Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.

niedziela, 3 marca 2013

Długość życia teściowej zależy od warunków występowania, jednak zawsze żyje za długo czyli tylko Chuck Norris potrafi podnieść krzesło, na którym siedzi.


To był jeden z tych leniwych dni pomiędzy Świętami a Nowym Rokiem, kiedy człowiek oddaje się przybyszewskiej rui i porubstwu , żywi się resztkami z lodówki i wciąż jeszcze ogląda prezenty. Niespieszny czas piżamowych poranków, śniegu za oknem, ciepłych kaloryferów, herbaty z malinami i dobrej lektury.

I  w taki własnie dzień, jak grom z jasnego nieba spadła na nas wiadomość " ONA PRZYJEŻDŻA". Te one nawiedzały mój dom systematycznie od jakiegoś czasu nie krzywdząc nikogo, kryjąc się nieco po zakurzonych kątach mieszkania i szybko uciekając po schodach na górę do pieczary kawalera. Bez prezentacji obyć się oczywiście nie mogło bo żeby wejść na gorę trzeba przejść przez salon,. a żeby dojść do łazienki należy zwizytować kuchnię. Mój dom, jak widać, należy do tych bardzo stresujących dla młodzieży płci obojga. Przyjazd TEJ ONEJ był jednak czymś więcej, miał potrwać kilka dni - a to oznacza dzielenie łazienki, kuchni, salonu, talerza i dziecka. 

Cóż było robić, zzułam piżamę, wciągnęłam flagę na maszt i zapędziłam się do pracy - wymiatałam, ścierałam, myłam i szorowałam. Psy siedziały nerwowo na psich półdupkach ze zwieszonymi głowami, wiedziały, że po takim krzątaniu czeka ich wyczesywanie, i mycie wszystkich wilgotnych okolic ciała. ( co pies uwielbia, a czego suka nienawidzi jak kotów sąsiada). Wyczesałam siebie i męża, który natychmiast pomknął do kuchni w podskokach aby przy dźwiękach klasycznego rzępolenia tworzyć bigos nadobny i inne domowe przysmaki. Podskoki i radość się w nim tląca wynikały z tego, że zostało nam powiedziane, iż  kandydatka należy do kategorii hard -mocarz i nawet golonka jej nie dziwna. Po wysublimowanych miłośniczkach sushi, wegetariańskich króliczkach, odchudzających się lotniarkach, wreszcie doczekaliśmy się dziewczyny z krwi i kości. 

Teraz przyszło jeszcze opracować taktykę - powitać kandydatkę można wszak na kilka sposobów.

1. Na damę - Stoję w przedpokoju i przyglądam się spojrzeniem ciągłym i taksującym, po minucie cedzę - wiiiitam i podaję dłoń do ucałowania. Z góry ustalam wtedy hierarchię w stadzie i później jedynie pilnuję zdobytych przyczółków, wzdychając od czasu do czasu na temat partii, które przechodzą kandydatowi koło nosa.

2. Na słodko-jadowicie - Rzucam się z całusami i szczebioczę  - "ooo jaka ładna dziewczynka, a mówiłeś, że jest szczuplejsza/młodsza//wyższa" - kawaler i tak nie zauważy jadu, a kandydatka będzie wiedziała, że wojna została rozpoczęta i łatwo ze schodów na górę zepchnąć się nie dam. 

3. Metoda naturalna - "cześć i czołem - czuj się jak u siebie, bierz co chcesz i sobie nie żałuj" - tym samym oddaje pole do działania kandydatce - może się wykazać.  

4. Metoda na zimno - udaję, że nie zauważyłam, że ktoś przyszedł, oderwana od zajęć wydaję się nieprzytomna, przez następne dni konsekwentnie nie zauważam kandydatki podając jedzenie tylko kawalerowi, zwracając  się jedynie do niego, i myląc jej imię z poprzednimi kandydatkami - dobre do zniechęcania takich, które się jeszcze nie zakotwiczyły na stałe. Ryzykowne jeśli dziecko się zaangażowało. 

Oczywiście metod jest dużo więcej. Zachęcam do kreatywności i wypracowania swoich własnych. Metoda pierwsza została użyta wobec mnie w czasie pierwszej wizytacji domu przyszłego małżonka, było hardcorowo-  bazyliszek nie zginął od spojrzenia w lustro, jestem pewna, że zginął od spojrzenia mojej teściowej -   i tak zostało do dziś bo teściowa jest uzbrojona i nie waha się użyć całej amunicji w razie buntu. 


Wybraliśmy metodę 3. Oddałam pole i zostałam obdarowana misą pierogów ruskich domowej roboty (znaczy progenitura z głodu nie umrze), swojska kiełbasa i masłem RĘCZNIE ZROBIONYM. Było miło na tyle, że ucięłyśmy sobie pogawędkę przy wspólnym myciu i wycieraniu talerzy - naturalnie, niespiesznie, z humorem. (teraz przyszło mi do głowy, że kandydatka tez pewnie użyła wobec mnie jednej ze znanych metod - przynęcania na pieroga. Dałam się złapać!)

Martwi mnie tylko, że głównym tematem zakochanych była cewka tesli i wał napędowy. No, chyba że jestem już tak stara, że nie rozumiem....
A u góry MY W OCZEKIWANIU NA PREZENTACJĘ. 

58 komentarzy:

  1. Dla pierogów warto przetrzymać :P

    OdpowiedzUsuń
  2. O cholera, wlasnie przejrzalam na oczy ! to dziala w obie strony, moja tesciowa zawsze przybywa z walizka pierogow i neci i kusi! Wczesniej sie nie zastanawialam dlaczego, przeciez glodem nie przymieramy :)
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. agnesha - przybywa z pierogami znaczy - przybywa w pokoju. Moja przybywa jedynie z pretensjami:)

      Usuń
  3. Nie dziwię się, że zmiękłaś - pierogi domowe, masełko i kiełbaska na dodatek :) U mnie lep "na pierogi" nie zadziałał nigdy, z prostej przyczyny, zawsze były sklepowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W drodze - właśnie, u mnie też:) a tu nagle taka uczta i jeszcze obietnica, że może być więcej:)

      Usuń
  4. Och, czyli nadszedl juz czas na tesciowanie?! A to dopiero cos nowego! Trzymaj sie wiec i badz przebiegla jak lis i slodka jak cukierek ! No chyba tak, bo moje doswiadczenie jest zerowe....

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod wrażeniem kandydatki. Nie ma to jak atak z zaskoczenia - pierogami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneta - pierogami, kiełbasą, boczkiem i masłem! Chleba zapomniała ale nadrobimy następnym razem:)

      Usuń
  6. Oj, Takie Teściowe jak Ty Pieprzu, to by człek zdierżył ;) z przyjemnością! :)))
    I jeszczeTeściowy z tymi bigosami, łał! ;)
    Ale Dziewuszka też nie głupia (przecież Potomek głupiej by nie wybrał, kurczę blade! ;) pierożki na zanętę wzięła, masełko ukręciła, jeszcze jest talerze-wycierająca i jedząca! W dzisiejszych czasach to skarb i ewenement!
    Niech się Panicz jej trzyma!
    Tylko ta ichnia tematyka cóś nie tego... ale może się człek po prostu na tych nowoczesnych zalotach nie wyznaje!;)
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzili lokator - i jeszcze jest lepsza od kawalera z matematyki:) ja też się nie wyznaję na tej tematyce, jak mi powiedzieli jakie mają tematy prac dyplomowych to się pośmiałam głupio, a później się okazało, że oni tak serio:)

      Usuń
  7. co za kandydatka!A może ma siostry?Bom zainteresowana! ( idę ćwiczyć metody przed lustrem, bo na razie moja to " uciekająca naturalna":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OLQA - niestety 2 braci:) i trzymaj się tej metody:)

      Usuń
  8. Jako, ze od wielu lat nie posiadam tesciowej to i doswiadczenia nie mam zadnego. U mnie wszystko dziala na zasadzie "robta co kceta" i jest bezproblemowo;)) Moze dlatego, ze sie rzadko widzimy;)
    A na trzy malzenstwa mialam tylko jedna tesciowa, wiec... no jakos tak sie madrze urzadzilam;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo...kochana Stardust, moja mama miała cudowną teściową, była to miłość obustronna i szacunek wielki. Z tym, że to była macocha mojego ojca, może dlatego...zazdrościłam mamie okrutnie.

      Usuń
  9. cewka tesli i wał napędowy to iście romantyczne podłoże zalotów:) Niestety różnica pokoleń, dlatego wiele rzeczy już nie rozumiemy;( A na pierogi ruskie to ja byłabym złapana. Swoją drogą - uważajcie - jest niebezpieczna;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihi...Iva - nooo...wiem, wiem, mam się na baczności!

      Usuń
  10. Trzeci sposób jest dobry. tez wypróbowałam. Od tego czasu mamy dowożone słodkości za każda wizytą:) Może wolałabyś, żeby młodzi gadali o rozmnażaniu się żółwi? Zapewniam, że jest niezwykle charakterystyczny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko, wiem na temat żółwi tyle samo co na temat wałów. Kandydatkę łatwo zanęcić na słodkości, sama przyznała odsłaniając tym samym podbrzusze:)

      Usuń
  11. Mój brat, młodszy ode mnie dość konkretnie, jest na etapie przyprowadzania kandydatek do domu. Ma chłopinka zadanie podwójnie trudne, bo od zawsze ma poczucie posiadania dwóch matek (z czego to mnie zawsze bał się bardziej). Prowadzi to do prostego wniosku, że jego oblubienica wdepnie w dwie teściowe :))

    Moja teściowa jest aniołem, więc o Teściowej-Klasyce-Gatunku mam tylko informacje z drugiej ręki :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marchewko...mogę tylko pozazdrościć obgryzając paznokcie. Moja teściowa je drut kolczasty i boją się jej sąsiedzi, bezpańskie psy i koty:)

      Usuń
  12. Moja teściowa powitała mnie sposobem nr 2.
    Nie umie gotować, za to chętnie wtyka nos w nie swoje sprawy. Nie jesteśmy swoimi ulubienicami, oj nie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ha, myślałam, że będzie o teściowej, a nie o byciu teściową i uświadomiłaś mi, że i mnie najpewniej czeka stanięcie po drugiej stronie barykady. I tym sposobem skłoniłaś mnie do zadumy i tak sobie myślę, że w przypadku kobiety, która w dniu narodzin syna nie stawia sobie zagłady potencjalnej synowej za życiowy cel, to "synowa" zdecyduje o tym, jaką "teściowa" wybierze strategię. Na tę chwilę, nie mając jeszcze żadnych kandydatek pod nosem, przychylam się do metody nr 3 :-), ale wydra lub harpia może znacznie zmienić mój punkt widzenia ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo..mamo ammara - ciekawa jestem jak to będzie w Twoim przypadku:)poczekamy te 20 lat, zleci jak z bicza strzelił. Mając doświadczenie, wiem jedno -żadnej rywalizacji, w niczym:)

      Usuń
  14. Równa dziołcha z Twej przyszłej niedoszłej potencjalnej synowej:)Zapunktowała tymi pierogami.Może się nadać do sparowania z synem i coś mi się widzi,że dogadałybyście się:)
    Co będzie to się okaże.

    ps. Wiedziałam ,że wybierzesz 3 metodę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Nika - jest tylko jeden człowiek na świecie, z którym się nie potrafię dogadać - moja własna teściowa.:)

      Usuń
  15. A co pierogowe dziewczę miało dla Teścia? Bo jak flaszeczkę ręcznie pędzonej okowity, to mniód z orzechamy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boczek, Bazylu, boczek do porannej jajecznicy:))))ale kto wie co przywiezie przyszłość:)

      Usuń
    2. U mnie na razie działa to w drugą stronę. To ja od Teściowej dostaję boczek do jajecznicy. Jajka zresztą też :D

      Usuń
  16. A bo to pewnie matula na drogę jej dali onych pierogów a boczku i kiełbasy z masełkiem, coby dziewczę blade i pokurczone z głodu do chałupy Waszej nie dotarło, sromotę na rodzicieli swych sprowadzając, że to jakoby golce - komornicy w drogę ją z pustymi rękami puścili. A mnie się widzi, że to gospodarska córka być musi i skoro golonkę lubi, tedy jako i Jagience nic to jej orzechy na ławie rozłożone, z nagła przysiadłszy, łupać. Da Bóg, pociecha będzie :)
    A Wy na tym rysunku tacy piękni, ażem się wzruszył :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha..Ove, jak Ty znasz życie i kobiety. Gospodarska, a juści!
      Tak...na rysunku brakuje nam tylko chleba i soli:)

      Usuń
  17. OOOO zdecydownie nie rozumiesz,

    masełko, pierogi, musiało być przyjemnie,

    a psy? zakochały się od pierwszego zaciągnięcia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psy zakochały się i zostały zaakcepyowane, chociaż wywołały popłoch wielkością paszcz, Margo:)

      Usuń
    2. no tak, wszystko przede mna, synek na razie do domu nie przyprowadza dziewczyn, ale jak o tym myślę... hehe

      Usuń
  18. Kiedy jeszcze miałem teściową...a było to dawno temu, witałem ją nie tyle w progu co jeszcze na dworcu bo..
    a)samochodem przywieźć by sie nie dała
    b)nadwozie tudzież podwozie samochodu by tego nie zniosło
    c)podróż samochodem uniemożliwiała by wyżej wymienionej doprowadzenia współtowarzyszy podróży do depresji opowieściami z gatunku...."Ja urodziłam się tuż po wojnie, ale całe moje zycie to dopiero wojenka.."
    Zatem witałem na podwórku...Miałem za to w nagrodę-świeże jaja, konfitury, miód, ciasto i ja cię chrzanię jego mać-niezapomniane towarzystwo na kilkanascie godzin..
    Mistrzostwo świata Gabriello:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radku, mężczyźnie łatwo zaczarować teściową. Moja mama rozpływa się nad swoim zięciem wszem i wobec, i w ogóle są w doskonałej symbiozie spożywczo - medycznej. (ulubione tematy i sprawy wspólnie załatwiane)
      Tami, Ty mnie zawsze pogłaszczesz:)

      Usuń
  19. Jestem przekonana, że taka fajna "synowa" jest z Podkarpacia!
    Mój Jurand konsekwentnie trwa w kawalerstwie i oddał rozkosze łoża na rzecz rozkoszy stołu (Mamci Marzynia, ma się rozumieć). Pasiu Martika jest już od roku domownikiem, więc nie muszę już lansadować.
    Co do Teściowej (a właściwie eks-Teściowej) to dopiero niedawno dowiedziałam się, że moje przyjazdy z przysmakami własnoręcznie przyrządzonymi były zawsze cichcem komentowane: "Co ta Marzena myśli, że my tutaj nie mamy co jeść, jakimiś dziadami jesteśmy?!"
    Kurde, aż mnie w gardle ścisnęło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha...Mamarzyniu - 20 km od Ciebie, dobrze wyczułaś:)))
      Od września chłopak utył z 5 kg:)))
      tego niżej nie komentuję bo złość człowieka bierze, kto nie przeżył to nie zrozumie.

      Usuń
  20. ładnie oczekujecie, z uśmiechem. Nawet ciepłym takim :))))
    Ja pozostawiam wybory mojej Juniorce, bo cokolwiek nie zrobię ja, ona i tak zrobi po swojemu :)))
    Twoja metoda jest idealna, pozwala poznać kandydatkę. Im będzie miała więcej swobody, tym będzie bardziej naturalna i mniej się ukryje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, tak się zastanawiam gdzie sięga moja tolerancja, może gdyby przyprowadził mi agitująco-agresywną słuchaczkę
      "RADIA MARYJA" to nawet pierogi nie dałyby rady...znaczy cierpiałabym wymownie i w samotności.

      Usuń
  21. a czy wiesz,że dzisiaj podobno jest Dzień Teściowej :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Adoptuj!
    /kaczka

    OdpowiedzUsuń
  23. Mnie to czeka za kilkanascie lat i jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że będe straszna teściową

    OdpowiedzUsuń
  24. Ha! WIEDZIAŁAM!!! Bierz se synowe z Pogórza, tutaj som najlepsiejsze! Posłuszne i gospodarne i nigdy im myszy nie szczają do mąki (bo zakrywają beczki w kumorze) i urodne som jak Marzynia, Martik i Zuzianka razem (że podam taki miks na ten przykład). I jeszcze mogą mieć dużo dzieci (przykład Marzyni nie jest tu adekwatny, ale sama wiesz, że kraj się wyludnia i MUSZĄ dziewczyny z Podkarpacia stanąć nam, nauczycielom).
    A co do fauny na paryi to najwięcej jest kliszczy, jakieś milion na cm kwadratowy, ale my już jesteśmy członkami ich watahy i nas nie kąsają. Jestem tak nafutrowana boreliozą, że zarażam, jak kąsam.
    P.S. Ty, Pieprzu, Ty już zawsze tak każdemu, kto sie wpisze w Twój memuarek, bedziesz grzecznie odpowiadał???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Nooo...bo to podobno niekulturalnie tak pomijać milczeniem komentarze. Staram się ale nie zawsze daję radę:)
      2.Marzyniu - ja wiem, że Wy tam wszystkie piękne na wschodzie. Byłąm widziałam, cud maliny:)
      3. To na paryj nie jadę - właśnie koleżanka odkryła u siebie boleriozę (nie sama ale za pomoca testów krwi) po tym jak się obudziła rankiem i nie mogła ani chodzić, ani zapiąć guzika, a do toalety musiała za pomocą rodziny. Zgroza jakaś!!!

      Usuń
  25. Kandydatka mnie się spodobała i jakoś tak dziwnie spokojna jestem o przyszłość Waszej progenitury :)
    Też bym się dała złapać na pieroga albo lepiej na pieczeń, ale z pieczenią się trudno podróżuje, więc raczej pierogi.
    Teraz jeszcze tylko trzymać kciuki, żeby im się te tematy nie skończyły, a niech sobie będą o Tesli i silnikach i innych tam!
    I powodzenia :)

    p.s. a co to za jakieś weryfikacje na mnie zarzuciłaś Pieprzu? Już mnie nie lubisz? Wystarczy zarzucić ją na starsze posty, a na bieżącym sprzątnąć raz dziennie, bo tak to ja się nie lubię bawić! :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzezzzu, zaraz poszperam - nie wiedziałam, że można tak wybiórczo. Dostałam spazmów bo z bloga Agnicy dostałam chyba z 50 postów z tymi blebleble. Popróbuję.

      Usuń
  26. Wy w oczekiwaniu na prezentację bardzo piękni:)A tak na pieroga , to bardzo przyjemnie zostałaś potraktowana:)))

    OdpowiedzUsuń
  27. zaczęła bym się martwić gdybyś zrozumiała;-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ożeż!!! Po każdym niedzielnym obiedzie u "Mamunia" dostaję wałówkę na poniedziałek!! Wzięła mnie na sposób ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ożeż!!! Po każdym niedzielnym obiedzie u "Mamunia" dostaję wałówkę na poniedziałek!! Wzięła mnie na sposób ;)

    OdpowiedzUsuń