Zauważyłam, że większość ludzi cierpi na syndrom po-noworoczny. Wszystko drażni, jest beznadziejne, ludzie się sprzeczają, patrzą na siebie wilkiem, a do marketu się nie dostaniesz.
Mnie też dorwało. Obejrzałam kawałek "Wodzireja' i o mały włos nie zdekapitowałam się jajcarnią.
Wiem, że trzeba podjąć jakieś obietnice dotyczące Nowego Roku, ale się boję bo mam straszliwie silną wole, z którą nie potrafię walczyć. Siedzę sobie na kanapie i wcinam zielone liście szpinaku, a tu nagle moja silna wola, ni z gruszki, ni z pietruszki, budzi się i rozkazuje - Idź i kup jeszcze jednego Bajecznego. - Ja oczywiście próbuję protestować, stawić jej czoła, tłumaczyć...nic z tego, jęzor sobie tylko strzępię. Moja silna wola wygrywa ze mną za każdym razem. I znowu żrę tego Bajecznego, I rozmazuję go sobie na brodzie płacząc żywymi łzami.
Ponieważ jest już 2016 (niech 2015 sfruwa w podskokach, bo był jedną wielką porażką) dla poprawy humoru, jak co roku polecam chłopaków z grupy STEKLOVATA:
Bo życie właśnie takie jest - szczerbate, w obciachowym swetrze, z rozjaśnionymi pasemkami , kretyńską grzywką, ale wciąż sprawia, że się uśmiechamy.
Pamiętajcie, że może mieć także hardcorową wersję niemiecką.
Wszystkiego najlepszego! Jakieś ciepłe słowa chętnie przyjmę.
Wieprzu leżący plackiem w kałuży depresji.
No proszę...a ja już chciałam wywiesić transparent MAM MASŁO ZAMIAST SILNEJ WOLI. Moją porażką jest brak konsekwencji który został mi nawet ostatnio wytknięty. Dlatego mam gdzieś postanowienia noworoczne. Trzymałam się ich najdalej do 4 stycznia.
OdpowiedzUsuńJaga, dziękuję, Twoje wyznanie nieco mnie wyszarpało z kałuży, jednak nie wystarczyło żebym podniosła się na nogi, znaczy na racice:-)
UsuńAle Ty masz przynajmniej jakieś wyrzuty, bo ja nijak w taki stan się wprowadzić nie mogę , ale nie wiem czy mogę to głośno pisać , bo przy wpisie o Sukcesach i porażkach w minionym roku zostałam zdrowo zrugana za niekonsekwencję :)
Usuńja się dziś upodliłam w Cieszynie- ciastem z bezą i agrestem
OdpowiedzUsuńOLQA- a ja dziś tylko 4 talerzami rosołu z makaronem. Juhu!
UsuńKochana, ty bardzo zlej muzyki sluchasz, jesli szukasz podniesienia na duchu. :P
OdpowiedzUsuńDodam, ze wolna wole mam bardzo silna i cwicze tak jak postanowilam, bo jak jak w kazda dobra reklamie, mam dopisane na dole malym drukim, ze codzinnie nie dotyczy dni w ktorych nie mam sily lub ochoty. Tym sposobem nigdy nie lamie swoich postanowien. ;)
I wychodz z tej depresji bo kompletnie ci nie do twarzy! ;)
troche mi sie skladnia porabala ale widomo o co cho. ;)
UsuńLola - mam specjalną listę na Spotify nazywaną - trzymaj się Gabryśka. Specjalnie wyselekcjonowane hity na okazję spadku nastroju. Zapodaję sobie dousznie. Ćwicisz...powiadasz....hmmm
UsuńPieprzu, wcinaj Bajeczne na zdrowie. W tych arktycznych temperaturach Twój organizm po prostu wszelkimi sposobami próbuje się utrzymać przy życiu.
OdpowiedzUsuńPsie w Swetrze - dziękuję, bardzo to do mnie przemawia! Ludzie piją, a ja ratuję się bajecznym! Niech tak będzie:-)
UsuńNo tak, początek roku to zawsze zimny prysznic z gradobiciem, czyli powrót z milutkich pieleszy do rutyny i bieganiny. Najlepiej też rozpocząć nowy rok postanowieniem nie robienia postanowień, które w realu kończą się po trzech dniach i chandrą jako bonusem.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry Pieprzu. Nie istnieje sytuacja tak beznadziejna, żeby węglowodany nie mogły jej poprawić.
Wszystkiego dobrego. Emka
Emko - stokrotne dzięki. Staram się od dwóch dni trzymać dobry poziom węglowodanów. :-) Dobrego Roku!
UsuńŻe też ja ich do tej pory nie znałam!!!!
OdpowiedzUsuńNa stare lata
Zostałam fanką
Steklovata
Bardzo Ci dziekuję i dosiego życzę :)
Ewa
Ewa - z Nowym Rokiem - Nowym Rockiem:-) Na zdrowie i dosiego, oraz dalszych sukcesów w szyciu fajnych ciuchów:-)
UsuńPieprzu, prawo Depresjusza mówi, że jeśli w pierwszych dniach stycznia masz depresję, to cały rok będzie pasmem sukcesów... Albo jakoś tak... ;-)
OdpowiedzUsuńKalino - Jackowski Ty mój (czy jakoś tak)wierzę Ci całkowicie i trzymam kciuki za Twoją przepowiednie!
UsuńKurcze, a ja nie wiem jaką ja mam ta wole. Bo z jednej strony to oan jak ten zespół-szczerbata i pokręona a z drugiej jak sie uprze-to konec. Czy ty wiesz moja droga, że ona ta wola mmoja-i to jej najwiekze oiagniecie- z 5 lat temu w jednego dnia powiedziała stop i tak zostało do dziś. W ten dzień dziwny stop wola ma powiedziała papierokom i alkoholom wszelakim z tiramisiu wlacznie, bo likerek ma w sobie. I tak do dziś. Zero kochanego dymka i zero drineczka, pifka, zekoladki z rumem. Silna nie? Buziole- tez ci życzę
OdpowiedzUsuńHanna - to moja też taka bywa, w jeden dzień rzuciła za mnie cukier, alkoholu nienawidziła od dawna, i kazała mi przestać obgryzać pazury z nerwów. Czasem się narowi, niestety. Podziwiam tę wolę od dymka;-)
Usuńno to moja silna wola się chyba od twojej zaraziła, bo aktualnie siedzę, piję kawę i zagryzam nugatem z marcepanem...ja marcepana nie lubię, ale ona, ta cholera wola tak... no i łap Ciepłe Słowo, bo co tak będziesz siedzieć i ryczeć?
OdpowiedzUsuńO żesz, SZA...to u mnie podobnie, przecież ja rzucilam cukier! Za ciepłe słowo - przytulas:-0)
UsuńTo ja poleżę chwilę z Tobą w tej kałuży, dobra? Tak dla towarzystwa tylko. I klepię Cię po zgrabnym zadku i biorę na lody. Ja wybiorę sobie słony karmel, a Ty? Włóż sobie loda w dekolt, otrzyj rozmazane oko, bo wisz, ja swojego nie mam gdzie włożyć.
OdpowiedzUsuńSkorpionie, moje dziecko, zapewniam, że jest wiele ciekawych zagłębień, w które możesz sobie loda wsadzić.To chodz, pójdziemy na te kody, a ja Cię oświecę. (uśmiechnęła się obleśnie)
UsuńBędę za godzinę. Nastaw wodę na herbatę.
UsuńMoniś, qurcze...herbata stygnie, ciasto się piecze, co z Tobą?
UsuńCzekam w sypialni!
UsuńCzarna Ty w kałuży?? no nie wierzę
OdpowiedzUsuńjeśli by kto kazał wskazać osobę, której wewnętrzny azymut to pogoda ducha, bez wahania paluchem pokażę na Ciebie !! więc mnie tu nie podpuszczaj a i tak zażyczę Ci zdrowia, szczęścia i spełnienia w nowym roku)))
Teatralna - też nie wierzę, pewnie ktoś rzucił na mnie urok! Gramolę się z dołka, tylko trochę się ściany osypują. Cmok, cmok - dziękuję!!!!
UsuńŻartujesz, jaka depresja, chyba za mało bajecznych wtranżoliłaś... Na depresje najlepiej sobie poczytaj... samą siebie. Uśmiejesz się zdrowo a i humor Ci się poprawi. Najlepszego na nowy...
OdpowiedzUsuńSarah - DZIĘKUJĘ, polałaś mi miodem plecy:-) faktycznie, tych bajecznych było zbyt mało!
UsuńJedynie teksty z tego blogu wywoływały u mnie uśmiech w czasie trwającej 1,5 roku i właśnie odchodzącej (wiem, że niestety nie na zawsze) depresji. Dziękuję :)
UsuńMarianno, nawet nie wiesz jak bardzo mi dzisiaj pomogłaś. To ja dziękuję. Naprawdę:-)
UsuńTo bardzo się cieszę. Przeczytałam tutaj wszystko od A do Z, ale do dziś nic nie pisałam, bo w depresji byłam:) Szybkiego wyjścia z dołka Ci życzę.
UsuńNie smutaj się,pamiętasz to powiedzenie "co się łamiesz,co się smucisz,ze wsi jesteś,na wieś wrócisz":)
OdpowiedzUsuńO matko,jak zjesz kilka bajecznych,to nie umrzesz,zrobi sie cieplej,to zawsze mozesz poplywac na basenie,pobiegać i dobrze będzie.Pociesz sie,ze ja na pewno przytyję (choć juz walczę,żeby nie przegiąc)bo jestem zaciążona :)tak wiec,mój plan jest taki,zeby mimo wszystko nie wyglądać jak hipopotam,po drugie,aby nie zemrzeć w lecie,bo jak będą takie upaly jak rok temu,to ja nie wiem...:(((
Kawalkow poslucham na kompie,mnie rozwala ze smiechu przy Sandu Ciorba-disco chyba rumuńskie,czy ciul wie,zawsze mam mega banana,jak oglądam ich teledyski:ppppppp a jakie kreacje,to jest lepsze od kabaretu,nasze disco z pola,to jest cienki Bolek przy ichszejszym:pppp
Glowa do góry!!!
Hej, Głodny Owocu, miło Cię widzieć:-) Wiesz, ja wiem jak to jest być w ciąży letnią porą. Miejmy nadzieję, że lato będzie miłosierne. Trzymam kciuki!!!!! I gratuluję:-)
UsuńCiorba disco ---wowow!
Dzięki Pieprzyku:)Się okaże,jak bardzo to lato będzie milosierne,mąż powiedzial(haha, jakie smieszne)ze w naszym niewykonczonym domu.najzimniej jest w piwnicy,ze zawsze tam mogiem spać.
UsuńA znasz ten ruski kawał?
-Ja nie magu smatrit w twaje głaza..
-To pasmatri mienia w żopu
:)))))
To tak,dla poprawienia humoru.Nie cierpiałam.tego języka i w 4 liceum grozila mi pala na półrocze z tego jednego przedmiotu,musialam zdawać a w sumie trochę slowek pamietam.No i to durne -zapomnitie(zapamiętajcie):p
Ty w kałuży depresji? Skoro jesteś w depresji i masz niezmienne poczucie humoru to w takim razie w co ja wpadam co jakiś czas??? Bo to depresja nie jest na pewno!
OdpowiedzUsuńAle jako, że każdy kolejny rok ma być lepszy to Ci życzę mniejszej kałuży (tej od depresji).
Zante....no właśnie!!!! Przecież ja nie miewam depresji do diaska! Może się zawiesiłam i wymagam resetu? Buźka!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZostawiam Ci 'Ja walę' i idę sobie
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=X-DDknSzELI
kiss na nowy rok :)
Marharithes - to było mocne, potrząsnęło mną! Dziękuję:-) a jak pięknie tańczą!
UsuńTo chyba prześmiewczy bollywood, bo jak nie, to ech...
UsuńA co to jest wola?
OdpowiedzUsuńbo ja sie takimi drobiazgami nie przejmuje. Jesli jakas wola nawet jest to ona sobie a ja sobie:))
Stardust - Ty nie bierzesz udziału w zawodach, nie umiesz się odpowiednio użalać na sobą! (zazdraszczam)
UsuńNo to cieple słowa ślę-ę-ę,
OdpowiedzUsuńpodskakując na jednej nodze ;-)
bo niby coś trzeba robić w kwestii chudnięcia
i ogólnej poprawy stanu fizycznego...
Na razie powzięłam postanowienie niejedzenia dzików aż do wakacyjnego wyjazdu, gdzie dzikom się nie sposób oprzeć ;-p
NIEmałe wyjaśnienie:
UsuńPrzed świętami mąż kupił trzy kremówki (trzyosobową rodzinę mam),
ale nie pochwalił się tym i leżały nierozpakowane pól dnia.
Córka odkryła, mnie poinformowała, ale akurat męża nie było w domu, więc zapakowałyśmy je
je z powrotem.
Gdy mąż wrócił, zapytałam DLACZEGO kupił te puste/tłuste kalorie?
JAAAA? - zapytał mąż,
po czym opowiedział mi dowcip:
Idzie kłusownik przez las, niosąc na barkach dzika. Spotyka leśniczego, który go zagaduje:
- Kłusuje się, co?
- Ja? Skądże znowu, tylko spaceruję.
- A ten dzik? - drąży leśniczy.
Kłusownik zerka na to, co podtrzymuje rękami, podskakuje i woła przestraszony:
- O matko! Dzik!
No i od wtedy mówię do męża: "tylko nie kupuj dzika" ;-)
Bubo, przypomniałaś mi mój ulubiony dowcip sprzed lat. Tylko mój kłusownik nosił sarnę!!! Ja też sobie coś obiecałam, zobaczymy na ile będę brała siebie na poważnie:-)
Usuńhy hy hy :)))) sie urecholilam, uwielbiam takie absurdalne kawaly :)))
UsuńA mozna zastosowac ta metode do malzonka pytajacego o ladunek nowych, cieplych swetrów w mych objeciach?
Doktor Pasikonik miał słabą silną wolę. Działała tak samo jak Twoja.
OdpowiedzUsuńDroga G., podlegasz normalnemu zjawisku. Nowy Rok to jak urodziny. Taki dzień, który Ci przypomina, że znowu, kurna/fuck, czas minął i nie zrobiło się rzeczy, które warto by i, niestety/k'sożolieniju, tego czasu już nie da się odzyskać, jak barszczu puszczonego przez durszlak w zlew, zamiast do garnka. A potem mówimy sobie, że przecież to normalne i wszyscy tak mają, więc o co chodzi? W końcu mimo 2016 dziś jesteś tak samo fajna jak w 2015 a nawet bardziej i to niewątpliwie, bynajmniej. Się wstaje z kałuży, otrząsa jak pies po wyjściu z bajora (co za radość ochlapać wszystkich i udawać, że nic :) i biegnie truchcikiem. Ku słońcu. A ja idu, szagaju po Moskwie i ja jeszczo proiti smogu...
:)
PS. Dziękuję za przypomnienie słowami pieśni, że zapomnić to znaczy zapamiętać :)
Ove - zrobiłam (cudzymi ręcami) jogurtowca o 1 nad ranem, zjadłam oglądając Fight Tracker/ akurat skupili się na samolotach lecących z Barbadosu i innych równie przyjemnych okolic na Gatwick. I jakoś czuję, że zaczynam wychodzić z kałuży. Tylko...zimno, qurka wodna!
UsuńSMOGU -to stanowczo jednak nie!
Jeny, ja to nigdy nie postanawiałam sobie niczego wraz z żadnym nowym rokiem. Nigdy. Nie wiem, czy to wyraz silnej, czy słabej woli...? Żeby zaś wyciągnąć Wieprza leżącego plackiem w kałuży depresji, należy tego placka zjeść, a chętnych na pewno nie brak (zresztą na wieprze też ;-)). Niech Cię otucha nie opuszcza!!!
OdpowiedzUsuńAmisha - niech moc będzie z Tobą:-))) Dziękuję. Brak postanowień jest dobry, nie frustruje.
UsuńJedz, jedz, co masz nie jeść. Ja dziś właśnie w porze wystawiania paszy na stół rzuciłam do syna mechanicznie (bo syn z tych niechętnie jedzących): "Dziecko, jedz ten obiad - chyba że chcesz, żeby to on zjadł ciebie". Skąd mi to przyszło do głowy, tego nie wiem, mój mózg kaprawy często żyje jednak własnym życiem. Co ciekawsze, syn się wcale nie zdziwił. No, ale w kwestii Bajecznych to już teraz wiesz, z dwojga złego...
OdpowiedzUsuńMój rok 2015 zapowiadał się bardzo smętnie, bo kolejna emigracja, powtórna do Juesendej... oględnie powiem, że nie uśmiechało mi się. No, ale patrz, tym razem jest całkiem fajnie. Rodzice byli jesienią i przywieźli Bajeczne (i Pierroty), my teraz na święta byliśmy w Polsce, świat się dalej kręci, na dwóch swoich końcach. No i dobrze jest, nigdy nie jest nudno, i raczej na wesoło, więc nie narzekam. Nno.
Natchnęłaś mnie i wygrzebałam skądykt jakiegoś ostatniego Michałka z Polski :)
Mła!
Marchewko, wiem bo zaglądam. Nie mogę sobie odmówić spojrzenia na mojego ulubionego chłopca o smacznym kolorze skóry, mniam:-) I chałupa piękna, i Tobie nic nie brakuje, oj nie. Na dodatek wyglądasz na osobę, która może jeść te Michałki zamiast normalnych posiłków i nadal wbijać się w swoje dzinsy. Pozdrawiam Was oboje:-)
UsuńNo kochana, jak 2015 byl do dupy, to 2016 MUSI byc dobry, inaczej byc nie moze. A czekolada jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodzila, wiec wiesz.
OdpowiedzUsuńRaciczkom tez spokojnie daj troche odpoczac, jak odsapna, to same Cie postawia do pionu. Tak to juz jest, ze idziemy przez to zycie co prawda do przodu, ale po sinusoidzie ;)
Diable - dziękuję:-) I niech Ci się darzy na ten Nowy Rok!!!
UsuńChyba przestanę czytać zaległe feedly, bo gdzie nie wejdę tam deprechy. Ale, że minus z minusem, a plus z plusem, to dokładam swoją, przełamuję Twoją i razem wychodzimy na prostą. Sztama? :D
OdpowiedzUsuń