Tekst wrzuce wieczorem. Nie mogłam sie jednak oprzeć Ediemu i musiałam go umieścic wczesniej. A może mały konkursik, jesli juz ktos tu zerknie - co sie zdarzyło?Hmmm?
Ci, którzy obstawiali saksy - wygrali!
Zaopatrzony w ciepłe ubranko – kurtkę na watolinie, białe,
czyste kalesony, koszulę wizytową i codzienną, skarpety w żmijkę i sportowe
frotte, Edi poczuł, że wstępuje w niego nowe, lepsze i bogatsze życie. Za
namowa narzeczonej postanowił stawić czoło światu i Unii Europejskiej i zgodził
się na znalezienie mu pracy za granicą. O swojej decyzji poinformował zdumiona
rodzinę i znajomych zaledwie na 3 dni przed wyjazdem . Zżymał się straszliwie
na wszelkie komentarze dotyczące braku znajomości jakiegokolwiek języka, po za mocno utykającym ojczystym i opryskliwie odpowiadał „Jeszcze
zobaczycie”.
Rodzina tłumnie stawiła się aby wsadzić Ediego do autobusu-
ciotka Stefa zalała się łzami, ciotka
Hanka postanowiła dać gastarbeiterowi kilka rad płynących z jej własnego doświadczenia,
kiedy to pracowała „u Niemca”, wuj
Tadeusz poklepał Ediego po plecach i wsunął mu w kieszeń 10 dolarów. Pewnie
uszczknął trochę swojego skarbu, pozostałego po dobrych czasach kiedy to jako
młody inżynier otrzymał pierwsze zagraniczne pieniądze za projekt niesamowicie
skutecznej pompy zatapialnej. Rodzice
Ediego czuli się jak rodzice syna wyprawiającego się na wojnę, z jednej strony
czuli dumę, a z drugiej strach. Matka
słaniała się na nogach, podtrzymywana przez silne ramię męża, i pochlipując w
chusteczkę wielorazową szeptała urywane zdania :- „Mój syn…tak daleko…mój
kochany syn..na wygnanie” Towarzystwo w autobusie i kierowca zdawali się być nieco
zniecierpliwieni tym przedłużającym się pożegnaniem; w końcu miał miejsce długi
pocałunek na pożegnanie i Edi odjechał machając wesoło przez okno.
Przez pierwsze 10 godzin zarówno mama, jak i narzeczona
wysyłały SMS-y, dzwoniły jak szalone i wymieniały się informacjami –„Są tu i
tu, minęli to i to, zjadł już kiełbasę i jajka, wypił wodę, rozmawiał z tymi z
przodu, stanęli na parkingu, ser mu nie smakował…” itd. Zauważyły tez, że Edi
stał się jakby bardziej opryskliwy i smycz telefoniczna zdawała się mu ciążyć w
nowej przygodzie. Postanowiły dać mu
wolność , i umówiły się, że grzecznie poczekają na to aż sam zadzwoni.
Minęło 10 godzin….
Telefon zadzwonił w środku nocy i wyrwał Narzeczoną ze
słodkich objęć Morfeusza, w które wygodnie opadła zmęczona po serii
zadręczających ją myśli.
- Haloooo – odezwał się nieco chrypiący głos
- Haloooo! Cześć kochanie, gdzie jesteś?
- Nie wiem….
- To zapytaj kogoś.
- Nie mam kogo, tu dookoła są tylko pola i las.
- Zapytaj kierowcy albo tych ludzi, którzy z tobą jadą –
ćwierknęła w telefon Narzeczona, nieco już rozbudzona.
- Ale tu nie ma autobusu…ani kierowcy…ani nikogo…
- Gdzie ty jesteś??!!!- histerycznie krzyknęła Narzeczona –
W jakim kraju????!!!Czy ty jesteś pijany???
- Nie wiem…właśnie się obudziłem na jakimś polu, i na
dodatek komórka mi pada bo wydzwaniałyście do mnie jak głupie…
I tu połączenie się urwało....
(ciąg dalszy nastąpi, bo niestety nie zdążyłam więcej )
zdaje się, że facet już tylko marzy o podróży
OdpowiedzUsuńw Siną Dal....;)
Prawidłoy kurs A.F:)
UsuńPan kierowiec znowu zaspał. A co tam postoję poczekam i popatrzę jak zarost rośnie. Spieszy mi się gdzieś...
OdpowiedzUsuń:))) Haha,,,Jestem3xl - widzę, że znasz zwyczaje Edich!:)Tak...to powinno byc ich motto zyciowe:)))
UsuńJestem współczesną wersją Marylin Monroe-wzbogacę swoją rolę tańcem na rurze
OdpowiedzUsuńna razie jednak muszę złapać pion
Usuńhmmm....rura powiadasz:))))w poziomie też się da, ale można sobie co nieco poobcierać:)
Usuń"To teraz mi mówisz, że to długie, czerwone, co zawsze staje na przystanku, to tylko autobus?!"
OdpowiedzUsuń:)no...Edi wybrał kolor niebieski:)
UsuńMiałam pomysła, ale dojrzałam,że Edi zdaje się rozmawia przez komóreczkę. Czy mi się wydaje? Pewnie wciska jakiś kit swojej białogłowie, stwarza pozory,że jej pilnie słucha i się podporządkowuje, a tak naprawdę marzy o wolności.Pewnie właśnie na autobus czeka, by uciec od wybawicielki co go od pionu usiłuje postawić.:)Co chcieć, niebieski ptak:)
OdpowiedzUsuń"do pionu" miało być.
UsuńBrawo
Usuń! dobry trop
Wywaliła go z domu? Nie dał rady spełniać wygórowanych oczekiwań? Wygląda na nieco zużytego... ;-)
OdpowiedzUsuńhaha...Inkwizycjo - tego nie wiem:)
UsuńŻycie niczym rozpędzony autobus minęło Ediego, który...eee...jedzie do okulisty bo ee ma gałkę z anteną?
OdpowiedzUsuńNo dobra pójdę wypić kawę i do wieczora ;)
Inwentaryzacjo - tak, ja tak myślę - piękna metafora- nie wiem tylko czy on zdaje sobie sprawę z tego, że coś go ominęło.")
UsuńAno dojrzałam już, że to telefon, co wiele tłumaczy. Jednak trza czytać (i oglądać) w okularach ;)
UsuńRano cierpię na jakies wydumane horrorystyczne interpretacje, na szczęście resztę czytelniczek masz w miarę łebskich ;)
pozdrawiam
Edi na saksach? Dzwoni do żony - kończy mu się money i wódka. :)))
OdpowiedzUsuńNooo...Emi, zaglądałas mi do głowy? Czy też znasz Ediego?:)
Usuń"Bus stop" go zdradził:) "Zjadł już kiełbasę i jajka", "ser mu nie smakował"- brutalny hiperrealizm. (wiktuały w wiklinowym koszyku) Ale ale - co będzie dalej?
UsuńZwija sie, bo ileż można znosić zmuszanie kogoś do szukania pracy, a potem pracowania ... No i jak on w takch cudnych ciuchach ma chodzic?! - obciach.
OdpowiedzUsuńZwija się, Gosiu - zwija....
UsuńTrochę karkołomne zadanie, przynajmniej w moim odczuciu, bo Twoje posty często mają dość nieoczekiwane zakończenia i rzadko - tym bardziej po tytułach - są przewidywalne ;)
OdpowiedzUsuń:) Bibi :)))))
UsuńEdi postanowił tańczyć na rurze.
OdpowiedzUsuńHaha...zośka:))) Piękna sprawa,....
UsuńRzuciła go jednak?
OdpowiedzUsuńAlbo skrajnie, żeni się???
Halo czy to plebania, chcę się nawrócić i wyspowiadać,czekam na przystanku na księdza
OdpowiedzUsuńRajka:)))) a widzisz, nic nie wiem jak to jest z jego życiem duchowym...nic a nic:/
UsuńI nastał wieczór....gdzie post? Pierogi mi się przypaliły od tego ciągłego zerkania na pieprzowisko.:)
OdpowiedzUsuńNika, własnie wstałam, szkoda, że tych pierogów mi nie podrzuciłaś bo musiałam się zadowolic kromką z tunczykiem:)
UsuńWołałabym Twojego tuńczyka niż moje pierogi.Zgagę miałam po nich:)A propos to wysmarowałaś historię z życia wziętą. Znałam takiego Ediego co pojechał wczasach PRL-u na wycieczkę na zachód by pohandlować.Cała rodzina złożyła się by mu ta wycieczkę opłacić. Wyjazd był tygodniowy, a Edie wrócił po miesiącu. W powrotnej drodze, jak tylko przekroczył ojczystą granicę tak poszedł w Polskę.Wrócił goły jak święty turecki:)
UsuńNo właśnie, (W)Pieprzu drogi, gdzie nasz ulubiony ciąg dalszy?!!
OdpowiedzUsuńRatatatam....Inkwizycjo nadchodzę:)
UsuńOjej, zaraz, zaraz...wieczór zaczyna się za godzinę! Ależ mi sie podobają odpowiedzi:) I nawet niektóre trafne są:)
OdpowiedzUsuńMusisz zrobić tak jak Edi i jak zadzwonisz na plebanie szczególnie po północy to wszystkiego się dowiesz.
UsuńJa nie rozumiem tego najeżdżania na Ediego - w tym kraju po prostu nie ma pracy dla ludzi z jego kwalifikacjami!
OdpowiedzUsuńO właśnie! Dokładnie Daimyo:))Nie ma tu pracy na miarę jego ambicji!
UsuńNo to sobie poczekam co się z tego jajca wykluje :)
OdpowiedzUsuńNa orła nie licz Jaskółko, pewnie kukułka:)
UsuńTy to trzymasz to napięcie, normalnie ze nie mogę.
OdpowiedzUsuńWychyle się może Edi gdzieś na moich polach przycupł-choć bardziej obstawiam dojazd do granicy z PL i tyle.
Hannah - nie, nie...znalazł się za granica, to pewne!
UsuńKomórka padła i Wieprz też padła... Na jaką ładowarkę działasz?Pisz że szybciej cedeena!
OdpowiedzUsuńNivejka - pisz, pisz...a kto ma pranie, prasowanie i pakowanie zrobić? Hmmm? Wyszło mi 3xP:)
UsuńW takim momencie??? Serca nie masz! I jeszcze lodówki nie wygrałam.
OdpowiedzUsuńzoska - Do wygrania oryginalny podkoszulek Ediego, wraz ze skarpetami co to je ściągał przed...:)
UsuńWłaśnie cIę urodzinową zobaczyłam i zapragnęłam tak samo młodo wygladać w symbolicznym wieku, będę jadła wiecej ryb, znaczy się:) Jako, że lepiej późno niż później śpiewam Ci teraz 100 lat, czy dobiega Cię echo 13 lipca? Jeśli nie dobiega potrafię głośniej:)
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że powstaje studium osobowości edistycznej. W mojej rodzinie tez by się znalazł niejeden edistyczny typ.
Dziękuję Magdo- dogoniło mnie:) Dorzuć czosnek, szpinak i paczkę fajek:)
UsuńOj, tak...Edi jest international:)
A ja już w poprzednim wpisie miałam wrażenie, że Edi może próbować za granicą...Brak języka to nie problem. Tylko ten jego pociąg do alkoholu może go zgubić...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Eda. Niestety nie zapowiada się dobrze, bo chyba Ed z autobusu został wyrzucony.
Pozdrawiam :)
A ja już w poprzednim wpisie miałam wrażenie, że Edi może próbować za granicą...Brak języka to nie problem. Tylko ten jego pociąg do alkoholu może go zgubić...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Eda. Niestety nie zapowiada się dobrze, bo chyba Ed z autobusu został wyrzucony.
Pozdrawiam :)
Haha...viki, dobrze obstawiasz:)
UsuńDlaczego mam dziwne wrażenie, że Edi został wypchnięty z autobusu ?:)
OdpowiedzUsuńżmijo- a może sam się wypchnął? ewentualnie wypadł?
UsuńAjajaj tego nie mogo mu zrobić, nie Edkowi, żmije to już tak majo, nic tylko wypychać git-menów z autobusów:( Krejzor
OdpowiedzUsuńNo...Edi ma 190 cm wzrostu, do wypychania potrzeba kilku zdrowych, silnych chętnych:)
UsuńToż to kryminał prawdziwy, rasowy!
OdpowiedzUsuńAgnieszko:) Bohater rasowy to o opowieść rasowa:)
UsuńW autobusie pewno nawywijał to go gdzieś w polu wysadzili :D. No jak można przerywać opowieść w TAKIM momencie??? Okrutnaś! :P
OdpowiedzUsuńAntares:) dobry kierunek myślenia:)
UsuńZnaczy się, byle do wyjazdu?
OdpowiedzUsuńMojego czy Ediego El? Ja mam przynajmniej walizki, Edi już nie...
UsuńCoś mi się wydaje, że Edi wysiadł za potrzebą i został po drodze, ciekawe w jakim kraju :)))
OdpowiedzUsuńW kraju pomarańczy i pomidorów Iw:)
UsuńO rany, przez przeprowadzkę coś cudownego mnie ominęło... mogłabym mnożyć historie na pęczki, mało tego, byłyby z autopsji :)
OdpowiedzUsuńMargo - nie wierzę, że jesteś damskim Edim:) Jak głęboko sięga ta autopsja?
Usuńja się tak nie bawię, jak można tak ciekawie zacząć i tak dotkliwie przerwać???
OdpowiedzUsuń:)))kasiu - sadyzm, sadyzm w czystej postaci!
UsuńDokładnie, takie napięcie i bach! Nawet śniadanie przestałam jeść, podczas czytania :P
OdpowiedzUsuńaURORO- Czekoladowa Księżniczko - przy śniadaniu nie czytamy dramatów!
UsuńJa nie wiem, czy go wywalili za autobusu, czy sam wysiadł, ale niepodobna by wysiedział tam długo. To kara dla takiego Ediego siedzieć i dać się wieźć autobusem jak krowa ciężarówką. Człowiek potrzebuje powietrza, słońca i wolności przecież. No gdzie ten ciąg dalszy???
OdpowiedzUsuńWypieram sobie, jak już powypieram to napiszę:) oVE
UsuńPieprzu, no co jest grane? Pisze w odcinkach i jeszcze na dodatek gubi glownego bohatera w szczerym polu?
OdpowiedzUsuńJuz nic nie pojmuje... ;/
przyjemności trzeba dozować;-) kombinuj, kombinuj;-)
OdpowiedzUsuńBoskie! Ja chcę dalej!;-))
OdpowiedzUsuńEee... aaaa. a zie cio? (jak mawiał mały Jurand, jak nie wiedział, o co lotto). Co ja miałam poprawić, Pieprzyku?!
OdpowiedzUsuń