Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.
niedziela, 10 czerwca 2012
Włazła Mańka na drabine pokazała odrobine, Jantek myśloł, ze to dusa i uchylił kapelusa czyli Dałabym ci, dała, na talyrzu miodu byś mnie pocałował i z tyłu i z przodu.
Czytanie to mój nałóg. Jako nałogowiec czytam zwykle kilka pozycji na raz. Ponieważ opublikowałam kawałek posta zanim go wysłałam i pojawiło się kilka wpisów - podziwiających - prostuję. Moi drodzy, czytanie, któremu ulegam już dawno przestało być przyjemnością, stało się tak potrzebne do życia jak oddychanie. I naprawdę przypomina to zachowanie narkomana. Pozostawiona bez książki czytam wszystko inne -ulotki, napisy na biletach, opakowaniach, instrukcje obsługi, a jak już nie mam co to piszę w głowie i później staram się przeczytać. Chore co?
Ok. Wracam do postu
Książki czytane grupuję:
Grupa A - to książki, które muszę przeczytać. Te książki należy czytać w pozycji siedzącej i nie da się ich zabrać do łóżka bo bywają pożyczone, są gabarytów encyklopedii, nie wypada im zagnieść strony ze względu na doniosłość wsadu.
Książki B. Grupa wędrująca ze mną - czytana w łóżku, w łazience przy suszeniu włosów, przy jedzeniu, przy czekaniu, przed zaśnięciem. Lekkie - takie do których można wskoczyć w każdej chwili bez zbytniego zastanawiania się o co właściwie chodziło. Zdarza się, że śmieć.
Grupa C - domowa. Porozkładana wszędzie i czytana w zależności od potrzeb. Tematyka różna, język zwykle obcy, żeby zagłuszyć wyjące sumienie.
Obecnie moją książką czytaną w pozycji pionowej jest:Twarz co widziała wszystkie końce świata Oscara Wilde, książką do suszenia włosów - Wampiry Hollywoodu (haha, naprawdę!), a książkami rozłożonymi Tytus, Romek i Atomek księga XII, "The Moon's a baloon" Davida Nivena i "Queen and I" -Sue Townsand. Każdy nałogowiec czytania zrozumie ten mix, który innym może wydawać się całkowitym bałaganem.
Moim dilerem jest zwykle biblioteka. Wpadam, zagarniam 10 pozycji i już w domu siadam na podłodze i dzielę na dwie kupki - A i B. Noo, może się przyznam, że zanim na tej podłodze się znajdę to jeszcze wcześniej następuje okres mizdrzenia się i napawania do wypęku. Siadam przy stole, dostaję od Pana Pieprza kawę i mam czas na dotknięcie każdej książki, pogłaskanie, powąchanie, spokojne przebiegnięcie wzrokiem początku, obejrzenie okładki, ilustracji itp. Myślę, że dokładnie to samo robią kobiety, które lubią kupować ciuchy - to się nazywa przymierzanie.
I tak właśnie przymierzyłam sobie babskie czytadło grupy B. Zapowiadało się letnio i lekko, jako "optymistyczna powieść o samorealizacji, budowaniu tożsamości, realizowaniu marzeń, przede wszystkim zaś o wspaniałej kobiecej przyjaźni". Tak! Własnie tego było mi trzeba - pokrzepienia, optymizmu i tej odrobiny wiary, że prawdziwa przyjaźń istnieje, że ludzie dbają o siebie nawzajem, szanują się, i w ogóle jest pięknie.
Mamy więc trzy bohaterki, trzy kobiety walczące o własna tożsamość i "odkrywające swoje talenty".
Ola - kobieta obarczona dzieckiem, która przy każdej okazji zastanawia się jak jej wybór życiowy wpłynie na przyszłość córki. Tego zostanawiania się jest taka ilość, że czekałam kiedy pojawi się scena w piekarni, gdzie główna bohaterka nie może sie zdecydowac pomiędzy rogalem i bułką, bo nie wie co o jej wyborze pomysli w przyszłości córka. Olę poznajemy akurat w momencie kiedy rankiem, ciagnąc za rękę zaspane dziecię, udaje sie po pocieszenie do przyjaciółki.
Co się stało?
Ach, poprzedniej nocy ona, jej partner i kilka innych osób bawiło się na imprezie, a jedna z pań zaczęła efektownie podrywac własność Oli, a nawet została po wyjściu reszty gości. We trójkę jeszcze troche sie poprzytulali w tańcu, a w końcu Ola położyła się z córką i do rana słuchała jęków gościa i swojego partnera. Teraz idzie sie wypłakac na ramieniu koleżanek. "Siedziałam w pokoju Ani i przez ścianę słuchałam jak się pieprzą".Tak, zastanawiam się, która z moich przyjaciółek byłaby w stanie leżeć na łóżku za ściana i czekać aż jej ukochany wyda się siebie ostanie "yeaaah"!
Oczywiście Ola decyduje się zostać ze swoim facetem bo "Dziecko nie powinno sie chować bez ojca". Niestety, facet sam stwierdza, że nie daje się na partnera dla Oli i prosi ją o wyprowadzenie się z domu. Ola wprowadza się do Julii. Żeby jej dochody nie spadły zgadza się na związek z poznanym przez internet mężczyzną, gustującym w BDSM. Staje się jego niewolnica."Muszę się zgodzić na seks z nim, jeśli chcę przyjaźni i wsparcia w trudnych chwilach...no i pieniędzy na róźne rzeczy dla Ani". No i ja to rozumiem - 2000 za spotkanie, jakaś biżu i pomoc w interesach to powód, żeby się wybrać do mieszkania nieznajomego faceta, dać związać, bić i poniżać. Ola jest z siebie dumna (talent!)i świetnie sie sprawdza jako niewolnica "robiąca laskę na zawołanie". Ma dziewczyna jednak swoją dumę, ucieka oburzona kiedy Master mówi " Nie potrafisz tak pracowac pochwą, żeby go ściskać"! Ola uciekła, biegła przez miasto w niedopiętej kurteczce a "Serce jej kołatało bardziej niż przy samym stosunku. Ręce zaczęły drżeć. Trafił w jej czuły punkt"!!! Dramat po prostu! Płakałam razem z nią.
Julia - kobieta z wynajętym mieszkaniem, do której wprowadzaja się dwie przyjaciółki. Julia jest świeżo po rozstaniu z facetem i własnie zaczęła randkować z poznanym przez internet mężczyzną. Niestety ma pecha, facet nie chce jej natychmiast zaciągnąc do łóżka, chociaż dziewczyna niemal siła mu się tam wciska. Z tego powodu Julia jest na randce naburmuszona i nieszczęliwa. Zresztą ma pretensje i zrywa z nim, kiedy facet w końcu mówi jej w chwili szczerości, że jak dla niego to jest zbyt łatwa. Łatwa? Bo się chciała kochac, o pardon bzykać (jak mówią bohaterki) na pierwszej randce? " A to konserwatywny skurwysyn!" No, bezczelny typ!
Rita. Odchodzi od męża bo był za dobry, chociaż spodobało jej się, że na koniec dostała po twarzy, żałowała tylko, że "nie zaciągnął jej brutalnie do łóżka i nie przeleciał ostatni raz". Jej głównym celem w życiu jest przespanie się z żonatym kolegą z pracy - Rafałem. Na widok Rafała " język mi sztywnieje jak kutas przed wytryskiem". Rita w ogóle lubi dobre porównania:
"namiętność, ją omotała jak żywica owada, który zwabiony jej pięknym blaskiem podleciał, by juz nigdy nie móc się z niej wydostać"
"czuła się , jak gdyby została podłączona do wielkiej butli ze sprężonym tlenem. Takiej dla płetwonurków.(..) Powietrze pod cisnieniem zaczęło się z tej butli wydobywać, wypełniać ją całą , grożąc, że rozerwie nie mniej skutecznie niż bomba wodorowa."
Rita nie lubi swojej kolezanki z pracy, do której Rafał tez czuje mięte i dlatego lubi sobie ulżyć optymistycznie:
"Zabiłabym kurwę, rozpłatałabym jej łeb i rozgniotłabym butami mózg"
"Ja tę sukę załatwie", "Wyjebę tę sukę z pracy" i takie róźne kobiece figliki, którymi rodzaj żeński umila sobie wolny czas w drodze do samorealizacji.
Rita lubi się bawić. Idzie do klubu i tam po wypiciu kilku drinków uprawia seks w toalecie. Niestety "to było jedynie pięć pchnięć" a nie upojna noc na kibelku, z kolejką kobiet czekającą za drzwiami.Rita jest tym mocno rozczarowana i stwierdza, że "najwyższy kurwa czas" na pójście do domu. Tam "siadła na sedesie, przymknęła oczy i wsunęła palce między nogi. Po kilku minutach wstała, usmiechnęła się, obwąchała palce i poszła do kuchni zapalić." Mam nadzieję, że nie poparzyła sobie palców bo mam wrażenie, że taka Rita to "źre drut kolczasty i szcza napalmem" jak mówił Clint E.
W końcu Rita osiąga swój cel, jadąc na lunch "zatrzymali sie w ustronnym miejscu.(...) Rafał gryzł jej sutki, wpychał jej dłoń pod spódnice, aż poczuł że jej ciało napręża się tak, że głową niemal przebija dach samochodu, a potem opada i wiotczeje."
Może zwiotczała bo jej wentyl przegryzł? Albo korek wyjął? I taka całkiem już zwiotczała "rozpięła mu spodnie, pochyliła głowę i z zapałem zabrała się do rewanżu." I potem Rafał dzwonił, a ona leciała co sił w nogach i rozkładała nogi gdzie tylko się dało. Po jakimś czasie stwierdziła jednak, że to kawał s****, który "traktuje ją jak darmową dziwkę". No, nie! A fe, nieładnie! Jak pan może Panie Pomidorze?
Podsumowując -liczyłam na kobieca przyjaźń i ten optymizm, dostałam trzy harpie trące przyrodzeniem o ściany, i wyjące z pożądania a na dodatek mające pretensje do biednbych chłopów, że są traktowane tak, a nie inaczej. Zaczęłam doceniac swoje przyjaciółki, wady mają ale i duzo więcej oleju w głowie.
Czy ktoś z was naprawdę zna takie kobiety? Jeśli tak to niech je złapie za ramiona i mocno potrząśnie. A książka nazywa się MUSZKIETRKI.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kurcze - jak Ty to robisz?
OdpowiedzUsuńNo, że znajdujesz czas na to czytanie.
Musze się lepiej zorganizować. Koniecznie!:)
Miłej niedzieli.
Nie mam czasu na telewizję:))))Dzięks Ida:)
UsuńŻałuję, że nie potrafię się tak zakochać w literaturze, ale w sumie niewiele mi potrzeba do szczęścia, czasem wystarczy wpis u Pieprza i jest optymalnie;)
OdpowiedzUsuńI możesz Magdo żyć spokojnie, bez trzymania w domu ton makulatury i hodowania moli:))) Mnie szkoda nawet wyrzucić socrealistycznych książek z biblioteczki dziadków, jak na ten przykład "Gwiazda nad kopalnią".
UsuńNo to widzę, że mamy te same upodobania i zwyczaje odnośnie książek. Ja jeszcze czytam prasę- zwłaszcza, podczas jedzenia i w WC, ale tę "lewicującą", bo do prawicowej po prostu nie mam nerwów i muszę się też niejako oszczędzać. Poza tym, obawiam się, że gdybym czytała w WC "Uważam RZE", zżarłabym rolkę papieru toaletowego na raz, a to już byłaby nieuzasadniona rozrzutność :)))Pozdrawiam mola książkowego
OdpowiedzUsuń:)) na wc nie czytam, za szybka jestem Jaskółko:))) A z prasy to obecnie jedynie - Wysokie Obcasy, resztę juz internetowo:)
UsuńObawiam się, że przy mojej ilości czytanych obecnie pozycji niedługo zamiast się rozwijać, zwinę się do postaci pantofelka, pozostanie może jeszcze jakaś pamięć genetyczna i ta z książek przeczytanych przed remontami, ale poza tym zaraz wiatr zacznie mi hulać tam, gdzie zwykle rozmieszczone są szare zwoje...
OdpowiedzUsuńPodziwiam i pozdrawiam, lekko zazdroszcząc, że możesz, umiesz i chce Ci się!
AAAAA! Post mi się wysłał w trakcie pisania! Proszę nie czytać, to zaledwie początek! Ale bałagan!
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam;-)
UsuńNo...ja chyba pierwszy raz:) Tak mi się Anko wyrwało spod kontroli. Zwiedziłam sobie Twój blog, jestem zachwycona zdjęciami:)
UsuńKurza twarz... za późno weszłam i teraz muszę czekać do wieczora. Wpieprzu, a kcesz Ty w ryj? Tak mi smaka narobić:(Sadząc po komentarzach temat z gatunku moich ulubionych...książki:)))
OdpowiedzUsuńjusz skończyłam:)Będzie o książce:)
Usuńhehe... ja Cię proszę... nie! Ja cię wręcz błagam! Podaj tytuł dzieła. Bo jak nic trafię na toto zwabiona streszczeniem.Chociaż czytam tak jak Ty...maniacko i ABSOLUTNIE WSZYSTKO co mi w ręce wpadnie to jednak szkoda cennych chwil i żal nadwyrężać wzrok na przeczytanie choćby strony tego badziewia.Któż to a któż spłodził to dzieło?
Usuńi jeszcze mała uwaga...no weź tu człeku mądry bądź i poznaj książke po okładce:)
UsuńWpieprzu już wiem... MUSZKIETERKI...idę zbadać wzrok:)
UsuńNa szczęście nie znam takich harpii, znam za to nałóg czytania ;))
OdpowiedzUsuńJeśli poznasz Auroro, to nie dziel się czekoladą tylko bierz nogi za pas!
Usuńhttp://www.abelardomorell.net/index.html
OdpowiedzUsuńI tam do znalezienia zaskakujące zdjęcia książek - zapomniałam przy linku dopisać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Gooocha:) przepiękne:)
UsuńGdzie Ty takie książki wynajdujesz ? :)
OdpowiedzUsuńCo do książek ja też tak mam, kilka naraz i na dodatek nie gubię się w fabule ;)
Choć czasem gdzieś na półkach odnajduję książki, które kiedyś zaczęłam czytać ( świadczy o tym zakładka, na którejś stronie), a które muszę zaczynać od początku, bo nie pamiętam o czym były.
Rany boskie, zawsze wiedziałam, że ta "literatura kobieca" się do czytania nie nadaje :))) Szalenia za to podoba mi się tytuł posta. W ogóle Twoje tytuły to osobna kategoria zasługująca na rameczki :D
OdpowiedzUsuńKurczę, u Was jednak na bogato dajecie, a u nas raptem "chleba z masłem" :))
Chleb z masłem to dają w Gogolinie!
UsuńJestem natomiast zaskoczona Wampirami Hollywoodu:) Naprawdę. Zabawne!!!!! i sprawnie napisane. Może dlatego, że autorka sama grywała w horrorach, a na dodatek była wieloletnia partnerką Johna Carpentera. Tytuł odrzuca, ale czytadło całkiem fajne:)
To mnie wystarczy, ze poczytam Twoje recenzje:)
OdpowiedzUsuńA i nie, nie znam takich kobiet, ale nie wiem czy samo potrzasniecie pomoze, moglyby uznac to za gre wstepna;)
A tytul notki przypomnial mi piosenke:
Cimcirymci dala bym ci,
ale dzisiej
ni mom chynci"
wierszyk kradnę Stardust")
UsuńO, jak ja to znam, to uzależnienie! Mam podobnie (wszędzie i wszystko, łącznie ze składem pasty do zębów jak nie ma nic pod ręką) choć nie tak ekstremalnie, tzn rozrzut mniejszy, do kobiecej od jakiegoś czasu nie mam cierpliwości. Teraz widzę, dlaczego:)
OdpowiedzUsuńSpojrzałam na recenzje na Lubimy czytać - niezłe! Ktoś nawet czeka na film! Poniekąd zrozumiałe;)
Oliwka, kiedy będziesz pisać następną książkę koniecznie umieść tam masę seksu,najlepiej ilustrując to wszystko zdjęciami, będą Cię filmować w te pędy!:)))
UsuńŻebyś wiedziała, seks + porąbani bohaterowie = sukces wydawniczy. Najprostsza recepta;)))
UsuńNie potafie pisac recenzji, ale jeśli ktos chciałby dowiedzieć się co jeszcze jest w tej książce to można tutaj : http://porzadekalfabetyczny.blox.pl/2011/05/nie-dziekuje.html
OdpowiedzUsuńA gdzie, dla równowagi, linki do zachwytów :P
UsuńPS. Tytuł posta rozbawił mnie już wczoraj, a dziś dotarłem wreszcie do tekstu. Dwa dni zdrowej beki i to jednym wpisem :D Potwierdzasz to co napisałem u siebie :)
przyznam, że mam kilka koleżanek, a właściwie to znajome, które nie tylko mężczyzn, ale cały świat winą za swoje permanentne niepowodzenia obarczają.
OdpowiedzUsuńFantastyczna grafika do posta:)
Dziękuję, rysunek mężowy. Iva, najgorsze jest to, że one grupuja się wieczorem w kuchni i zalewając, skarżą się na męski świat. O laboga!
UsuńZ takich zgrupowań to tylko uciekać z krzykiem, albo lepiej cichutko, bo jeszcze zauważą i wciągną na słuchacza! :)
UsuńPost na gorrąco! A ja czytam w trzech językach na raz, żeby uspokoić sumienie, zwłaszcza to warczące, że niebawem zapomnę ojczystego. Ukochy Wieprzu!
OdpowiedzUsuńOla powinna wiedzieć, że kariera w seks biznesie wymaga ćwiczenia mięśni kogla-mogla ;)
OdpowiedzUsuńMuszkieterka Rita załatwia pojedynek w pięć pchnięć, touché!
No i Julia i to skażenie jej entomologicznych pędów ku bzykaniu przez konserwatyzm trutnia Gucia z internetu...
Mujeju, bardzo pouczająca lektura, zwiotczająca niemalże ;D
Pozdrawiam
Olaboga...! Ale wiesz co... chyba to przeczytam, żeby mieć pewność że nie powinnam:D
OdpowiedzUsuńHa, ha, teraz chcę żebyś recenzowała każdą przeczytaną książkę, bo to co jest wypisane na okładce, nawet gówno w papierku zachwala. Pozostając w tematach seksualnych - luuubię Twój język :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że miałaś siłę czytać takie bzdety, jak w Muszkieterkach. My, faceci, jak chcemy się ponapalać, oglądamy pornole w sieci. No po co czytać o rżnięciu w kiblu? Czy nie lepiej to obejrzeć? A może nie lepiej, sam już nie wiem :)
OdpowiedzUsuńJako chłopiec czytałem Księgę tysiąca i jednej nocy. Tam były takie opisy jak "i znalazł ją jako perłę nieprzewierconą i jako klacz, której nikt nigdy nie ujeżdżał". To jest smakowite, to można tylko przeczytać, żaden film nie odda takiej frazy :)
A tytuły to masz genialne, fakt. Notki, zresztą, też :)
Nie..., no dobre porno nie jest złe Ove:)) Ale szukałam tej kobiecej przyjaźni, wsparcia...A tu żadna z przyjaciółek, ani razu nie krzyknęła " Cholera! Co ty robisz? W co ty się pakujesz dziewczyno?"
UsuńOch.
OdpowiedzUsuńA u mnie Rzym - Steven Saylor.
Królestwo Słońca - Brian Damato.
Oraz Córka tatarskiego chana - Ina Lorentz.
Wszystkie świeżutkie, czyściutkie i pachnące wprost z półki z nowościami.
Nie wiem od której zacząć, więc będę podczytywała każdą po kawałku.
Niech wygra najlepsza ;-)
Pzdr.
Chwalipięta! Konrolerka! A gdzie jest półka B?
Usuńyyyy....myślałam,że to jest półka B ;-D, ale jakby co to jest jeszcze podwójne B:
Usuńwszelkiej maści harlekiny, romansidła, horrory dziejące się obowiązkowo o północy w mrocznych zamczyskach...
ech polecę jutro do biblioteki chyba ;-)
Aż chyba przeczytam z ciekawości.
OdpowiedzUsuńA czytając twój post się posmarkałam.
Żeby się zresetować wolę kryminały. Na co dzień masa poezji, a w nich tysiąc harpii albo dla odmiany setki infantylnych panien. I znajdź tu równowagę.
OdpowiedzUsuńWspomniana przez Ciebie książka - to nie dla mnie, bo stan podkurwienny utrzymywałby się we mnie, a stronię od takich emocji ostatnio.
Poza tym niedługo moja książeczka będzie w kanonie lektur obowiązkowych :P
Buziaku - jak dobrze Cię czytać :)
Liczę na egzemplarz z autografem Margarithes:)
Usuńjak ktoś ma zmysł pisarski to ostry sex tak przedstawi, że włosy na głowie zatańczą kankana;-) a jak ktoś nie umi, to jedzie z palcami w kiblu.. więc ja może wybiorę bramkę nr2;-) Buziol;-)
OdpowiedzUsuńNooo...wiem:))) Jazz, wiem...
UsuńZaplułam siebie, monitor,biurko, psa i kota jak to czytałam:)
OdpowiedzUsuńJak chciałaś o przyjażni to trzeba było Marię i Magdalenę przeczytać, a jak już jesteśmy przy Samozwaniec, to Twoja recenzja o niebo lepsza, niz "Na ustach grzechu":)))
To jeden z powodów dla których omijam szerokim łukiem literaturę tzw. kobiecą, bo dobra powinna bronić się sama, bez przyimków.
A swoją drogą to dobrze, że naród jeszcze czyta, bo ostatnio miałam kilka przykładów w Pl., że z tym różnie i trochę mnie to podłamało. Np. nasz niedoszły projektant, który na pytanie, gdzie przeznaczył miejsce na książki, wykrzyknął: "Książki???A kto teraz trzyma książki w salonie???" Idiota. Na tym zakończyliśmy współpracę.
Nie mam nic przeciwko ostrym kawałkom w książkach
(angielskiego uczyłam się na Jackie Collins) ALE nie lubię, jak autor nic nie zostawia wyobrażni czytelnika.
PeeS:
Czy znam takie babiszcza? Nie i good:)
Po przeczytaniu książek pana Sławomira Kopra -( szczególnie polecam tą o elitach artystycznych 20 lecia) moje umiłowania dla siostrzanej miłości panien Kossak nieco zmalało ale za to dowiedziałam się Casablanko, co stało się z Reksią (córką Magdaleny), której w całej książce poświęciła jedynie jedno zdanie - że się urodziła:)))
UsuńPolecam książki pana Kopra!
Ja kocham czytać, ale ja się delektuję (teraz tym bardziej, bo dostęp do literatury mam bardzo ograniczony) - Twoimi postami również :-). Ale moja siostra jest w Twoim obozie - do Jordanii przywiozła więcej książek niż ubrań i była niepocieszona, że nie może sobie poczytać etykiet na szamponie, paście do zębów i płynie do naczyń, bo po arabsku, a tego nie w ząb :D.
OdpowiedzUsuńRecenzja genialna, język, porównania, polot literacki i wreszcie bohaterki-harpie - powalające, i nie jest to padnięcie na kolana ;-). Nie znam takich bab, na szczęście ;-)
Uściski i wielu literackich perełek życzę :-)
:))) no, własnie Mamo Ammara:)) ja jestem jak jamochłon książkowy, wchłaniam co mi się podsunie:)
UsuńA autora możesz przytoczyć i wydawnictwo, bo ciekawa jestem niezmiernie kto to napisał i wydał:))) Czasem lubie sie odmóżdżyć i obejrzeć np. Nagą broń, albo przeczytać JOE Alexa lub Vivę, ale na takie cudo jakoś nie trafiłam. Zapewne dlatego ,że omijam szerokim łukiem "kobiecą literaturę" w rodzaju Grocholi, Szwaii, rozlewisk rozmaitych i cukierni, chociaż niby przyzwoite, ale czytelniczo, to ja jestem zupełnie niekobieca;) Popełniłam wyłącznie Zmierzch, ale tylko dlatego,że obrzydliwie sprawnie napisany, ale na takie Muszkieterki to chyba bym fragmentarycznie rzuciła okiem, choćby dla przytoczonych przez Ciebie fragmentów, bo wydawało mi się do tej pory,że to niemożliwe,żeby ktoś coś takiego wydał:) Pozdrawiam zaintrygowana;)))
OdpowiedzUsuńKaprysiu - tu możesz zobaczyć nawet okładkę: http://www.dobraksiazka24.pl/nowoci/288-muszkieterki.html
UsuńWidzę, że trafiłam poprzednio tylko na wstęp posta.
OdpowiedzUsuńWrócę poczytam i napiszę :)
Uściski!
Jedno wiem na pewno. Tej książki nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńA scharakteryzowane bohaterki powinny się raczej nazywać antyvohaterkami! Nie znam, nie chcę znać i uciekłabym raczej szybko, gdybym tylko rozpoznała takie skłonności u którejś z moich przyjaciółek. Znam jedną daleko, która żadnemu nie przepuści, od lat jakoś nie mamy o czym rozmawiać.
pozdrowienia!
Myślę Iw, że zareagowałabyć jakoś gdyby Twoja przyjaciółka wybrała się do faceta, którego nie zna, i który jest zwolennikiem sado-maso w celu podreperowania budżetu. :)
UsuńJa bym jej sama najpierw dała nauczkę sado-maso, to by jej się odechciało głupich pomysłów!
UsuńAle ja nie mam takich koleżanek na miłość boską! :)
Z racji tego , że to właśnie literatura i seriale telewizyjne kształtują modę na to jaką być kobietą , a podatnych jest mnóstwo , więc znam takie panie :):):) Wiele z nich mnie codziennie poucza o moim prawie do seksu , do wolnych związków , a nawet do molestowania kolegów z pracy . Powtarzają jakąś dziwaczną mantrę ,, Bądź wolną kobietą " . Według nich jestem obrzydliwie skorumpowana przez tradycje i stare światopoglądy :):):):) Nie wstrząsam i nie potrząsam , bo mi szkoda żywota , ale czasami dyskusje same schodzą na absurdalność pojmowania kobiecości :):)
OdpowiedzUsuńTak...kobiecoś dzisiaj to cos innego niż te parędziesiąt lat temu. Może ja jestem za stara na taką książkę?
UsuńTez tak mam, z tymi ksiazkami. Do tego wszedzie oprocz ksiazek porozwalane jakies robótki. Ale ja dopisalabym jeszcze jedna kategorie ksiazek; to te, ktore trzeba przeczytac, przeanalizowac, a do których czlowiek nie ma serca. Potem bierze je do lozka, w mysl zasady -przeczytasz przed snem, wiecej w glowie zostanie (ze szkoly to jeszcze mam) i co? I okazuje sie, ze nie tyle wiedza wyplywa z tych ksiazek co jakis srodek nasenny. Dzialaja na mnie tak usypiajaco, ze z pelna odpowiedzialnoscia moge stwierdzic- nie ma lepszych srodkow nasennych. Pol strony i chrapie. Pozdrawiam Serdecznie!
OdpowiedzUsuńHehe...Kate, niestety mam poważny problem bo ja jeśli złapię poziom to i tak zasypiam w ciągu trzech minut - obojętnie gdzie, obojętnie kiedy, obojętnie jak:) Mogę czytać tylko w pionie, nie ma znaczenia co wezmę do łóżka, i tak pogniotę i zaślinię.
UsuńIdentycznie jak moj maz. Kiedy czyta w lozku i widze, ze z pozycji w miare siedzacej zniza sie do poziomu -tracam go lokciem (jestem okrutna, niestety) i przywoluje go do pionu. Niech chlopina poczyta sobie troche....
UsuńPo pierwsze, kiedy czytam Twój opis przynoszenia książek do domu i macania, mam dokładnie tak samo. Do tego jeszcze potrafię podejść nagle do moich książek na półce i wyciągać je, czytać fragmenty i się z nich po raz setny cieszyć, chociaż są moje od lat. Podczas sprzątania syn bacznie obserwuje mnie, kiedy zbliżam się z odkurzaczem do półki, bo potrafię tam utknąć na długo w letargu czytelniczym, a odkurzacz chodzi. Czytam w łazience podczas kąpieli, na toalecie też, jak nie ma książki pod ręką, to opakowanie proszku lub szamponu. Zboczenie. Kiedyś u koleżanki czytałam po niemiecku, chociaż nie znam tego języka.
OdpowiedzUsuńA książka Muszkieterki, z tego, co piszesz, nadaje się na śmietnik. Jak chcesz fajnej literatury kobiecej, przeczytaj sobie Siddons Wróciłam na wyspę na przykład.
Tak,,,własnie, nie wzięłam kiedys na tydzień na Węgrzech niczego do czytania. Dzięki węgierskim ulotkom podszkoliłam język bratanków aż miło:)
UsuńHahahahahahahahaha muszę przeczytać z ciekawości i dla śmiechu ;))))) Ta co słuchała jęków partnera to chyba raczej muszka słabuszka , a nie muszkieterka ;)))))) Normalna kobieta urwała by mu jaja , a nie wylądowała jako niewolnica ... To w ogóle jakieś nieudane nimfomanki ;))))) Czy znam ? Oj znam ... sporo żenujących przykładów ;)))))
OdpowiedzUsuńOh...Duszko:)) Jakie tam jaja urwała, mamy XXI wiek, normalnie by nagrała i przedstawiła dowody w sądzie, a potem oskubała do kości. Nieudane strasznie, a najgorsze, że czytając tą książkę miałam cały czas w pamięci tekst z "Dnia Świra" - Z dupą to zawsze(coś) miałaś, wściekliznę macicy masz bez przerwy! Kup se kołek osinowy i usiądź siedź na nim. To cię może uspokoi! - może powinny sobie te kołki na starcie zaaplikować i zając czymś pożytecznym? np. wyrobem past twarogowych:)
UsuńRozumiem Twoją chorobę, bo sama mam jej zarodek, który ostatnio zaczyna chyba się przepoczwarzać w coś poważniejszego, obawiam się, że to nieuleczalne. Teraz, kiedy się przeprowadziłam, pierwsze, co zagramociło mój pokój, to własnie książki. Całe ich sterty, tony, masy. Nie umiem korzystać z biblioteki, bo tam trzeba z ksiązką się rozstać, nie można w niej nic na marginesie zanotować. To nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńA co do książki, hm, "Muszkieterki".. Czyż to nie obraza dla postaci znanych Muszkieterów? ;>
:)))Dziękuję Karolino za odwiedziny:) Przeprosiłam się z biblioteką 2-3 lata temu, mój budżet nie wytrzymywał niestety:)
UsuńJa też wszystko czytam - jak nie mam pod ręką ksiązki, to ulotki, szyldy itp. Czytam też po kilka pozycji na raz, mąż dziwi się zawsze jak mi się nie myli :-) Ogólnie czytam po polsku i włosku, zaś dla równowagi oglądam filmy po angielsku :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twój blog! Tytuły postów to majsterszyk, a rysunki rewelacja!
I dodam jeszcze, że zawsze wydawało mi się, że jestem jedyną osobą pod słońcem czytającą w trakcie suszenia włosów. Ulżyło mi, że jest nas więcej :-)
Serdecznie pozdrawiam,
cicha podczytywaczka Lena
:)
OdpowiedzUsuń))))Dziękuję Leno:)))Czytam też przy obieraniu ziemniaków,biedne ziemniaki....:)
No to jednak mnie pobiłaś - przy obieraniu czy krojeniu czegokolwiek nie dam rady czytać, bo i tak ciągle mam pocięte palce :-)))
UsuńUpalne pozdrowienia z południa!
Lena
Szacun wielki za to, że ogarniasz kilka książek jednocześnie. Ja podejmowałam takie próby kilka razy, ale niestety potem nie kojarzyłam, o co w której chodziło. Czyżby lata leciały?;)
OdpowiedzUsuńSzpilka...a czy ja mówię, że ogarniam? Hehe...nie, to kwestia wprawy. Tak jak to, że nawet jesli czyta się książkę po raz nasty to i tak człowiek wie gdzie obecnie skończył.
UsuńJestem tu pierwszy raz i jestem w szoku, że dopiero tu trafiłam. Adres Twojego bloga powinni puszczać w przerwie reklamowej :)
OdpowiedzUsuńSuper blog :)
Haha...Marto, która pisze - koniecznie po mojej ulubionej reklamie Snikersa:)
UsuńSiedzę już dziesięć minut i piąty raz zaczynam komentować... Chyba mnie powyższa recenzja w niejaki stupor wprawiła. Szczerze - nie znam takich pań, jak te opisane. Ale obawiam się, że takowe istnieją: mijamy je w autobusach, czy windach - niekoniecznie znamy osobiście, bo nasze wybory grona znajomych podyktowane są raczej szukaniem podobnie nam myślących i czujących.
OdpowiedzUsuńZamiast książki o przyjaźni ja tu widzę kliniczny przypadek zerowego poczucia własnej wartości w trzech odsłonach. Na to się trzeba leczyć! :D
Ściskam serdecznie W(p)ieprzu Czarny.
Dziękuję kuro domestica:)))
UsuńTaak...widocznie mój krąg znajomych jest ograniczony, a może i dobrze..
No weź coś napisz :)
OdpowiedzUsuńNo wezmę i napiszę Ewo, bo dzis jest pierwszy dzień z normalną temperaturą! Jest 7.09 i nie chciałabym zapeszyć ale zapowiada się dzień do przeżycia i noc do przespania. Hurrrrra! Więcej zimna!
Usuń"jej ciało napręża się tak, że głową niemal przebija dach samochodu a potem opada i wiotczeje."...."optymistyczna powieść o samorealizacji i budowaniu tożsamości".....cholera, chyba zaraz zwiotczeję...takie nowoczesne harpie to chyba jest ostatnimi czasy modny wzorzec osobowy w piśmiennictwie i filmiennictwie.
OdpowiedzUsuńO serufajku! ja żem ten post przegapiła!!! Wacław się zainteresował, co tak rżę o 11. w nocy, ale mu nie przeczytam, bo a nuż przyjdzie mu do głowy odkręcić mi wentylek w naszym sejczusiu?!
OdpowiedzUsuń