Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.

sobota, 25 czerwca 2011

A teraz Magda odsłoni nam cztery litery....




Tadaaammm!Pani jo kurza!!! - jak wykrzyknął pewien młodzieniec lat siedem do swojej nauczycielki lat 25, wyłaniając się zza krzaka z cigaretem w ręku.

Właśnie złapałam oddech a przede mną wolny weekend. Właściwie nie taki wolny bo czekają mnie spotkania towarzyskie, rodzinne i rycie do kolokwium ale jednak trochę wolny bo nie idę do szkoły.

Lubie niekonwencjonalne dzieci, a Edzio zza krzaka był z pewnością niekonwencjonalny. Kiedy dzieci przygotowywały występ na Dzień Górnika i stojąc na baczność na patykowatych nóżkach, z drżeniem w głosie recytowały :

"Jestem sobie górniczek.
Kopię w kopalni chodniczek.
Kopię węgiel ładniutki,
jestem cały czarniutki. "

Edzio nie recytował ale lubił znienacka wyskoczyć przed pierwszy rząd z indiańskim okrzykiem "A jo je glista!!!" W czasie lekcji miał zawsze chęć posiedzieć w szafie lub poleżeć pod ławką szczylając afy. Wezwany na rozmowę ojciec rozczulił się nad ryszawą progeniturą, pogłaskał palacza po główce i zwrócił się do nauczycielki:- Ło, dziołcha to śpik jeszcze..troche miechem piżniony bo wyszaleć się musi". Fakt. Wyszalenie jest podstawą dorastania.

Ja się chyba jeszcze nie wyszalałam. Chociaż na ostatnim spotkaniu towarzyskim dowiedziałam się, że ze względu na moje niekonwencjonalne zachowania sporo osób wolało mnie unikać. Trudno, takie jest życie. Przynajmniej mam co wspominać. Nie zachowuję się jednak już aż tak niekonwencjonalnie jak to drzewiej bywało. Może dlatego, że zmieniły się warunki?

Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Jeżdżąc autobusem lubiłam rozpłaszczać nos i usta na szybie w pozycji agonalnej, koniecznie z wytrzeszczonymi gałami i półotwartymi ustami. Próbowaliście? Efekt gwarantowany! Teraz niestety sama prowadzę samochód i rozpłaszczanie się jest utrudnione.

Na przystanku autobusowym dla zabicia czasu bawiłam się wzniecaniem paniki. Stajemy przodem do oczekującego, tak żeby mógł dobrze widzieć nasza twarz i wpatrujemy się w dal z rosnącym popłochem w oczach, aż do otwarcia ust. (bez przesady oczywiście) 99% ludzi odwraca się dookoła i próbuje zrozumieć o co chodzi. My tymczasem szukamy nowego delikwenta do zabawy. Czas leci szybciej i czekanie przestaje być nudne. Nie jeżdżę już autobusem , a więc nieco zardzewiałam.

Lubię niezwyczajne dzieci.

38 komentarzy:

  1. hehehe... ja rozpłaszczałam czasem biust... wraz z długowłosym kolegą;)))
    ale to było zanim grawitacja go dopadła ( biust nie kolegę);D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ochhhh, boskie, boskie i takie....takie....znajome!

    OdpowiedzUsuń
  3. tadaaammm, odsłaniaaammm ;)

    Tego mi trzeba - pozytywnej energii. Ze śmiechu aż się posmarkałam i dzięki bogu, bo do poniedziałku muszę być nieskalana glutem, nie rzężąca i przytomna na 100%

    OdpowiedzUsuń
  4. taaa... z tychże też powodów tak często zmieniam pracę;) że niby zbyt niekonwencjonalna jestem;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabawa w panikę jest mi znana. ostatnio zastosowałam ja na lekcji. Połowa klasy uznała mnie za wariatkę (nie bez racji) a pozostali do dziś nie są przekonani czy aby na pewno nie widziałam czegoś zaskakująco-dziwnego a teraz udaję że to nieprawda;D

    OdpowiedzUsuń
  6. nie miałam takich pomysłów i TERAZ ŻAŁUJĘ!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czego nie zdazylam zrobic w szalonej mlodosci robie na wlasnych dzieciach ! Odpowiedzia jest kiwanie glowa czesto z politowaniem, zdziwione otwarte buzie ,i grozne - mamo spowazniej !!! Uwielbiam !!!
    No nareszcie sie odezwalas !!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. XD

    Jak miło znowu Cię czytać!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. wreszcie:-)))
    napisała coś:)
    nie całkiem rozumiem gware śląską-co to jest "miechem piżniony" ???
    pozdrawiam:-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak sie ma szalenstwo w genach, to czlowiekowi nigdy calkiem nie przechodzi:) Jakies 15 lat temu jeden ze starajacych sie byl zaskoczony, ze na randke chcialam sie umowic na hustawki:)) Odpadl przed randka z powodu braku fantazji;)
    Wczoraj w pociagu robilismy balony z gumy do zucia ze Wspanialym i rozplaszczalismy je sobie nawzajem na twarzach. On niestety byl szybszy i to ja w wiekszosci przypadkow zostalam trafiona. Nawet nie wzbudzalismy zainteresowania. Czyzby swiat zaczal byc az tak nudny? :))

    OdpowiedzUsuń
  11. :) miło, że coś skrobnęłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Próbuję sobie wyobrazić takie przerażone dziecko na przystanku i 'rozczarowanego' dorosłego, że jednak nic się nie stało;))

    OdpowiedzUsuń
  13. No i wreszcie (W)pieprzek wrócił, brakowało mi w życiu tej odrobiny szaleństwa od marca. Ja z kolei mając lat 10-11 lubiłam udawać, że przez coś przechodzę. Idąc ulicą zatrzymywałam się przy sobie tylko widocznej przeszkodzie, przyglądałam się jej z zaciekawieniem, po czym przestępowałam unosząc nogi jak pająk, ostrożniutko i powoli, nierzadko zadzierając przy tym brzegi kiecuszki. Czasem udawało się i człowiek idący z przeciwka przystawał również i przyglądał się podejrzliwie "niczemu", a największa radocha, jak i on pajęczo potencjalną przeszkodę omijał :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze czasem stosuję sposób chodzenia z Ministerstwa dziwnych kroków MP, polecam. Stare, ale bardzo odprężające:)))
    Jak miło kwik po przerwie usłyszeć:)

    OdpowiedzUsuń
  15. No i to by wyjaśniało dlaczego niektórzy unikają mojego towarzystwa ;))))) Jestem dzieckiem nieokrzesanym i tak samo nieobliczalnym hahahahahaha ... A ja lubię ubrudzone dzieci , nie wiem , ale czyste dzieci jakoś mało przypominają dzieci ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Pieprzu, nareszcie!! No jakbyś chociaż tutaj częściej poszalała, to już byś była o krok bliższa do wyszalenia :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuję za odwiedziny i za nowe pomysły do wyszalni, pomału wracam do czytania i blogowania - wakacje!!!
    A " miechym piźniony" to wariat, szaleniec, taki co ma ała.

    OdpowiedzUsuń
  18. A zapomniałabym! Na obrazku JA z MĘŻEM = bardzo uroczyści, bo czekamy na powrót marnotrawnego z kresów wschodnich.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zacznij jeździć ponownie...Dzieci zadziwiają mnie coraz bardziej....
    kresy wschodnie uwielbiam bo na nich mieszkam.To takie miejsce gdzie nikt gtrafić nie potrafi choćby obiecał.:):):)
    Przypomina mi to zakłamaną mapę gdzie widać tylko zachód...reszta to durne wymówki:):):)
    Fajnie że napisałaś.Tego było mi trzeba.teraz...tym bardziej:)Gabrielo:)

    OdpowiedzUsuń
  20. "))) Witaj Tami, czytałam Cię cały czas, ale komentować już nie dawałam rady, teraz pomału zaczynam:))

    OdpowiedzUsuń
  21. Dobrze że niektórzy nie wyrastają z "głupot", chociaż niezwyczajne dzieci w dorosłości zwane zazwyczaj świtami zostają :)
    Witam cię kochany prosiaczku

    OdpowiedzUsuń
  22. DOBre, dobre! Spróbuję "siać panikę" i na scenki będzie jak znalazł ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dobrym odrdzewiaczem jest podobno cola - ale głupoty to mi się bardzo podobają :**

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedyś bez zastanowienia skakałam w błoto i kałuże , jako dorosła robię to nadal , tyle że z premedytacją :):):):) Królestwo za widok rozpłaszczonej na szybie twarzy Pieprza :):):):)

    OdpowiedzUsuń
  25. Trzeba dziecku pozwolić być dzieckiem.

    Kurcze, mieszkam na śląsku od urodzenia, a nie umiałabym się dogadać, gdyby przyszedł do mnie ktoś, kto mówi tylko gwarą. Chociaż pewnie byłoby to pouczające doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Cholira myślę myślę i chyba zapomniałam co wyprawiałam za oseska albo jakieś durnowate we mnie wstąpiło.
    Że znajomi se poszli w cholere to dobrze-widać nie docenili artystki-jełopy.
    Nie zmieniaj sie newer ewer.
    bUziolki w ryjek

    OdpowiedzUsuń
  27. Kurcze... nie znałam tej zabawy w sianie paniki... ;) ale super to musiało być!!! :) teraz już bym chyba nie miała odwagi... ;p

    P.S. Pieprzu ;) wydaje mi się, że jeśli nawet postępowałabyś całkiem odwrotnie niż to robiłaś... Twoje życie nie koniecznie byłoby całkiem inne... jest jeszcze przecież Przeznaczenie :) Hm? :)

    OdpowiedzUsuń
  28. No to widzę swoja kobitka!!:)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  29. Ha, ha, obydwa mnie ubawiły! Ale pomimo iż jeżdżę środkami masowego rażenia, to nie wiem, czy byłabym w stanie któreś wypróbować.... Zwłaszcza w naszym kochanym metrze.... ;) A może faktycznie odrobina szaleństwa by się przydała????

    OdpowiedzUsuń
  30. Taki mały Jasiu czy Edziu był jedną z pierwszych osób, które spotkałam w mojej podstawówce :)
    Ale ja szalałam nieco inaczej.
    A może i za mało szalałam, dlatego okres drugiego wyszalenia odbyłam po rozwodzie :)))
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie moge nie skomentowac Twojego komentarza u Olqi !!!!Az sie dzieci zaniepokoily dlaczego tak rycze ze smiechu, ze w calym domu slychac ! Wyobraznia nabrala barw, a dzieki duzej dawce smiechu bede zyc dluzej !!!! Dzieki ! Ag

    OdpowiedzUsuń
  32. Pieprzu ;) rozumiem, że czarny to Twój ulubiony kolor i z moim tekstem zupełnie się nie zgadzasz? ;D

    OdpowiedzUsuń
  33. "Co by to było gdyby Cię nie było, co by to było?"...Tylko, szarość i nuda i proch...Nie wiem dlaczego proch, ale świetnie pasuje ;)
    Też lubię niezwyczajne dzieci, oraz niezwyczajne dzieci w dorosłych, które nie dały się stłamsić. Sama do dziś "wyczyniam" ( jak mawia Dziecko Osobiste ) i dobrze mi z tym. Podobno jestem delikatnie mówiąc "niekonwencjonalna". A że niektórzy uznają, że dziwna, zdziecinniała, podgłupiasta, niepoważna itp. to już ich problem. Jestem odporna na krytykę ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. zabawa w panikę...rewelacja...sam czasem przy obiedzie zapatrzę się w jakiś punkt,po pewnym czasie wszyscy tam spoglądają,a wtedy co lepsze kawałki znikają w moim brzuchu :)
    komunikacja miejska tęskni za Tobą

    OdpowiedzUsuń
  35. Pieprzu :) Twój mózg nie przyjmuje myśli o pieczeniu czy jedzeniu? ;D

    OdpowiedzUsuń
  36. A ja kiedyś chodziłem z muchą na smyczy. Do zrobienia muchy na smyczy potrzeba: muchy, gazety i kobiety z długimi włosami. Gazetą ogłuszamy muchę, a jak trzeba to i kobietę. Kobiecie wyrywamy najdłuższego włosa, obwiązujemy pętelkę wokół szyi muchy i jak ta się ocknie, to mamy muchę na smyczy. Wybałuszone oczy przechodniów - widok bezcenny.

    OdpowiedzUsuń
  37. Pieprzu... właśnie... odmowa... to było dobre wyjście.. jednak Bardzo Mądry Mężczyzna zamknął je przed naszymi nosami... jakoś jednak przetrwaliśmy... tracąc tyle czasu... ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Akcja w przedszkolu(taki dowcip w związku z tematem)
    Kasia bawi się lalką, Krzyś samochodzikiem a Jaś wyrzuca wszystko z półek na podłogę.
    - Co ty Jasiu robisz?!-woła Pani
    - Bawię się w "kur.a mać gdzie są klucze do samochodu"- odpowiada Jaś

    OdpowiedzUsuń