Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.
środa, 27 lipca 2011
I masochiści wyznają wszystko na torturach. Z wdzięczności - czyli w życiu chodzi o to, by być trochę niemożliwym.
Dziękuję za wszystkie wyróżnienia jakie otrzymałam. Czuję się dopieszczona, doceniona i pogłaskana. A uczucie błogości zawdzięczam miłym słowom od:
Agi, która pięknie pisze o swoim życiu w Grecji i której opis obyczajów "pośmiertnych" Greków do tej pory mi się śni.
http://kubek-agnicy.blogspot.com/
Od Stardust, której nikomu przedstawiać nie trzeba, a która z brzydkiego robi ładne.
http://bezodwrotu.blogspot.com/
i od Asi i Wojtka, których zdjęcia na blogu oglądam zawsze z zazdrością.
http://podlipami.blogspot.com/
Dziękuję!
I niniejszym nominuję wszystkie blogi, które czytuję. Ponieważ są tego warte. Ludzie, podziwiam WAS WSZYSTKICH, ŻE WAM SIĘ CHCE. Podziwiam, że piszecie, dzielicie się waszym dniem codziennym, myślami, zabawnymi zdarzeniami, zdjęciami, przeczytanymi książkami, przepisami itp. Wielki ukłon w WASZĄ stronę.
A teraz 7 rzeczy, których o mnie nie wiecie (haha!)
1. Petryfikuję się w chwilach grozy. Ludzie krzyczą, uciekają, a ja kamienieję.
Czasem to strasznie niewygodne. Kiedy z moją koleżanką Anką zostałyśmy przyłapane pod prysznicem nagutkie, przez naszych podglądających przez okienka kolegów nie uciekałam, nie zasłaniałam się, nie krzyczałam ale stałam jak ta Niobe, żeby mogli mnie jeszcze lepiej obejrzeć. ( nie wiem czy mogli obejrzeć jeszcze lepiej bo wcześniej z Anią przez dobry kwadrans bawiłyśmy się pod tym prysznicem w ludzi pierwotnych czyniąc różnorodne wygibasy).
2. Mam fioła na punkcie brytyjskiego akcentu. Od lat próbuję, i próbuję i nic. Nawet prawie roczny pobyt w UK niczego nie zmienił. A raczej zmienił - bo z amerykańskiego gulgotania przeniosłam się do miksowania obu akcentów, dalej gadałam po amerykańsku ale gubiłam ostatnie r jak rasowy Anglik. Sodoma i Gomora - poddałam się. Potrafię za to ładnie mówić po śląsku, polsku i rosyjsku z amerykańskim akcentem.
3. Cierpię na klaustrofobię i nigdy nie zamykam drzwi do pokoju, w którym śpię. Jeśli zamknę drzwi to muszę szeroko otworzyć okno dla równowagi. Ci, którym dane było zatrzasnąć się ze mną w jakimś miejscu nie zapomną tego do końca życia. Zmieniam się natychmiast w dzikie zwierze plujące jadem, kąsające i drapiące. Byłam w stanie wyjść z drzwiami do toalety w teatrze.
4. Żadnej pracy się nie boję. Kiedy postanowiłam wyjechać "natychmiast i od jutra" do UK, podjęłam pracę opiekuna osób starszych i z przyjemnością wykonywałam swoje obowiązki. Wyjechałam zresztą w doborowym towarzystwie dwóch świeżo upieczonych pań doktor, jednego managera i jednego psychologa. Ten etap mojego życia obfitował w taką ilość wydarzeń, że blog ten by nie zniósł. Nie wierzycie? To wyobraźcie sobie, że znajdujecie się w obcym kraju, w nieznanym mieście, a wsadzają was w samochód (zaraz, zaraz gdzie tu jest kierownica? a biegi? o ranyyyy!!!!)dają do pomocy latarkę,alarm i dwa pudełka rękawiczek oraz parę adresów, z których wiele to nazwa domu np. Rose Cottage (nie ma numeru, nie, nie...). Jest 18.00, zima, na dworze ciemno...Potem zmieniłam pracę i zostałam tzw. live - in carerem niedaleko Brighton(morze a raczej kanał). Ludzie, których poznałam to całe historie. Nauczyłam się też wielu bardzo pożytecznych rzeczy.
5. COŚ ZŁEGO: Mam tendencje do porzucania rzeczy, które przestały mnie interesować - studia, praca, książka, miejsce pobytu, hobby - natychmiast i nieodwołalnie. Z wiekiem zaczęło to dotyczyć także ludzi. Nie mam siły się męczyć tak jak kiedyś. Czasem tylko rozluźniam więzy czasowo, a czasem przecinam je bez zbędnych sentymentów.
6. Moimi ulubionymi bohaterami filmowym są Doctor Who (szczególnie grany przez Davida Tennanta) i captain Jack. Dla tego ostatniego zaczęłam oglądać Torchwood. Na ostatnie urodziny otrzymałam od przyjaciółki Anki figurkę doctora (Tennanta) 30 cm, która dumnie stoi na moim biurku. Teraz tylko muszę dokupić mu Tardis:)))
7. Jestem przyzwyczajona, że nowo poznani ludzie biorą mnie za osobę dużo młodszą. To wyzwoliło we mnie pewien rodzaj próżności. Jeśli zwykle dają mi między 28-32 to powiedzenie "Myślałam, że masz 36 lat" wywołało we mnie panikę i nerwowe poszukiwanie oznak "sypania się", siwych włosów, zmarszczek i starzenia się w tempie ekspresowym.
Groza!
Ufff!
Pozdrawiam serdecznie i czy jest coś jeszcze co chcielibyście wiedzieć, a boicie się zapytać?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wiedziałam, że dostaniesz wyróżnienie od miliona osób, więc Cię nie nominowałam ;DDDD Ha! Sprawdziło się ;DDD
OdpowiedzUsuńZnaczy właśnie chciałam zapytać, jak sobie radzisz z zamkniętymi drzwiami do kabiny toaletowej w eleganckich miejscach, gdzie nie można w końcu tak przy drzwiach otwartych? I czy włazisz na 48 piętro na piechotę? :)))
OdpowiedzUsuńPrzepiękny jest WPieprz Nagrodzony :D
no i też Cię nagrodziłam, a co!
OdpowiedzUsuńKlaustrofobii się po Tobie nie spodziewałam :)
OdpowiedzUsuńja wolę drzwi do sypialni zamknięte i reaguję podobnie przy otwartych... no chyba, że po domu krąży kot, to się otwieram :))
Z moim angielskim jest o wiele gorzej, niż z Twoim.
W chwilach trudnych spinam się maksymalnie, żeby uciec lub zawalczyć. Potem, jak już jest bezpiecznie padam. Ale podoba mi się historia z prysznicem :)))
Ciekawie się czytało te Twoje tajemnice :)
Zastanawiam się, czy jest cokolwiek, czego o mnie nie wiecie :)!
tez mialam przeczucie,ze posypia sie u Ciebie nagrody:) no bo kto inny jak nie Ty? :) zazdroszcze Ci tej lekkosci piora;)
OdpowiedzUsuńpunkt 1 -perelka hahahaha
punkt 3-wybacz,ze sie smialam:)
punkt 5-to chyba prawidlowa postawa...nie wszyscy maja odwage i sie mecza
punkt 7-mam tak samo;)
Doro:)Margo:)Emocja:) - dzięks
OdpowiedzUsuńDroga Moja Ewo - zamykam, zamykam, co by innych do siebie nie zniechęcać i autorytetu nie tracić. Przed zamknięciem sprawdzam 3 razy z zewnątrz czy łatwo się otwierają, czy klamka nie odpada i czy można wyjść górą. A co do 48 piętra - najwyżej pieszo to chyba był Pałac Kultury i Nauki. Mieszkałam 15 lat na 10 piętrze i wyrobiłam sobie łydki i pośladki.
Iw - mój niemiecki jest z pewnością gorszy niż Twój:))
Hmmmmmm..... Dr. Who.....Pasujemy do siebie !!!!O facetow Nie poklocilybysmy sie !!! He, he Z ta praca to ciekawie sie zapowiada, a moze bys sie skusila na pisanie ??? Ag
OdpowiedzUsuńHehe, wzajemności
OdpowiedzUsuń:)
nie można się z Tobą nudzić, ale pkt 5. trochę mnie zasmucił...
OdpowiedzUsuńLubisz suszoną żurawinę?
OdpowiedzUsuńwłaśnie sobie nią mlaskam;)
Iva - mnie niestety też:((
OdpowiedzUsuńMagda - lubię, idę do kuchni pomlaskać do książki. Żo żurawinę żuję ży żytaniu żarściami.
;) jeśli porzucasz bez wyrzutów sumienia to porzucaj... byle nie rodzić frustracji :) życie jest krótkie, trzeba próbować :)
OdpowiedzUsuńP.S. Pieprzu ;) Ty się Miśku rzucaj :) oby celnie i przyjemnie! i na trawę... i za psami ;p byle nie wdepnąć ;p
Jak przeżyłaś poród?
OdpowiedzUsuńdzieciecia swojego, bo własnego chyba nie pamiętasz.
http://czarnypieprz.blogspot.com/2010/03/madra-kobieta-ma-miliony-naturalnych.html
OdpowiedzUsuń