Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Niewinność

Mama mówiła nigdy nie wierz mężczyźnie
Bo to drań i podrywacza kawał.
To cukierek, umaczany w truciźnie,
Będzie tylko brał i nic nie dawał.
Wychowano mnie w ciekawy sposób, na rasowego chłopofoba, a właściwie na chłopofobkę. Odkąd pamiętam chłopcy byli be i nie powinnam się z nimi bawić, a już z pewnością nie w cos tak interesującego jak zabawa w doktora. Nawet więzi rodzinne nie łagodziły tego zakazu, bo moi kuzyni też nie byli odpowiednim towarzystwem, a szczególnie po tym kiedy zaczęli mnie uczyć sprośnych wierszyków i namawiać na fajne zabawy w krzakach. Rosłam sobie więc w poczuciu zagrożenia i mężczyzn postrzegałam jako wilki zębate i kudłate, dybiące na moją cnotę i honor z oczywistym wyłączeniem dziadka, taty i wujka Henryka. Barchanowe majtki, które kazała mi nosić mama były dopełnieniem mojej niedoli i stanowiły coś w rodzaju pasa cnoty, bo musiałam je nosić na rajstopy. Czułam się dzięki nim tak, jakby mama i tata zawsze byli ze mną.
W przedszkolu jeszcze jakoś szło, w szkole natomiast zaczęły się schody. Chłopcy byli wszędzie i dybali z każdego kąta. A jacy przebiegli – torbę ze szkoły ponieśli, podzielili się śniadaniem, oddali najlepszy plakat z „Razem”, wszystko po to aby zawrócić mi w głowie.
Żeby odegnać męski rój nosiłam się garbato, szaro i workowato. Niestety, pomimo całego tego kamuflażu chłopcy ciągle zauważali we mnie dziewczynkę.
Jakby tych wszystkich nieszczęść nie było dosyć, kochali mnie ekshibicjoniści. Pewnie moja bijąca w oczy niewinność była dodatkowym wabikiem. Miałam nawet osobistego zboczeńca, który czekał na mnie w krzakach obok szkoły. Na widok błękitu mojej kurteczki dosiadał roweru i gnał na złamanie karku parkową alejką już w szalonym pędzie rozpinając rozporek i machając czym tam miał na powitanie. Wstydziłam się mężczyzn tak bardzo, i byłam tak dobrze wychowana, że nie potrafiłam zrobić nic innego jak uciekać z przerażeniem w oku – wcześniej oczywiście grzecznie odpowiadając na jego powitanie.
Jak się okazuje nic tak nie przyciąga mężczyzn jak kobieta, która się ich boi. Biegały za mną tłumy. Biegały, bo przed nimi też uciekałam w popłochu. Myślę, że w pamięci wielu naprawdę fajnych chłopaków pozostałam jako kompletna kretynka, która barykadowała się na ich widok w szkolnym WC porzucając wcześniej w panice i z wrzaskiem wszystko co miała w ręku. Ta ofiara losu udawała tez własną nieistniejącą siostrę, która przez telefon lub drzwi informowała surowo, że kretynki nie ma w domu i nie wiadomo kiedy będzie. W tym czasie osiągnęłam już mistrzostwo w imitacji głosów i szybkości podejmowania decyzji – w którą stronę wiać.

8 komentarzy:

  1. Kretynka, zaraz kretynka... ale jaka niewinna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pieprzyk, czemuś Ty jakiś dychotomiczny jest?
    Tyż ci brakło miejsca na Interii na zdjęcia/rysunki?
    Czy może ty od początku masz dwa blogi-symultany, a ja się, bystrzacha, dopiero teraz skapczyłam???

    OdpowiedzUsuń
  3. Pieprzyku, najchętniej to bym Was wszystkich obkarmiła, już dawno wiem, że MOJA miłośc się wyraża poprzez gotowanie. Niewiele rzeczy sprawia mi większą radość, niż patrzenie, jak ktoś ze smakiem je to, co ja ugotowałam.
    P.S. A w która stronę od Krakowa masz te 65 km? Może w moją???

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo, ja mam w prawo (na wschód, przecieŻ wiesz, że TAM JEST CYWILIZACJA!!!).

    OdpowiedzUsuń
  5. Najdroższy Pieprzyku, całkowicie nieświadomie spostponowałam twój rocznik, bo:
    po pierwsze primo: nie wiedzieć czemu sobie ubzdurałam, że Ty MUSISZ być z mojego rocznika, a tyś jest młodzian (zważ, że na dziewczyny z twojego roku to ja patrzyłam z perspektywy 2 klas wyżej!);
    po drugie primo: dziewczyny z tego chłodnego lata odbijały nam chłopaków, co wybaczone być NIE MOŻE! (masz szczęście, żeś Ty nie mieszkała w naszym miasteczku, wendetta trwa do dziś...),
    po trzecie primo: takaś wylaszczona na tym zdjęciu, żeś mię zmyliła, zważywszy na moje zdjęciowe 20 lat, które się objawiły tylko nadętą miną, tom myślała, że Ty na swoim masz co najmniej 18-tkę (notabene: nie dziwię się, że te oczy ucapiły jakiegoś dżazgmana - tak się wtedy mówiło, żadne tam amerykańskie durne "ciacha" - w tych oczach można utonąć, moich nie widać z powodu runa) .
    A lata 80-te były NAJPIENKNIEJSZE, i niech nam kto mówi, co chce!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Marzyniu coś ty kurna płeć zmieniła na Święta?

    OdpowiedzUsuń