Lubię sypiać sama. Wiem, to jakoś mało romantycznie ale nic mnie tak nie cieszy jak własna sypialnia, a w niej łóżko, szczelnie zaciągnięte rolety, poduszki rozsypane dookoła i w tym wszystkim ja, plus dobra książka.
Oczywiście zdarzało się w moim życiu, że łóżko musiałam dzielić z jedną, dwiema lub trzema osobami. Czasem były to osoby chrapiące, czasem kopiące, ściągające kołdrę, zarzucające spiżową nogę na moje delikatne biodro, ugniatające mi biust jak walec, szarpiące długie włosy me, wkładające palce do moich ust (zdarzało się, że były to palce u nóg niestety). Czasem były to osoby, którym przeszkadzało moje chrapanie, szeleszczenie kartkami książek, mruczenie pod nosem, ugniatanie poduszek. Reasumując, spanie z kimś uważam za przykry obowiązek, przepraszam. Niestety zaraziłam tym własne potomstwo płci męskiej, które nieświadome jak kobieta jego życia może zareagować na słowa "Od dziś śpimy osobno" przeniosło pewnego wieczoru swoją kołdrę i poduszkę na wolne łóżko żeby wreszcie rozkoszować się swobodą. Jedna dobra kolacja nie wystarczyła jako przeprosiny.
Nie sypiam z psami. Nie dlatego, że należę do tych którzy maja twarde zasady i zwierząt do łóżka nie wpuszczają, no...chyba, że to TAKI SŁODKI zwierzak. Po prostu moje psy wspólnie dochodzą, a raczej dobiegają w sekundę do kwintala, mają osiem łap zakończonych krogulczymi szponami, a w nocy mlaszczą, chrapią, puszczają bąki, ślinią się w poduszki, szczekają i biegają we śnie. Jeśli miłośnik psów się oburzy, zapraszam serdecznie..chętnie udostępnię śmierdziuchy na noc lub dwie.
Jasne, że pręgowane przechery nie rezygnują łatwo (szczególnie w zimie) i urządzają nam treningi zumby pod drzwiami, waląc krogulcami o deski, tańcząc quickstepa lub zwyczajnie stepując. Na szczęście są stare, szybko się męczą i odpuszczają. A przynajmniej tak było do wczoraj.
- Kochanie zepsułam zamek w drzwiach! Nie da się zamknąć! (psucie to moja specjalność)
Długa cisza...sprawdza poczynione szkody.
- Hmmm...nie da się naprawić. (naprawianie to nie jest jego specjalność)
- A czemuż to? - pytam ciągle spokojna.
- Bo widzisz...żeby dało się zamykać, muszę wymienić klamkę, żeby wymienić klamkę, muszę wymienić cały zamek, takich zamków już nie ma, trzeba wymienić drzwi...drzwi są niestandardowe...trzeba by wyrwać framugę i wstawić nową, wtedy można kupić zwykłe drzwi, wstawić zamek i klamkę.
Jako kobieta, której drugim imieniem jest CIERPLIWOŚĆ uśmiecham się łagodnie i syczę:
- Guzik mnie to obchodzi kochanie moje, wychodzę teraz, masz 4 godziny czasu na myślenie...chcę mieć zamykające się drzwi, nie życzę sobie, żeby zwierzyniec wchodził do mojego pokoju, kiedy zwierzyńcowi się spodoba.
- Dobrze - powiada, mój artysta z kapiącym pędzlem w dłoni - coś wymyślę.
I wymyślił. Wymontował zamek, który całkiem się rozpadł, dzięki czemu można sobie na mnie patrzeć teraz przez dziurę w drzwiach wielkości pięści, w drzwi wbił haczyk, a we framugę pętelkę. Wygląda to jak drzwi od sławojki.
- I co? Dobrze? - zapytał zadowolony MacGyver.
- A jak będę się zamykać? - pytam ciągle spokojna bo wciąż myślę, że to żart a za drzwiami czai się stolarz z nowa parą drzwi.
- ja cię będę zamykał wieczorem! - rzecze dumny odkrywca.
I już wyobraziłam sobie jak skrobię świeżo wyemaliowanymi pazurami o drzwi, błagając żeby wypuścił mnie na siusiu, a następnie załatwiam się do kwiatka albo w szklany wazonik.
Pominę opis piekła, które się rozpętało w wyniku tej krótkiej konwersacji i przejdę do meritum, a więc opisu ostatniej nocy.
2.00
Postanawiam złożyć ciało w łóżku. Psy chrapią u siebie, kompletnie ignorując moje przygotowania. Drzwi dopycham do futryny na wcisk.
2.15
Słyszę pierwsze dźwięki fujarki Morfeusza. (mam czarny pas w zasypianiu)
2.17
Czuję jak unosi się kołdra. Pierwszy pies pokonał zasieki. Ponieważ Morfeusz już mnie ścisnął, nie mam ochoty walczyć.
2.19
Ktoś zaczyna się drapać waląc girasem o ścianę. Przeczekuję, śni mi się Afryka.
2.30
Strasznie gorąco w tej Afryce. Proszę moją koleżankę z Malawi o kapkę wody. Głaszcze buty Africa Simona.
2.35
Afric Simon ssie mój palec u nogi, niestety nie mogę go odepchnąć bo jakiś słoń przydepnął mi biodra. Gorąco staje się nie do wytrzymania.
2.36
Otwieram oczy. Próbuję się wyczołgać spod psów leżących na moich plecach. Przeprowadzam z nimi poważną rozmowę. Psy okazują skruchę i wracają na posłania.
2.50
Ustawiam barykadę ze stołków pod drzwiami i z ulga kładę się do łóżka.
3.00
Słyszę jakiś daleki warkot...samolot...lecę..
3.15
Budzę się bo większy pies źle obliczył odległość i zamiast na wolnej przestrzeni przy ścianie ląduje zawieszony na moim boku, próbując uchwycić się krogulcami mojego ciała. Wyglądam jak Bruce Lee. Suka udaje, że jej tam nie było. Dostają wilczy bilet i ewakuują się bez słowa.
3.38
Łomot. Dla suki nie starczyło miejsca, spadła z łóżka. Wyczołguję się spod Kluska i pokazuję palcem wyjście. Wychodzą.
3.45 - 4.00
Nie mogę zasnąć, czekam aż przyjdą. Nawet chciałabym żeby już przyszły bo miałabym to z głowy. Zmęczona zasypiam.
4.20
Czuję, że mam mokre udo i jest mi zimno. Dotykam. Wsadzam palec w czyjąś obślinioną paszczę. Psy zawłaszczyły kołdrę i większość łóżka. Łkam cicho...Zabieram koc, kapituluje i przenoszę się na kanapę. Wychodząc odwracam głowę i widzę paszczury leżące na moich poduszkach.
6.30
Mam zwichnięte biodro, nie mogę się poruszyć. Otwieram oczy i czuję, że słoń powrócił. Tym razem z rodziną. Kocyka nie ma, jeden zwierz leży na moich nogach , a drugi za moimi plecami wyprostowując łapy na całą długość.
6.45
Piję kawę i obmyślam zemstę.
7.20
Idę spać do łazienki. Psy czekają pod drzwiami obgryzając pazury i udając Freda Astera i Ginger Rogers. Jest mi wszystko jedno. Szkoda, że nie mam podgrzewanej podłogi...
Uparte bestie :)
OdpowiedzUsuńUparte Aneto, bo na starość nawet psy bywają uparte;)
UsuńMam jedną bestię. Na szczęście małą. Odpuściłam jakiś czas temu. Drapie, biega, szczeka, bąki puszcza. Wszystko to u mnie pod kołdrą :)
OdpowiedzUsuńMały pies- mały smród Dani;)
UsuńI ja najlepiej wysypiam się sama... szczególnie ostatnio. Zwierząt nie posiadam. Zdarzyło mi się jednak spać z piesiolami mojej siostry..i było ekstra :) dopóki rano nie poczułam jak im jedzie z mordek.. błeeeee
OdpowiedzUsuńP.S. Nie zrzucisz mnie z tronu największego speca od psucia wszystkiego :)
Haha...nooo...a z wiekiem, pani M, jedzie im coraz bardziej, niestety;) Powalczymy? Wyrwałaś kiedyś drzwi do lodówki jednym szarpnięciem?
UsuńNo dzięki. Zrobiłaś mi z makijażu jesień średniowiecza. O reputacji nie wspomnę. Pół godziny kwiczenia, wycia i nieskutecznie przyduszanego charkotu z sikającymi na prawo i lewo fontannami łez. Na serio dzięki. Jeszcze jeden akapit i dowiedziałabym się w praktyce co znaczy umrzeć ze śmiechu. Czekam na egzorcystę. Na pewno ktoś do mnie wezwał. I żeby jeszcze w zwykły dzień, to nie. Taka szpila w Blue Monday. Nawet się człowiek jeden dzień w roku spokojnie posmucić nie może. Nic wyczucia jak psa swojego kocham, nic.
OdpowiedzUsuń;)
Witaj M., nie było Cię całe wieki. Gdzie byłaś kiedy nie byłaś? Jeśli chociaż się uśmiechniesz to ja się uśmiechnę dwa razy mocniej;)
UsuńPamiętam moją pierwszą noc z psem... Miał wtedy coś koło pięciu tygodni i mieścił się na dłoni. Taka mała kupka nieszczęścia, skomląca za mamą całą noc. O trzeciej pękło mi serce i oddałam szczenięciu własną poduszkę i kawałek tapczanu. O piątej słodkie szczenię tak zasikało mi pościel, że nawet moim dzieciom nie udało się pobić tego wyniku. Tak więc nie, dziękuję, nie śpię ani z psami, ani z dziećmi. Ukochany chłop nauczył się zaś, że ma mnie w nocy nie obłapiać, no chyba że bardzo chce posłuchać starosłowiańskich bluzgów. :)
OdpowiedzUsuńMoe - tak, dobrymi uczynkami jest wybrukowane piekło, szczególnie piekielne noce.
UsuńNo i splułem se tableta.
OdpowiedzUsuńBazylu, Twoje splucie tableta w linii prostej prowadzi do dobrego humoru u mnie;)
UsuńA ja śpię w kupie (jakkolwiek drastycznie to brzmi) i mam odwrotnie. W sumie od szczeniaka, a nawet kilka lat we dwoje na pewnej jednoosobówce szerokości 80 cm. Ponieważ jestem słusznych gabarytów, każdy znajomy pragnął zobaczyć te cudanie (ha- ino nie każdy wiedział jakimi słowy poprosić o pakaz), po głębszym zbadaniu sytacji okazało się, że praktycznie nie śpię na łóżku tylko na ścianie (całą przednią powierzchnią ciała, a mój partner analogicznie na mnie całą przednią powierzchnią ciała), do dziś dnia odwracamy się razem przez sen, jak na zawołanie, no i nie daj Boże jakiegoś wyjazdu i dostania we władanie calutkiej przestrzeni łóżkowej, oj to dopierom jest nieszczęśliwa :)))
OdpowiedzUsuńSydonio, czytałam o takich cudach ale nigdy na żywo się z tym nie spotkałam. :)
UsuńPamiętam jak moja Norma uwalała się na mnie, aż mi tchu brakowało, więc wiem, co czułaś, przynajmniej jestem sobie w stanie to wyobrazić
OdpowiedzUsuńpołamałabym wszystkie pędzle, serio
Margarithes, ten etap mamy już za sobą! Łamałam, ale potem za dużo mnie kosztowało kupowanie tego na nowo razem z czekoladkami na przeprosiny.
UsuńPiszesz BOSKO . Dawno sie tak nie usmialam. Meza mam uspionego w salonie,ale mam 2 kotki. Same sobie otwieraja okno jak chca wejsc, albo wyjsc. Czesto wiec budzi mnie snieg, albo deszcz padajacy mi na twarz , bo zamykac im sie nie chce. Jak juz okno jest zablokowane , to harcuja i tluka sie na mnie , az im otworze , a i wtedy nie wychodza razem....co tu duzo gadac, moje zycie towarzyskie w nocy jest nieznosne.
OdpowiedzUsuńSciskam
kotki, droga Agni, zostawiam na czas "kiedy będę starą kobietą i nie zostanie mi nic oprócz wspomnień". ;)
Usuńjednym słowem - dobrze,ze mam jednego kota:)
OdpowiedzUsuńOlqa- a to już zależy, tygrys też kot!
UsuńOne mają Cię za psa! Pogadaj z nimi i ustal, jakie zajmujesz miejsce w hierarchii. Już wiemy, że nie jesteś samicą allfa, ale może chciaż alfa prim :)
OdpowiedzUsuńOve - przepadło, pewnie nie powinnam razem z nimi obsikiwac płotów sąsiada i obszczekiwać gości, ale to było takie zabawne. ;)
UsuńPrzy takiej parce słodkich pieszczochów sprawa spania bez psów staje się priorytetowa. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że nowe drzwi z wymianą już zamówione? :)))
OdpowiedzUsuńiw- ha ha ha! żartownisia z Ciebie, z tą dziurą przyjdzie mi się zaprzyjaźnić.
UsuńPrzepraszam, powinnam współczuć a popłakałam się ze śmiechu :)))))))
OdpowiedzUsuńmitenki- a to cała przyjemność po mojej stronie;)
Usuń:))))))))))))))))) hmm.. no tak... trochę Ci współczuję....
OdpowiedzUsuńoooo! Ewa, to może zabierzesz psy na wakacje? Znaczy, moje psy?
UsuńNo i głośnym śmiechem obudziłam chrapiące koty,:)))))))))
OdpowiedzUsuńAle dlaczego ten haczyk nie od strony wewnętrznej?
dora - żeby się futrzaki pręgowane na moim łóżku nie panoszyły, kiedy mnie tam nie ma:)
UsuńA myślałam, że ja mam ciężko z Bardzo Mądrym Mężczyzną :) Podobał mi się wyjątkowo tekst o psuciu i naprawianiu :) w dialogu...
OdpowiedzUsuńP.S. Właśnie tak jest ;) i wszystko się w głowie zaczyna! Dobre i złe...
Mała Mi, jedno jest pewne, nigdy się z tym mężczyzną nie nudzę.;)
UsuńPieski przeurocze:))) Ze tez nic im sie nie stalo tej nocy .....
OdpowiedzUsuńA spac tez zdecydowanie wole sama, na szczescie On nie marudzi bo chrapiaca jestem ( podobno)
taaak...ja też tak miałam przez 18 lat, a potem się zbuntowałam, Toya.
UsuńPrzepraszam, naprawdę przepraszam, ale spłakałam się nad tym postem bynajmniej nie z żalu nad cudowną autorką. I czytając zdałam sobie sprawę, że życia nie znam mieszkając z psem syberyjskim co to gardzi łóżkiem i ludzkim towarzystwem, bo mu za gorąco. Chociaż w sumie - jest minus dwanaście, a w domu balkon na oścież otwarty, bo jaśniepan domaga się chłodu… I teraz nie wiem co gorsze...
OdpowiedzUsuńwiem jak to jest, Ruda Blondynko, sąsiedzi mieli podobnego futrzaka, lato spędzał w łazience;)
Usuńkiedyś ćwiczyłam stepowanie i klapa..a było urodzić się psem i po sprawie;)
OdpowiedzUsuńMagda, zapraszamy na lekcje
OdpowiedzUsuńJa wprowadziłam terror i żaden futrzak nie odważy się pakować do mojego łóżka, gdy ja śpię. Ale niech no tylko wyjdę to zaraz mości dupę na mojej połówce łóżka, szczególnie na poduszce, mściwy kurdupel!
OdpowiedzUsuńGdyż prawdą jest, droga Socjo, że pies to największy pasożyt człowieka:)
UsuńMnie, mnie wybierz, pani! Ja śpię jak króliczek i mam obcięte paznoty!
OdpowiedzUsuńMamarzyniu, ale ja mam kosy jak Freddy Kruger, a śpię jak spocony zając:)
Usuń