Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.
poniedziałek, 8 marca 2010
Mądra kobieta ma miliony naturalnych wrogów: wszystkich głupich mężczyzn czyli chwile, w których pragnęłam uszczuplić rodzaj męski o jednego osobnika.
Potknęłam się i przewróciłam idąc z mężczyzną mojego życia. Zdarłam kolano i skręciłam nogę. Natychmiast się odwrócił, pochylił i zapytał szeptem z troską w głosie, strzelając dookoła wzrokiem:
- Kochanie…co ty robisz?
Gramoląc się do pozycji raczkującego dziecka i zaciskając z bólu zęby odszeptuję:
- Gram na ukulele.
- Czy możesz wstać?! Lekarz mówił, że masz mi przynosić herbatę do łóżka. Mam się napić zanim wstanę.
- Ooooo…zrób sobie sama…
- Hej! O to chodzi, że jak wstanę to już musztarda po obiedzie – będę biegła pędem do łazienki.
- To poleż sobie jeszcze….
- Ale ja chcę wstać!
- To wstawaj!
- Ale najpierw mam dostać tej herbaty do łóżka.
- To musisz poczekać, jak wstanę to ci zrobię.
- Ale jest 9.00 a ty przed 11 z łóżka nie wyjdziesz.
- Noooo….
Gramolę się z trudem na nogi i oczywiście natychmiast pędzę do WC. Poprzez dźwięk spłuczki dochodzi do mnie głos z sypialni:
- Hej! Jak już wstałaś to zrób mi kawy i tak już nie zasnę.
- Kochanie wstawaj, jadę rodzić potomstwo.
- Przestań. Idź spać.
- Hmmm…czuję, że nasze potomstwo ma ochotę wyjść na świat właśnie teraz i może to zrobić w naszej sypialni, za chwilę. Może w takim razie przyniesiesz wrzątek, ręczniki, i nożyczki? Załatwimy to tradycyjnym sposobem.
- Jeeeejuuu…jak ty marudzisz!! Śpij, lekarz powiedział żebyśmy przyjechali rano to pojedziemy.
- Jest rano. Jest 6 rano.
- Ok. Zaraz wstanę. Zrobisz mi kawę?
- Myślę, że dziś musisz się obejść bez kawki. Jeśli będziemy czekać na kawkę to zaraz będziesz mógł popatrzeć jak ci potomek macha z moich majtek.
- Przesadzasz, przesadzasz – wielkie ziewnięcie- Pojedziemy o 10. Lekarz mówił żeby przyjechać o 10. To dobry lekarz, wie co mówi.
- Wiesz co? Gdzie są kluczyki? Odwiozę się sama bo nie wierzę w twoje zdolności medyczne.
- Wstaję, wstaję. Wy kobiety to tak lubicie histeryzować... -tu kręcenie głową niemal do jej oderwania.
- Halo? No i jak tam?
- A jak ma być?
- Jak się czujesz?
- Jak mam się czuć? Jak kobieta, która właśnie powiła potomka.
- Jakiego potomka?
- Twojego! Masz jakieś wątpliwości?
- Ale jak to powiła? Przecież dopiero przyjechałem do domu….
- No, popatrz a ja wykorzystałam ten czas bardzo owocnie i postanowiłam w tym czasie urodzić.
- Dziecko?
- Nie! Kartofla!Nawet podobny do ciebie!!!
Wszystkim kobietom w dniu ich święta życzę wiele cierpliwości!
Dla Magenty:
Szkoda, że nikt nie zapytał co byłoby dla mnie najpiękniejszym prezentem z okazji Dnia Kobiet. A mam taki jeden, wyśniony, wymarzony, ukryty w zakamarkach jestestwa. Bo ja najbardziej na świecie chciałabym mieć żonę. To pragnienie chodzi za mną od wczesnego dzieciństwa i opiera się pewnie na obserwacji rodziny, przyjaciół, krewnych, znajomych rodziców z pracy i wczasów, sąsiadów, przechodniów itd. itp.
Kiedy zamykam oczy śni mi się taki sen......
Wracam z pracy. W mieszkanku jak w pudełeczku, wszystko na swoim miejscu, czyste, śliczne i zadbane. Podłogi wyszorowane, lodówka zapełniona, ciuchy wyprasowane czekają grzecznie w szafach.Dzieci z rękami na kołdrze leżą grzecznie w łóżeczkach. Żona w fartuszku kręci się w okolicach kuchenki, znad której unosi się cudowny zapach duszonego mięska i podsmażanych kartofelków.
'Cudownie, że jesteś kochanie. Siadaj, zaraz podam obiadek. Pewnie jesteś zmęczona? Biedactwo, daj wymasuję ci stopy. Widzę, że miałaś ciężki dzień. Musisz koniecznie zrelaksować się w ciepłej kąpieli.'
Siadam wygodnie na kanapie, wieszając marynarkę na poręczy najbliższego krzesła, zdejmuję buty i jednym celnym kopniakiem umieszczam je pod stołem. Sofa zapada się słodko pod moim ciężarem. Jedną ręką szukam gazety z programem TV a drugą zręcznie wyłuskuję spośród leżących na stole pilotów tego właściwego. Zaczynam od przeglądu sportowych wydarzeń. Następnie o 18.00 wiadomości lokalne, 18.30 Panorama w dwójce, 18.50 Informacje na Polsacie ale tylko do 19.00 bo wtedy zaczynają się Wiadomości na TVN, potem już tylko Jedynka, pogoda i sport i można zacząć wieczorny relaks przy piwku i serialu. W tym czasie zjadam obiad, odpycham brudny talerz na środek stołu i tak kończy się mój codzienny wkład w gospodarstwo domowe. Potem kąpiel w czystej wannie, i jazda do czystego pościelonego łóżeczka. Sama frajda. Gertruda Stein wiedziała co robi, znalazła sobie żonę. Na dodatek żonę, która wspaniale gotowała. Pozazdrościć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Och , jak jesteś słusznie okrutna;)))
OdpowiedzUsuńFaktycznie ,są sytuacje,są chwile że ta cierpliwość by się przydała.Ja nad nią pracuję od wielu lat!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i się przyłączam ((;
No, tak jak dziś, pytam: gdzie schowałeś wagę, on, po co ci waga, i tak nie schudniesz bo nie potrafisz ;DDD
OdpowiedzUsuńW następnym wcieleniu zostanę facetem ;)
OdpowiedzUsuńMagenta - dodałam coś specjalnie dla Ciebie:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej mi się podoba prezent jaki sobie wymyśliłaś;-) Chyba zacznę się o niego modlić, bo wizja kusząca nad wyraz jest;-)
OdpowiedzUsuńnie umiem wytłumaczyć Kochanemu Słoneczku, że potrzebuję go do targania siat z zakupami. zawsze najpierw słyszę: "No, a co potrzeba?" "Herbatę, olej..." "Herbaty nie dasz rady udźwignąć? hłe,hłe,hłe?" wczoraj się obraził i sam poszedł. z listą. wrócił z dwoma siatami, grzeczny, cichutki. jednak się okazało, że "herbata" była ciężka;) acha! a najpierw w ogóle usłyszałam: "To może dzisiaj nie jedzmy nic? jedliśmy wczoraj,zjemy jutro, to dzisiaj nie musimy." To chyba jednak prawda, że mężczyźni dojrzewają do szóstego roku życia, a potem już tylko rosną;)
OdpowiedzUsuń:D Pieprzu, to nasze wspólne marzenie, Niestety już takich chyba nie robią nawet w bardzo dalekiej Azji :)
OdpowiedzUsuńTak między nami, ale ciiii... nie wiem, czy bym wytrzymała z taką cholerą :D
A ja tam nie chcę być facetem. Ani w tym, ani w przyszłym, ani żadnym innym wcieleniu. Lube swoja płeć. No i lubię być elegancka, a krawat jest cholernie niewygodny;D
OdpowiedzUsuńhihih
OdpowiedzUsuńCierpliwości - to jest to czego potrzebujemy najbardziej.
Niektórzy faceci nie są tacy źli. Wyobraź sobie, ze mój osobisty normalnie zmywa naczynia i jeszcze układa je w szafkach !
Czymże jest reszta!
Buziam i miłego babskiego dnia życzę
Mój gotuje obiady,piecze mięsa i ciasta a nawet zamiata i pierze:))))Jest wielofunkcyjny:))))))))
OdpowiedzUsuń- Wszystko mam robić? - on
OdpowiedzUsuń- Wystarczy jak zrobisz cokolwiek! - ja
Ja bym nie chciała być facetem, wystarczyłaby mi żona;) Fakt, że one jakieś ostatnio szczekate... ;)))))
Ps. Mój też jest wielofunkcyjny tylko czasem jest problem z zaprogramowaniem:)))
Dzięki za życzenia cierpliwości. W porozumieniu damsko-męskim jest nieodzowna w nieograniczonych ilościach:)Przykłady męskiego luzu jakie zapodałaś powyżej wstrząsnęły mym jestestwem...hehe.W takich ekstremalnych sytuacjach to konieczna była cierpliwość anielska ,z pewnością nie ludzka:) Podziwiam i podejrzewam ,że gdybyś miała siłę i czas na rękoczyny i awantury scenariusz zajść byłby troszkę inny:)serdeczności:)
OdpowiedzUsuńTo ja też muszę podziękować niebiosom za mojego faceta. Kurczę, Twoja nieco karykaturalna, ale jednak prawdziwa opowieść może zniechęcać od jakichkolwiek układów z płcią brzydką. Piszę: prawdziwa (mimo karykatury), bo niestety taka jest z reguły rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko życzę radosnego i pełnego miłych niespodzianek Dnia Kobiet. :)
Cholercia! Rozmarzyłam się tą żoną!
OdpowiedzUsuńA historie z facetami niestety bardzo mi przypominają te z mojego życia :))
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!
mimo wszystko :)
:) ubawiłam się! Niezłe! ;)
OdpowiedzUsuńNika, nic z tego - ostatni raz podniosłam głos w domu w 1999 w kwietniu, w środę o 15.30 - po przyjściu z wywiadówki./ Naprawdę to pamiętam!!/ Wbrew pozorom to ja jestem tzw" krainą łagodności i morzem cierpliwości".
OdpowiedzUsuńJola - A wiesz dlaczego taka jest rzeczywistość? Same jesteśmy sobie winne. Bo tak naprawdę to my jesteśmy odpowiedzialne za wychowanie mężczyzn - w końcu to my jesteśmy matkami.:)I na tej linii coś mocno szwankuje. Mmm...feministycznie to zabrzmiało. :)
A Matko! Ja też chcę żonę! Mój TŻ na nieśmiałą propozycję, aby przeniósł mi np. 40-kilową donicę odpowiada z niewinnym zdumieniem: " A co, sama nie dasz rady?..."
OdpowiedzUsuńAsia
Czarny Pieprzu, coś w tym jest. Ja postrzegam związek nie tylko w kategoriach powinowactwa dusz, ale też pracy, nieustannej pracy nad związkiem. Ale nie jednej ze stron, lecz obojga zainteresowanych. I nie jestem zwolenniczką wiązania się pod presją. Wyszłam za mąż w wieku 35 lat... wiem, jestem wymagająca ;-), ale cenię też sobie w związku wzajemny szacunek i partnerstwo. O taki związek jest trudno. Z przypadkowego bycia ze sobą trudno takie podstawy związku zbudować. U nas w zasadzie role, tradycyjnie przypisywane płciom, zostały wymieszane. Mój mąż gotuje, sprząta, zajmuje się wychowaniem dziecka. Oczywiście wszystko w granicach, tzn. ja też gotuję (gorzej), sprzątam (lepiej), wychowuję dziecko (równie dobrze jak mój mąż, tutaj nie ma lepszych i gorszych). Wiele zależy od świadomości faceta i od jego wrażliwości. Jeśli facet jest nieuświadomiony, to, tak jak piszesz, kobieta, będąca z nim w związku, musi go uświadomić, "wychować". :-)
OdpowiedzUsuńJolu - ja myślę bardziej o tym, że sama wychowuję młodego mężczyznę i marzę sobie, że kiedyś może moja przyszła synowa przyjdzie i powie - "Słuchaj, odwaliłaś kawał dobrej roboty- jestem szczęśliwa":)))))))
OdpowiedzUsuńA ja wyszłam za mąż w wielu lat 20...wiem, byłam niedojrzała i właściwie musieliśmy wychowywać się wspólnie przez ostatnie 22 lata:)
:-D No się dogadałyśmy. :) Ale w zasadzie wniosek jest jeden: jeśli mężczyzna nie zostanie "wychowany" w domu, to potem musi go "wychować" jego kobieta. :-)))
OdpowiedzUsuńCzy my Pieprzu mamy wspólnego męża? Gdy parę lat temu w pracy miałam wypadek (okno spadło mi na głowę) i zaległam poszyta po powrocie z pogotowia mój luby na ten widok zapytał _A coś ty robiła?
OdpowiedzUsuńTez mi sie kiedys marzylo, zeby byc mezczyzna, ale potem doznalam olsnienia, ze przeciez moglabym trafic na taka zone jak ja!! I to jest przerazajace, bo ja jestem len patentowany i nie robie nic. Zywcem NIC. No czasem gotuje, ale to tylko wtedy kiedy Wspanialy sprzata, robi pranie i lata po zakupy:)) bo to sa jego obowiazki w tym domu. Ja na dobra sprawe nie potrafie wlaczyc odkurzacza, tak, tak nie smiejcie sie. Kiedys bylam sama w domu i cos (juz nie pamietam co) rozsypalam w sralonie. Trzeba bylo odkurzyc i nie moglam sobie poradzic z wlaczeniem odkurzacza. Na szczescie zadzwonilam do mojej kolezanki i ona mi podpowiedziala, ze moze ustrojstwo jest przelaczone "na rure" i dlatego nie ciagnie. Miala racje, tylko nastepne 15 minut mi sie zeszlo, zanim znalazlam ten przelacznik z rury na szczotke:) Oczywiscie nie przyznalam sie Wspanialemu, bo moze chcialby mnie zapoznac blizej z odkurzaczem, a co za tym idzie przestal sam sprzatac.
OdpowiedzUsuń:-)))))))
OdpowiedzUsuńmoje zjanome w dzien kobiet robią babski wieczór i piją domowe wino z czarnej porzeczki. zazdroszczę im:).
ja jakoś nie bardzo wierzę w to wychowywanie przez kobietę ( przez mężczyznę zresztą też) może sama mam za mało środków dydaktycznych? nigdy zresztą nie próbowałam wychowywać, choć mówię wprost, jeśli coś mi nie pasuje. a może dostał mi się egzemplarz odporny na działania wychowawcze hehe
OdpowiedzUsuńto ja Tobie życzę żony...ale hola hola...tylko od święta oczywiście :)
OdpowiedzUsuńCudowna jesteś! Ja zostanę Twoją żoną :))))))
OdpowiedzUsuń;)
Zazdroszczę tym, które potrafią sobie wychować TŻ na użyteczne domowo zwierzę. U mnie prośba o włączenie się do prac domowych typu zmywanie naczyń (TŻ nie gotuje, bo nawet wodę na herbatę potrafi przypalić), zamiatanie (nie odkurza, bo spalił odkurzacz), wyjęcie prania z pralki (nie włącza pralki bo kiedyś zapomniał odkręcić wodę i pralkę szlag trafił), spotkało się z ze zdziwionym "Przecież ci pomagam!!!". Na pytanie, kiedy w takim razie ostatni raz pozmywał po sobie choć talerzyk, zareagował świętym oburzeniem, że czepiam się szczegółów. I o ile mój TŻ jest najfajniejszym facetem, jakiego znam, to jednak - oprócz niego - też chciałabym mieć żonę. Bo ja też nienawidzę gotować.
OdpowiedzUsuńHa ha ha:) Dobre...:)
OdpowiedzUsuńMiłego popołudnia jeszcze:)
stajesz się moj a idolką.......:):):):):)to niedobrze:):):)
OdpowiedzUsuńGosia kot ma chyba biegunkę.Tak, a na podstawie czego tak twierdzisz? Bo narobiła koło kuwety... I co ? i to dziwnie wygląda....Otwieram drzwi do łazienki, zaglądam ( FUJ!!!!!!) śmierdzi tak, jakby tego kota rozerwało a nie tylko miał biegunkę.Odkąd tak tu śmierdzi-pytam? A śmierdzi? nie zaglądałem tam od rana. WSZYSTKO NA TEN TEMAT.
OdpowiedzUsuńHahahahahahahaha no właśnie przestań rodzić potomostwo i idź spać , w końcu mogłabyś znaleźć coś lepszego do roboty :):):):):) Usmiałam się :):):):) Ale żony to ja bym nie chciała , bo co gdybym trafiła na ...siebie ??? Tylko siąść i płakać normalnie :):):):):)
OdpowiedzUsuńja to chyba muszę napisać porządną notkę o KOBIETACH :) ale to kiedyś tam, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPieprzu, rzadko się śmieję na głos, ale po przeczytaniu powyższego - musiałam, chcąc nie chcąc :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpost został usunięty przez autora, bo autor ma sklerozę i zapomniał, że już mniej więcej to samo w komentarzach napisał wczoraj ;-))
OdpowiedzUsuńHahaha...Emma - cierpisz na to samo co ja - czytanie nadmiernej ilości blogów - czytam w biegu, nie zawsze mam czas zostawić komentarz, a później nie jestem pewna czy napisałam czy nie:)Ten usunięty post zdołał do mnie dojść i widzę, że wczoraj myślałaś dokładnie tak samo jak dziś!:))))))))))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoje Szczęście gotuje. Gotuje smacznie i z namiętnością. Niestety ogrom zabrudzeń jest przy tym tak wielki, że czasem żałuję, że ja do gotowania mam awersję. Sprzątam oczywiście ja. Sprzątam, zmywam, piorę, prasuję, odkurzam... Umycie po sobie chociażby kubka dla Niego jest niewykonalne. Leżę pod kocem, mam temperaturę, dreszcze i nie jestem w stanie zwlec się z łóżka. Rano słyszę - pozmywam, zaraz pozmywam! Po południu - tylko wypiję kawę i już idę zmywać! Wieczorem brudne naczynia zajmują większość kuchni bo pojemność zlewu okazała się ograniczona. Wstaję z łóżka, ledwo doczłapuję się do kuchni, podwijam rękawy i biorę się do roboty. - No przecież mówiłem ci, że ja to pozmywam!
OdpowiedzUsuńKochanie, tak źle się dzisiaj czuję, nie mógłbyś poodkurzać? - Oszalałaś, kobieto?! Przecież tu jest czysto! Taaak... Dla Niego zawsze jest czysto... Mnie czasem przydałaby się żona :)
Wychowywanie chłopa przez żonę nie za bardzo się sprawdza. Mój egzemplarz jest potwornym bałaganiarzem i jest to cecha wyniesiona z domu. 13 lat w z tym walczę ale to walka z wiatrakami.
Haha:) Anonimowy - mamy tego samego męża - mój zmywa wieczorem - przez cały dzień gary grzecznie czekają:) Ponieważ wychodzę do pracy zazwyczaj w południe, a wracam około 22 to zaczęłam się uodparniać na to kompulsywne łapanie się za ścierę i ludwika. Spokojnie biorę na wstrzymanie:)
OdpowiedzUsuńA mój mąż gotuje tak:
http://czarnypieprz.blogspot.com/2010/02/pan-bog-stworzy-jedzenie-diabe-kucharzy.html
W 1999??Nie może być:))) Niespotykanie spokojna kobieta z Ciebie.Musisz trenować sztuki walki albo jesteś zapamiętałą joginką:) Gdzieś przecież "wścik" musi znajdować ujście. serdeczności:))
OdpowiedzUsuńNika - Gram w bardzo krwawe gry na komputerze i czytam bardzo mroczną i krwawa literaturę - to mi pomaga:)
OdpowiedzUsuńO kobieto o anielskiej cierpliwości... czytając nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać... więc popłakałam się ze śmiechu :D przydałaby się instrukcja obsługi faceta z przykładami jeszcze na długo przed ślubem - dlaczego MY musimy wszystkiego uczyć się na błędach!!! NO!?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Ad.1 Mężczyzna Twojego Życia rozpoczął akcję pierwszej pomocy od wywiadu.
OdpowiedzUsuńAd.2 Należało poczekać do godziny jedenastej, ale Ty uparta jesteś.
Ad.3 Mężczyzna Twojego Życia wykazał się równowagą emocjonalną oraz zaufaniem do personelu medycznego.
Ad.4 To był sposób na wyrażenie podziwu dla Twego sprawnego działania.
Qrka to mój egzemplarz jakiś wybrakowany, albo starszy model bo nie ma funkcji masażu stóp ;))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmaz do kolezanki, ktora wlasnie wypiera cztery kilo: ja rozumiem ze cie boli, ale ten krzyk to chyba przesada
OdpowiedzUsuńPieprzu, mnie weź!!!
OdpowiedzUsuńJa się już lepiej czuję i będę bardz dobrom żonkom :-)
p.s nie czytam tych treli moreli,bo i tak wiem wszystko,ja nie musze czytać nic,mądrość po MAMUSII i tak wszytko po łepkach i co wyszło po tylu latach,że wygrałam,choć wcale nie musze,bo co mi tam...od małego byłam dorosła i czekam na moją bratanice OLIWUNIE KOCHANĄ i kubusia...
OdpowiedzUsuń