
Bardzo mi przykro ale post niniejszy zawiera język i tematykę plugawą. Delikatnych czytelników uprasza się o naciśnięcie przycisku "Opuść stronę". Podtytuł, bowiem brzmi "Jak przestałam rysować prostokątne penisy, i zaczęłam odróżniać penisa od parówki. "
Z językiem niemieckim jest mi jakoś nie po drodze. Niby rozumiem, niby przeczytam, ale pokochać miloscia prawdziwą, płomienną i żarliwą, nie potrafię. Myślę, że ogromny wpływ na mój letni stosunek do języka Goethego miała hoża blondynka że sporym biustem - Teresa Orłowski.
W latach 80 tych, dostęp do porno dla maluczkich był nieco ograniczony, szczególnie jeśli nie przekroczyło się magicznej osiemnastki. A i później, pojście samodzielnie na bazarek i grzebanie w porno stosikach było raczej nie dla panienek. Co ja gadam? Było nie dla kobiet! Te, które miały braci w wojsku od razu były na wygranej pozycji. Przy dobrze rozplanowanym grzebaniu, zawsze można było znaleźć coś gorącego na dnie szafy lub głęboko pod łóżkiem. Oglądałyśmy z zachwytem i niesmakiem, i chichotałyśmy nerwowo. Obrazki były może nieruchome ale jakie wymowne!
Zdjęcia pornograficzne, pozwalające na uchwycenie szczegółów były dla mnie zbawienne. Wreszcie byłam w stanie odróźnić parówkę od penisa. Oczywiście nie chodzi o to, że penisy i parówki tłoczyły się u mnie w lodówce, a ja zastanawiałam się, które z nich nadają się do konsumpcji. W tamtych czasach obu było u mnie jak na lekarstwo. Zdarzyło się natomiast, że nie mogłam zrozumieć dlaczego moja koleżanka ucieka z parku z przerażeniem w oczach na widok miłego pana machającego nam z krzewi normalną, smakowicie wyglądającą parówkową bez osłonki. Fakt, że Anusia już wtedy nie lubiła mięsa, ale żeby aż tak? Moja wiedza teoretyczna była nabrzmiała niczym gąsior z winem, co nie szło w parze z teorią. Miałam czternaście lat.
Na szczęście nadeszła era magnetowidów. Gromadnie zbieraliśmy się u szczęśliwca posiadającego to cudo i oglądaliśmy jak leciało aż do pękania gałek ocznych. Wiadomo, że każdy szanujący się właściciel nowoczesnego fotoplastikonu dbał o urozmaicony repertuar, Sylwester, Arnold, Lody na patyku i porno, były żelazną pozycją. Oglądaliśmy więc to kłębowisko ciał, kobiety skręcone w precle, precle skręcone w kobiety, spoconych mężczyzn, wszelkie możliwe konfiguracje i pękaliśmy ze smiechu. Reakcje były ciekawe, właściwie nikt nie patrzył na ekran, no...może ukradkiem. Wzrok chłopaków błądził gdzieś pod sufitem, a nasz gdzieś pod pachą (swoją własną). Oprócz chichotów, żadnego dzwięku. No bo co tu komentowac? Umiejetnosci? Rozmiar? Wygimnastykowanie ciala? Sluchalismy wiec tej niemieckiej paplaniny, a glosne ja ja ja guuuut, niosło sie echem po pokojach. Czy jest cos bardziej nieerotycznego niz ogladanie filmu pornograficznego w 30 osób, jesli z gory wiadomo, ze nie doprowadzi to do wesolutkiej, nieskrepowanej orgietki na starym, perskim dywanie z Bulgarii?
Ten nadmiar pornografii spowodowal jednak, ze zaczelam sie zachowywac jak pies Pawlowa. Niemiecki= sex. Doszlo do tego, ze nie moglam w spokoju obejrzec kursu niemieckiego w polskiej telewizji, poniewaz przebieralam nogami z niecierpliwosci, czekając kiedy wreszcie przestaną truć i zrzucą ciuchy. Tak, kurs niemieckiego doprowadzal mnie do wrzenia. Nie potrzeba mi bylo zadnej innej podniety. Gdybym wtedy miala nauczyciela jezyka niemieckiego, pewnie sprzedalabym swoją niewinnosc bardzo tanio. Za jakies zwykłe Was ist das? Kapusta i kwas(jak mawiała moja babcia) powtarzane wielokrotnie z odpowiednim natężeniem. Wanda nie chciała Niemca, a ja owszem, a JA tak!Miałam 16 lat.
Od dziwacznego uwielbienia dla języka prześladowców wyzwoliły mnie dopiero randki z moim przyszlym mezem (potomkiem partyzanta, zaciekłym patriotą i szlachcicem herbowym). Zresztą, uwolnił mnie nie tylko od tego, ale jeszcze od wielu innych rzeczy, w tym od rysowania prostokatnych samochodow i penisow. Nie wiem skad mi sie to wzielo, ale na moich rysunkach penis i auto byly wlasciwie nie do odroznienia. Prostokąt na kolach, ot i wszystko. Mój narzeczony, przyszly artysta, nie mogl patrzec na to spokojnie, i zajal się odpowiednim prowadzeniem mojej dloni ku wirtuozerii. Miałam 18 lat.
Zanim jednak do tego wszystkiego doszlo, minęły wieki, wyginęły dinozaury, zniknęła Atlantyda. Trzy dlugie lata zabawy w kotka i myszke, niby tak, a jednak nie, a moze, a gdyby...?
3 lata cieżkiej pracy, wytrzymywania humorów, głupich pomysłów, zwodzenia, dawania prztyczków w nos kiedy juz sie bylo w ogrodku i witalo z gaska, Byłam sprytna. Wiedzialam, ze jesli raz ciastko zjem, to nie moge juz go miec....A teraz?
Zrobiłam wywiad i dowiedziałam się, że pójście do łóżka jest akceptowalne już na trzeciej randce? Na trzeciej? Na trzeciej, to my jeszcze byliśmy na etapie - jaki zespół lubisz, i co sądzisz o ostatniej liście przebojów. Od seksu byliśmy o lata świetlne.
A teraz modna jest dziewczyna oblatana w tych sprawach, taka co jak dobry muzyk, na niejednym instrumencie grała, w niejeden puzon dmuchała i niejeden smyczek szarpała. Kobiety prześcigają się więc w byciu wyzwoloną do wypęku. Po raz pierwszy w historii ludzkosci króliczek sam sobie obcina kulasy zardzewiałą finką, i pełznie po listowiu za przerażonym myśliwym do domu. Kładzie się biedny uszak na talerzu, oskórowuje, wydrylowuje, kroi w kotlety i polewa sosem. I cały czas szepcze : "zeżryj mnie, no żryj jak grzecznie proszę, bo jak nie, to powiem wszystkim, żeś wegetarianin". Co ma robić myśliwy? Myśliwy musi jeść...
Niedawno mialam okazje obejrzeć Zjazd Troglodytów Polskich w Warszawie, gdzie seks byl na porzadku dziennym i nocnym, jak drapanie sie po glowie.Zeby utrzymać nieco troglodytow w ryzach, wprowadzono pewne zaostrzenie - przechodnie jebadelko. Tylko na nim pozwalano jaskiniowcom swawolic do woli i pierwszej krwi. Mało sobie oczu nie wygryźli z nerwów, czyja kolej i z kim dzisiaj. Było to tak podniecające, jak kawałek starego żółtego sera, dogorywającego w lodówce. I przypuszczam, że miało taki sam smak. Dziewczyny leżały na wznak, myśląc chyba o tym na jaki kolor pomalować paznokcie a chłopcy znudzeni, kiwając się na nich dbali jedynie o to, żeby dobrze prezentowały się ich mięśnie na plecach. Nikt nawet nie próbował wrzasnąć z rozkoszy, żadnego ja, ja, ja...guuuut, żadnych spazmów, orania pleców paznokciami z rozkoszy. Smutne kiwanie się w przód, i w tył. Mam 100 lat, czuję się na 200.
Lena Oskarsson, czyli niby- autorka- niby -szwedzkiego kryminału też jakoś oklapła. Przesyt? Chyba tak, bo w całej książce znalazłam tylko jeden ostry kawałek. Napisany chyba ku przestrodze troglodytkom z Warszawy:
"Zawsze bylo tak samo. Klekała i brala do ust penisa, obrzmialego, serdelkowatego, żylastego,śliskiego, papierowego."
Dziewczyno! Daj szanse myśliwemu zapolować. Niech się przedziera przez chaszcze, niech dębowe witki smagają go po twarzy, niech wlezie w pokrzywy, niech pocierpi nieco zanim usłyszy upragnione jaaaa...guuuut. Dajmy myśliwemu poczuć się myśliwym.
::::::::
Tekst jest częścią Finki z kominka by Fidrygauka. Można będzie na niego głosować od momentu pojawienia się ankiety.
posted from Bloggeroid
