Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.
środa, 24 lutego 2010
Kto nigdy nie był dzieckiem, nie może stać się dorosłym czyli tylko dzieci wiedzą, czego szukają
Tak się złożyło, że musiałam przespać noc w domu moich własnych, kochanych Rodziców /z dużej litery bo wybitnie kochani są/. Wieczór był jeszcze wczesny kiedy dotarłam do ich niedużego, ciepłego mieszkanka zakotwiczonego gdzieś wysoko pod niebem /co oznacza 4 piętro bez windy i konieczność wspinaczki z wywieszonym jęzorem/. Zadzwoniłam, i w progu niemal natychmiast stanęła uśmiechnięta Moja Mamusia, w wersji nocnej. Muszę koniecznie dodać, że Moja Mamusia jest z tej bajki, w której mamusie są zawsze uśmiechnięte i cieszą się na wasz widok.
- Jesteś! Wchodź, wchodź, czekamy! Już się martwiłam dlaczego tak długo cię nie ma.
Wślizgnęłam się do środka, powiesiłam kurtkę na wieszaku, buty odstawiłam do szafki, a teczkę rzuciłam w kąt. Ach…dom, rodzinny dom. Co prawda, w tym akurat nigdy nie mieszkałam ale zapach pozostał ten sam. W końcu – „Tam dom gdzie serce twoje”.
- Tata ogląda mecz – wyszeptała Moja Mamusia popychając mnie lekko lecz wyjątkowo skutecznie w stronę kuchni – A my sobie tutaj pogadamy. Opowiadaj co słychać!
Rozpoczęłam sprawozdanie z kilku ostatnich dni. Najpierw się wyżaliłam, potem pochwaliłam, sprzedałam kilka mrożących krew historii (jak np. przejechanie pod okiem kamery ze zbyt dużą prędkością lub problemy żołądkowe psa starszego), wdałam się w roztrząsanie sytuacji mieszkaniowej jednej znajomej i zorientowałam się, że nikt mnie nie słucha a mama wpatruje się uporczywie w moją grzywkę.
- CO? – Spytałam mało inteligentnie uroczo zezując w górę aż do bólu lewej gałki ocznej.
- Nic, nic…mów, mów, patrzę tylko bo tak ci jakoś ostatnio te włosy dziwnie przystrzygła ta fryzjerka. Może i nawet ładnie. Może…ale …ja to lubiłam jak byłaś obcięta na pazika.
- Maaaamo – jęknęłam z głębi serca– miałam wtedy 10 lat!
- Ale wszyscy mówili, że ślicznie wyglądasz. Powinnaś się koniecznie obciąć na pazika jak Mireille Mathieu – rozmarzyła się Moja Mamusia
- Maaaamooo!!! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- No oczywiście, że cię słucham! Ale nie ma co siedzieć, już 22.00 czas spać!- zakrzyknęła zachęcająco mama niemal klaszcząc w dłonie - Przygotowałam ci łóżko w stołowym. Umyj się, włóż piżamę i do łóżka. Tylko się nie pluskaj za długo bo ludzie pomyślą, że pierzesz po nocy!
Tato był bardziej wyrozumiały.
- Daj jej spokój, to nie jest małe dziecko, pewnie zaraz zostanie babcią – dołożył uroczo do pieca - Do północy może sobie spokojnie posiedzieć. Ja dopilnuję.
Wypełniwszy swoje główne wieczorne zadania Moja Mamusia życzyła nam dobrej nocy i zniknęła za drzwiami sypialni a ja postanowiłam sprawdzić sobie pocztę, co robię zwykle wieczorem po powrocie z pracy.
- Tato, chciałabym użyć komputera. – szepnęłam śpiącemu na fotelu Mojemu Tatusiowi.
- Teraz? – ocknął się natychmiast - Jest prawie 23.00 , kto o tej porze urzęduje na komputerze? Tam już nic nie działa. Jutro CI WŁĄCZĘ.
Wykąpana i różowa jak młode prosię poczułam jakiś niedosyt. No tak, w domu o tej porze mąż czekał na mnie z „powrotną kawką” i „kolacyjką”. Na paluszkach dotarłam do kuchni i postawiłam wodę na gazie, zdążyłam nawet zalać do połowy czarną maź w szklance kiedy…brzęknęła klamka i mamusia była przy mnie, naciągając na siebie szlafrok w motyle.
- Co ty robisz? Kawę? O 22?!!! Chyba zwariowałaś kochanie - nakrzyczała szeptem - Proszę natychmiast to zostawić i iść do łóżka. Mleczka ci dam na noc, z miodkiem albo meliski ci zaparzę – uśmiechnęła się słodko mamusia i natychmiast zakręciła po maleńkiej kuchni wylewając moją kawusię-jedyną-nocną do zlewu jedną ręką i otwierając szafkę z ziołami drugą.
Pokrzepiona nieco rozcieńczonym zielskiem, odczekałam aż mamusia zniknie w pieczarze i postanowiłam zakraść się do kuchni raz jeszcze aby skonsumować co - nieco przed udaniem się na spoczynek. Udając podstępnie, że otwieram drzwi do WC skręciłam niespodziewanie i lisio w stronę kuchni. Otworzyłam lodówkę i mój wzrok spoczął na nieźle wypasionej swojskiej leżącej jak hurysa na półce i mrugającej do mnie zachęcająco. Nie tracąc czasu na szukanie noża ukręciłam ślicznotce łeb. Niestety mamusia już była za mną dopinając peniuar na piersi.
- Będziesz teraz jadła??? – wykrzywiła się brzydko co kompletnie do niej nie pasowało- To bardzo niezdrowo objadać się na noc. Jabłuszko ci pokroję, idź zaraz ci przyniosę – wyjęła pięknie pachnące kiełbasisko z mojej zatłuszczonej dłoni, wytarła moją rękę ręcznikiem kuchennym, a kiełbaskę odesłała z powrotem na półkę. Miałam wrażenie, że ta brzuchata zołza wystawiła w moja stronę środkowy, kiełbasiany palec.
Powlokłam się ze spuszczoną głową do stołowego. Jabłuszko nadeszło chwilę później, było pomarszczone i jakby lekko obrażone. Zatopiłam w nim zęby perwersyjnie głęboko, nawet nie jęknęło.
Nieco zła (bo nadal głodna) postanowiłam oddać się pracy umysłowej. Wyciągnęłam księgi mądrości i ułożyłam się wygodnie w trzeszczącej od krochmalu pościeli. Praca wciągnęła mnie na tyle, że nie zwracałam uwagi na krzyki dochodzące od strony telewizora, gdzie banda amerykańskich wyrostków pacyfikowała właśnie jakiegoś staruszka. Tatuś posapywał miarowo, zegary tykały w takt jego „chrrrr –pufff”.
Punkt 24.00 telewizor poszedł spać. Tato wstał z wigorem młodej sprężyny z fotela, powiedział DOBRANOC, zgasił światło i wyszedł z pokoju pozostawiając mnie z głupią miną i rozłożoną książką na poduszce, w kompletnych ciemnościach. Cóż było robić, książkę odłożyłam na podłogę, ciało zwinęłam w maleńki kłębek na wykrochmalonej pościeli i bezwstydnie oddałam się Morfeuszowi. Śniła mi się kiełbasa obcięta na pazika, tańcząca flamenco z Moim Tatą, a Moja Mamusia przygrywała im na tamburynie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jakież to prawdziwe! :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę... znowu mogłaś się poczuć jak dziecko :)Tylko tej kiełbasy szkoda :D
OdpowiedzUsuńIdę zagrzać mleczko, jest dokładnie 22.03 :D
OdpowiedzUsuń:-) Świetne. "Urzędowanie przy komputerze" i chrapanie przed tv jest takie... uniwersalne, powiedziałabym.
OdpowiedzUsuńSuper! u mnie na chacie to rodzice urzędują do późnych godzin nocno-porannych, surfując po allegro ;D a tato je kolację o 24 i to właśnie najczęściej jest swojska i to na gorąco...
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=qtFDabrkQpA
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć, Pieprzowa jak ta lala :)))
Ps. Mirelle, powiedz "RRRRRRRRRRRRRRRR" ;))))
nie ma to jak dawka dobrego humoru przed snem :D
OdpowiedzUsuńsen rewelacja ;))
idę coś zjeść :D
I to mnie właśnie przeraża w związku z ewentualnością zamieszkania u Seniorów, którzy już bardzo starzy oboje....
OdpowiedzUsuńco Ty masz do Mireille Mathieu ładny pazik...coś mi się godziny nie zgadzają...tata nie każe ci użyć komputera o 23...potem mama zabrania jeść o 22...coś tu nie tak...co czytałaś?
OdpowiedzUsuńJak Ci tę grzywkę obciął fryzjer?:))))
OdpowiedzUsuńDzięki za uśmiech o poranku:)
Magenta, davidian - dzięki za mleczko, spałam po nim jak ta lala - a MiLeL wiecznie ŻYWA.
OdpowiedzUsuńDoro - może twoi rodzice to inny rocznik:)
riverman - dla mojej mamy 22 to godzina graniczna. Wszystko co jest po to "po 22".:)Nie czepiaj się, mogrenę wczoraj miałam i otaczały mnie kiełbasiane wizje.
Ida - haha...koniecznie wrzucę kiedyś zdjęcie, grzywka była w kształcie właśnie jak u Mireille, natomiast mamusia poprosiła o to żeby sięgała do połowy czoła - tego się nie zapomina:)
zgaga - to jeszcze nic - ja zamieszkałam ostatnio Z TEŚCIOWĄ - to dopiero hardcore.
wszystkim dziękuję za uwagę:))
cudnie:))) nie ma to jak dom słit dom;-))
OdpowiedzUsuńuwielbiam rodziców, którzy katują swoją dobrocią :)) moi w podobnym deseniu, i pazik i telewizor, tylko jedzenie by mi wpychali do gardła o każdej porze dnia i nocy i jeszcze kijem dopychali:))
OdpowiedzUsuńOj, u mnie to nocne marki i pogaduchy z kawą... i nalewką malinową... a tatę od komputera i kart to siłą!
OdpowiedzUsuńDlatego trochę współczuję...
Właśnie takie akcje uświadamiają jak bardzo ich kochamy (w sensie że rodziców) i przypominają, dlaczego tak bardzo cieszymy się, że nie musimy z nimi mieszkać.
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Gosiu:) dokładnie o to mi chodziło:)
OdpowiedzUsuńDzizas, Ty chyba moja kuzynka jestes:)) Bo ja czytam o Twojej Maumusce, to wypisz wymaluj moja Cioteczka:))) A pazika se machnij, tak Ci ladnie bylo;P
OdpowiedzUsuńNo muszę powiedzieć że zaintrygowała mnie ta grzywka ;))) Czytając miałem wrażenie że czytam o własnej mamie chyba wszystkie są takie same i nigdy nie zauważą że ich dzieci tzn. my już trochę urosły. :))
OdpowiedzUsuńKomiczne perturbacje. Jeśli to nie fikcja literacka, to pozostaje mi się uśmiechnąć, ale ze współczuciem. :-)
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podoba, jak tak sobie leżysz w łóżeczku z tym mońkiem, a rodzice tak stoją nad Tobą z troskliwym uśmiechem :D
OdpowiedzUsuńSpodziewa, się właściwie z Twojej strony w każdej chwili jakiegoś numeru rodem z Mikołajka.
hahahahahahaahhhhhaahha
OdpowiedzUsuńPieprz!!!!!
Jesteś tak samo wielka jak twoi rodzice:):):)
ocieram łzy,jak zwykle...:)
A tu:)
OdpowiedzUsuńA ja to nie zapomnę, jak żem się kiedyś do dochtora wybrała. Stoję se w kolejce przy rejestracji, no a przede mną trzydziestoletni, na oko letko zakatarzony facet- Z MAMUSIĄ! Mamusia synka zarejestrowała, poinformowała wszystkich obecnych, jaki to ten jej biedak jest cierpiący, po czym podreptała pod gabinet, gdzie, wepchnąwszy się przed jakąś kobitkę z wczesniejszym numerkiem, po prostu wciągnęła swoją ciut przerośniętą latorośl za sobą do środka. Po czym drzwi się za nimi zamknęły...
No cóż ja też pragnęłabym mieć takich Rodziców, Ty jesteś chyba szczęśliwa, że oni jeszcze martwią się o Ciebie, sądzę że nie są "upierdliwi"
OdpowiedzUsuńa Ty jesteś zadowolona. Pragnęłabym mieć takich "starych" a może byś mi ich na jakiś okres odstąpiła?
Nigdy:) ale mogę się podzielić !
OdpowiedzUsuńC-U-D-O-W-N-E!
OdpowiedzUsuń:)
Ale się śmiałam...Moje mama też mi ostatnio powiedzała że tak ładnie wyglądałam (30 lat temu) jak miałam włosy tzw "Dorothy Hamill".
OdpowiedzUsuńDla rodziców zawsze będziesz ich małą córeczką ,bezradną dziewczyneczką we fryzurce na pazika. I słodkie to i ciutkę straszne:)Szczęśliwy miałaś dom ,miłości i troski pełny po brzegi:)ps. Zaprawdę nie wiem czy podałam adres do siebie. Byłoby mi bardzo miło ,gdybyś chociaż wpadła z wizytą:)le-monde-est-beau.blog.onet.pl:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńI jak tu ich nie kochać? :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie Tata zawsze powtarza: "Nunia (tak, tak, nawet "Niunią" nie jestem, tylko mnie jeszcze przerobił na: Nunię), ty weś co zjic, boś strasznie zbidniała tatusiowi" (mam 172 cm, 70 kg i zawsze rumiane pyski). Albo: "Nunia, czegoś ty sie nie czesała dzisio, przecież to jakby pierun w mietłe szczeluł!". Najśmieszniejsze jest to, że tato jest wciąż młody i przystojny (strasznie się pospieszyli z potomstwem) i ktoś naprawdę patrząc z boku mógłby pomyśleć, że Łociec zwariowali na punkcie dziecka.
OdpowiedzUsuńRewelacja! :)) Nie ma jak u Mamy cichy kąt, ciepły piec ... lalalala
OdpowiedzUsuńCzłowiek przez całe życie dla Nich jest dzieckiem...
i pomyśleć że za parę lat my tak swoim dzieciom urozmaicimy wieczory... :)))
OdpowiedzUsuń