciem salaty i propozycja joggingu w drzwiach sie zjawia, to bym zaraz za te drzwi zpowrotem wystawila, a wapierze to w ogóle staram sie szerokim lukiem omijac. JOGGING. Matkobosko. Na sama mysl az mnie dreszcze przechodzi.
OdpowiedzUsuńdiable-w-buraczkach --- to jednak jedna z gorszych rzeczy - narzucony zdrowy styl życia...brrrrrr
UsuńSzanowna Wieprzu, trafiłam przypadkiem, ale chyba częściej zaglądać będę. Takie przyjaciółki-naprawiaczki to rzecz straszliwa. Bardziej dolegający jest jeno mężczyzna-naprawiacz ("czemu ty znowu jesz" westchnął niegdyś taki jeden F. na widok mojego pełnego pyszności talerza.)
OdpowiedzUsuńNino Wum...- to typ kierownika - tego nie jedz, tamtego nie zakładaj, w tym wyglądasz okropnie, cóż to za fryzura? itp. itd. Życie bywa ciężkie:)
UsuńA bywaj, Nino, bywaj, przecie warto. Jeno mi tu naszego Wieprza nie bajeruj zbytnio, bowiem konkurencja ostra:))).
UsuńO to to... Właśnie. Mam taką przyjaciółkę "siostrę z wyboru" mówię Jej ile to ja mam siwych włosów... Ona na to " bo ty stara d...a jesteś" ot co :) :) :)Pozdrawiam i wszystkim życzę przyjaciół z którymi każda noc jest jasna :)
OdpowiedzUsuńAnno:))) przy takiej przyjaciółce można spokojnie oddychać obwisłą piersią:)
UsuńI nienawiści do tych samych osób! Z ust mi to, kochany mój Pieprzu wyjąłeś/aś. Tak sobie myślę, że przyjaciółka, którą aktualnie mam, jak raz do kategorii "naprawiaczek świata" przynależy. Wciąż mnie na siłę uszczęśliwia, wciskając mi konieczność przejścia na zdrowy tryb życia, który uprawia sama.
OdpowiedzUsuńOstatnio stanowczo przegięła, użalając się nad moim wielkim cycem. Że ani chybi to właśnie od tego boli mnie kręgosłup. Bo właśnie w telewizji leciał taki program...Nareszcie ujawnił się jej resentyment "deski".
idę przejechać sąsiada i sprawdzę jak to z przyjaźnią
OdpowiedzUsuńHehe .... , jakbym o sobie czytala....
OdpowiedzUsuńDobre teksty. Szanuj wieprza bo moze nie przejesc humoru. Znasz ten kawal (?) dwie swinie jedza i jedna znajduje wlos, wiec wymiotuje, a ta druga do niej: nie dolewaj, nie dolewaj bo nie zjemy... :) Pozdrawiam Joanna-Jo
OdpowiedzUsuń