Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.
czwartek, 24 maja 2012
Czuje się ogłuszony, że ludzki umysł tak niewielką wagę przykłada do filozoficznej i metafizycznej roli ekskrementów czyli Merda d’Artista!
Żeby Zrozumieć jak to jest ze mną o poranku trzeba zamknąć oczy i posłuchać tego:
http://www.youtube.com/watch?v=6ekQncY1RIg&feature=colike
(tak całkiem na marginesie jestem De-phazzo uzależniona)
Tak, tak…taka właśnie jestem o poranku : delikatna, eteryczna, z resztkami snu ciągnącymi się za mną jak włosy anielskie, niespieszna, zrelaksowana; kroczę sobie pośród leżących na podłodze psich skór niczym nimfa wodna przez nenufary, docieram bosą stópką do kuchni i maleńką rączką zakończoną długimi paznokciami (o matko huto! jak ja nie lubię obcinania paznokci i tak odrastają!) nastawiam sobie pachnącą kawę w tygielku. Bajka, po prostu poranna bajka. Ludzie nie lubią wstawać rano, a ja uwielbiam. Dlaczego? Bo nie muszę. Mogę sobie ten poranek celebrować w nieskończoność. Potem ablucje łazienkowe(dużo wanilii i czekolady) i zabieram Beasty Boys na spacerek do ogrodu. Krasnale, sztuczne żaby, motyle i plastikowe muchomory zgromadzone nad basenem i poutykane sprytnie pod choinkami uśmiechają się do mnie na powitanie, kaczka pluszcze się w oczku wodnym sąsiada, koty leżą na trawie za płotem i wypinają się porannie do psów i w ogóle jest cudownie.
/gdyby ktoś miał ochotę zobaczyć jak rozpoczęły panowanie nad basenem krasnale to można tu http://zperspektywykrotkichnozek.blogspot.com/2010/07/witajcie-w-mojej-bajce-son-zagra-na.html teraz jest gorzej, dużo gorzej/
I nagle…zaczyna się. Bo nie zna życia kto nie mieszkał na małym, starym osiedlu domeczków z niewyobrażalną ilością emerytów dookoła. I żeby nie było, że brak mi doświadczenia życiowego - przez 15 lat mieszkałam w centrum miasta, w blokach, z ogródkiem piwnym, dyskoteką, klubem studenckim, akademikami i 2 szkołami dookoła, a także największa na tym terenie giełdą samochodową. Niejedno widziałam, niejednego doświadczyłam – nadzy studenci tańczący pogo w lasku, tabuny ekshibicjonistów czające się w krzakach obok akademików, sąsiedzi wyrzucający meble przez okno, pary kopulujące uroczo i rytmicznie na ławkach, ekskrementy parujące w porannym słońcu lub ukrywające się w czeluściach nieoświetlonej windy i tak dalej, i tak dalej. Jestem zahartowana!
No, ale do rzeczy. Tłum emerytów nie spoczywa na laurach, nie opala się w majowym słońcu, nie chodzi sobie boso po trawie, nie pluszcze ciał swoich życiem steranych w wodnych ruczajach, nie łapie w siatkę motyli, nie podziwia lotu ptaków przez lornetkę. Nie. Tłum emerytów od rana pracuje pilnie w obejściu. Sąsiedzi oprócz oczywiście ulubionych narzędzi gwałtu jak piły mechaniczne, kosiarki, podkaszarki, ubijarki, młoty pneumatyczne, wiertarki ręczne, udarowe, kolumnowe, wielowrzecionowe, siekiery, motyki, piłki, szklanki…(a nie, to chyba za daleko się posunęłam) mają usta, sztuczne szczęki i notorycznie krzywdzą mnie ustami swymi. Chyba mogłabym to nazwać gwałtem oralnym?
Zaczyna się niewinnie, od zwykłego „Dzień Dobry” przy płocie, potem jest narzekanie, że wszystko zdycha w ogródku bo samoloty, bo Amerykanie znowu cos rozrzucają, bo Putin coś rozpyla, bo rachunki za wysokie, i tak dalej, i dalej. Jeśli człowiek zdąży umknąć w tym momencie jest uratowany i może sobie pogratulować, jeśli nie…trafia w czeluście piekła, zagląda w najczarniejsze zakamarki czerni, śniadanie już nigdy nie będzie takie samo, a własna miska ustępowa zacznie go napawać przerażeniem. (w nawiasach moje myśli)
- A wie pani co…nie mam apetytu.
- Oh, jak mi przykro. (co do diaska mam powiedzieć?, że zaoszczędzi na wydatkach?)
- A bo wie pani, wczoraj zrobiłam kupę…
- (O kurzy kuper! Uciekać, uciekać…gdzie są psy???) taaak?..
- Patrzę (oh, nie, nie idź dalej)…patrzę, a tam cos w środku….
- Aaa? ? /oczy na boki, suchość w gardle)
- Myślę sobie – tasiemiec! (aaa! Po co naszykowałam sobie śniadanie? I tak go nie tknę..)
- Musze chyba..psy…do domu.. – dwa kroki w stronę domu.
- E, niech sobie poganiają.(przyszpilona) Biorę to w rękę /aaaaa! Litwo ojczyzno ty moja, ty jesteś jak zdrowie…./i widzę, że to się nie rusza….(buuu…mamo!)..umyłam pod kranem ( ten tylko sie dowie kto ..) i patrzę, a to plastik! Skąd plastik?
Tutaj włącza się sąsiad zza drugiego płota:
- Pani kochana! A ja peta znalazłem i kość! Skąd kość???? (niech się ktoś zlituje, niech cos wybuchnie, zawali się komin, ziemia rozstąpi)
- Zjadł pan? – pyta sąsiadka ciekawie
- ????Nie…wyrzuciłem na śmietnik! A pet też nie był mój, bo ja takich babskich nie palę.
- Ale to pewnie pan zjadł z chlebem!
- Pani(sąsiad tupie tłustymi nóżkami za płotem ze złości) mnie stać na szynkę, ja nie muszę petów zjadać! Co pani? Zgłupiała? (wycofuję się cichaczem)
- To skąd w kupie?
- W jakiej kupie? W rurze było!
- To z wodą pan wypił?
- A idźże pani w cholerę!
Miało być jeszcze o tym jak sąsiadka mnie goniła, żeby pokazać mi czyrak swój na pośladku ale wiecie co? Żal mi was drodzy czytelnicy, którzy wchodzicie tu przypadkowo wpisując w Google hasło: "angielskie upięcie firan" i trafiacie w ... no, jak kula w płot!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Do diaska! Pikantne. Wycofuję się. Z niesmakiem idę spać :) Dobranoc : )
OdpowiedzUsuńMr_
A czegoś Ty się w chlewiku spodziewał drogi Mr Unknown? Pereł?
Usuń:)O żesz Ty WPieprzu..."mgło" mi się zrobiło:) To dopiero jest stopniowanie napięcia w utworze:)mistrzowskie:)
OdpowiedzUsuńNika:) Jak to mówią...Nic co ludzkie nie jest mi obce..
UsuńNiestrawność masz kochana wieczorem,że tak cię wzięło na temat parazytologiczno- trawienny?;)))
OdpowiedzUsuńWydaje mi się ,że to raczej mało możliwe, ale głowa czasem płata ludziom róże figle, więc Ci ku przestrodze Boya przytoczę:
"Pamiętajcie drogie dziatki nie żartować z ojca, matki (w domyśle sąsiadki(-da) ), bo paraliż postępowy najmądrzejsze trafia głowy"
Uściski:)Dobrej nocy i uroczego poranka jutro mimo wszystko:)
Przygotowuję opowieśc poranną dla sąsiadów Kaprysiu, nie wypada zostawać z tyłu:)
UsuńDobre, dobre ;)))
OdpowiedzUsuńczemu? Ja bym chętnie zobaczyła ten odcisk czajnika na pośladku. Ciekawe czy sama na niego siadła zapomniawszy, iż grzeje pościel przed spaniem czy może ktoś jej to uczynił łóżko w desperackim kroku;))
OdpowiedzUsuńPieprzu, chrupalam sobie chrupki precelkowe i jak parsknelam to musialam klawiature odkurzac:)))
OdpowiedzUsuńA u mnie znow nudy, zycie sasiedzkie w Ameryce jest prawie zerowe, chyba ze ja czasem dorzuce cos do pieca, ale o tym moze kiedys napisze u siebie;)))
Stardust - czekam na post o sąsiadach.
UsuńBo człowiekowi lepiej, jak się z sąsiadem problemami podzieli :) Ja nie mogę się doczekać, kiedy wyprowadzimy się na wieś. Planuje podstępnie, że moim najbliższym sąsiadem będą drzewka :)
OdpowiedzUsuńsłusznie i przyjemnie!!
UsuńI pomyśleć, że przeczytałam do porannej kawy i śniadania :D
OdpowiedzUsuńZaczynam doceniać moich blokowych sasiadów, którym czasu wystarcza co najwyżej na "dzień dobry" albo skinięcie głową.
OdpowiedzUsuńdzisus..dobrze że już dawno jestem po śniadaniu, ale szczękościsk mi sie zrobił!!!
OdpowiedzUsuńO matko moja, tak się zasłuchałam w ten kawałek, że ledwo czytać mogę a moja zazdrość o ten stan jest tak wielka, jak od morza do morza! :)))
OdpowiedzUsuńChyba też zacznę wcześnie wstawać.
Nie mówiąc już o basenie z krasnalami, którego nie mam i chyba nie będę mieć (chociaż z krasnali mogłabym zrezygnować).
pozdrowienia!
tak...Iw,,,krasnale są, podobno są "dostawane", niestety uroczy darczyńca jest mi nieznany.
UsuńA potem przeszłam do ciągu dalszego .... no nie!
OdpowiedzUsuńO kupie potrafią się zwierzać! :)
Musisz być uważana za jakiś konfesjonał chyba :)
jak zwykle ubawiłam się setnie, dzięki o Pani na włościach krasnalowych :))
Iw - jeśli ktos zaczyna żyć zyciem poczekalni u lekarza, tylko takie tematy przychodza mu do głowy:)
UsuńDObrzez ze ja obrzydliwa nie jestem. Kawa z Tobą w roli tytułowej smakuje znakomicie, nawet jak szepczesz o tematach kałowych.
OdpowiedzUsuńPodrzuć sąsiadce pomysł na mołojecką sławę i debiut w świecie artystycznym. O ->TU<-
OdpowiedzUsuńPS. Zjedzona makrelka przy opisie ablucji kału niebezpiecznie podpłynęła mi do gardła. A ja kwardy jestem :P
A zaczęło sie tak eterycznie, zwiewnie i ...pachnąco;D
OdpowiedzUsuńTo chyba wielkie szczęście, żeś tego śniadania przedtem nie zjadła...
OdpowiedzUsuńA już chciałam Ci zazdrościć leniwej celebracji poranków... a fe! ;-))
Ściskam jak zwykle ;-)
dobre dobre ;)
UsuńMasz sąsiadkę rekina - wszystko zeżre, nawet plastik. Następnym razem opowie Ci o kawałku tablicy rejestracyjnej, wyciągniętej z własnej kupy. Zaleć jej jedzenie w okularach, albo wydalanie bez okularów, pewnie teraz robi odwrotnie. Albo niech je papier i zagryza pieczątkami, może wyjdą jej banknoty, albo... oj, pora obiadu, smacznego!
OdpowiedzUsuńOve - to jest właściwie sąsiadka od spisków światowych, wyjątkowo zboczyła z utartej ścieżki.
UsuńAle muza naprawdę fajna. Przeczytałam słuchając i... no co...chyba z żelaza jestem. Wymyśl jakiś pikantny kawałek i na dzień dobry podsuń dziadkom. Może coś pokapują?
OdpowiedzUsuńWow, ja chyba zwariuje ! Co za wspanialy opis! Czulam sie jakbym z Toba tam byla ! No moze prawie tak...chyba by mnie to tak nie rozbawilo !
OdpowiedzUsuńTeraz zobaczysz na jakie hasla bedzie sie Twoj blog wyswietlal he, he ...
Tak...już jest nowe hasło " cos w kupie"
Usuńożeszwmordę- dobrze żem już pojadła...a teraz czas na.....pozdrowonka ślę:)
OdpowiedzUsuńJak stwierdził słusznie św. Tomasz z Akwinu:"Zgryźliwi starcy to jedno ze szczytowych osiągnięć szatana", czymże są więc starcy rozprawiający o ekskrementach i gotowi prezentować swoje owrzodzone zadki??? Zło wcielone!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Duda-Gracz zmarł był nie poznając tej rzeszy swoich niedoszłych modeli!Zamykając oczy w trakcie czytania (tak! musiałam!), aby przetrawić (idealne określenie!) kolejny fragment tekstu (ze względu na treści ma się rozumieć!) widziałam Starców jego ręką malowanych!
Matrix-Geriatrix normalnie, a tekstowo genialnie Drogi Wieprzu!:)))
Ewelina
PS Compliments for The... Artist za cudnego Woody'ego z wpisu poprzedniego!
Artist drogi Dziki Lokatorze zmrużył oczy z rozkoszy i kazał sobie przeczytać dwa razy.:)
Usuńa mialo byc tak pieknie hahhahaahha
OdpowiedzUsuńpozdrawiam sasiadow:)
Ekskremalni sąsiedzi zwykle skupiają się na sobie, ale prawdziwe oczyszczenie nastepuje w obecności innych sąsiadów, bo w kupie wiadomo raźniej;)
OdpowiedzUsuńOczywiście Magdo! 1000 much nie mogą się mylić!
UsuńHeh... moimi sąsiadami są studenci, więc ja z ich ust raczej nie usłyszę o kupach i utraconych apetytach, ale i dzień dobry też. Za to kupę śmiechu słychać zza ściany. I inne odgłosy też... :P Lajf is nie brutal, tylko śmieszne!
OdpowiedzUsuńNo dobrze, idę grzecznie spać :P
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze. Moi znajomi chociaz podczytują to nie komentują, a byłoby co...pewnie zaraz by tu dorzucili, że weszłam w ulubiony temat:)))
OdpowiedzUsuńale się uśmiałam. Idę zjeść śniadanie :-))
OdpowiedzUsuńhmmmm a mój sąsiad wczoraj spacerując w lekkim stanie nieważkości, oznajmił , że jak będę mieć imieniny (miałam) urwie mi kwiatka, który nawiasem rośnie prawie u mnie.. do dzisiaj myślę , to chyba można zaliczyć jako komplement?;-) i czy słowo "urwie" znaczy, też że wręczy?
OdpowiedzUsuńO kuźwa, już widzę, jak wzrósłby nakład WiM, gdybym to mogła opublikować!! Wszyscy polecieliby na Przedmieście, żeby wyczaić, kto jest ten od kupy.
OdpowiedzUsuńhahhahahaha tak to już jest...a wnioski końcowe, tudzież puenta, wspaniałe Gabrielo.
OdpowiedzUsuńWciąż pytam Cie o formę papierową. Pisz jak jeszcze nie piszesz. Nie ma kobiet piszących z taką zadzornością.
Czekam:)
Tu powinno być ostrzeżenie! Podczas czytania nowych wpisów nie jeść i nie pić, groźba udławienia lub zakrzutszenia.... ze śmiechu ;P
OdpowiedzUsuńUmarłam właśnie ze śmiechu , ale za to słuchając De Phazz ;))))) Dialog o tajemniczych zawartościach żołądków i rur mnie rozwalił ;))))) Tak sobie myślę , że może po angielsku upina się firany czyrakiem ... ;))))))
OdpowiedzUsuńDe Phazz dobry wybór :)no i się rozbawiłem jak zawsze zresztą :)
OdpowiedzUsuńDe phazz dobry wybór...no i się rozbawiłem :)
OdpowiedzUsuńWyobraziła sobie jak tam stoisz , słuchasz i chcesz uciekać , ale nie możesz i nagle z Twoich oczu lecą błyskawice i ogarnia Cię żądza mordu ... hahahahahahahaha :) Dawno się tak nie bawiłam czytając , wielkie dzięki :):):):)
OdpowiedzUsuńWitam i dziękuję pięknie, ależ się uśmiałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Goga
Wchodzę tu stopniowo, bo hichranie przez cały dzień czasem komplikuje życie, zatem, dawkuję sobie Twoje opowieści jak tort, po kawałeczku, do kawy ;DDD Jakie to Życie barwne, a my nie doceniamy - tyle obchodów, odchodów, wybrzuszeń, poruszeń, fantazji, aplazji, tryumfów i malutkich klęsk! A wszystko to tak piękne!;****
UsuńWchodzę tu stopniowo, bo hichranie przez cały dzień czasem komplikuje życie, zatem, dawkuję sobie Twoje opowieści jak tort, po kawałeczku, do kawy ;DDD Jakie to Życie barwne, a my nie doceniamy - tyle obchodów, odchodów, wybrzuszeń, poruszeń, fantazji, aplazji, tryumfów i malutkich klęsk! A wszystko to tak piękne!;****
UsuńWchodzę tu stopniowo, bo hichranie przez cały dzień czasem komplikuje życie, zatem, dawkuję sobie Twoje opowieści jak tort, po kawałeczku, do kawy ;DDD Jakie to Życie barwne, a my nie doceniamy - tyle obchodów, odchodów, wybrzuszeń, poruszeń, fantazji, aplazji, tryumfów i malutkich klęsk! A wszystko to tak piękne!;****
UsuńSąsiedzi emeryci... ;D współczuję Ci. Moja Siostra miała talent do wdawania się w takie dyskusje... i one się ciągnęły... i ciągnęły... ja jestem bardziej asertywna ;p
OdpowiedzUsuń