Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
„Może nie jestem perfekcyjny, ale jestem szczęśliwy. Jestem dziełem Boga i Jego obrazem. Jestem błogosławiony."czyli moje There And Back Again. Part3
Moje wrażenia spisuję w wielkim skrócie, chociaż mam w głowie masę szczegółów, rozmów, wydarzeń, które miały tam przecież miejsce. Może uda się je kiedyś wykorzystać, choćby w małym stopniu.
Pojechałam na wakacje...tfu...pojechałam do pracy ale na wakacjach. Moim zadaniem było zapewnienie dodatkowej opieki dla trzech przedstawicielek płci pięknej dotkniętych zespołem Downa, które udawały się do uroczego, porośniętego gęstą knieja Elveden Forest. "Theree are three girls"...no, girls okazały się paniami w wieku 35/36/43. Już po przyjeździe do ich domu zarzuciły mnie mnóstwem informacji na swój temat, zostałam tez przytulona, zostały mi okazane najpiękniejsze obrazki i świeżo pomalowane paznokcie.
Poznałam też ich stałą opiekunkę pochodzącą z Zimbabwe (tak, ma się te rzesze znajomych w Zimbabwe, co?), która oczekiwała wysokiej, czarnej dziewczyny o imieniu Mavis i to o całkiem innej godzinie. Cóz, w UK informacja wolno idzie!
Po odbębnieniu podróży taksówką, pociągiem z przesiadka i znowu taksówka dotarłyśmy na miejsce. Las, no... las, a w lesie różne takie.... zresztą kto ma ochotę zobaczyć ośrodek to może zerknąć ale uprzedzam, że ceny mocno zaporowe : http://www.centerparcs.co.uk/villages/elveden/index.jsp za to zwierzyna dzika pcha się na kolana.
I zaczęło się wakacjowanie - odbębniłam tenis, badmintona, pływanie w subtropikalnym basenie, SPA, bilard, kregle, restauracje bardzo ą i ę, a także nocna dyskotekę, gdzie zapijałam sie mlecznym szejkiem.
Naprawdę....to była moja praca - towarzyszenie. Towarzyszyłam więc na okrągło, jadłam, piłam i bawiłam się, a oni mi za te wszystkie przyjemności zapłacili. I jak tu nie kochać UK?
No, tak,...miało byc o fish Spa - stchórzyłam! Naprawdę strach mnie obleciał - kiedy oglądałam te małe rybska przy robocie to miałam nieodparte wrażenie, że zerkają na mnie mówiąc w rybim języku : tylko włóż tu swoją nóżkę drewniana królewno, będą tylko wióry lecieć. Może to kwestia czytanej literatury, oglądanych filmów ale wyobraziłam sobie Czarnego Pieprza siedzącego na brzegu basenu i machającego wesoło kikutami obżartymi przez te piranie w mikroskali, jucha gorąca bucha, krzyk w całym SPA, ludzie mdleją a ja siedzę i macham wesoło, pryskając na cztery świata strony i pstrząc wszystkich na czerwono.
To ja już wolę kręgle, chociaż wkładanie wypoconego przez innych obuwia tez nie przyszło mi lekko, zaraz pojawiła mi się w głowie wizja trędowatego, który przyszedł zagrać w kręgle z opiekunem i miał taki sam rozmiar buta jak ja. Skarpetki na wszelki wypadek zalałam wrzątkiem, oczywiście uprzednio zdejmując je ze stóp. Jestem wariat ale bez przesady.
A jak się gra w tenisa z kimś kto ma zespół Downa? Powiem wam....długo, gra się bardzo długo. Najpierw uczyliśmy się trafiać w piłkę, niestety kiedy już prawie osiągnęliśmy mistrzostwo to okazało się, że czas nam się skończył, a dziewczyny ledwo miały siłę dojść do naszych apartamentów.
Same dziewczyny wspaniałe, każda z nich to temat na długi wpis. Jedna z nich potrafi nieźle czytać, pisać i liczyć, a usta jej się nie zamykają. Zresztą dobiła mnie jej energia na dyskotece, szalała, szalała, szalała (mężczyźni z uśmiechem dali się zapraszać do tańca) a ja zapijałam się milkszejkiem czekoladowym siedząc przy stoliku jako przyzwoitka, na szczęście drugą z nich rozbolało biodro i musiałysmy porzucić dansowanie. No, nie, nie tańczyłam bo nie miałam kreacji:))))
Sytuacja osób z zespołem Downa jest w UK o niebo lepsza niż w Polsce. Dziewczyny mieszkają w domu, dofinansowanym przez państwo. Razem z nimi mieszka opiekun, który sprawuje piecze nad ich wydatkami, sprawami organizacyjnymi, aplikacją leków, wypełnianiem różnych dokumentów, zaprowadzaniem i przyprowadzaniem do Centrum Edukacyjnego (spędzają tam 5 godzin dziennie, w tym czasie opiekun ma czas wolny), a także tak przyziemnymi jak : pomoc w dobraniu biżuterii, uczesaniu, umyciu plecków:))
A potem pojechałam na kilka dni do Brighton, w którym jeździłam(jako pasażer) sportowym MG bez dachu (tak, taki samochód nad morzem to skarb), a następnie wróciłam do domu. W środę wracam do UK, do dziewczyn bo ich opiekunka wybiera się do swojego kraju na ślub, na własny ślub!
Pieprzu - spakowany.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z wielką ciekawością przeczytałam Twoje zapiski, faktycznie sytuacja osób z zespołem Downa to niebo a ziemia w porównaniu z naszą.
OdpowiedzUsuńW sumie nawet fajnie, że wyjeżdżasz jeszcze raz - tym razem już na znany teren :)
Powodzenia!
:))) Wracam za 3-4 tygodnie:)Iw- do zobaczenia!
UsuńNie przesadzaj, te rybki nie są krwiożercze! Co prawda ja sama nie korzystałam z ich "usług", ale w ramach żarciku kupiłam taki seans mężowi i córce - nie mogli przestać chichotać bo ich głównie łaskotało. I nie było spektakularnych efektów na stopach. Nic, a nic.
OdpowiedzUsuńno ja z tymi rybkami to mam taką blokadę jak Pieprz... pamietam kiedyś, kiedy jeszcze oglądałam tv pokazywali Martne jak ja te rybki obrabiają, wyglądało niegroźnie, ale wszyscy wią, że telewizja kłamie!
UsuńSocjo- ja pewnie miałabym takie szczęście, że akurat okazałoby się, że niewinne rybki dostały szału bo ktos im złe żarło podał:)
Usuńa se latasz kobietko, ale fakt, praca ciekawa, cokolwiek by nie mówić trzeba umieć być okrągłym w kuli i długim w rurze;-) no i to Zimbabwe brzmi nieźle, dobrze mieć znajomości w razie "w";-) a co do dansów, no następnym razem obowiązkowo kreacja musi być;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje Jazz, że tym razem obejdzie się bez dansów:)
Usuńno widzę, że mamy zbliżone podejście do dansów;-) ja jestem na tak, tylko w przypadku wolnej improwizacji;-)
UsuńOj zazdroszczę ci na całego. Też tak chcę - tylko język trzeba odkurzyć i doszlifować :))
OdpowiedzUsuń:)))Jestem3xl -zapraszam:)))przy okazji można inne języki poznać, ja jestem naładowana wegierskim:)
UsuńSlowem robilas Pieprzu za guwernantke i widac, ze warunki doskonale. A z tym Zimbabwe, to wiesz nigdy nie wiadomo;))
OdpowiedzUsuńStardust - za przyzwoitkę i bonę w jednym:)) Dziewczyny sa słodkie, kiedy nie maja nic do roboty wyciągaja kolorowanki albo tańczą, tak spędzają wolny czas w domu.
UsuńJednym słowem fajna robota i oby tak dalej:)
OdpowiedzUsuńQlka - o, tak fajna. A najfajniejsze jest to, że moge pracowac jak długo chce i wracac do domu na ile chcę:)) To jedyna znaleziona przez mnie praca, która mi to gwarantuje:))))
UsuńPieprzu, chciałabym cię zobaczyć sączącą te mleczne drinki, ja przy Tobie z moimi krowami, to pikuś jestem :P
OdpowiedzUsuńTwoje krowy Margo i tak sie skryły za drzewami, a owce zawsze śpią! Z nerwów piłam, z nerwów, bo jdna podopieczna krzyczała wszem i wobec "Oooohhhh, jak ja lubię mężczyzn!"
UsuńNo i sie doczekałam.
OdpowiedzUsuńAle ciekawie.
Nie było mi dane pracować z osobami z zespołem.
Przykre ale prawdziwe, że w Pl troche kulejemy z zapleczem pomocy dla osbob jej potrzebujacych.
No to na razie długonoga czarnulko
Hannah - mnie ujęło też zachowanie ludzi dookoła - uśmiech, cierpliwe odpowiedzi na pytania jeśli dziewczyny jakies miały, pomoc:)
UsuńKiedy dziewczyny grały w tenisa ich piłka ciągle wpadała na drugi kort, gdzie grali dwaj panowie. Za każdym razem przerywali grę z usmiechem, podawali piłkę i wracali do gry. :)
No, z taką ilością znajomych z Zimbabwe, to nie zginiesz kobieto:))
OdpowiedzUsuńAle masz fajną życiową przygodę:))
Anko Wrocławianko - Twoje zdjęcia mi pomagały przy kiepskim humorze:))) Tak to traktuję, jako wspaniała przygode, jestem naładowana wrażeniami po sam czubek głowy!
UsuńBrighton? bywa siew wielkim świecie fiu, fiu. Co do rybek podzielam uprzedzenia- nigdy!
OdpowiedzUsuńWiesz, Zośko, ja jestem światowa - zdarzyło mi sie mieszkac 3 miesiące w Worthing i bywac w Brighton co weekend:)Wariatka, która mnie woziła po Brighton powiedziała, że ma szlaban na żarcie na najbliższe 3 miesiące ale nie mogła mieszkać nad morzem i nie mieć kabrioletu, bo to wstyd!:)))
UsuńA ja się tak trochę bym brzydziła wkładać stópki do rybek, jak tam tyle tych stópek już i ta woda i te rybki widziały ^-^
OdpowiedzUsuńMówisz? Hmm...o tym nie pomyslałam Aneto...że te rybki potem ten naskórek tam wydalaja i on tam w postaci żurastego mułu bytuje sobie na dole...brrrrrr
UsuńA już Ci miałam pozazdrościć tego spa :P
OdpowiedzUsuńAuroro - możesz mi pozazrościć, że miałam możliwość go miec:)
UsuńCiekawa praca :-)
OdpowiedzUsuńJasna8 - właściwie każda jest ciekawa, wystarczy odpowiednio na nią spojrzec:)
UsuńNo popatrz... a Ja był się obawiała tego Fish-SPA z powodu ewentualnych gilgotek. Chyba inne dzieła sztuki filmowej oglądamy, bo mi się takie rybki kojarzą ze śmiercią ale ze śmiechu, a nie z wykrwawienia:)
OdpowiedzUsuńA propos Twej fuchy to bardzo ciekawe doświadczenie taki bliski kontakt z osobami z zespołem Downa.No i to jak są te dziewczyny traktowane przez brytyjskie państwo.Imponujące. Tylko pozazdrościć tak sprawnie działającego socjalu.
Tak, Niko - jestem pod wrażeniem jak to wszystko jest zorganizowane, chodzi jak dobrze naoliwiony sprzęt:))
UsuńCo? Szczęk i Piranii nie oglądałaś? Nie każda rybka to Nemo, niestety.
A ja niestety nie jestem na tyle cierpliwa, żeby móc tego typu pracę wykonywać. Podziwiam więc i ślę gratulacje.
OdpowiedzUsuńhaha...Amebo, Twoja praCA to dopiero wymaga cierpliwości:)))
UsuńMnie takie SPA robiły kiedyś rybki w jeziorze. Nie bałem się. Ale miałem na sobie kąpielówki! :)
OdpowiedzUsuńwow! Ove = prawdziwy mężczyzna z ciebie:)))
UsuńNie da się ukryć , że niepełnosprawni , czy jak kto woli sprawni inaczej mają w kilku krajach życie ułatwione na tyle , ile jest to możliwe w ich sytuacji . Dba się nawet o rozładowanie napięcia seksualnego , choć budziło to wiele kontrowersji . Nasz kraj jest na etapie pytań : czym ta matka tak zgrzeszyła , że Bóg ją pokarał ? Szkoda gadać nawet .
OdpowiedzUsuńNasz Bard właśnie idzie do gimnazjum do klasy integracyjnej i już były szopki , bo klasa musi mieć pewną ilość dzieci , więc dyrektorka chciała ją uzupełnić .Matki podniosły krzyk , że sobie nie życzą , ponieważ ich dzieci są normalne . To niby jak się ma u nas zmienić ?
Mimo to dobrze jest wiedzieć , że istnieją społeczeństwa cywilizowane ;))))Wracaj i opowiadaj to podniesiesz mnie na duchu , wolnym zresztą ;)))))
Haha - Duszko, masz jak w banku!
Usuńczyli wypoczynek pracą:) Dobrze rozumiem?
OdpowiedzUsuńPięknie o swoich wakacyjnych podopiecznych napisałaś.
Dziękuję Iva:) Podopieczne pozdrawiają:)
UsuńOjej, mam takie same opory z tymi butami (a moja uwielbia bowling, który na dodatek jest w naszym miasteczku, więc się muszę zmagać często).
OdpowiedzUsuńLudzie niepełnosprawni w Anglii ... eh, to temat na poemat!
Pod tym względem to między Polską a Anglią jest przepaść!
Nie pozostaje nic innego jak życzyć miłego urlopu. To znaczy pracy. Oj nie, urlopu jednak :))
Fidrygauko:))) - to dobrze, że nie jestem sama w swoich obawach:)) W dobie zalewających nas reklam o środkach przeciw grzybicy stóp strach się nie bać"
UsuńPieprzu, jesteś jeszcze, czy już poleciałaś?
OdpowiedzUsuńNiesamowite to wszystko, ten wyjazd i praca, a najbardziej poruszył mnie rozziew pomiędzy jakością życia ludzi niepełnosprawnych (a nawet - nazwijmy to wprost - upośledzonych) u nas i TAM. Podobało mi się niezmiernie podejście do ludzi z ZD i na wózkach podczas ceremonii otwarcia igrzysk - wszyscy bawili się wespół i cieszyli się taką szczerą radością ;-) I nikt ich nie traktował protekcjonalnie...
I możesz tak latać i wracać? No cudo po prostu ;-))
Tych rybek bałabym się też, nie włozyłabym kończyny za żadne skarby!
Konfitur z imbirem nie probowałam, więc smaku nie znam. Ot, tak mnie naszła fantazja (akurat imbir kandyzowałam i...), pewnie zimą będą degustowane, więc zapodam co i jak ;-)
Ściskam czule!
Pieprz wyleciał i szczęśliwie wylądował sZANOWNA iNKWIZYCJO, to latanie i wracanie zadecydowało, że podjęłam decyzję o chwilowym życiu w rozkroku.
UsuńEch... Coraz tęskniej spoglądam w kierunku wysp..
OdpowiedzUsuńNo to zapraszamy serdecznie:)))misiowo!!
UsuńJa byłam w UK raz i więcej już nie chcem. No chyba że do muzełów, bo mają wypasione i ZA DARMO!
OdpowiedzUsuńAleż czemużżżż??? Anglia piękna jest!:)))
UsuńI ja lubię mieszkać w UK, choć czasami tęskni mi się do Polski. Myślę, że Ty Czarny Pieprzu łączysz przyjemne z pożytecznym. Trochę mieszkasz w Polsce, trochę w Anglii, trochę zarabiasz, trochę wydajesz - jednym słowem cieszysz się życiem. No i w pracy masz Spa.
OdpowiedzUsuńSzczęsliwej podróży!!
hej, ja tez tak chce pracować! :)Kilka razy w czasie studiów nawet oddzwaniali do mnie z Ukejskich domów pomocy społecznych ale wtedy się bałam, choć nie miałam żadnych przeciwwskazań typu zamążpójście i macierzyństwo itp.
OdpowiedzUsuńa może teraz uschłabym z tęsknoty....ale mogłabym spróbować
Uśmiałam się z tego wrzątku na skarpetki ;) i do rybnego SPA nie włożyłabym nogi za Chiny Ludowe!! ble..
OdpowiedzUsuńMam pacjentkę z zespołem Downa, w wieku Twoich podopiecznych, mieszka w DPS'ie, nie wiem jak jej tam jest, ale na dializy przyjeżdża zadbana,uczesana,i uśmiechnięta, mam więc taką nadzieję że nie jest jej tam źle..a ma tak donośny głos jak się wita z wszystkimi że trudno jest przegapić że druga zmiana pacjentów przyjechała na dializy :)