Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.

środa, 3 sierpnia 2011

Antrakt - czyli miejsce na kucyka.




Pies dostał zapalenia pierożka. Zaprzyjaźniona pani weterynarz zaleciła delikatne przemywanie Rivanolem. Przemywałam. Delikatnie.W końcu to mój pies i ktoś musiał się tej ciężkiej roboty podjąć.

Niestety, nie pomogło i pies zamiast pierożka zaczął nosić pod brzuchem bakłażana.
Wybraliśmy się więc do pobliskiego weterynarza, całą rodziną, oprócz suczydła, które zostało na gospodarstwie. Do weterynarza z psem trzeba jeździć w trójkę , a psa prowadzić na krowim powrozie przyczepionym do dwóch obroży i przypiętym w pasie do człowieka. Na dodatek przed opuszczeniem samochodu należy dokładnie zapoznać się z okolicą i wyczuć moment kiedy poczekalnia jest pusta. Wtedy jedno zamyka auto, a dwójka biegnie co sił z psem na upatrzone pozycje. ( miłośnicy psów – pies jest po szkoleniach, ale jest nieodwoływalny w trakcie popełniania morderstwa, najważniejszą rzeczą jest unikanie sytuacji w której mord może mieć miejsce )W środku jedno trzyma psa, drugie wygląda na zewnątrz, a trzecie czeka żeby ewentualnie podjechać jak najbliżej lecznicy.

Pan doktor obejrzał dokładnie bakłażana, w lecznicy problemów nie ma bo pies na komendę pokazuje – oczy, uszy, zęby, a tym razem nawet więcej. Podziwiałam go, bo wytrzymał badanie przez tylni otwór, a także miętoszenie i naciąganie klejnotów. W sumie panowie będący ze mną znieśli to gorzej niż sam pan pies. Syczenie niosło się z wiatrem po całej poczekalni.

Po odpowiednim wymiętoszeniu weterynarz zadał pytanie zasadnicze:

- Jak pani przemywa?
- Wlewam i ruszam. O tak! – zademonstrowałam na środkowym palcu.
- Za płytko- stwierdził pan doktor - Musi pani ruszać tak! – i robiąc pętelkę z kciuka i palca wskazującego zademonstrował siłę i głębokość pchnięć na moim wyciągniętym palcu.
Można powiedzieć, że dzięki tym palcom, pętelkom i ruchom posuwistym nawiązała się między nami jakaś erotyczna nić porozumienia, możliwa tylko pomiędzy właścicielami psów. Więź na tyle silna i widoczna, że kiedy pan doktor poprosił o numer telefonu, małżonek rzucił się od razu ze swoim udaremniając tym samym dalszy rozwój akcji.

Pies otrzymał specyfik, a ja lekcję jak też specyfik w środku bakłażana rozprowadzać. Naciągałam więc gumowe rękawice, brałam w rękę strzykawkę i specjalną nakładkę i zmiękczałam psa. Nasz pies należy do zwierząt upartych, jeśli raz mu się coś nie spodoba nie sposób z nim tego powtórzyć. Dobrym przykładem jego zachowania jest to, że nie wchodzi do kuchni, bo kuchnia leży zbyt blisko łazienki, gdzie można zostać nagle wykąpanym. Psa należy przynęcać, dobrym sposobem przynęcania, kiedy staje się podejrzliwy jest zachowywanie się radośnie – śpiew, taniec, podskakiwanie – wtedy traci czujność i jest szansa na chytre posunięcia. Pies raz przynęcony kamienieje.

Muszę przyznać, że nauka pana doktora nie poszła w las. Pompowałam i rozprowadzałam rytmicznie.W dniu trzecim pies przyszedł sam, bez przynęcania. Usiadł i czekał z zadowoleniem na pysku, nawet powarkiwał niecierpliwie , jeszcze parę dni a poprosiłby o fajkę po seansie. Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Widzę go właśnie w przedpokoju, w miejscu aplikowania. Siedzi i patrzy żałośnie. Wspomina dobre dni.

Żeby mieć pojęcie jak wyglądało przynęcanie, proponuję obejrzenie teledysku. Przynęcałam dokładnie tak jak te panie, z tym, że miałam rękawice na rękach i wielką strzykawkę po prawej.
"You and me are gonna have some fun together"
Na zdjęciu pies w tęsknocie.

41 komentarzy:

  1. No cóż, pewnie wszystkie psiaki w okolicy zazdroszczą Twojemu takiego przynęcania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hihi mistrzyni przynęcania :D

    OdpowiedzUsuń
  3. W świecących pantofelkach i z frędzelkami tu i ówdzie? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ci mężowie, to zawsze się wtrynią niepotrzebnie.
    Dziękujemy za życzenia
    buziolki

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaa tu jakbyś chciała, podobno smieszne-
    http://listydodziecka.blogspot.com/2011/08/porod-oparty-na-faktach-w-dodatku.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyję ze śmiechu, a łzy kapią mi do uszu ;DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że mąż się nie przyglądał zabiegom, bo psa wystawiałby częściej na balkon niż potrzeba :)


    Że też na kobiece palce spadają bakłażaniaste owoce :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny Boksio. Zdolna "szamanka" ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Białe.Sterylne.Z frędzelkami.Na kafelkach....pełen profesjonalizm.
    Pooooodziwiam ;-)))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  10. A mi sie wydaje ,ze erotyczna nic to i z pieskiem sie teraz nawiazala he, he. Otworzylas mu oczy na nowe doswiadczenia....a tak na nawiasie - to koniecznie musialas to baklazanem nazwac????!!!! Posilki z baklazana beda mialy dla mnie od dzis inny smak.....

    OdpowiedzUsuń
  11. Małżonek z zazdrości zainterweniował. Nie o weterynarza, psa bym raczej obstawiała ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Obawiam się Droga Pieprzniczko, że masz przechlapane. Pies zapewne już szuka sposobów na kolejne zapadnięcie na jeszcze cięższą postać zapalenia pierożka;)

    OdpowiedzUsuń
  13. szacun wielki,zawsze podziwialam i podziwiam ludzi,ktorzy tak kochaja psy...duzy,grozny...smiesznie to wszystko zabrzmialo,ale chyba nie lada madrosci i duzo pracy trzeba,zeby takie zwierze w domu miec

    co do malzonka,u mnie tak samo,kiedy trzeba nie uslyszy,a kiedy nie trzeba,slyszy i reaguje nadzwyczaj szybko;)

    OdpowiedzUsuń
  14. napisałam sporo, ale komentarz został pożarty:( Może przez psa?;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie do wiary... moja Szysz też miała właśnie zapalenie pierożka (zawsze mi się wydawało, że to żeński organ) ;-) I tak samo jej przemywałam rivanolem...i nie pomogło. Czy Pies także otrzymywał preparat do odkażania wymion?
    Nasz wet jest taki cudowny, że mój mężczyzna wyraża się o nim z niesmakiem "krowi doktor"...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Inkwizycjo:) W takim razie zostańmy przy ogórku i bakłażanie (Agni - no przepraszam ale to naprawdę był bakłażan - taki sam kolor i wielkość. A ja własnie przygotowuję swoją pierwszą zapiekankę z bakłażana).
    Nie... pies otrzymał serię niebolesnych zastrzyków, dzięki którym sikał pod siebie, w nocy i w dzień przez dwa dni oblewając podłogi, schody, ganek, podwórko i preparat do masowania wewnętrznego -naciągamy, wlewamy i masujemy:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Preparatu oczywiście nie obsikiwał:))

    OdpowiedzUsuń
  18. To widzę że kuracja podobna w założeniach, acz różniąca się w szczegółach... może dlatego, że jest ta różnica płci? Jakoś trudno mi sobie wyobrazić wstrzykiwanie preparatu dla krowich wymion do bakłażana...;-) Mają ci weci fantazję;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. nic nie poprawia mi humoru jak wizyta u Ciebie...
    a swoją drogą musisz wybrać się w trasę z tym nęceniem...tylko czy Cię psina puści...

    OdpowiedzUsuń
  20. jejku, ale śię uśmiałam! hhaha, biedny pies - znaczy biedny teraz, bo przynajmniej udało mu się przeżyć chwile szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
  21. No i tak zachęciłaś, przynęciłaś biednego pieska, a potem tak zostawiasz biednego pieska!
    Najważniejsze, że już z nim lepiej.
    Pozdrowienia serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
  22. A mnie się z tego wszystkiego włączyły powtórki!

    OdpowiedzUsuń
  23. Wcale, ale to wcale sie nie dziwie, ze pies zaczal upominac sie o zabieg.... jak zwykle -czytajac twoj wpis wymalowal sie usmiech na mojej twarzy! Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. Człowiek przy zwierzakach się tyyyyylu rzeczy musi nauczyć :)
    Akcja podawaniem numeru telefonu w wykonaniu małżonka - bomba! Szacun za refleks hihihi

    OdpowiedzUsuń
  25. :))) nio proszę, nie ma tego co by... dobrze że futrzak nie jest świadomy źródła i przyczyny zapalenia, bo jeszcze z tej tęsknoty częściej by zapadł na pierożkową przypadłość ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ale już lepiej? :)

    P.S. Pieprzu :) racja! Oni się wstydzą tak robić ;D a my nie i często na tym korzystamy :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ałłła .... Biedne psisko nooooo ..... Panom nie zazdroszczę widoku badania ;))) Może powinnam do Ciebie na naukę nęcenia wpaść hahahahahahahahaha ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  28. o matyldo! alez ty masz przygody! za to teraz jestes bogatsza o nowe doświadczenia w szamańskim uzdrawianiu pierożków. tylko patrzeć, jak twój małżon zacznie narzekac na jakieś tylne zapalenie :P

    ps. moj frytkowy zmienił adres, kochana, nie uaktualnia ci się :D
    www.fishnchipsstories.blogspot.com
    musisz mnie dodać ponownie aby widzieć aktualne posty

    pozdrawiam i obiecuje nadrobic zaległe posty a nazbierało się tego, że ho ho!

    OdpowiedzUsuń
  29. Pieprzu - boskie od A do Z. Zaglądałam ze trzy razy, łącznie z filmikiem, działa terapeutycznie za każdym razem :).

    OdpowiedzUsuń
  30. Zapalenia pierożków to są poważne sprawy i nie ma się z czego śmiać. Zwierzę cierpi, bakłażan piecze i w ogóle. Proszę ode mnie wymniumniać. Oczywiscie nie po bakłażanie, mimo wprawy jak czytam. Za uszkami, subtelnie. Uściskuję z nadzieją, że psu lepiej, a Tobie gimnastyka dłoni i przynęcanie na zdrowie poszły:)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Spieszę donieść, że pierożek jest w dobrym stanie. Dziękujemy:)))

    OdpowiedzUsuń
  32. Niech cie dźwi ścisną Pieprzu, właśnie mam pierogi na obiad.
    Tekst zarąbisty.
    A czy miałaś takie werżnięte apetycznie majteczki z frędzelkami?!

    OdpowiedzUsuń
  33. Ale numer...:D
    Z zachwytem odkryłam Twój blog. Zostaję tu i nie próbuj mnie wyPIEPRZYĆ, bo będę się skutecznie opierała :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie, no jednak nie mogę. Po prostu nie mogę tego czytać w pracy. Sorry. Kucharzem nie jestem, cebuli w robocie nie siekam i nie wiem co mam teraz bossowi powiedzieć, na jaką to okoliczność tryskam wydzieliną łzową wszystkimi dwoma otworami ocznymi, księgując noty memoriałowe. Jeszcze przemyślę czy będę tu wracać, zważywszy że jedyne co mam bogate to wyobraźnię, a widok (nawet tylko w wyobraźni) masowanego psiego pierożka przez tańczącą Cię we frędzlach i gumowych rękawiczkach, raczej już mnie nie opuści i zapewne powróci do mnie w najmniej nieodpowiednim z momentów. :)))

    OdpowiedzUsuń
  35. Czytam Twój blog jednym tchem, dawno już mnie nic tak nie ubawiło.Pozdrawiam i pisz dużo:-)

    OdpowiedzUsuń
  36. Wizualizacja tego co się czyta u Ciebie może być naprawę niebezpieczna dla zdrowia. Powinnaś zamieścić ostrzeżenie. Frędzelki, lśniące buciki, podskoki ze strzykawką w ręku, wymachy rączkami w rękawiczkach a na koniec masaż w tym umundurowanie psiego bakłażana - to za dużo jak dla mojej wyobraźni... hihihihihihihi

    OdpowiedzUsuń
  37. Bidne psisko :((( Nie dość że spuchły mu klejnoty upodabniając do końskich gabarytów to jeszcze ulubiona pani mu naciągała. Ale widać każdy facet jest nieprzewidywalny więc się mu to spodobało :)

    OdpowiedzUsuń