Uwielbiam gadanie o niczym. To jedyna rzecz, o której coś mogę powiedzieć.
niedziela, 5 grudnia 2010
Jeden bałwan zimy nie czyni czyli Zima jest piękna do pewnego stopnia... Celsjusza
Zima, zima, zima...pada, pada śnieg. Super! Wreszcie skończyło się piekielnie prażące lato i zaczął okres dobroczynnego chłodu. Z uśmiechem na ustach wstawałam każdego dnia, wypatrując gwiazdek tańczących na wietrze. Jeszcze nie dziś, jeszcze nie teraz...ale może już jutro!
Dzień 1
I nadszedł długo wyczekiwany biały poranek. Gorąca kawka, dobre śniadanie,zbiegam tańcząc ze schodów, łopata w dłoń i pierwsze odśnieżanie. Ach jak wspaniale. Psy biegają po puchowej pierzynce, robię orła na śniegu i lepię pierwszą kulkę śniegową. Świat w zimie jest piękny.
Dzień 2
Przez noc dosypało nieco śniegu. Kawa, śniadanie, psy, łopata. Śnieg tak pięknie się skrzy. Sprzątanie po psach nieco utrudnione, bo śmierdząca materia zapada się w śnieg. Psy szczekają i podczas odśnieżania gryzą mnie w tyłek. Nawet mnie to śmieszy. Gonię je z łopatą i przewracam się w śniegowy pył. Trochę zimy dostaje mi się pod koszulę. Śnieg jest zimny.Wieczorem lepimy bałwana.
Dzień 3
Temperatura spadła. Jadę do pracy ciesząc się, że śnieg będzie dopiero w nocy i zdążę wrócić zanim zasypie wszystkie drogi. Na ulicach mniej samochodów, mniej korków. Zima ma wiele dobrych stron. Śnieżyca zerwała się o 16.00. O 21 odśnieżam samochód, drzwi auta otwierają się z głośnym cmoknięciem. Samochód rzęzi, mróz dostaje mi się pod spodnie, do butów i we wszelkie możliwe otwory. Po godzinie zabiegów auto rusza i natychmiast wpadam w pierwszy poślizg, a potem jeszcze jeden, i następny. Jadę 30-stką. Dłonie mam zaciśnięte na kierownicy, zęby zagryzione i zaraz mi się chce siusiu. Na zewnątrz - 100 i świszczący wicher. Śpiewam piosenkę o lecie i płaczę. Łzy zamarzają mi na policzkach. Po 1,5 godzinnej jeździe docieram do domu i nie jestem w stanie wysiąść z auta. Wysiadam i natychmiast się przewracam. Z torbą na plecach, na czworakach wspinam się po schodach.Sąsiad z psem mnie obserwuje. Zima jest do niczego.Psy niech same sobie idą na wieczorny spacer.
Dzień 4
Wychodzę w poranny mróz.Za pomocą małego kilofa odkuwam z kostki brukowej to co psy tam zostawiły wieczorem. Kopy śniegu dookoła ogrodzenia maja już 70 cm, obawiam się że czworonogi użyją ich jako trampoliny do nowego, wolnego życia. Samochód się do mnie nie odzywa. Postanawiam jechać dziś do pracy taksówką. Taksówkarz wpada w poślizg kilkukrotnie, kończymy w zaspie. Katowice zablokowane z powodu wypadku. Katastrofa.Chyba kupię czapkę.
Dzień 5
Siedzę w domu i obserwuję prognozy pogody - na przyszły tydzień zapowiadają śnieg. Codziennie. Zastanawiam się czy dałoby się zawiesić życie na kilka dni na kołku? Tak...do pierwszych roztopów? Dla dobicia się czytam skandynawski kryminał.
Na obrazku Obłędny Rycerz:)
Wiadomość specjalna dla Magenty w tematyce lotów kosmicznych : dziecko w chwili wolnej od zakuwania matematyki zrobiło matce przyjemność i zdobyło drugie miejsce w konkursie na esej o tematyce: Astronautyka w najbliższej dekadzie. Dostanie jeden z takich kąsków:
Tourists In Space, A Practical Guide - Erik Seedhouse
The Story of Manned Space Stations, An Introduction - Philip Baker
Apollo Through The Eyes Of The Astronauts - praca zbiorowa z udziałem prof. Stephena Hawkinga
A nagroda przyjdzie do domu. Już mlaskam jęzorem:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie masz czapki? No nie kochana... Lubię jak jesteś :)
OdpowiedzUsuńAle idą roztopy, więc to życie na kołku za długo nie powisi...
OdpowiedzUsuńMoże i dobrze :)
ten tydzień da nam nieco wytchnienia od tej 'prawdziwej' zimy, a potem... A potem zacznie się od początku, w dzień ma być i minus 16 stopni C. Kup tę czapkę, przechytrz zimę;)
OdpowiedzUsuńOwiń się szalem i nie poddawaj się!
OdpowiedzUsuńDzięki Ci Panie za steptuty i samochód z napędem na 4 koła :)))) W Warszawie zimą bez terenówki ani rusz. Codziennie rano całuję go w taranek na przywitanie ;) No i wreszcie nie mam żadnych problemów z miejscem do parkowania - tyle wolnych zasp dookoła ;)))
OdpowiedzUsuńA ja się juz martwiłam, że znowu cos złamałaś, zwichnełas, podtruli Cie, mąz osiwiał a ty tylko masz mały snieżek na podjeżdzie. Widziałas co się działo 1979 r?
OdpowiedzUsuńNie piszc, kup czapke, albo wydziergaj uszyj w ostatecznosci ukradnij komus kto się przewrocił i lezy w zaspie i odzywaj sie częściej bo mam jakis niedosyt i tęsknie.
Szczęściaro! Steptuty? Czy można to zjeść?
OdpowiedzUsuńOstatni raz tak kwiczałam ze śmiechu czytając pamiętnik partyzanta, co to się przepychali Z Niemcami z lesie, aż przyszedł gajowy :)))))
OdpowiedzUsuńPrzypominam dyskretnie, że ja kocham lato, ciepło ogólnie. Ciepło jest do do mniej więcej + 15 stopni. Potem już nie jest ciepło...
Super wiadomość. A nie potrzebują przetestować takich np Tourists in Space? Bo a nuż to jednak tylko teoria?
P.S. Może chociaż krasnale przykrył śnieg i są teraz bałwanami?
dobra strona zimy to ta odśniezżna, tyle w tej kwestii ;)
OdpowiedzUsuńProszę uprzejmie syna ode mnie pozdrowić! Wszystko o kosmosie jest dla mnie z tamtąd, nie kumam ni naparstka i podziwiam tych, którzy umieją, znają i interesujĄ sie...bo to mimo wszystkich zawiłosci pasjonujeĄCE I zadziwiajace.
Hannah - dziękuję za podpowiedz. Zaczaję się jutro z wieczora przy najwyższej zaspie na rogu:) Oby mi sie jeno moherowy berecik nie trafił bo będę brac w ciemno.
OdpowiedzUsuńMagento - krasnale wygrzewają się w komórce i pokazuja mi środkowy palec kiedy do nich zaglądam przez okno. Bo domy na osiedlu sa z czasów, kiedy każdy miał porządna komórke i hodował tam zwierzynę wszelaką.Ostatnia świnia została zamordowana z początkiem lat 80-tych.
OdpowiedzUsuńMagda- dziękuję. Ja próbuję zrozumieć, a on mi tłumaczy kiedy go najdzie chwila dobroci dla matki.
Katowice?!, toś Ty prawie moja sąsiadka :)
OdpowiedzUsuńŚnieg, dużo śniegu i mróz - to moja najbliższa przyszłość ;)
Ja tam się cieszę, że już zima, bo to oznacza że już po jesieni a kolejną porą roku będzie wiosna :)))
OdpowiedzUsuńMogłoby nie być tak siarczyście mroźno ...
Lubię zimę i nawet śnieżyce, i nawet hulający wiatr pod warunkiem, że to obserwuję z ciepłego domu, zawinięta w kocyk, z gorącą kawką albo herbatką. Byle do wiosny! :)
Czy oglądamy teraz obrazy Pana Pieprza?
OdpowiedzUsuńAneto - jestem Zagłębianką:)Może nam się gdzieś drogi przecinają:)
OdpowiedzUsuńAntares - z domu to ja tez lubię pooglądac.
Magenta - tak. PanoPieprzowe obrazy bajki:)
W ubiegłym roku sama walczyłam z zaspami. Książątko przebywało w oddaleniu. Niestety nawet chęć zemsty na mężu nie jest w stanie zmienić mojego stosunku do zimy;)
OdpowiedzUsuńHe, he , a u mnie swieci sloneczko, pieczemy grilla, zrywamy kwiatki... W poprzednim tyg. bylo nawet+20 stopni ciepla, dzis 10, ale tez mozna zyc! Mam nadzieje ,ze zima o mnie zapomni, moge nawet odwolac Sw. Mikolaja.... Jak nie wierzysz to sama zobacz! Goraaaace usciski-Ag
OdpowiedzUsuńNie masz czapki????? Nawet ja mam!!!
Komu gratulować ? Mamie , czy dziecku ? Obojgu ;)))) Biegam z łopatą i to nie problem , ale problemem jest wypchnąć psy na dwór . Zapierają się skubańce w drzwiach i tylko jeden wybiega radośnie . Nic dziwnego , jest z bieguna prawie ;)))
OdpowiedzUsuńObrazki ilustrujące bloga - cudne.
OdpowiedzUsuńZima - straszna (nie tulimy, nie tulimy).
Czapka - nosić.
;)
;) OCH... rzeczywiście... bywa pięknie do pewnego momentu... i stopnia :) Jeśli chodzi o Katowice, to cieszyłam się, że jeżdże pociągiem ;D który spóźnił się tylko raz i tylko pół godziny.... :)
OdpowiedzUsuńP.S. Pieprzu :) niekoniecznie w elegancką szatę :) bo jak pisze DH można się ubrać w rozciągnięte swetry... i liczyć na zwrócenie uwagi i podziw... prawda? :)
lubię zimę, a najbardziej jak siedzę w domku z kubkiem gorącej herbaty :)
OdpowiedzUsuńCzytałam wczoraj, czytałam przed chwilą i dokonałam tego - przeczytałam cały Twój blog, każdą notkę :D. Muszę powiedzieć, że masz niesamowity wprost dar opisywania i samego pisania. Jak dla mnie to mogłabyś książkę napisać i natychmiast stałaby się bestsellerem. Ileś razy płakałam ze śmiechu i łapałam się za brzuch, bo tak bolał. Ale nie zawsze. Te kilka poważniejszych notek również wyszło Ci fantastycznie. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia bez śniegu :).
OdpowiedzUsuń:)) Piękny komplement od osoby, która lubi czytać:). Najważniejsze jednak, że Cię rozbawiło! Uśmiechu w dniu dzisiejszym życze.
OdpowiedzUsuńZima, zima.
OdpowiedzUsuńNa chwile - jest piękna. Jak za długi i za zimno, - przestaje bawić.
Gratuluje synowi, a mamie syna.
Mmmm, Hawking, mmmm!
OdpowiedzUsuńOn osłodzi Ci zimę! Piękny obrazek - i ten opisywany, i wklejony. Nam się to dzieje po to, aby mieć o czym opowiadać cały rok na różnych imieninach. Mimo wszystko uwielbiam zimę. Trzymaj się! Masz w sobie tyle energii, że mogłabys zastąpić żeń-szeń ;D
Powinnam napisac, ze wspolczuje przezyc. Ale..... Czytalam przed poludniem ten wpis pijac kawe i trzymajac dziecko na kolanach, ktore za wszelka cene chcialo cos tutaj popstrykac. Czytam jak zawsze z zapartem tchem( bo piszesz rewelacyjnie) i nagle, przy twoim drugim dniu wybuclam smiechem. Kawa zaplulam komputer. Panika w oczach! Dziecko w ryk- jakby rozumialo co sie stalo! Wycieranie, suszenie! Potem troche strajkowal i wreszcie powrocilam do jego lask! Dziala! Widzisza, jak cudownie piszesz....a na drugi raz nie wezme kawy do ust czytajac twoj post! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCiepło źle, zimo źle... nie dogodzisz...
OdpowiedzUsuńja taka sama jestem, więc jak najbardziej twoje rozgoryczenie rozumiem... :)
wszystko ma swoje uroki, ale w małych dawkach...
ale czapkę to ty sobie mogłaś już wcześniej kupić... ;)
Podajmy sobie ręce pieprzyku.ja czekam na pług śnieżny co drugi dzień jak na zbawienie, bo gdyby nie on, ech ... zaspy po tylna część ciała. Ale Zima jest piękna -o ile ogląda się ją z okna ciepłego domu.
OdpowiedzUsuńale przecież skandynawskie kryminały są fajne :)
OdpowiedzUsuńA ja dzis caly dzien czekalam na snieg, bo zapowiadali i nie padal:( to moze jednak przestane czekac, bo jak sie doczekam tak jak u Was to dupa mokra:))
OdpowiedzUsuńW tym roku to jeszcze nie ma dramatu (mam nadzieję, że nie 'na razie', tylko po prostu - i już nie będzie). Ale ro temu... oj, całe szczęście, że sąsiad miał dojście do takiej małej kopareczko-spychareczki, to mnie uratowało, miałem gdzie auto parkować (po tym, jak je już odkopałem, obmiotłem i przekopałem tunel, żeby ruszyć z miejsca).
OdpowiedzUsuńU mnie już się topi. Śnieg przechodzi w brudną breję i chlapę. Nie wiem, co gorsze.
Ja mam psa podwórzowego, więc nie muszę go wypychać za drzwi. Ale z tym, co narobił (albo raczej narobiła, bo to suka) też jest problem. Zgarniam wszystko w oddalony róg ogrodzenia i dopiero roztopy pokażą mi jaką mam kupę gówna (przepraszam).
OdpowiedzUsuńZrezygnowałam z odśnieżania dalej niż na posesji, bo jak odsłoniłam chodnik przyjechał spychacz i cały śnieg z jezdni zepchnął w pobliżu, więc bez sensu, bo i tak po chodniku się nie przejdzie.
Mnie najbardziej marzną kończyny, górne i dolne. Wypróbowałam już noszenie podwójnych rękawiczek: najpierw cieńsze, pięciopalczaste, a potem grube góralskie, o jednym palcu. Tylko te grube się zarazy wysłużyły. Trzeba by rozejrzeć się za nowymi. A może by tak rodzinie podszepnąć, to pod choinką by się znalazły? Pomarzyć - dobra rzecz...
zima jest fajna:) wiosna jest fajna,lato jest fajne, jesień jest fajna. prawda? ;-P
OdpowiedzUsuńOstatnio chciałam zrobić przyjemną niespodziankę mężowi wracającemu z pracy i... połamałam łopatę do śniegu. Ja to potrafię miło zaskoczyć człowieka!
OdpowiedzUsuń:)))
Zima minie, tak szybko, że nawet się nie obejrzymy, a już jej nie będzie! :D
OdpowiedzUsuńAkwarelio - a tą łopatę to połamałaś, żeby nie musiał odśnieżać?
OdpowiedzUsuńOj, uśmiałem się :-)))
Desperate Househusband -> no że też ja na to nie wpadłam, kiedy przyszło do składania zeznań...
OdpowiedzUsuń:)))
:)))))majstersztyk :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że w ogóle dałaś radę naskrobać, mnie tegoroczna zima tak już dała w kość, że gdyby nie pomoc w odśnieżaniu, zabarykadowałabym się chyba w domu i dała sobie spokój z wyjeżdżaniem z domu...
OdpowiedzUsuńWolę każdą pogodę, byle bez śniegu!
Rycerz jest faktycznie obłędny :):):)Nie mogę sobie skojarzyć , czy kiedyś miałam w ręku jakiś skandynawski kryminał , a przyznam że to mnie zaciekawiło :):)Stephena Hawkinga to i ja bym poczytała , ale na razie nagrywam i oglądam :):)
OdpowiedzUsuńusmialam sie do lez,to bylo DOBRE!!!!!:))))) ale chyba nie powinnam sie tak smiac...Tobie do smiechu nie jest;)
OdpowiedzUsuńJak ja Cię rozumiem... Zima jest piękna, ale, kurdeczka, ja lubię ją tylko na obrazkach...Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńSkandynawskie kryminały są pierwsza klasa, taki KURT WALLANDER ALBO INSZE INSZOSCI. I TAKIE MROCZNE SA. UWIELBIAM
OdpowiedzUsuńCała prawda o zimie :) A ja się modlę, jak już ma padać to niech pada i zasypie wszystko i nie będę musiała iść do pracy i zrobi się przyjemnie z zimą - za oknem :)
OdpowiedzUsuńWitaj.. Jak widać wszystko dobre, co jest w umiarze :) Mi w tym roku zima nie przeszkadza, bo spoglądam na nią przeważnie przez okno :)I mam nadzieję być na urlopie wychowawczym przynajmniej do wiosny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A wiesz, że brakowało mi takiego wyrazenia co czuje, jak zobaczyłam pierwyj raz ten dom.
OdpowiedzUsuńNo to masz u nas jeden pokoik z widokiem tylko proszę na okładce zamieścić, że ten kryminał to natchnął Ci sie u nas.
Buziole w ryjek
ps-czyś ty ostatnio nie miała jakiejś sesji fotograficznej w domu?
Czarny(w)Pieprzu :) napisz coś jeszcze proszę :) Bardzo lubię czytać te Twoje obserwacyjne notki :) od razu humor mi się poprawia.
OdpowiedzUsuń