Jak bardzo można oszaleć z miłości?
Wydawało mi się, że wiem już wszystko na ten temat, a moje lata doświadczeń (głównie cudzych) i tony literatury, powodują, że nic nie będzie w stanie mnie zaskoczyć
Błąd! Naiwnaś Gabryśka, zagubiona w tym świecie jak dziecko we mgle.
Są bowiem na świecie rzeczy, o których filozofom się nie śniło, a co dopiero takiemu pyłkowi w kosmosie, takiemu puszkowi na wietrze jak ja. I taka właśnie trudna do zrozumienia historia, wpadła ostatnio w moje ręce. Sprawdzałam kilkukrotnie - jest prawdziwa, a zdjęcia potwierdzające szaleństwo, można sobie odnaleźć w internecie. Historia miłosna, chociaż tak naprawdę, dla mnie samej od miłości oddalona o lata świetlne.
Wyobraźmy sobie jurną, jędrną, zdrową serem i czekoladą Szwajcarkę w kwiecie wieku, której pieniądze pozwalają na podróż z narzeczonym do Kenii. Tam właśnie w promieniach zachodzącego słońca (ale kicz!), na promie z miejscowości X do Y spostrzega siedzącego na barierce półnagiego Masaja i zapada na ciężką postać swędzącej miłości, po której tylko Masaj może ją podrapać . Zakochuje się natychmiast i nieodwołalnie, na śmierć i życie, a nawet na przysięgę małżeńską. Narzeczonego w trybie natychmiastowym odstawia na bok, i omdlewa z pożądania, kiedy udaje jej się natrafić na trop tambylca.
Z ogromną determinacją, graniczącą z opętaniem dowiaduje się jak też ma na imię hebanowy Amor, co przy braku wspólnego języka nie jest sprawą prostą, i załamana wraca do kraju, jako że bilet powrotny został wykupiony już wcześniej. Pomimo, że Szwajcaria wydaje nam się krainą mlekiem i miodem płynąca, nasza bohaterka cierpi tam niewymownie, serce jej krwawi i tęskni do pięknego Masaja, chociaż zdołała wymienić z nim tylko około 4 słów. - No problem! Hello!Hakuna Matata! Ciężko zakochana, sprzedaje cały szwajcarski kram, rezygnuje z sera i jak śmiercionośna strzała ściga wybrańca, który akurat wypasał kozy na drugiej półkuli, aby rzucić mu się w zdziwione, muskularne ramiona i wyszeptać - Bierz mnie Tarzanie. Jam Twoja Jane.
Masaj wziął co mu się w ręce wepchało, tym bardziej, że dysponowało niezłą gotówką, i skonsumował tak szybko jak tylko potrafił.(dokładnie pięcioma pchnięciami i trzema chrumknięciami - hmmm...człowiek miał jednak nadzieję na więcej finezji) I chciało by się rzec -i żyli w chacie z łajna krowiego długo i szczęśliwie, wypasając kozy i zaplatając sobie nawzajem warkoczyki. Niestety, jak można było przypuszczać - nic z tego, chociaż do ślubu kwiatuszek doprowadził.
Moim zdaniem, Szwajcarska globtroterka nie przerobiła dokładnie lekcji z okresu bycia nastolatką, kiedy człowiek wiesza na ścianie plakaty jakiegoś wyjącego odmieńca łamanego przez łysego szakala, i omdlewa dla niego z "miłości", dodając do papierowego obrazka wszystkie cudowne cechy charakteru, jakie tylko jest w stanie sobie wyobrazić. Oczywiście w życiu nie przyjdzie nastoletniej dziuni (czyli nam samym) do głowy, że szakal może być - leniwy, kłamliwy, obleśny, że pewnie mu się głośno odbija, a nawet śmierdzą mu stopy. Żadnemu bóstwu stopy nigdy nie śmierdziały, a więc i naszemu z pewnością też nie mogą.
Jestem w stanie wyobrazić sobie co też roiło się naszej pannie Hoffman w głowie, z pewnością wyglądało to tak:
....leżę sobie z pięknym Masajem, na plaży w Mombassa, na dowolnie wybranym boku. Co chwilę donoszą mi tace z owocami, po dekolcie cieknie mi sex on the beach, w oddali ktoś przygrywa na bębenku, a my przytuleni do siebie całujemy się od ranka do wieczora, i oddajemy się dzikim rozkoszom wyuzdania. Masaj pokazuje mi czarne ars amandi, , którego mój króliczek w życiu nie oglądał. Umieram z rozkoszy, ktoś nuci pod palmami...Ayaya Coco Jumbo, Ayaya...
I ogólnie jest super!
Tymczasem, jest kilka rzeczy, które ten cudowny sen bidulce troszku zamazały, rozbebłały, i zrobiły z niego kiszkę kaszaną. Przed wydaniem się za Masaja należy bowiem wziąć pod uwagę, że:
- Masajowie się nie całują.( auuu...5 pchnięc bez całowania i już?)
- Masajski język to nie niemiecki, angielski też nie.
- Masajowie nie dotykają cudzych genitaliów i nie lubią żeby ich były dotykane.(żadnego dzyń, dzyń dęcia w trąbkę, macania dzidy, ssania pierożka)
- Masaja nie pogłaszczesz po twarzy. (po pierwsze zniszczysz mu makijaż, a po drugie to nie uchodzi i możesz dostać dzidą przez wnętrzności)
-Masaj może mieć wiele żon.( a wiele z nich będzie młodszych od ciebie trzy razy)
- Masajscy mężczyźni nie jadają z babami.
- Masajski wojownik głównie siedzi w buszu z innymi chłopami i knuje, albo wypasa kozy dwie Sachary dalej.
-Masajskie kobiety są przed ślubem obrzezane.( a to niespodzianka, i co ty na to fraulein?)
-Masajowie żywią się mlekiem, mięsem i krowią krwią (jeszcze cieplutką)
- Chata Masaja jest uszczelniona krowim łajnem, i sięga nam gdzieś tak do kolan.
- Masajski chłop żuje liście jakiegoś świństwa i odpluwa dookoła, zwykle na podłogę chaty.
- Tak, w Afryce jest wiele much, jeszcze więcej, i więcej. Ale i tak ilość much nie dorasta do pięt ilości komarów.
- Lew, słoń, i inna gadzina, którą bezpiecznie ogląda się w zoo, może nam nieco utrudnić życie jeśli nasza chata znajduje się na głębokiej prowincji.
- W chacie Masaja brak pryszniców, wodę nosi się w kanistrach, czasem kilka kilometrów.
- Jeśli nawet masz pieniądze, nie oznacza to jeszcze, że w sklepach jest jedzenie.
- Na masajskim zadupiu nie ma szpitala, a w najbliższym niekoniecznie są leki, a jeśli są to i tak niekoniecznie je dostaniesz, a jeśli dostaniesz to nie znaczy, że są odpowiednie dla Ciebie fiołku alpejski.
-Ciężko żyje się z facetem, który nigdy w życiu nie nosił spodni, a jego sandały zrobione są ze starych opon samochodowych, i który ma na sobie więcej biżuterii niż ty miałaś przez całe życie.
Ja widać zostaje nam tylko matata, matata, matata...
Jak to się skończyło? Oczywiście zgodnie z przewidywaniami, nasza Szwajcarka po trzech latach dała dyla w Alpy, zabierając ze sobą świerzb, malarię, niewydolność nerek, anemię, i jeszcze parę innych interesujących chorób, a także córkę.
Morał:
W sumie, faceci są wszędzie tacy sami - niby z niego piękny Masaj, a pije, kłamie, jest zazdrosny, wydaje twoją kasę - identycznie jak Kowalski co to mieszka dwa domy dalej. Czy warto jeździć do Afryki aby się o tym przekonać? Przy Kowalskim mniej byłabym narażona na ten świerzb i malarię. No, i Kowalski nie kazałby mi się obrzezać, jeść mięsa z kozy, a także robić kupę jedynie za miastem i podcierać się kamykiem. Wybieram Kowalskiego!
Nie wiem dlaczego ale właśnie ta piosenka kojarzy mi się z przeczytaną książką...
Masaj jest piękny, Masaj uroczy...Masaju powiedz mi czy kochasz mnie...
Wieprzu, wciąż nieobrzezany, radosny jak norka bo z toaletą 4 metry dalej i zapasami papieru toaletowego.
Drogi Pieprzu,
OdpowiedzUsuńO tej pani wyrażał się nie będę, bo i gadać nie ma o czym. Smutne, że ktoś może być taki durny. Mam nadzieję, że przejadą się po niej czytelniczki :)
Ośmielę się zasugerować, byś napisała słownik pojęć erotycznych. Bardzo by się przydał w naszym języku, gdzie króluje albo wulgarność, albo medycyna. Więcej takich "dzyń, dzyń","dęcia w trąbkę" :) Twój słownik nie musi zawierać tłumaczeń. Wystarczą pojęcia. Są bardzo czytelne :)
Oddzielne pozdrowienia dla Artysty, za przeuroczy obrazek na dziś. Jestem roześmiany i wzruszony. Tak lubię najbardziej :)
Ove - jak odpisałam teatralnej - pomyślę o kursie przez Skype, muszę jeszcze tylko załapać jakiegoś męskiego modela:-)
UsuńArtysta wije się z rozkoszy, jako i ja czynię!
Czarna ))))) co Ty czytasz o buchacha i ha
OdpowiedzUsuńuśmiałam się i z Twojej recenzji i znalazłam inne nieco mniej śmieszne ale za to ino miazga po tej pożal się boże literaturze została.
Oraz zgadzam się z przedmówcą napisz słownik erotyczny!!! masz dar ))))))
teatralna - ja jak ten Masaj, pchało się do mnie to wzięłam. 5 zł tylko, a więc szkoda było nie skorzystać:-)
UsuńSłownika to nie, ale mogłabym jakiś kurs poprowadzić na żywych modelach...
Ale za to jaki piękny kolor skóry musi mieć teraz córeczka ;-)
OdpowiedzUsuńCóreczka ma już ćwierć wieku i jest czekoladowa, zdjęcia dostępne w internecie. Spotkanie po 20 latach....
UsuńTeż wybrała Masaja? ;-)
UsuńKalina - pewnie wybierze coś bardziej egzotycznego i powstanie seria pt. " Pół Masajka na biegunie"
UsuńBiałego niedźwiedzia?!
Usuńmrrrauuu..ten to dopiero jest egzotyczny...
UsuńPieprzu, są jeszcze jasne strony tej malarii ze świerzbem - KASA! Trzy tomy wypocin coś między Harlequinem i Halikiem, tłumaczenia na kilkadziesiąt języków - wszak to romans jak stąd do niewidać i ekranizacja holwódzka! Niejedna by ten świerzb przytuliła. No i jest jeszcze nasza swojska wersja: Dorota Katende Dom na Zanzibarze. Historia nowobogackiej badylary, która przeczytawszy pierwszą i jedyną książkę w życiu - Pożegnanie z Afryką, podjęła decyzję, że ona też chce. Przeniosła więc swoją dorobkiewiczowską przaśność na Czarny Ląd, wydając się dwukrotnie za mąż, za czekoladowego Adonisa ofkors.
OdpowiedzUsuńPsie w Swetrze - tak, wyczułam to. Następnych części nie zamierzam czytać, bo i teraz mnie cholera ciskała z kąta w kąt, że można być aż tak głupim. Książkę kupiłam jako e-booka za 5 zł.
UsuńOj, to zastanawiam się czy porechotać nad Zanzibarem, czy też dać sobie spokój, ale jeśli jestem w ciągu....
To sa trzy czesci???? Ta pierwsza czytalam, byla w bibliotece w dziale "podróznicze" :)
UsuńTez mi sie w glowie zmiescic nie chcialo, JAK.TAK.MOZNA. Widac, ze powiedzenie "milosc jest slepa" jest niekiedy az nazbyt prawdziwe.
Diable...jaka, qurna, miłość? To był normalny fizyczny pociąg do tego co inne plus kilogramy wyobraźni. Za co do diaska go miała pokochać, jeśli nie mogli nawet pogadać o polityce i ekonomii?
UsuńOglądałam ten film :)
OdpowiedzUsuńkiss kiss
Marharithes - widziałam fotosy, na filmie Masaj jest 25 razy przystojniejszy, a Szwajcarka wielokroć piękniejsza. Chata też jakoś lepiej się prezentuje niż w rzeczywistości - Media kłamią:-)))0
Usuńnie wątpię :)
UsuńPosiadłaś wiedzę w trybie ekspresowym, a bohaterka poświęciła na to trzy lata. Brawo!
OdpowiedzUsuńSkorpionie - parłam przez te zdania 3 dni! Należy mi się medal.
Usuńwszystko pięknie ładnie, ale zabrakło mi w opisie "rozdeptanego racucha" ;) łączę się z Tobą w radosnym merdaniu papierem toaletowym zamiast szarfy;)
OdpowiedzUsuńsza...możemy sobie poskakać razem, takie nieobrzezane i wolne....i robić kupę gdzie tylko nam się podoba!
UsuńTak nam dopomóż zacne berło i gałązko pokrzywna ament!
UsuńTylko czy ten Kowalski jest choć w małej części tak malowniczy, jak ten Masaj?
OdpowiedzUsuńErrato, przecież można sobie Kowalskiego pomalować samemu, na dodatek można nawet przyozdobić mu nabiał i fujarkę. Z Masajem to nie przejdzie:-)
UsuńKowalskiego fujarke mozna nawet przyozdobic w afrykanskim stylu - np. w stringi meskie, które z przodu maja glowe slonika. W trabke, radosnie wywinieta do góry, wklada sie wlasnie fujarke.
UsuńChyba sie to dosc dobrze sprzedaje - patrzac na wystawy sklepów tu u mnie w dzielnicy red lights.
Diable - u Ciebie w dzielnicy red light? Znaczy, że mieszkać pomiędzy domami rozpusty? Dawaj fotki!
UsuńZnalazłam kiedyś takie stringi sama już nie wiem gdzie, chyba również w dzielnicy czerwonych latarni, i już nie pamiętam, czy trąbka była z lycry, czy też był to model superslim....
UsuńAgniecho, takie majtasy są już dawno dostępne w Polsce, na allegro jest cały dział - erotyka:-) Nie trzeba szukać dzielnicy czerwonych latarni dzielnica sama do nas przyszła.
UsuńNie, nie, Wpieprzu, to było daaawno temu, ja po prostu mieszkałam niedaleko takiej dzielnicy, a że w dzień śmieci fajne i zadziwiające rzeczy można było tam znaleźć, to chodziłam na krajoznawcze wycieczki.
UsuńDobrze, ze ja Kowalskiego wymienilam na Browna a nie Masaja:))) Jednak mnie zupelnie Mohamed nie opuscil:P
OdpowiedzUsuńsTARDUST - Widzisz, a tam w Ameryce to mogłaś poszaleć i zamieszkać w wigwamie, jeździć konno na oklep, strzelać z łuku i takie tam inne:-) Coś Cię ominęło!
UsuńHehe. Najlepsza recenzja tej książki ever :-) Swoją drogą, to mój osobisty i wciąż niepobity rekord - książka, która wywołała we mnie największy wkurw...
OdpowiedzUsuńAch, kochana mnie stać jedynie na takie recenzje, mogę się Tobie jedynie głęboko pokłonić:-))) A wiesz, co...że dla mnie to też chyba najgłupsza bohaterka ever, na dodatek to wszystko prawda!
UsuńZachęcająca recenzja :) Powinnaś zostać krytykiem :) Przynajmniej nie wiało by nudą przy czytaniu takich recenzji. Białą masajkę dopisuję do listy na zimowe wieczory
OdpowiedzUsuńJaga - pamiętaj - uprzedzałam, że możesz dostać skurczu szyjnego od kręcenia głową z niedowierzania.
UsuńCoraz bardziej mnie zaskakujesz :) A kręczu karku dostaję ot , tak sobie , bez przyczyny, więc nie życz mi :(( Pamiętaj - będziesz w Rzeszowie - widzimy się !!
UsuńJaga = będę z pewnością, i natychmiast powiadomię:-)
UsuńUwiedzione oparami oper mydlanych idą ku przygodzie życia,by dopiero po porcji tysiąca kopniaków przekonać się, że Meryl Streep to bardzo dobra aktorka jest.
OdpowiedzUsuńRzucenie się w wir namiętności za wszelką cenę to jeszcze rozumiem, ale za cenę prac tynkarskich krowim łajnem? Buchacha,to ja jednak okropnie nudną realistką jestem.
Książkę czytałam,film sobie odpuszczę na razie. Twoje spostrzeżenia jakże trafne i fajnie zapodane.
Namiętność...moja by wygasła po pierwszym tete-a-tete, a po drugim zwięddła i zgasła kompletnie.
UsuńO, pamiętam;) Czytałam z rosnącym zdziwieniem. Do tej pory trudno mi uwierzyć - no, ale jednak to prawda jest. Są jednak na świecie rzeczy, o których się nie śniło nawet filozofom, a co dopiero mnie;)
OdpowiedzUsuńSunsette - no, ja też sięgnęłam do internetu żeby sprawdzić czy to tak na serio...
UsuńAch, jak ta inność przyciąga...
OdpowiedzUsuńCóż począć, na własnych błędach każdemu przyjdzie się uczyć. Najgorzej gdy taki amor dopada osóbkę zbyt młodą lub zbyt uległą albo zbyt (przepraszam) głupią by w porę na oczka przejrzeć i zrobić odwrót.
Tekst doskonały, z jednej strony ubaw po pachy, z drugiej...szlag trafia jak sobie człek zwizualizuje o czym mowa. Pozdrawiam :)
BriAnno - ach, jak się cieszę, że właśnie znalazłam Twój nowy adres zamieszkania:-)))
UsuńWiesz, wszystkie jesteśmy TROCHĘ głupie czasem, ale żeby aż tak...?
No widzisz, sporo pozmieniałam no i przez to mi trochę ludków się pogubiło. Ale pomału odrobię, się poukładam i będzie fajnie, miło i...może znów wesoło ;)
UsuńBiała Masajka była swego czasu tutaj dość popularna, szczególnie jak nakręcili beznadziejnie nudny film i chcieli nabić kasę.
OdpowiedzUsuńOt, ciekawostka biologiczna
Ewa
Ewa - a to nie był sukces? Ludzie nie walili na film drzwiami i oknami? Haha...no, jakoś się nie dziwię:-) W filmie i tak pewnie malaria i biegunka w ładniejszych kolorach pokazane...
UsuńJednakże Z Kowalkim z pomalowanymi jajcami czy nie, filmu nikt nie nakręci, kasy za życie zdurniałe nikt nie da.
OdpowiedzUsuńHanna - jasne, że da! To jest polski naturalizm - ojciec pijak, matka się szlaja, córka wykorzystywana przez sąsiada wychodzi za mąż, żeby zwiać z domu. ...ot, przepis na dobry film po naszemu:-)
UsuńJa tez mysle, ze po wydaniu ksiazki i nakreceniu filmu koszty podrozy jej sie zwrocily. :)
OdpowiedzUsuńLola...to może by się wydać za jakiegoś Pigmeja Mbuti?Mają dużo ciekawszą kuchnię niż Masajowie:-)
Usuń:)) No ale moze nie sa tacy piekni. Ty tez nie wyszlas za maz za kucharza. :P
UsuńSkusilas kochana i film obejrzalam, a ze jestem estetka i Masaj bardzo pieknie sie prezentowal, to troche te kobiecine rozumiem. Czlowiek- Zeus i Avatar w jednym, no jak za takim nie padazyc w ciemno? :P Mysle, ze brak toalety szybko pozwolilby mi przejrzec na oczy, ona widac twardsza sztuka. Zastanawiam sie czy przejrzala gdy wyszedl z niego zwykly zazdrosny facet, moze wtedy zdrozumienia ze przemoc domowa to moze miec wszedzie i nie musi az tak naleko od domu odjezdzac aby po twarzy od faceta dostac? Czy tez gdy obcial wlosy; czy w tym momencie stracil wdziek i moze wtedy uznala, ze nie bedzie sie dla kogos bez seksapilu kaminienim podcierac?
Lola - nie wiem jak w filmie, w książce nie tylko włosy obciął - założył przyktótkie i przyciasne czerwone spodnie, koszulę z poprzedniego dziesięciolecia i jakieś fatalne buty bez skarpet. To może zabić każde uczucie...mnie otrzeźwiłoby już te pięć pchnięć i jeno sapnięcie. Zdecydowanie nie podążałabym tą drogą.
UsuńPodczytuję od dłuższego czasu, komentuję pierwszy raz, bo też aż sobie musiałam sprawdzić, czy ta romantyczka aby na pewno prawdziwa... I owszem, prawdziwa. Nasunęła mi się obserwacja antropologiczna (?) odnośnie pochodzenia niefortunnej reumatyczki - ojciec Niemiec, matka Francuzka - mam taką koleżankę w pracy - podejrzewam, że byłaby w stanie zrobić coś bardzo podobnego (ze względu na chyba podobnego typu wrażliwość/temperament) - po części już robi, jeno na mniej spektakularną skalę. Czy leci z nami jakiś odpowiedni naukowiec? Badania? Teorie? Grupy kontrolne? Dowody? Wynalezienie lekarstwa na ludzko gupote?
OdpowiedzUsuńDziękuję za odezwanie się:-0)0 Cóż, może faktycznie to sprawa specyficznego temperamentu lub braku jakiegoś zwoju tam pod czaszką. Wszyscy bywamy naiwni, szczególnie w miłości...no, ale gdzie tu do licha miała czas urodzić się miłość? Miłość to przecież - bliskość, porozumienie dusz, coś więcej niż namiętność.
UsuńChodziło mi bardziej o kombinacje genetyczne na tle mieszanki niemiecko-francuskiej (niemiecki upór i organizacja w drodze do celu plus słynne francuskie porywy serca?) — być może trzeba by było to zbadać i potem w zależności od wyniku badań ostrzegać obywateli odpowiednich narodowości, że krzyżują się na własną odpowiedzialność? ;)
UsuńAż sobie ściągnęłam nieszczęsną książkę na Kindla i czytam... Na raty... Ile mogę na raz znieść... Zazwyczaj po męczącym umysłowo dniu, kiedy nie stać, naprawdę nie stać mnie na lepsze rozrywki... Przez Ciebie, drogi Wieprzu! ;)
Ach...to jest fajna książka do dzielenia się emocjami z osobą siedzącą obok. U mnie padło na koleżankę Hinduskę - dziwiłyśmy się razem, międzynarodowo!
UsuńSzkoda, że nie mogę podziwić się z Tobą:-)
Ano ciociu Kabanowo, na "Puddingowych Wyspach" nie mam odpowiednich certyfikatów, do wykonywania pracy mej, a i loty zeppelinem znoszę okropecznie, a i język za krótki;)
OdpowiedzUsuńSza...szkoda, miałabym coś dobrego dla ciebie:-)
UsuńPodziwiam wytrwałość w czytaniu; porzuciłabym te lekturę i uciekła, gdzie pieprz rośnie.
OdpowiedzUsuńFibula - ja też siebie podziwiam tym razem, ale jak to kobieta - byłam ciekawa jak się ten "serial" skończy. Niestety, było do przewidzenia od początku.
UsuńZnaczy lepiej nie latać do ciepłych krajów,gdzie wylegują się roznegliżowani Masajowie, czy też inne gatunki egzotyczne. Po co kusić los, co nie.
OdpowiedzUsuńConsek - to zależy, ja chyba powinnam. Na mnie zbyt dobrze działają ponurzy, niebieskoocy, wysocy blondyni, owinięci szczelnie szalikami:-) Chętnie bym poodwijała...
UsuńPorechotałam się do oporu,szczególnie z faktu,ze Masaja sandaly zrobione zostały ze starej opony :ppppppppp
OdpowiedzUsuńPieprzyku,znam ci ja b dobrze tę historię z książki o tytule (ne wiem czy pamiętam dobrze)"Biała Masajka",obejrzałam takze wersję ekranową.
Taaaaa ....do tej pory nie mogę zrozumieć fenomenu tej "miłości":-)..:pppppp
Głodny Owocu - no cóż, jak widać nie każdego kręci Gino Rossi na stopach ukochanego. Nie podano niestety jakiego producenta były te opony. :-)
UsuńCzytałam dwie części, naiwnie wierząc, że może bohaterka nie jest aż tak głupia, ale niestety...Jednakowoż, jak to miło, że jej czarny małżonek rozwalił auto, pielęgnując swoje męskie ego i wydawał kasę na kolegów. Na europejskie standardy był niewątpliwie upośledzony umysłowo,ale może Szwedka lubiła niańczyć...To jakieś wytłumaczenie jest...
OdpowiedzUsuńBila:pppppp wiesz,są różne zboczenia:-)
UsuńNiby wiem, ale wypieram...;)
Usuńbila - myślę czasami (?bo czasami jestem bezmyślna), że są osoby, które mają pociąg do bycia oryginalnym. Także w wyborze partnera. :-)
UsuńJa tam lubię być banalna, to jest dopiero oryginalne!!! ;)
UsuńJa tam wolę czytać twoje streszczenia, uśmiałam się do łez.
OdpowiedzUsuńWiem o Masajach jeszcze to, że po zmroku nie rozmawiają z babami. Tak już mają, nie wolno. Za to żony decydują z kim będą tego wieczoru matata matata.
Fajnie się słuchało opowieści przy ognisku, bo wrócić potem do domku z prysznicem. :) http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2012/08/safari-czesc-2.html
Gosianko:-) Jakoś mi umknęło Twoje osobiste safari i Masaj. Widzę, że nie uleglaś - dzielna dziewczynka!!! I kapitalne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTego, że to żony decydują z która dziś śpi Masaj nie wiedziałam - to ciekawe, wreszcie troche władzy w babskie ręce.
Pieprzu, zyjesz? Chciałam do Ciebie napisac maila, ale nie mam outloooka na laptopie, napisz do mnie Ty. :) Ja też ze Śląska, może się jakoś na kawę spotkamy i popieprzymy o tym i owym? :)
OdpowiedzUsuń